Aktualizacja strony została wstrzymana

Ostatnia Krucjata karlistów. W 75. rocznicę Alzamiento Nacional – Jacek Bartyzel

75 lat temu nad całą Hiszpanią niebo było bezchmurne. Taki komunikat popłynął w eter z radia Ceuta, zawierający zaszyfrowaną wiadomość o wybuchu powstania narodowego (Alzamiento Nacional), wszczętego przez wojsko oraz paramilitarne siły karlistowskiej Wspólnoty Tradycjonalistycznej (Comunión Tradicionalista) przeciwko czerwonej zarazie, która opanowywała Hiszpanię. Z tej okazji przypominam fragment rozdziału mojej książki o romańskiej kontrrewolucji, dokumentujący wkład karlizmu w to heroiczne dzieło1.

***

Minimalne zwycięstwo2 skupiającego socjalistów, socjalliberałów, komunistów i anarchistów Frontu Ludowego w wyborach z 17 lutego 1936 roku zniweczyło wszelkie szanse na bezkrwawe powstrzymanie rewolucji. Czerwony terror nie tylko uwolniony został z wszelkich hamulców, ale zyskał jawnie urzędową legitymację, jako że socjaliści i komuniści kontrolowali policję i żandarmerię cywilną. Do dnia wybuchu powstania, czyli do połowy lipca, spalonych zostało 170 kościołów, zamordowanych 330 osób, w tym liczni księża i zakonnice, a 1511 ranionych; nadto przeprowadzono 113 zamachów bombowych. Wielu znanych działaczy prawicy, w tym przywódca Falangi José Antonio Primo de Rivera, znalazło się w więzieniu. Poprzedzone pogróżkami osławionej La Pasionarii (Dolores Ibarruri) zamordowanie 13 lipca, przez oddział żandarmów składający się z bojówkarzy socjal-komunistycznych, przywódcy opozycji parlamentarnej José Calvo Sotelo, było już tylko ostatnią iskrą, przyspieszającą datę wybuchu powstania – nieuniknionego i usprawiedliwionego całą chrześcijańską tradycją nauki o prawie do oporu przeciwko antyboskiej i antyludzkiej tyranii.

Karliści, którzy od samego ustanowienia reżimu republikańskiego byli zwolennikami oporu zbrojnego, odegrali znaczącą, a w pierwszych miesiącach wręcz decydującą rolę, tak w przygotowaniu, jak w realizacji planów powstańczych. Było to możliwe przede wszystkim dzięki posiadaniu przez nich dobrze wyszkolonej, zdyscyplinowanej i żarliwie wierzącej w słuszność swojej sprawy 60-tysięcznej milicji requetés, której rezerwą było około miliona członków Wspólnoty Tradycjonalistycznej w całym kraju. Dowódcą requetés3 był, zdymisjonowany z wojska przez władze republikańskie, generał brygady José Enrique Varela Iglesias (1891-1951). Przywódca karlistów, Manuel Fal Conde (1894-1975), skazany zaocznie na karę śmierci i poszukiwany listem gończym, z Biarritz, a następnie z Portugalii kierował przygotowaniami do powstania w Nawarze i Aragonii, w porozumieniu z przywódcą konspiracyjnego Hiszpańskiego Związku Wojskowego (Unión Militar Española), generałem José Sanjurjo (znacznie gorzej układała się natomiast współpraca karlistów z generałem Emiliem Molą, który aż do dnia zabójstwa Calvo Sotelo odmawiał podpisania, bardzo skądinąd ogólnikowej, deklaracji na temat celów powstania). W dzień po wystąpieniu armii, 19 lipca 1936 roku, Fal Conde przybył samolotem do Pampeluny, aby objąć kierownictwo polityczne powstania karlistów i spotkać się (jedyny zresztą raz w życiu) z generałem Franco. Wkrótce po przybyciu do Nawarry Fal Conde na własną rękę zorganizował Królewską Akademię Wojskową, w której miały być szkolone dalsze kadry „czerwonych beretów” (boinas rojas), co stało się powodem natychmiastowego konfliktu z Franco, który przed przywódcą karlistów postawił alternatywę: sąd wojenny albo przymusowy wyjazd do Portugalii do końca wojny. Natomiast rezydujący w Wiedniu, prawowity król Alfons Karol I (1849-1936) wydał dekret nakazujący członkom Wspólnoty podporządkowanie się wojskowej juncie bez stawiania jakichkolwiek warunków politycznych4.

