Aktualizacja strony została wstrzymana

Kościół nie zapłaci za profanację

Do Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Stalowej Woli wpłynęły trzy oferty w sprawie rozbiórki krzyża stojącego na osiedlu Młodynie. W najbliższych dniach zostanie wyłoniony wykonawca rozbiórki. Kosztami związanymi z usunięciem krzyża miasto chce obarczyć ks. Jerzego Warchoła, proboszcza parafii Opatrzności Bożej, na terenie której stoi niewygodny dla władz krzyż.

Inspektor nadzoru budowlanego w Stalowej Woli Marian Pędlowski poinformował nas, że pełnomocnik ks. Warchoła złożył zażalenie na poprzednio nałożoną na kapłana karę za nieusunięcie krzyża, która wynosi 5 tys. złotych. – To zażalenie jest rozpatrywane, ale nie powoduje wstrzymania naszych działań – wyjaśnia Pędlowski i dodaje, że w najbliższych dniach ksiądz proboszcz zostanie poinformowany o kosztach rozbiórki krzyża, której ma dokonać firma wybrana przez Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego.

Inspektor zapewnia, że usunięcie krzyża nastąpi w taki sposób, aby nie został on sprofanowany. Tymczasem ks. bp Edward Frankowski w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” podkreśla, że samo usunięcie krzyża będzie jego profanacją. – Ten krzyż został poświęcony. W nim znajdują się lęki i nadzieje mieszkańców Stalowej Woli. Dlaczego więc ma zostać usunięty? – pyta. Wyjaśnia też, że obecny krzyż stoi w miejscu poprzedniego. – W tym miejscu byli traceni ludzie. Tam są kości ofiar I i II wojny światowej.

Na pytanie, kiedy Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego w Stalowej Woli widzi możliwy termin usunięcia krzyża, Pędlowski tłumaczy, że najpierw muszą wpłynąć pieniądze na ten cel. – Kiedy wyłonimy wykonawcę i ustalimy jego wynagrodzenie, zobowiążemy księdza do wpłacenia stosownej kwoty. Jeśli kapłan nie wpłaci, zwrócimy się do urzędu skarbowego w tej sprawie. Jeśli okaże się, że pozwany nie może zapłacić, być może wydatek pokryje Skarb Państwa – mówi inspektor nadzoru budowlanego w Stalowej Woli.
Ksiądz biskup Frankowski zapewnia, że Kościół na pewno nie będzie finansował rozbiórki krzyża. – Nie ma mowy, abyśmy przyczynili się do profanacji krzyża! – podkreśla. Na pytanie, co stanie się, jeśli dojdzie do rozbiórki krzyża, pasterz odpowiada: – To będzie hańba i wstyd, kompromitacja. Stalowa Wola zostanie upokorzona, a to wydarzenie na pewno podzieli mieszkańców miasta. Zresztą to chyba zamierzone działanie w celu podzielenia.

Wielu mieszkańców Stalowej Woli zaniepokojonych jest przyszłością krzyża w ich mieście. Trwają modlitwy o opamiętanie dla odpowiedzialnych za tę decyzję, odprawiane są Msze św. w tej intencji. – Ten krzyż to kawałek historii naszego miasta. Przypomina wciąż o tym, że w tym miejscu obiecany był kościół. Dla kogoś to niewygodne, ale mamy nadzieję, że czas opamiętania nadejdzie – mówią.

Małgorzata Pabis

Za: Nasz Dziennik, Piątek, 17 lutego 2012, Nr 40 (4275) | http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20120217&typ=wi&id=wi03.txt

Skip to content