Aktualizacja strony została wstrzymana

Dzieciobójczy tryptyk – Czubaszek, Nowicka, Środa

Media znowu podały widzom pigułkę feministycznej propagandy, wskrzeszając upiory propagandy aborcyjnej. Kreowana z uporem maniaka na nowoczesną Polkę dziennikarka i satyryczka Maria Czubaszek dziękowała Bogu za to, że dwukrotnie zabiła własne dzieci. W ostatnim programie Tomasza Lisa supportowała ją inna gwiazda – wicemarszałek Sejmu Wanda Nowicka, która przegrała definitywnie proces z Joanną Najfeld, która – zdaniem sądu – miała prawo napisać, że Nowicka jest na liście płac przemysłu aborcyjno-antykoncepcyjnego. Do tandemu Czubaszek-Nowicka dołączyła także prof. Magdalena Środa,  etyk i pełnomocnik rządu ds. równego statusu kobiet i mężczyzn w rządzie Marka Belki. Środa w skrajnie głupim komentarzu odniosła się do śmierci półrocznej Madzi z Sosnowca, oskarżając o tę tragedię… Kościół katolicki i brak wolnego dostępu w naszym kraju do edukacji seksualnej. Wydawać mogłoby się, że trudno o bardziej haniebne wypowiedzi i postawy, ale to właśnie te panie kreowane są w mediach na autorytety i to właśnie takie osoby piastują w Polsce wysokie stanowiska i pełnią funkcje etycznych wyroczni.

Czubaszek na fali

Maria Czubaszek w rozmowie z Moniką Olejnik w Radiu ZET przyznała, że dokonała w życiu dwóch aborcji. Według satyryczki, w zabiciu swoich dzieci nie dopatruje się dzisiaj niczego złego. –  Usunęłam dwie ciąże za czasów komuny. (…) Nie było to zbrodnią. Ani lekarz nie popełniał przestępstwa, ani ja (…). Jedne kobiety przeżywały traumę, inne nie. Ja nie przeżywałam. Aborcja była dla mnie oczywistym rozwiązaniem – stwierdziła Czubaszek. Co usprawiedliwia ją z popełnienia zbrodni dzieciobójstwa? – Dzieciństwo to okres, przez który trzeba przejść, a główną zaletą tego okresu jest to, że się z niego wyrasta. Dzieckiem był kiedyś Hitler, Kaddafi i Stalin, na pewno byli rozkosznymi bobaskami. Ale dla mnie to jest jeszcze za mało – mówiła Czubaszek. Trudno za nią nadążyć, ale chyba chodziło jej o to, że byłaby złą matką i wychowała następnego Hitlera… W każdym razie szkoda, że nie oddała dzieci np. do rodziny zastępczej. Dzisiaj być może dzieci te miałyby już własne rodziny, a po aborcji, nie mają nawet grobu… Czubaszek zaczęła swoje tournée nie tylko po stacjach telewizyjnych, ale po całej Polsce. Kiedy w zeszłym tygodniu odwiedziła Mińsk Mazowiecki, cała prasa lokalna podziwiała pierwszą damę feminizmu ostatnich dni, która zawitała do zapyziałej prowincji ze światłem na oświecenie ociemniałych chrześcijan… Na koniec „włojaży” Czubaszek błysnęła o aborcji u Tomasza Lisa, co doskonale streścił Michał Karnowski: „Tomasz Lis słuchał i kiwał głową. Rozważał, że może to i dobrze, iż naród o tym się dowiedział. Będzie miał materiał do refleksji. Dawnemu wychowankowi ojca Macieja Zięby (tak, były takie czasy) nie przyszło nawet do głowy zdziwić się, poruszyć brwią, głosem. Słuchał paplaniny o zabijaniu dzieci, jakby robił program o modzie. W zamian zaserwował publiczności nagraną Kasię Cichopek, która z wdziękiem acz kompletnie bez związku z tematem stwierdziła, że matkom ciężko dziś w Polsce”. Czubaszek nie przejmuje się, że opowiadanie o zadowoleniu z podjętych decyzji o aborcji może wywołać u niektórych kobiet brak zrozumienia. – wolę być „zimną suką” niż „matką Polką” – ripostuje. Dostrzega także komfort z powodu braku dzieci (które zabiła), a więc i wnuków. – Nawet teraz, jak jestem stara i mam zły dzień, nic się nie układa. To z mężem siadamy i mówimy: matko, ale przynajmniej nie mamy dzieci ani wnusiów. Nie biegają po domu, nie muszę robić „ciu, ciu, ciu”, nie muszę się martwić, czy ćpa, pali, pije, czy panienka nie wróci z brzuchem do domu. Mam wystarczającą ilość swoich problemów i nie muszę się martwić o kogoś – powiedziała ostatnio aborterka. Do tematu aborcji wracała jeszcze kilka razy. Przykładowo w stacji TVN stwierdziła: „Zrobiłam to dwa razy. Nigdy z tego powodu nie miałam traumy, tylko mówiłam: Boże, jak to cudownie, że ja to zrobiłam. Gdyby się zdarzyło, że zaszłam w ciążę, i byłby to siódmy czy ósmy miesiąc, to ja bym skoczyła z któregoś piętra, pod pociąg bym się rzuciła, ale na pewno bym tego dziecka nie urodziła”. Czubaszek znana jest z plecenia bzdur, co nie jest chyba zarzutem na wyrost, bowiem sama tak podsumowuje swoją twórczość i wypowiedzi. Jednak skoro tyle w niej czczej gadaniny, to dlaczego została gwiazdą „salonów”? Być może ze względu na jej „postępowe” poglądy, bowiem popiera aborcję, eutanazję, refundację in vitro czy adopcję dzieci przez homoseksualistów. Jednak najwięcej punktów zebrała zapewne za to, że od dłuższego czasu nieustępliwie atakuje zwłaszcza jednego polityka – Jarosława Kaczyńskiego, a to jak widać jest w świecie mediów sowicie nagradzane.

