Aktualizacja strony została wstrzymana

Ukraińskie władze nie wywiązują się z umów nad pracami ekshumacyjnymi polskich ofiar NKWD

Opóźniają się prace ekshumacyjne we Włodzimierzu Wołyńskim. Strona ukraińska nie wysłała odpowiedniej liczby pracowników pomocniczych, choć się do tego zobowiązała

We Włodzimierzu spoczywają ofiary mordów NKWD, a niewykluczone, że również żołnierze z tzw. ukraińskiej listy katyńskiej.
Jeszcze niedawno wydawało się, że wszystko jest dopięte na ostatni guzik i prace na tzw. grodzisku Kazimierza Wielkiego rozpoczną się w terminie. Udało się załatwić wszystkie formalności, w tym zgodę Muzeum Historycznego we Włodzimierzu Wołyńskim – państwowej instytucji, która wyraziła zainteresowanie pozyskaniem wyników badań polskiej i ukraińskiej ekspedycji. W skład polskiej grupy naukowej wchodzi pięciu pracowników merytorycznych: dwóch dokumentalistów, archeolog-konserwator, antropolog sądowy i pracownik techniczny. Wszyscy oni, gotowi do prac, dotrzymali ustaleń i we Włodzimierzu Wołyńskim zjawili się przed 26 sierpnia. Prace nie mogły jednak ruszyć pełną parą.

Jak podkreśla w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” kierujący polską ekspedycją prof. Andrzej Kola z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, przyczyną opóźnień jest niedostarczenie przez stronę ukraińską wystarczającej liczby pracowników pomocniczych (fizycznych), bez których wykopaliska i ekshumacje są praktycznie niemożliwe. – Kiedy dotarliśmy na miejsce gotowi przystąpić do prac, przez trzy dni umawiałem się z szefem ukraińskiej ekspedycji z Łucka. Tymczasem nie było nawet z kim rozmawiać. Po monitach przysłano nam zaledwie trzech pracowników, przy czym pierwszy pojawił się o godz. 8.00, a dwóch kolejnych dopiero o godz. 12.00. Rozpoczęli prace, przy czym pracowało dwóch, bo jeden z tej trójki był kierownikiem. Tak to, niestety, wyglądało – bulwersuje się prof. Kola, kierujący ekipą, która w czerwcu br. zakończyła prace archeologiczno-ekshumacyjne w Bykowni pod Kijowem. – Nam zależy na zrealizowaniu zadań i dlatego musimy to jakoś strawić – dodaje.

W efekcie przez pierwszy tydzień polska ekipa była zmuszona pracować niemal samodzielnie. – Sami zrobiliśmy to, co było możliwe. Oczyściliśmy wszystkie szkielety wydobyte wcześniej przez Ukraińców. Sami zaczęliśmy również eksploracje – informuje prof. Kola.

W wyniku tych prac niezbędne było poszerzenie wykopu o 4 metry. Okazało się bowiem, że zasięg grobu jest większy, niż pierwotnie przewidywano. Zakres robót się poszerzył, natomiast wciąż brakuje rąk do pracy. – Ukraińcy obiecali, że z początkiem tego tygodnia otrzymamy więcej pracowników. Byłoby ich wówczas około 15, co pozwoliłoby prowadzić prace w wyznaczonym wymiarze, ale czy tak będzie, kto to wie – zastanawia się prof. Kola.

Maciej Dancewicz, naczelnik wydziału zagranicznego Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, który wrócił właśnie z Włodzimierza Wołyńskiego, poinformował, że po interwencjach na teren wykopalisk przybyło wreszcie 10 pracowników pomocniczych – studentów archeologii. – Z tłumaczenia Ukraińców wynikało, że z początkiem roku szkolnego trudno było znaleźć ludzi do pracy – relacjonował Dancewicz.

Nie jest pewne, czy w wyznaczonym terminie trzech tygodni uda się przeprowadzić wszystkie prace archeologiczno-ekshumacyjne. Na 16 września zaplanowano zakończenie prac we Włodzimierzu i urządzenie pogrzebu wyekshumowanych szczątków ofiar. Miałyby one spocząć na miejscowym cmentarzu komunalnym, gdzie pochowano 97 Polaków zgładzonych przez NKWD, a ekshumowanych podczas pierwszych prac w 1997 roku. Niewykluczone, że podczas obecnych badań wśród szczątków zostaną odnalezione także ofiary z tzw. ukraińskiej listy katyńskiej, których w miejscowych więzieniach było ok. 400. Następnie zostali oni najprawdopodobniej wywiezieni do Kijowa, Charkowa bądź Chersonia.

Obecne prace, finansowane przez Radę Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, będą kosztowały kilkadziesiąt tysięcy złotych. Trwają starania, by jeszcze w tym roku, a na pewno wiosną 2012 r. na cmentarzu we Włodzimierzu Wołyńskim powstało upamiętnienie ofiar sowieckich zbrodni.

Mariusz Kamieniecki

Za: Nasz Dziennik, Wtorek, 6 września 2011, Nr 206 (4137) | http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110906&typ=po&id=po01.txt | Nie ma komu kopać

Skip to content