Aktualizacja strony została wstrzymana

Beczka prochu 2009 – ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski

W nadchodzącym roku największym problemem dla stabilizacji naszego regionu będzie nie tylko Rosja, ale i Ukraina

Nasz wschodni sąsiad zza Buga od kilku lat targany jest wieloma wewnętrznymi konfliktami. Na pierwszy plan wysuwa się bezlitosna walka między prezydentem Wiktorem Juszczenko i premier Julią Tymoszenko. Jeszcze niedawno oboje, jako rodzice chrzestni tzw. pomarańczowej rewolucji, noszeni byli na rękach tak u siebie, jak i na europejskich salonach. Pierwsze z nich zostało nawet człowiekiem roku jednego z polskich tygodników. Dziś są śmiertelnymi wrogami, a przemiany z 2004 r. w krótkim czasie okazały się co najwyżej przewrotem pałacowym, rodem z republik bananowych Ameryki Południowej.

Juszczenko lada moment odejdzie do lamusa historii, ponieważ na powtórne zwycięstwo nie ma najmniejszych szans. Poparcie dla niego spadło bowiem z 52 do 4 proc. Nie lepiej ma się jego zaplecze polityczne, które pod nazwą Nasza Ukraina-Ludowa Samoobrona w przedterminowych wyborach parlamentarnych w 2007 r. uzyskało 13 proc. poparcia, co dało mu zaledwie 72 mandaty w 450-osobowym parlamencie. Zaplecze to, będące zlepkiem różnych ugrupowań, określa się wprawdzie jako centroprawicowe, ale w rzeczywistości jest ono postkomunistyczno-nacjonalistyczne. Składa się głównie z b. działaczy partii komunistycznej, którzy w odpowiednim czasie przefarbowali się na demokratów, oraz z nacjonalistów, często bardzo skrajnych, odwołujących się do ideologii faszystowskiej Stepana Bandery. Nacjonaliści są silni jedynie na dawnych Kresach Drugiej RP, a zwłaszcza w województwach lwowskim i stanisławowskim, ale ich wpływy na wschód od Zbrucza są znikome. Ich to jednak, na zasadzie „tonący chwyta się nawet brzytwy”, uczepił się ukraiński prezydent. W tym więc kontekście należy rozumieć jego udział w gloryfikacji zbrodniarzy z UPA i SS „Galizien”. Stawianie pomników esesmanom i aktywnym sprawcom zagłady Żydów jest we współczesnym świecie sytuacją bez precedensu. Co więcej, staje się to realną przeszkodą w przyjęciu Ukrainy do UE. Jednak Juszczenko w swoim zacietrzewieniu o to nie dba, idąc do wyimaginowanej reelekcji po trupach, w pełnym tego słowa znaczeniu.

Najbliższe wybory, niezależnie kiedy się odbędą, wygrają zdecydowanie dwie partie: Blok Julii Tymoszenko i Partia Regionów Wiktora Janukowycza. Dzisiaj pierwsza z nich w przeciwieństwie do cherlawego zaplecza prezydenckiego ma już 31 proc. poparcia i 156 deputowanych, druga 34 proc. poparcia i 175 deputowanych. Ukraina podzieli się więc po wyborach ponownie na pół, a granicą polityczną będzie znów dawna granica między Rzeczpospolitą szlachecką a Rosją carską, czyli granica między cywilizacją europejską a azjatycką. Jeżeli liderzy obu partii nie znajdą drogi do współistnienia, to może stać się ona, tak jak w dawnej Jugosławii czy ZSRR, także granicą państwową. Jeżeli chodzi o polską rację stanu – moim skromnym zdaniem – inwestowanie w Wiktora Juszczenkę zarówno ze względów ideowych, jak i pragmatycznych jest utopią. To samo w wypadku Wiktora Janukowycza, choć tylko ze względów ideowych. Co do Julii Tymoszenko, to wchodzi w rachubę jedynie poparcie na zasadzie mniejszego zła, pamiętając przy tym, że pani premier nie jest ani Margaret Thatcher, ani nawet Hanną Suchocką. Co najwyżej skrzyżowaniem superambitnej Hillary Clinton i piosenkarki Rusłany, która bardziej urodą niż śpiewem wygrała Konkurs Piosenki Eurowizji.

