Aktualizacja strony została wstrzymana

Nowy kulturkampf w Polsce – Prof. Mieczysław Ryba

Atak na Kościół, z jakim mamy dziś do czynienia, przypomina sytuację z czasów PRL. To wówczas władza komunistyczna starała się wypchnąć Kościół ze sfery życia publicznego i na sposób totalitarny zapanować nad nim. Brutalne działania motywowane były ideologią ateistyczną. Mimo wieloletniej akcji laicyzacyjnej prowadzonej przez państwo Kościół przetrwał dzięki więzi łączącej go z Narodem.
Proste porównania do tamtych czasów nie są jednak w pełni uprawnione. Wprawdzie dochodzi do nas coraz więcej sygnałów o próbach łamania konkordatu przez rząd i rugowania Kościoła z przestrzeni życia publicznego, ale nie mamy jeszcze do czynienia z przemocą porównywalną do PRL-owskich czasów. Dziś władza zacietrzewiona w swym antykościelnym nastawieniu stosuje inne metody, używając przede wszystkim instrumentarium prawnego. Aby zrozumieć mechanizmy, które towarzyszą współczesnym zmaganiom, konieczny jest polityczny opis tych zjawisk. Twarzą kampanii antyklerykalnej w Polsce jest niewątpliwie Janusz Palikot. To z tą postacią środowiska antychrześcijańskie wiążą nadzieje na przeprowadzenie antychrześcijańskiej rewolucji kulturowej w naszym kraju. Mamy więc próby zniesienia lub w najlepszym wypadku zdegradowania lekcji religii w szkołach, pojawiają się ataki na finanse Kościoła, zamach na Ordynariat Polowy itp. Wszystko to jednak ma kontekst o wiele głębszy, gdyż już zapowiada się nowe ustawodawstwo w sprawie tzw. związków partnerskich, niszczy się media katolickie na płaszczyźnie instytucjonalnej (przykład: sprawa koncesji cyfrowej dla Telewizji Trwam).

Quo vadis, Hiszpanio?

Wielu katolików sądzi, że nie ma realnego zagrożenia dla chrześcijaństwa w Polsce, gdyż kultura naszego Narodu jest do głębi religijna. Pogłębiona diagnoza problemu domaga się porównań na niwie europejskiej. Wydaje się, że przykład Hiszpanii, kraju, który ostatnio miałem okazję odwiedzić, jest aż nadto wymowny. Jest tak choćby dlatego, że to właśnie na byłym premierze Hiszpanii José Luisie Zapatero wzorują się w swych antyklerykalnych działaniach tacy polscy politycy, jak Grzegorz Napieralski czy Janusz Palikot.

Trudno wskazać w Europie kraj o głębszych korzeniach katolickich niż Hiszpania. Około ośmiuset lat walk z najazdem islamskim, organizowanie olbrzymich misji w Ameryce Łacińskiej, wreszcie potężne plany budowania globalnej monarchii katolickiej w XVI i XVII wieku – oto wielkie dziedzictwo hiszpańskie. Zabytki kultury katolickiej tak w mowie, piśmie, jak i w budownictwie są imponujące. Na każdym kroku widać niezwykle okazałe świątynie, nazewnictwo ulic i miejscowości ma również głęboko religijny charakter.

Silne środowiska wolnomularskie, poczynając od osiemnastego wieku poprzez następne stulecia, wprowadziły ten kraj w przestrzeń swoistej wojny kulturowej, której najbardziej wymownym przykładem była wojna domowa z lat 1936-1939. Czasy współczesne owocują nie tyle krwawą rewolucją militarną, co równie tragiczną rewolucją kulturową. Rządy socjalistów wyjałowiły życie publiczne z tradycji katolickich, a Kościół został zepchnięty do kruchty. Owszem, świątynie są otwarte dla turystów, ale na nabożeństwach widać garstkę ludzi. Uderzające jest, że przed świątyniami Madrytu nie widnieją nawet ogłoszenia o godzinach odprawiania Mszy Świętych; informacje o życiu religijnym zeszły „do podziemia”.

Prywatyzacja religii

Miałem okazję w tym miesiącu obserwować obchody rocznicy zamachu na madryckie metro, które na poziomie państwowym były całkowicie wyzute z elementu sakralnego. Nie towarzyszyły im uroczystości religijne z udziałem władz, tak jak w Polsce, organizowano za to minikoncerty muzyki poważnej, bardziej przypominające pogrzeby przywódców sowieckich z dawnej epoki niż w jakikolwiek sposób odnoszące się do dziedzictwa chrześcijańskiego. Współczesne prześladowanie Kościoła nie polega zatem na zakazie chodzenia na Msze Święte, ale na zepchnięciu go zupełnie w sferę życia prywatnego. Hasło „Religia sprawą prywatną” skutkuje potężnymi zmianami w kulturze i w prawodawstwie. Z jednej strony w Hiszpanii mamy demoralizujące lekcje wychowania seksualnego w szkołach, ustawodawstwo aborcyjne, homoseksualne itp., z drugiej – posuniętą do granic absurdu ideologię socjalistycznej równości. Objawia się ona w używaniu proletariackich strojów przez polityków czy naukowców i w specyficznych relacjach wzajemnych, np. studentów i profesorów. O ile zwracanie się do ludzi starszych i przełożonych per ty w Polsce jest jeszcze obyczajowo niedopuszczalne, o tyle w Hiszpanii praktycznie wszyscy studenci zwracają się do profesorów po imieniu. Ma to destrukcyjne skutki wychowawcze. Zachwiana hierarchia powoduje zanik wymagań wychowawczych. Młodzi ludzie potrzebują w starszym pokoleniu widzieć autorytety, a nie „kolegów”. Powszechna w całej przestrzeni życia publicznego formuła równości i fraternizowania się likwiduje hierarchię i autorytety, również autorytety kościelne.