Nowicka na żołdzie śmierci

Wanda Nowicka zdecydowanie jest na fali. Pomimo że dziennikarka Joanna Najfeld udokumentowała, że Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny Wandy Nowickiej jest sowicie opłacana przez organizacje zajmujące się sprzedażą antykoncepcji i promocją aborcji, posłowie wynieśli tę samą Nowicką na fotel wicemarszałka Sejmu. Warto przypomnieć, że przy drugim głosowaniu niezdecydowanych posłów Platformy Obywatelskiej do zagłosowania za aborcjonistką przekonywał sam premier Donald Tusk. Tym samym premier, który uważa się za katolika, razem z formacją, która uważa się za obóz postsolidarnościowy, walczyli w Sejmie o przeforsowanie kandydatury orędowniczki mordowania dzieci poczętych, lobbystki na rzecz cywilizacji śmierci, która robi to za pieniądze zachodnich koncernów. Nowicka, która, jak wspomniałem, poprzedziła ostatnio w programie Tomasza Lisa występ Marii Czubaszek, zaliczyła jednak ostatnio definitywną porażkę w sądzie. Działaczka katolicka Joanna Najfeld wygrała z nią proces. Nowicka poczuła się urażona stwierdzeniem, że wspomaga przemysł aborcyjny i oskarżyła Joannę Najfeld. Toczący się od ponad dwóch lat proces zakończył się dopiero na 16. posiedzeniu sądu. Sąd Okręgowy w Warszawie 30 stycznia 2012 r. oddalił apelację Wandy Nowickiej od wyroku, który zapadł w sprawie o pomówienie przeciwko publicystce Joannie Najfeld 19 września 2011 roku. Wyrok jest prawomocny. – Nie ulega jednak wątpliwości, że sam wyrok potwierdza, iż moja wypowiedź, że Wanda Nowicka jest na liście płac przemysłu aborcyjno-antykoncepcyjnego była prawdziwa, a zarzucanie mi nieprawdy było tylko taktycznym wybiegiem polityków popierających przemysł aborcyjny, mającym na celu wyeliminowanie mnie z debaty publicznej i zastraszenie innych niezależnych publicystów – napisała w oświadczeniu na stronie mamproces.pl Najfeld. Można już oficjalnie mówić, że Wanda Nowicka jest „na liście płac przemysłu providerów aborcji i antykoncepcji. Pełne stwierdzenie wypowiedziane przez Joannę Najfeld w lutym 2009 roku na antenie TVN 24 brzmiało: „Organizacja pani Nowickiej jest częścią międzynarodowego koncernu, największego w ogóle, providerów aborcji i antykoncepcji. Pani po prostu jest na liście płac tego przemysłu”. „Zgromadzony materiał dowodowy potwierdził, iż Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny otrzymała dotacje od podmiotów zajmujących się produkcją środków antykoncepcyjnych, promocją antykoncepcji oraz produkcją i dystrybucją przyrządów służących do przerywania ciąży. Zdaniem sądu, społecznie uzasadniony interes wymaga, aby opinia publiczna miała dostęp do informacji o źródłach finansowania organizacji pozarządowych zajmujących się interesującą dla szerokich warstw społecznych i budzącą dyskusję i spory tematyką” – czytamy m.in. w uzasadnieniu sądu.

