Aktualizacja strony została wstrzymana

Trwa ostra walka państwa z Kościołem – ks. prof. Waldemar Chrostowski

Mamy do czynienia z nową jakością w  dyskursie publicznym na temat relacji państwo – Kościół. Walka z Kościołem ma tylko pozór nowości, w rzeczywistości jest już od dawna obecna w przestrzeni publicznej. Ludzie sprawujący władzę i część środowisk medialnych doszli do wniosku, że nadszedł sprzyjający czas na otwartą konfrontację. Na podjęcie tej decyzji i rozpoczęcie medialnej ofensywy wpłynął ściśle określony splot wydarzeń.

Dokonała się pełna symbioza obozu sprawującego władzę polityczną i części środków masowego przekazu. Media, dysponujące ogromnymi środkami ekonomicznymi, mają gigantyczne możliwości oddziaływania na społeczeństwo. Do niedawna to dziennikarze zabiegali o przychylność rządzących, w ostatnim okresie te role diametralnie się odwróciły: ludzie władzy wiszą u klamek wpływowych redakcji, zabiegając by ich wizerunek w mediach był korzystny. Przestało być ważne, co naprawdę robią i jakie decyzję podejmują, a stało się ważne tylko to, w jaki sposób są pokazywani i przedstawiani, za czym idą wyniki – prawdziwych bądź spreparowanych – badań sondażowych i tzw. słupków poparcia.  Symbiotyczna struktura władza-media wykazuje pogardę dla wartości wyznawanych przez społeczeństwo, a twórcy medialnych fałszerstw i zmyśleń pozostają całkowicie bezkarni.

Obecną sytuację w dużej mierze wykreowały następstwa konkretnych wydarzeń z naszej najnowszej historii, wyznaczone  datami: 1945, 1956, 1968, 1978, 1989 i 2005. Warto zobaczyć, kto i jak przechodził przez te okresy zmian, perturbacji i przesileń. Kto ocalał, kto zyskiwał i komu się powiodło oraz kto stracił i był marginalizowany. Środowiska, które przechodziły bez szwanku z jednego okresu w drugi, po 2005 roku, czyli po śmierci Jana Pawła II, dały sygnał do nowej i decydującej ofensywy. Śmierć papieża stała się katalizatorem ataku na Kościół, tym bardziej wyrafinowanego, że wielu dzisiejszych krytyków czerpało wymierne korzyści z długiego pontyfikatu.

Kolejnym momentem przełomowym była katastrofa smoleńska, która w środowiskach wrogich Kościołowi wyzwoliła nową furię. Wkrótce nastąpiły dwa wydarzenia, na które duchowieństwo i wierni nie zareagowali z dostateczną siłą: sprawa obecności Krzyża na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie oraz niedoszła nominacja prałata Źarskiego na biskupa polowego. Na bluźnierstwo skierowane przeciw Krzyżowi nie zareagowaliśmy wystarczająco mocno. Zablokowanie nominacji prałata Źarskiego i pozbawienie go funkcji Wikariusza Generalnego – Zastępcy Biskupa Polowego WP przez MON, z niewątpliwym udziałem Kancelarii Prezydenta w podjęciu tej decyzji, upewniło władze świeckie, że mogą być bezkarne. Do tego doszła dezinformacja, pod wieloma względami podobna do tej, jaka miała miejsce w 2007 roku, gdy kandydatka na minister zdrowia określiła sprawę in vitro i promocję antykoncepcji jako „przejaw miłości chrześcijańskiej”. Kilka miesięcy później, premier mógł już oficjalnie mówić o dofinansowaniu in vitro gdyż wiedział, że reakcji nie będzie.  Testowano wytrzymałość opinii publicznej i testy przebiegały po myśli rządzących.

Problemem jest nieustające instrumentalizowanie Kościoła. Ludzie władzy uczynili Kościół elementem własnych planów politycznych i to się im udawało. Przykładowo, uznano za potrzebne organizowanie rekolekcji dla posłów PO, odwracając uwagę od faktu, że wybory etyczne tej partii są wysoce niewłaściwe. Dlaczego w tym roku nie ma już takich rekolekcji? Dlaczego PO już ich nie potrzebuje? A więc dlaczego w ubiegłych latach były? Jak widzą to duchowni, którzy w poprzednich latach wychodzili naprzeciw tym inicjatywom, a teraz milczą.