Zatem kultura stała się w tym katolickim niegdyś kraju po prostu laicka. W jednym z madryckich kościołów w centrum miasta na niedzielnej Mszy Świętej o godz. 10.00 naliczyłem 30 osób (wraz z turystami). Msza cicha, bez organów, bez ministrantów. Dwie godziny później mecz Atletico Madryt zgromadził kilkadziesiąt tysięcy osób „pielgrzymujących” na stadion całymi rodzinami, a wszystko to w atmosferze jakby czegoś w rodzaju świeckiego „odpustu” (kramy, rytualne obrzędy stadionowe itp.). W sklepie klubowym można nabyć książkę o wielce charakterystycznym tytule: „Biblia Atletico Madryt”. Ponieważ w zaniku jest chrześcijańska obyczajowość w sferze publicznej, a natura nie znosi próżni, mamy dziś do czynienia z „religią futbolu”. Znamiennie brzmią słowa jednego z księży pracujących w Logro-o, który mówił, że zmaterializowanych, skłóconych wewnętrznie Hiszpanów najbardziej w ostatnich latach zjednoczył mundial (Hiszpania została mistrzem świata w piłce nożnej).
Oczywiście nie ma nic złego w umiłowaniu futbolu, ale nie może on zastąpić religii. Czyż to nie znamienne, że polski rząd wraz z pojawiającymi się od pewnego czasu atakami na Kościół równolegle pobudował kilka olbrzymich stadionów? Musimy uważać, ażeby nie zamieniły się one w nowe, ateistyczne świątynie. Oczywiście, nawet w Hiszpanii obserwujemy jaskółki odrodzenia w postaci wielotysięcznych rzesz młodzieży na spotkaniu z Ojcem Świętym Benedyktem XVI w Madrycie czy potężnych manifestacji w obronie życia i rodziny. Nie zmienia to faktu, że duchowe spustoszenia w katolickiej niegdyś Hiszpanii są ogromne.

Katolicy na stos

Laicyzatorzy polskiego życia publicznego nie mają aż tak łatwego zadania, przede wszystkim dlatego, że za sprawą głównie Radia Maryja mamy w Polsce katolickie media. Nawet nasi kibice to w wielu przypadkach ludzie religijni w klasycznym tego słowa rozumieniu. Nie opustoszały jeszcze polskie kościoły, a na ulice wychodzą rzesze ludzi w obronie katolickich mediów. Chciałoby się powiedzieć, że jest to walka fundamentalna. Jeśli katolicy w Polsce dadzą się skłócić i podzielić oraz pozwolą na wypchnięcie religii z przestrzeni życia publicznego, walka o Polskę może być przegrana.
Jak już wspomniałem, postacią kluczową dla kręgów wrogich chrześcijaństwu stał się Janusz Palikot, który zyskał silne poparcie Aleksandra Kwaśniewskiego. Atencja, z jaką traktowany jest skandalista z Biłgoraja, jasno nam mówi, że międzynarodowe kręgi lewackie nie widzą już w postkomunistach w rodzaju Leszka Millera przywódców, którzy dokonają antyklerykalnej rewolucji. Palikot jest o wiele bardziej dynamiczny i zdeterminowany, by rozpalić w Polsce antykatolickie stosy. W kręgach politycznych twierdzi się nawet, że kreowany jest on na przyszłego szefa rządu. Po wchłonięciu elektoratu SLD, po rozbiciu Platformy (przejęcie kilkunastu posłów PO) może w przyszłości doprowadzić do przyspieszonych wyborów i stać się liderem nowej lewicy w Polsce, a nawet premierem. Koalicjantem mogłaby być „odrodzona Platforma” pod wodzą Grzegorza Schetyny, a wszystko to pod patronatem byłego prezydenta Kwaśniewskiego. Gdzieś w tle mamy jeszcze silniejszy patronat międzynarodowych kręgów lewackich, wspierających rewolucję kulturową w Europie, a więc i w Polsce. Zakładając taki przebieg wydarzeń, można się spodziewać, że skrajnie lewacka władza sięgnie po rozwiązania prawne porównywalne do najbardziej rewolucyjnych pomysłów zaczerpniętych wprost z zachodniej Europy.

Scenariusz taki jest prawdopodobny, a ziści się, gdy katolicy w Polsce pozostaną bierni. Rzeczywistość jasno nam mówi, że czas wiecznego dialogowania jakby się wyczerpał, że czeka nas trudny okres zmagań z naporem antychrześcijańskiej kultury. I oczywiście przyszedł czas, gdy trzeba w obronie zasad protestować na ulicach. Pamiętając, co stało się w wielu chrześcijańskich krajach Zachodu, nie możemy dopuścić do tego, by rolę pielgrzymek do miejsc świętych przejęły wycieczki na stadiony, a uroczystości związane z żałobną zadumą wyrażane były jedynie przez koncerty muzyki klasycznej. Dzień, kiedy katolicyzm zostałby wypchnięty w Polsce całkowicie ze sfery życia publicznego, byłby dla nas dniem kulturowej śmierci.

Prof. Mieczysław Ryba
historyk Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Pawła II Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu

Za: Nasz Dziennik, Wtorek, 20 marca 2012, Nr 67 (4302) | http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20120320&typ=my&id=my03.txt

Skip to content