Znaczenie zrywu karlistowskich requetés (wspomaganych przez młodzież pelayos i margaritas) było trudne do przecenienia już z czysto militarnych względów, jako że sytuacja powstańców, mimo sympatyzowania z nimi większości korpusu oficerskiego5, była początkowo bardzo trudna, a główne siły armii przewidziane do przeprowadzenia operacji trzeba było dopiero przetransportować z Maroka. Dopóki to nie nastąpiło, w tych pierwszych, decydujących tygodniach główny ciężar walki spoczywał właśnie na karlistowskich „czerwonych beretach”. Pomiędzy 19 a 24 lipca requetés samodzielnie opanowali Nawarrę, Huescę, Vizcayę i część Starej Kastylii, umożliwiając tym stworzenie tymczasowych struktur wojskowo-cywilnych Hiszpanii narodowej na wyzwolonych obszarach. Na domiar, karliści byli w tych dniach pozbawieni swojego naczelnego dowódcy, gen. Vareli, który 17 lipca został aresztowany przez Czerwonych (odbito go dopiero w sierpniu); w jego zastępstwie dowodził nimi Antonio de Lizarza Iribarren (1891-1974). Będąc na pierwszej linii, ponieśli oczywiście ogromne straty. Na przykład 31 lipca w akcji bojowej zginął, w 36 roku życia, wybijający się działacz młodszego pokolenia, szef Wspólnoty w Kordobie i organizator Tygodni Tradycjonalistycznych, mianowany przez juntę powstańczą komisarzem generalnym Andaluzji – José María de Alvear y Abaurrea. Nie wszyscy jednak mieli szczęście zginąć z bronią w ręku. Wielu, i to najwybitniejszych, karlistów, którzy znaleźli się w strefie rządowej, zostało z premedytacją zamordowanych. 16 sierpnia zlinczowano w Barcelonie, we własnym domu, publicystę Miguela Junyenta Rovirę (1871-1936); mordercy pamiętali mu wcześniejszą o cztery lata obronę kościołów przed podpalaczami. 6 września rozstrzelany został (razem z synem Ksawerym i innymi zakładnikami) w forcie Guadelupe koło San Sebastian główny teoretyk karlizmu, Víctor Pradera y Larumbe (1873-1936). 4 stycznia 1937 roku zamordowano w Irún byłego przywódcę katolickich integrystów, Juana de Olazábala Ramery (1860-1937). Tylko przypadkiem uniknął śmierci ostatni redaktor El Siglo Futuro i założyciel Agencji Fides – Manuel Sánchez Cuesta (1884-1939). Zadenuncjowany do władz i osadzony 18 lipca w więzieniu w Porlier, wydostał się stamtąd dzięki „fortelowi” zastosowanemu przez przyjaciół6.

Atoli znaczenia udziału karlistów w powstaniu nie wolno sprowadzać do aspektu militarnego. W ponadczasowym wymiarze duchowym po wielokroć ważniejsze jest nadanie tej walce właśnie przez nich niezmazywalnego piętna wojny religijnej. Jak wiadomo, określanie powstania hiszpańskiego mianem Krucjaty ma swoich zaciętych przeciwników, mimo iż potwierdzili taką jego rangę i charakter swoim autorytetem – wskazując na fundamentalnie antykatolicki, przepojony aktami niezliczonych zbrodni, bluźnierstw i profanacji charakter reżimu republikańsko-komunistycznego, a z drugiej strony wiele przypadków męczeństwa katolików – biskupi hiszpańscy w obszernym orędziu z 1 lipca 1937 roku7. Niekiedy nawet katoliccy (na ogół orientacji liberalnej bądź chadeckiej) komentatorzy kwestionowali i kwestionują prawo do nazywania powstania Krucjatą, już to ze względu na udział w nim muzułmańskich żołnierzy z Maroka (nb., jakiż to „nieekumeniczny” argument!) oraz pomoc udzieloną frankistom przez faszystowskie Włochy i nazistowskie Niemcy8, już to wreszcie z powodu aktów przemocy, jakich dopuścili się, lub dopuścić mieli, również frankiści. Jeżeli jednak nawet uzasadnione byłyby te wątpliwości w stosunku do en bloc branego obozu narodowego, to nie mogą się one ostać w obliczu mistycznego wymiaru walki prowadzonej przez karlistów, którzy zawsze nieśli w swoich duszach świadomość bycia „partią Boga”, armią obrońców boskiego ordo. Dla noszących na piersiach ryngrafy z Gorejącym Sercem Jezusa requetés, którzy przed bitwą całymi batalionami przystępowali do Komunii św., do ataku szli z okrzykiem ¡Viva Christo Rey!, lub z chóralnie odmawianą modlitwą Ave Maria, a każdego wieczoru odmawiali Różaniec, ta wojna była z pewnością Krucjatą9. Dzieje współczesne nie znają drugiej takiej armii, która zasługiwałaby na miano współczesnych krzyżowców10.