Jeśli idzie o groźne podziały, należy odnotować inny konflikt, także dziejący się tuż za naszą granicą. Chodzi o separatyzm Rusi Zakarpackiej. Region ten, choć zamieszkany przez Rusinów, nigdy w historii nie należał ani do Rusi Kijowskiej czy Halickiej, ani też do Rosji. Przez wieki był częścią Węgier, w 1919 r. włączono go do Czechosłowacji, a w 1938 r. powstał tam rząd autonomiczny. Przez ZSRR jako łup wojenny zagarnięty został dopiero w 1945 r. Część Rusinów należy do Kościoła katolickiego obrządku bizantyjskiego, niemającego jednak nic wspólnego z unicką metropolią lwowską. Pozostali Rusini należą do Cerkwi prawosławnej, ale nie tej, która uznaje zwierzchnictwo Patriarchatu Kijowskiego, lecz podlegającej Patriarchatowi Moskiewskiemu.

Ze względu na przymusową ukrainizację na Rusi Zakarpackiej dają znać o sobie separatyści, na których czele stoi duchowny prawosławny Dimitrij Sidor. Jest on za to represjonowany przez władze, ale pomimo tego Ruś, powołując się na przykład Kosowa i Osetii Południowej, domaga się autonomii. Kijów ignoruje żądania tego typu, gdyż obawia się, że ustępstwa dla jednego regionu pociągną lawinę podobnych, choćby na Krymie i Ukrainie wschodniej, co w połączeniu z gwałtownym kryzysem gospodarczym może być mieszanką piorunującą. Poza tym przez Ruś biegnie strategiczna rura gazowa. Zdesperowani Rusini zwrócili się więc do Rosji z prośbą o uznanie swej niepodległości, co oświadczył separatysta Petro Hecko, mieniący się premierem nowej republiki.

Polska przed 1989 r. miała tylko trzech sąsiadów, dziś ma ich siedmiu. Czy w 2009 r. ich liczba znów się powiększy?

W tym tygodniu wypadają święta Bożego Narodzenia według kalendarza juliańskiego. Wszystkim Czytelnikom należącym do Cerkwi prawosławnej i katolickich obrządków wschodnich składam życzenia błogosławieństwa od Dziecięcia z Betlejem.

Na koniec zapraszam na spotkania autorskie w Dąbrowie Górniczej (7 stycznia, g. 17, sala Bazyliki Matki Bożej) i Mysłowicach (8 stycznia, g. 18, restauracja „El Toro” przy pomniku kard. Hlonda).

ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski
Gazeta Polska 7 stycznia 2009


Za: Blog ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego


Ukraina prześladuje Rusinów z Rusi Zakarpackiej 2009-01-12

Mój artykuł Beczka prochu 2009, zamieszczony w ostatniej „Gazecie Polskiej”, a poświęcony wybuchowej sytuacji na Rusi Zakarpackiej, cieszy się dużym powodzenie, czego dowodem są liczne listy od Czytelników.

W uzupełnieniu więc tego artykułu zamieszczam poniższe informacje. W obliczu kryzysu na linii Rosja-Ukraina warto też śledzić tę sprawę, bo możemy miec powtórkę z Kosowa, Abchazji  i Osetii Południowej, tym razem tuż za nasza granicą.

ZAXID 09.01.2009 18:00

Rusini zebrali 16 dowodów ludobójstwa narodu rusińskiego

Rusini stworzyli Komitet do zbioru dowodów ludobójstwa ich narodu ze strony ukraińskich władz. Największym wrogiem, który skierował politykę na „ludobójstwo rusińskiego narodu”, nazwano ukraińskie władze po 1991 roku. Na rzecz tego sądu przytoczono 16 punktów. Doniesienie o takiej treści pojawiło się 9 stycznia na jednym z rusińskich blogów (podkarpatrus.livejournal.com/213271.html) – informuje korespondent ZAXID.NET.

„Ludobójstwo Rusinów zaczęło się na początku wieku 20 od stworzenia w Austrii, gdzie urodził się i został wychowany Hitler, pierwszych w Europie obozów śmierci Tallerhof i Terezin. Najbardziej aktywnymi uczestnikami w akcjach ludobójstwa Rusinów byli galicyjscy ukraińscy nacjonaliści – podano w komunikacie. – Oni współpracowali od początku 1913 roku do końca 1918 roku z austriackimi i niemieckimi władzami w akcjach rozstrzeliwania, pobicia, i wysyłki do wymienionych obozów śmierci dla Rubinów: rusińskiej inteligencji, duchowieństwa i przeciętnych ludzi”.

