Aktualizacja strony została wstrzymana

Kawaleria Wehrmachtu

„Czasy zwartego ataku konnicy zapewne już się skończyły, choć jej zadania w większości pozostały te same: wykonać zwiad i podjąć walkę. Wykonać zwiad to znaczy wytropić przeciwnika, zbadać, co zrobi, a potem nie odstępować na krok”.

Klaus Christian Richter, Kawaleria Wehrmachtu, tłumaczenie Grzegorz Kowalski, Wydawnictwo Replika, s. 211, c. 34,90 zł.

W powszechnej opinii uważa się, że armia niemiecka podczas II wojny światowej była formacją najbardziej zmotoryzowaną ze wszystkich biorących w niej udział i taki przeżytek jak koń został z niej usunięty. Tymczasem nic z tych rzeczy. Wehrmacht nie tylko używał koni jako zwierząt pociągowych, ale posiadał formacje kawaleryjskie. W jego składzie działało osiem dywizji kawalerii, tylko o trzy dywizje mniej niż posiadała armia niemiecka w czasie I wojny światowej. Koń w armii niemieckiej pełnił podobną rolę jak w przedwrześniowej armii polskiej. Jej żołnierze otaczali go równą miłością jak polscy ułani.

Każdy, kto chce się o tym przekonać, musi sięgnąć po pracę Klausa Christiana Richtera „Kawaleria Wehrmachtu”, wydaną przez Wydawnictwo Replika.

Nie jest to niestety klasyczna monografia, ale album fotograficzny poświęcony niemieckiej kawalerii, ale jej lektura pozwala się zapoznać z dziejami tej formacji. Album zawiera 400 unikatowych zdjęć oraz reprodukcje oryginalnych dokumentów wojskowych. Praca zawiera oczywiście rys historyczny, z którego czytelnik może poznać dzieje tej formacji w ramach Reichswehry, utworzonej w Rzeszy Niemieckiej po Traktacie Wersalskim. Wtedy to armia niemiecka licząca w sumie 100 tys. żołnierzy miała w swoich szeregach 16400 kawalerzystów. Wchodzili oni w skład 18 pułków kawalerii. Rola kawalerii została wzmocniona w latach 1935-1938, kiedy Adolf Hitler przystąpił do odbudowy armii. Została ona zmodernizowana i wzmocniona. Otrzymała nowe karabiny maszynowe i armaty przeciwpancerne.

Wehrmacht przejął też od Reichswehry Szkołę Kawalerii, funkcjonującą w Hanowerze. Placówka ta przygotowywała oficerów, a także nauczycieli jeździectwa i powożenia. Ze względu na to, że jej moce były niewystarczające, dowództwo Wehrmachtu zorganizowało jeszcze kilka innych.

Z albumu Klausa Christiana Richtera czytelnik może dowiedzieć się też, jak była umundurowana i uzbrojona niemiecka kawaleria i jaka rolę odgrywała ona w działaniach armii niemieckiej na różnych frontach. Autor albumu przedstawia również specyfikę różnych jednostek kawalerii, a także jak niemieccy kawalerzyści postrzegali samych siebie. Przytacza publikację z 1939 r., w której czytamy: ”Choć zadania konnicy są bardzo zróżnicowane, to przecież główne motto brzmi od zawsze: ”Hajda na wroga!”. Duch walki Seidlitza i Zietena wciąż jest żyw w tych najbardziej mobilnych jednostkach naszego Wehrmachtu. Niezbędne są oczywiście miłość i zrozumienie konia, najwierniejszego przyjaciela kawalerzysty, bo tylko koń pozwala mu dotrzeć w każde miejsce. Czasy zwartego ataku konnicy zapewne już się skończyły, choć jej zadania w większości pozostały te same: wykonać zwiad i podjąć walkę. Wykonać zwiad to znaczy wytropić przeciwnika, zbadać, co zrobi, a potem nie odstępować na krok. Wymaga to odwagi i sprawności od każdego jeźdźca, niezależnie od tego, czy sam przebija się przez terytorium wroga, świadom, że od wiezionego przezeń meldunku zależą być może ważne decyzje dowódców, czy też znajduje się głęboko za liniami wroga ze swoim oddziałem zwiadowczym. Jednak istota działania kawalerii to nie tylko zwiad. Wymaga się od niej także zdolności bojowych. Dopaść wroga, zaatakować go i zniszczyć – to misja nierzadko stawiana przed szwadronem kawaleryjskim. Styl walki jeźdźców, którzy do walki zeskakują z siodeł, różni się od stylu walki zwykłej piechoty większą zwrotnością: często konnica potrafi częściowo lub całymi oddziałami oderwać się od wroga, po to tylko, by – znów korzystając z siły końskich nóg – zaatakować go w innym dla siebie korzystnym punkcie.

Koń wciąż pozostaje w centrum służby kawaleryjskiej.

I to nawet w czasach pokoju szkolenie bojowe i zwiadowcze musi iść w parze z nauką jazdy konnej i pielęgnacji zwierzęcia. Szczególnie różnorodna, a dzięki temu ciekawa, jest służba w letnim półroczu, kiedy to każdy jeździec ma okazję w większym oddziale wykorzystać umiejętności, które zdobył podczas najróżniejszych ćwiczeń zimowych. Jednak nawet wtedy, gdy przed nim stoi wiele różnych zadań, kawalerzysta wie, że jedno z nich jest najważniejsze, a jest nim obowiązkowość i poczucie odpowiedzialności, odwaga i sprawność. Bo żołnierz, któremu towarzyszy prawdziwy duch walki, odda w przyszłości swemu oddziałowi nieocenione przysługi”.

Największą wartością albumu są oczywiście archiwalne zdjęcia oraz reprodukcje oryginalnych dokumentów wojskowych.

Marek A. Koprowski

 

Za: Kresy.pl (14 marca 2012) | http://www.kresy.pl/publicystyka,omowienia?zobacz/kawaleria-wehrmachtu

Skip to content