Środa po trupach

Nie ma takiej tragedii, która nie powstrzymałaby prof. Magdaleny Środy przed skorzystaniem z okazji przypuszczenia ataku na Kościół katolicki, rodzinę i wartości. Wszyscy mamy przed oczyma dramat, który rozegrał się w Sosnowcu, gdzie tysiące ludzi szukało półrocznej Madzi. Jak się później okazało, matka dziecka wiedziała, że córka nie żyje. Jak twierdzi, dziecko wypadło jej z rąk i nieszczęśliwie upadło. Jak było naprawdę? Sprawę wyjaśnia policja. Tymczasem kolejna polska feministka, prof. Magdalena Środa (etyk i publicystka), pełnomocnik rządu ds. równego statusu kobiet i mężczyzn w rządzie Marka Belki, w radio TOK FM zajęła stanowisko w sprawie śmierci małej Madzi. Środa wie, kto jest odpowiedzialny za tę tragedię. Kto? Kościół katolicki, strach przed aborcją, niestosowanie antykoncepcji… Dobitnie defekację publicystyczną feministki skwitował red. Tomasz Terlikowski w artykule „Intelektualna nekrofilia Magdaleny Środy”. Redaktor Frondy odniósł się zwłaszcza do tych słów feministki: „Myślałam, że rodzice są młodzi, głupi, prymitywni, pewni, że mogą mieć wiele kolejnych dzieci, więc uznali, że to pierwsze, najbardziej „niewygodne”, można sprzedać za godziwe pieniądze. W sumie – niezły los. Jest tysiące par, dla których dziecko jest szczytem marzeń, dla spełnienia których gotowi są na przestępstwo „handlu żywym towarem”, ale że zarazem gwarantują dziecku bezpieczne i komfortowe warunki życia. Jestem nawet w stanie zrozumieć młodych. Z jednej strony są bardzo religijni (poznali się w kościele podczas służenia do mszy), nie używali zapewne środków antykoncepcyjnych, nie mieli pojęcia o edukacji seksualnej (szkoła takiej nie oferuje), zaszli w nieplanowaną ciążę, bali się aborcji. Ksiądz, rodzina, najbliżsi potępią aborcję jako największe przestępstwo. Jak ich nie słuchać? A poza tym – gdzie jej dokonać? Jak o sprawach niepożądanej ciąży rozmawiać z religijnymi rodzicami, przyjaciółmi czy księdzem? Powiedzą tylko jedno: rodzić, bo »życie poczęte jest święte«. Więc – urodzili”. Tak rozpoczęła swój felieton na portalu TOK FM lewicowa aktywistka i promotorka aborcji. – Rodzice Madzi nie mieli nawet ślubu kościelnego, opowieści o ich wielkiej wierze, można więc włożyć między bajki. Nie jest też jasne, skąd Środa czerpie swoją wiedzę na temat stosowania antykoncepcji czy innych elementów swojego opisu. Ale mniejsza już o te kłamstwa. Warto zwrócić uwagę na to, co profesor etyki myśli o katolikach, jak rozumie metody ich działania. Otóż dla niej młodzi, religijni ludzie, są w stanie sprzedać swoje dziecko za sporą kasę. I ona „to nawet rozumie”. Nie wiem, jak wśród feministek, ale w moim otoczeniu ludzie nie sprzedają swoich dzieci. Większość z nas nie myśli też o tym, by je ukatrupić przed narodzeniem, i to nie dlatego, że ksiądz nas potępi, tylko z tego samego powodu, dla którego nie przyjdzie nam do głowy zabicie Środy. Mamy zwyczajnie pewne zasady, i to nie dlatego, że nakazał nam coś ksiądz – napisał Tomasz Terlikowski, komentując wypowiedź Środy. Korzystając z okazji (a tragiczna śmierć Madzi jak widać okazała się dla Środy doskonałą okazją) feministka stwierdziła dalej, że nie istnieje coś takiego, jak „instynkt macierzyński”, a „Posiadanie małego dziecka w wieku dwudziestu lat jest – dla większości młodych, nieprzygotowanych ludzi – poważną przeszkodą w ich życiowych planach i rozrywkach. Dziecko to nie – cud, tylko bariera. Jest nieznośne, ryczy, domaga się opieki, ciągłej krzątaniny” – błysnęła Środa.

***

Zarówno pani Czubaszek, Nowickiej czy Środzie, chciałbym przekazać słowa Gianny Jessen, kobiety, która przeżyła aborcję i pomimo zaatakowania jej roztworem soli wstrzykniętym do macicy jej matki, urodziła się żywa i przeżyła. Ucierpiała  zdrowotnie, jednak cieszy się życiem i głosi prawo do życia każdego poczętego dziecka. To jej słowa, które dedykuję biednym feministkom: „Jeśli aborcja jest wyłącznie prawem kobiety, to gdzie były moje? Nie było tak radykalnej feministki krzyczącej o tym, jak pogwałcono moje prawa w tamtym dniu. W rzeczywistości zabijano mnie w imię praw kobiet”.

Robert Wit Wyrostkiewicz

Artykuł ukazał się w najnowszym numerze „Naszej Polski” Nr  7 (850) z 14 lutego 2012 r.
Za: Nasza Polska |http://www.naszapolska.pl/index.php/component/content/article/42-gowne/2845-dzieciobojczy-tryptyk-czubaszek-nowicka-roda