Niepozbawiony znaczenia był także wkład tradycjonalistów w literaturę wojenną powstańczej Hiszpanii. „Karlistowskim Tyrteuszem”, którego – ujęte w formę poetyckich „kancjonarzy” (Cancionero carlista, Burgos 1938) – wiersze i piosenki śpiewali requetés, był Kantabryjczyk, założyciel (1935) i redaktor pisma La Tradición, Ignacio Romero Raizábal (1901-1973). Ten, przede wszystkim religijny (Rosario de Amor; Via Crucis en sonetom) poeta, „czerwonym beretom” poświęcił już wcześniej (Boinas rojas. Versos carlistas, Pamplona 1933) zbiór wierszy dedykowanych Don Alfonso-Carlosowi, w czasie wojny natomiast napisał reportaż Czerwone berety w Asturii (Boinas rojas en Asturia) oraz powieść wojenną Obietnica tulipana (La promesa del tulipán. Novela de la guerra ).

W prozie literackiej na uwagę zasługuje, w pierwszym rzędzie, Jesús Evaristo Casariego y Fernández-Noriega (1913-1990). Mimo młodego wieku, ten Asturyjczyk ze starego szlacheckiego rodu, którego przodek był w XVI wieku gubernatorem Florydy, już przed wojną zwrócił na siebie uwagę wydaną w 1933 roku pracą Tradycjonalizm jako doktryna prawa politycznego (El Tradicionalismo como doctrina de derecho político). Casariego walczył na froncie i dosłużył się stopnia kapitana. Nie tylko zapisem osobistych doświadczeń, ale i manifestem ideowym jego formacji była powieść Kwiat rycerstwa (Flor de Hidalgos (Ideas, hombres y escenas de la guerra), Pamplona 1938), do której przedmowę napisał parlamentarny przywódca karlistów hr. de Rodezno [Tomás Domínguez Arévalo, 1882-1952]. Ton duchowy, przepajający ten utwór, dobrze oddają słowa ojca głównego bohatera, Don Ignacia (będącego „najdoskonalszym wcieleniem klasycznego hiszpańskiego hidalga…”, s. 19), który wzywa 22-letniego syna Fernanda do powstania „przeciwko wrogom Boga i Hiszpanii: Przeznaczeniem twojego pokolenia jest uratowanie Hiszpanii, a wraz z nią całego świata” (s. 76). W walce tej idzie bowiem nie tylko o to, aby „obronić wystawioną na pośmiewisko Religię i zagrożoną Ojczyznę”, ale również o to, by „uratować dusze wielu pokoleń, podobnie jak to miało miejsce w Indiach [Zachodnich]” (s. 60). Następna powieść Casariega: Oblężone miasto (La ciudad sitada. Novela histórica del Madrid prerevolucionario y del asedio de Oviedo, San Sebastian 1939), była natomiast zbeletryzowaną kroniką heroicznej obrony oblężonej przez Czerwonych stolicy Asturii Oviedo; znamienne, że znalazł się tam polemiczny passus w stosunku do ideologii Falangi. Ostatnia powieść Casariega o tematyce wojennej – Z własnego życia uczynili broń (Con la vida hicieron fuego. Novela realista de nuestro tiempo) – ukazała się już po wojnie (Madrid 1953).

Szlak bojowy jako kapitan requetés przeszedł także, walcząc m.in. pod Samosierrą, Nawaryjczyk Jaime del Burgo Torres (1912-2005). On także uprawiał przed wojną publicystykę (Lealtad, 1932; Cruzados, 1934; Al borde de la tradición, 1936), działając jako sekretarz Młodzieży Jaimistowskiej w Pampelunie, a od 1934 roku jako szef dystryktu baskijsko-nawaryjskiego Wspólnoty. Scenerią jego epickiego fresku wojennego Huragan (Huracán, Pamplona 1943) jest „czerwona” Barcelona i martyrologia jej mieszkańców, terroryzowanych przez rewolucyjne bojówki.

Trzeci z wybitnych przedstawicieli tego pokolenia karlistów w literaturze wojennej to Katalończyk Antonio Pérez de Olaguer-Feliú (1907-1968), prawnuk gubernatora Río de Plata i wnuk ministra wojny Alfonsa XIII. W czasie powstania napisał on szereg reportaży (Czerwony terror w Katalonii; Czerwony terror w Andaluzji), a także opowiadania (Ci, co zawsze, 1937) i powieść Miłość i krew (Amor y sangre. Novela de estos tiempos de guerra, Sevilla 1937), przesiąknięte ideą Krucjaty, której najbardziej świadomymi swej roli krzyżowcami są karliści.

Jacek Barrtyzel


1 J. Bartyzel, „Umierać, ale powoli!”. O monarchistycznej kontrrewolucji w krajach romańskich 1815-2000, Arcana, Kraków 2002, ss. 295-299.

