Aktualizacja strony została wstrzymana

Niezabliźnione rany – Ks.Tadeusz Isakowicz-Zaleski

Bronisław Komorowski żyje teoriami historycznymi urabianymi przez „Gazetę Wyborczą” i nieboszczkę Unię Demokratyczną, za co przyjdzie mu zapłacić w czasie starań o reelekcję.

60 lat temu miało miejsce wydarzenie, które do dziś pozostaje niezagojoną raną. Chodzi o oderwanie od Polski na rzecz Związku Radzieckiego fragmentu Lubelszczyzny, czyli ziem wokół Sokala nad Bugiem. Stalin nazwał to korektą granic. W rzeczywistości był to rabunek obszaru o powierzchni 480 km kw., bogatego w czarnoziemy i węgiel kamienny. W ten sposób nasz kraj utracił nie tylko bogactwa naturalne, lecz także historyczne miejscowości, jak Krystynopol (dziś zwany Czerwonogradem), Uhnów oraz Waręż ze słynnym kościołem i kolegium pijarów oraz część Sokala z nie mniej znanym klasztorem bernardyńskim (obecnie zamienionym na więzienie). Jak cenne były to tereny, niech świadczy fakt, że nowe władze szybko zbudowały na nich cztery kopalnie węgla. Był to wielki dramat miejscowej ludności, która wkrótce po zagospodarowaniu tego obszaru po działaniach wojennych została jesienią 1951 r. siłą wywieziona w Bieszczady lub na ziemie zachodnie. W zamian za to Polska otrzymała Ustrzyki Dolne i okoliczne gminy o słabych glebach, z wyczerpanymi złożami ropy naftowej. Warto dodać, że zaledwie rok po tym wydarzeniu rząd radziecki chciał dokonać kolejnego przesunięcia granic. Polska miała stracić część powiatów hrubieszowskiego i tomaszowskiego, w tym Hrubieszów. Do realizacji tych zamiarów na szczęście nie doszło, gdyż w czasie przygotowań Stalin zmarł. Mało kto wie, że jego następca Nikita Chruszczow też snuł plany o zabraniu Polsce części Chełmszczyzny, skąd pochodziła jego żona. Niestety, także dzisiaj pomyleńcy spod znaku Bandery postulują oderwanie na rzecz Ukrainy tzw. Zakerzonii, czyli południowo-wschodnich powiatów Lubelszczyzny i Podkarpacia.

O tych wydarzeniach, społeczeństwu polskiemu praktycznie nieznanych, miałem okazję rozmawiać w czasie pobytu w Tomaszowie Lubelskim, do którego pojechałem w ubiegłym tygodniu na zaproszenie Jarosława Świderka i Kazimierza Podhajnego, wielkich miłośników historii tych ziem. Dzięki temu wyjazdowi nie tylko zebrałem wspomnienia ludzi wypędzonych spod Sokala, lecz także mogłem spotkać się z uczniami kilku klas tomaszowskiego liceum ogólnokształcącego noszącego imię Bartosza Głowackiego. Wygłosiłem tam wykład ze slajdami o ludobójstwie dokonanym przez UPA na Polakach i Żydach. Podobny odczyt, tym razem dla mieszkańców miasta, miałem w starostwie powiatowym. Mogłem również odwiedzić wioski pod Tomaszowem i Hrubieszowem, gdzie w latach 1943-1945 dokonano mordów na ludności polskiej. Najpierw odwiedziłem Łubcze i Tarnoszyn, które zmasakrowały sotnie UPA dowodzone przez kata ziemi tomaszowskiej Mirosława Onyszkiewicza ps. „Orest”. Tutaj, pod zadbanymi pomnikami wzniesionymi ku czci pomordowanych, spotkałem się ze świadkami wydarzeń oraz wójtami gmin w Jarczowie i Ulhówku. Byli także dyrektorzy szkół i ks. proboszcz Władysław Gudz. Następnie udałem się do Poturzyna, znanego z pobytu Fryderyka Chopina. 1 kwietnia 1944 r. ukraińscy kolaboranci z SS Galizien i UPA napadli na tę wieś, mordując 162 osoby. Ciał większości z nich nie odnaleziono. Tutejszy pomnik jest zrujnowany, opiekuje się nim z wielkim poświęceniem starsza kobieta, córka jednej z ofiar. Udałem się także do Sahrynia, gdzie na cmentarzu znajduje się pomnik upamiętniający Ukraińców, którzy zginęli w czasie walk zbrojnych pomiędzy UPA a oddziałami AK i BCh, broniącymi polskich wiosek przed zagładą.

Co do tego ostatniego pomnika, muszę w tym miejscu dodać, że parę dni wcześniej, 10 bm. wziąłem udział wraz z innymi rodzinami pomordowanych Kresowian w pikiecie pod Pałacem Prezydenckim w Warszawie. Zorganizował ją niezmordowany Zdzisław Koguciuk z Lublina, krewny ofiar z Wołynia. Zebrani protestowali przeciwko zrównaniu walk w Sahryniu z ludobójstwem dokonanym przez banderowców. Prezydent Bronisław Komorowski jest głuchy na apele organizacji kombatanckich i patriotycznych i zamierza pod koniec września udać się wraz z postkomunistycznym prezydentem Ukrainy Wiktorem Janukowyczem do Sahrynia. Już dzisiaj wiadomo, że będą kolejne protesty, zwłaszcza w czasie wizyty prezydenckiej. No cóż, Bronisław Komorowski żyje teoriami historycznymi urabianymi przez „Gazetę Wyborczą” i nieboszczkę Unię Demokratyczną, za co przyjdzie mu zapłacić w czasie starań o reelekcję.

Z Tomaszowa udałem się do Chełma, gdzie 17 bm. na skwerze przy ul. Piłsudskiego w czasie mszy św. koncelebrowanej został poświęcony pomnik ku czci Polaków zamordowanych przez UPA. Uroczystość była bardzo podniosła, z udziałem oficjalnych delegacji i pocztów sztandarowych. Trzeba wspomnieć, że Chełm był świadkiem ludobójstwa dokonanego na sąsiednim Wołyniu. W 1943 r. do tutejszych szpitali i prywatnych mieszkań przywożono rannych zza Bugu, okrutnie pokaleczonych. Po wojnie osiadła tutaj wołyńska diaspora uratowana z pogromu. Dlatego właśnie tutaj, 11 lipca 2009 r., w kolejną rocznicę Krwawej Niedzieli, wmurowano kamień węgielny pod ów pomnik, którego inicjatorem budowy jest Stowarzyszenie „Pamięć i Nadzieja”.

Zapraszam 25 bm. w imieniu Stowarzyszenia „Huta Pieniacka” do Wschowy – o g. 11 na mszę św. za pomordowanych na Kresach i o g. 16 na przedstawienie „Ballada o Wołyniu”, a 26 bm. o g. 12 w imieniu Stowarzyszenia „Podkamień” – do domu kultury w Wołowie na konferencję o Kresach.

ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski
Gazeta Polska, 21 września 2011 r.

Za: Ks.Tadeusz Isakowicz-Zaleski blog (20-09-2011) | http://www.isakowicz.pl/index.php?page=news&kid=88&nid=4888

Skip to content