Ostatnio nagłaśnia się sprawę finansów Kościoła. To wyciąganie „tematów dyżurnych”  też ma długą tradycję. Premier Donald Tusk podczas niedawnego expose zapowiedział, jaki będzie kierunek działań jego rządu, deklarując, że nie będzie „klękał przed księdzem”.  Obecnie mamy ataki podejmowane na zasadzie skojarzeń: kryzys – Kościół  – pieniądze. Unika się dyskusji na temat faktycznych przyczyn kryzysu, a kieruje się oskarżenia na Kościół.  Tymczasem w kontekście naszego zadłużenia i potężnego krachu finansowego nasuwają się pytania: U kogo jesteśmy zadłużeni? Kto i kiedy  brał olbrzymie pożyczki? Długi państw wynoszą biliony dolarów. Kto jest właścicielem tych bilionów, bogatszym niż państwa i ich obywatele? Co to są „międzynarodowe instytucje finansowe” i kto za nimi stoi? Dlaczego  koszty oszustw, nadużyć i kryzysu ponoszą obywatele, a nie bankierzy?

Krzyczy się „goń złodzieja”! W roli złodzieja i społecznego pasożyta obsadza się Kościół! A gdzie się naprawdę podziały ogromne pieniądze? Rzadko się pyta o koszty zaangażowania Polski  w różne operacje wojenne oraz skutki, jakie to generuje dziś i w przyszłości. Po co nam wojna w Iraku i w Afganistanie? Co tam robią nasi żołnierze i ile nas to kosztuje? W tej kwestii władza nie liczy się ze zdaniem opinii publicznej,  zdecydowanie przeciwnej zaangażowaniu Polski w zagraniczne operacje militarne. Mówi się o solidarności z sojusznikami. Ale co jest warta solidarność w tym, co złe? A z drugiej strony, jakie mamy dowody na solidarność sojuszników z nami?  Obecnie słyszymy o możliwym ataku na Iran; czy i tym razem weźmiemy w nim udział i poniesiemy wysokie oraz niezwykle szkodliwe koszty?

Jednym z celów nagonki na Kościół jest negatywna zmiana wizerunku duchownych. Ten cel został w dużym stopniu osiągnięty, bo wykopano niemałą przepaść między wiernymi a duchowieństwem. Egzemplifikacją może być kwestia tzw. pedofilii. Jej przypadki często to po prostu przypadki homoseksualizmu, ale nazywanie ich pedofilią jest bardziej szkodliwe dla kapłanów. Homoseksualizm bywa pokazywany niemal jako cnota, a łatę pedofilów systematycznie przyczepia się tylko księżom. To powoduje tworzenie skojarzeń, które są bardzo groźne. Buduje się mur niechęci i wrogości między Kościołem a młodzieżą i dziećmi oraz rodzicami i wychowawcami, zaś na zgniłe owoce tej akcji nie trzeba będzie długo czekać.

Wyjątkowo podłe jest przenoszenie wrogości wobec Kościoła na teren samego Kościoła, co skutkuje podkopywaniem i kwestionowaniem prawdziwych autorytetów, a promowaniem miernoty. Dobrze widać, z jaką niechęcią traktuje się postać Sługi Bożego kardynała Stefana Wyszyńskiego. We wrogiej działalności mającej na celu erozję  autorytetów bierze udział część „katolickich mediów”, uwiarygodniając tego typu działania. Tu też wypuszcza się balony próbne, testujące granice tego,  co jeszcze można pokazać i ośmieszyć, wcielając w życie zasadę  „dziel i rządź”. Niestety, dajemy się dzielić: „Kościół łagiewnicki” i „Kościół toruński”, itp. Zapominamy, że jesteśmy Chrystusowi, tylko i wyłącznie.

W tym wszystkim nie bez znaczenia jest perspektywa europejskiej przyszłości  Donalda Tuska. Słyszymy o planach powierzenia mu wysokiej funkcji w agendach Unii Europejskiej. Czy obecne działania premiera w kraju nie są spowodowane chęcią wykazania się i uwiarygodnienia siebie na antychrześcijańskich salonach europejskich? Miejmy nadzieję, że nie, ale żadnej pewności co do tego nie ma.

Pamiętajmy o tym, co niedawno powiedział premier Węgier: jak niegdyś wobec ludzi w mundurach, tak teraz bądźmy czujni i ostrożni wobec ludzi w starannie skrojonych garniturach. To, że Polska się zmienia na korzyść, jest zasługą  narodu, a nie władz i nie dajmy sobie tego odebrać.

Ks. prof. Waldemar Chrostowski

fot. Agencja FORUM

Za: Polonia Christiana - pch24.pl (2012-03-29) | http://www.pch24.pl/trwa-ostra-walka-panstwa-z-kosciolem,1239,i.html

Skip to content