„Ludobójstwo rusińskiego narodu miało miejsce w 1938-39 latach w działaniach galicyjskich strzelców siczowych na terenach Rusi Podkarpackiej, w próbach zachwycić władzę w regionie i fizycznie wymordować przedstawicieli rusińskiego narodu.

Do akcji ludobójstwa Rusinów ma stosunek także skasowanie Stalina, Mechlisa i Chruszczowa po 1945 roku Rusińskiej narodowości w ogóle, wysłanie rusińskiej inteligencji i duchowieństwa do GUŁAGu, zniszczenie kulturalnych zabytków, w tym przydrożnych pamiątkowych krzyży, książek oraz dokumentów archiwalnych” – powiedziano w blogu.

Jednocześnie największym wrogiem, który skierował politykę na „ludobójstwo rusińskiego narodu” w doniesieniu nazwano ukraińskie władze po 1991 roku. Na rzecz tego sądu autorzy doniesienia przytaczają 16 punktów.

1. Ignorowanie przez ukraińskie władze 17 lat wyrażenia woli ludu Zakarpacia-Rusi Podkarpackiej podczas referendum 1 grudnia 1991 roku.

2. Odmowa wniesienia wyrażenia woli ludu do Konstytucji Ukrainy przez władze państwa.

3. Presja ukraińskich władz na Zakarpacką Radę Obwodową w celu blokowania uchwalenia decyzji o ogłoszeniu autonomii w składzie Ukrainy.

4. Przyjęcie w 1996 roku jawnie nazistowskiego państwowego „Planu-przedsięwzięci ..” o likwidacji rusińskiego narodu w Zakarpaciu-Rusi Podkarpackiej.

5. Całkowita odmowa ukraińskich władz na propozycję usiąść z Rusinami przy stole rozmów, brak reakcji na odezwę i wymagania obywateli i mieszkańców regionu pod Karpatami.

6. Potajemne i jawne represje ukraińskich władz przeciw Rusinom, przeciw liderom rusińskich organizacji i fabrykacja spraw kryminalnych przeciw przedstawicielom rusińskiego narodu.

7. Bezprawne zagarnięcie przez ukraińskie władze ziemi Rusinów, nieruchomości i ich bezprawne użycie.

8. Cicha deportacja ludności rusińskiej w wieku produktywnym (pod wyglądem poszukiwania pracy) za granice Zakarpacia-Rusi Podkarpackiej.

9. Zakaz na studiowanie w państwowych szkołach języka rusińskiego, literatury, historii Republiki Podkarpackiej Rusi oraz historii rusińskiego narodu.

10. Przytłoczenie odmiennych poglądów w środowisku Rusinów i brak finansowej i innej, w tym prawnej, pomocy dla przedstawicieli narodowości rusińskiej ze strony ukraińskich władz.

11. Ignorancja przez władze ukraińskie prawie wszystkich międzynarodowych praw, konwencji, umów, deklaracji o prawach małego ludu, mniejszości narodowej i o zachowaniu regionalnych języków oraz języków mniejszości narodowych i in.

12. Gwałtowna zmiana proporcjonalnego składu miejscowej ludności w regionie rusińskim po roku 1991.

13. Ignorowanie praw Podkarpackiej Rusi jako podmiotu prawa międzynarodowego od 10 września 1919 roku.

14. Zabrudzenie środowiska naturalnego i celowa rujnacja narodowego środowiska Rusinów z winy władz ukraińskich.

15. Przestępcze wycinanie lasów dziewiczych w Rusińskich Karpatach, nieskontrolowany wywóz lasu, brak kontroli nad wyrębem lasów oraz brak zalesienia, co doprowadziło do licznych powodzi i rujnacji domów i osiedli Rusinów.

16. Brak w regionie możliwości wpływu Rusinów na procesy, toczące się w regionie, i sądowe prześladowanie przez władze ukraińskie tych przedstawicieli rusińskiego narodu, którzy stanęli na drodze obrony praw człowieka.


Skip to content