2 W liczbach bezwzględnych prawica (Blok Narodowy, karliści, chadecka CEDA i inni) oraz centrum (radykałowie, konserwatywni republikanie oraz nacjonaliści katalońscy i baskijscy) zdobyły większość głosów, bo 4 464 648, natomiast lewica uzyskała 4 176 156 głosów; w przełożeniu na mandaty dało to Frontowi Ludowemu 278 miejsc w parlamencie, prawicy 134, a centrystom 55. Co więcej, wybory te nie były uczciwe, ponieważ bezprawnie unieważniono głosy w kilku prowincjach.

3 Ich szefem cywilnym był natomiast José Luis Zamanillo González Camino (1904-1981).

4 Zob. Disposición sumándose al movimiento militar, 14 VII 1936 [w:] M. Ferrer i in., Historia del Tradicionalismo Español, Sevilla – Madrid 1941-1979, t. XXX, vol. 2, s. 101 [Należy pamiętać, że pierwsze deklaracje junty powstańczej były bardzo ogólnikowe w treści; na przykład instrukcja dla Armady, jeszcze z 20 czerwca, nie wychodziła poza „propaństwowe” frazesy typu: Przywrócić porządek publiczny i stworzyć państwo silne i szanowane, w którym panować będzie Pokój i Sprawiedliwość – cyt. za: J. Giertych, Hiszpania bohaterska, Warszawa 1937, s. 317, a dwaj członkowie junty – generałowie Mola i Cabanellas – byli republikanami i (podobno) masonami; tradycjonaliści więc wiele ryzykowali, dając wojsku carte blanche].

5 Sympatykami karlizmu pośród ośmiu najwyższej rangi generałów w armii frankistowskiej byli (prócz Vareli): (mianowany pośmiertnie, w uznaniu zasług czasu Krucjaty, wodzem naczelnym) Alfredo markiz Kindelán y Duany (1879-1962) oraz bohaterski obrońca toledańskiego Alkazaru – José Moscardó Ituarte (1878-1956).

6 Po uwolnieniu utworzył w strefie „czerwonej” tajną Junta Carlista i kierował nią aż do wyzwolenia Madrytu w marcu 1939 roku. W ostatnich miesiącach życia redagował dziennik kombatantów El Alcázar.

7 Zob. O wojnie w Hiszpanii. Wspólne orędzie biskupów hiszpańskich do biskupów całego świata (tł. bp S. Okoniewski), Sandomierz 1938 (przedruk w: „Vade Mecum” 1994 nr 6 (15), ss. 20-37).

8 Nie miejsce tu na szerszą polemikę z tą zmistyfikowaną ponad wszelką miarę kwestią sojuszu „trzech faszystowskich dyktatorów”; warto jednak zauważyć, że nawet rzetelniejsi historycy lewicowi dokumentują, iż o ile wsparcie ze strony Włoch było poważne i warunkowane względami ideologicznymi, o tyle „pomoc” III Rzeszy była symboliczna i interesowna, a Hitlerowi wcale nie zależało na zwycięstwie Franco, tylko na przewleczeniu konfliktu dla odwrócenia uwagi od własnych działań – zob. m. in. L. Hirszowicz, III Rzesza i Arabski Wschód, Warszawa 1963, ss. 64-65. Wszystko to poza tym jest niczym w porównaniu z rozmiarami wsparcia udzielonego Republice przez Sowiety, które przejęły w końcu de facto kontrolę nad jej władzami i armią.

9 Prawdopodobnie to właśnie karlistowski pisarz Domingo Tejera użył po raz pierwszy pojęcia „Krucjata” w artykule z 23 października 1936 roku, zamieszczonym w La Unión. Warto również przytoczyć świadectwo austriackiego monarchisty E. von Kuehnelt-Leddihna, któremu spotkany na froncie karlistowski kapitan żalił się, że jego żołnierze walczą tylko przeciw komunistom, socjalistom i anarchistom, a nie przeciwko niemieckim narodowym socjalistom, wrogom Pana Naszego Jezusa Chrystusa – zob. E. von Kuehnelt-Leddihn, Leftism Revisited: From de Sade and Marx to Hitler and Pol Pot, Washington D.C. 1990, s. 237. Swojej niechęci do nazizmu, jako ideologii antychrześcijańskiej i totalitarnej, karliści, na czele z Fal Condem, dawali systematycznie wyraz, i to ich – obok hiszpańskich biskupów – zasługą jest zablokowanie już w 1939 roku ratyfikacji, zawartej przez ministra R. Serrana Suñera, hiszpańsko-niemieckiej umowy o wymianie kulturalnej, jak również potępienie hitlerowskiej napaści na Polskę.

10 Różne aspekty udziału karlistów w Krucjacie przedstawiają m. in.: J. Aróstegui, Los combatientes carlistas en la Guerra Civil Española (1936-1939), I-II, Madrid 1992; L. Fabián Blazquez, Riesgo y ventura de los tercios de requetés, Madrid 1995; J. Nagore Yarnoz, La historia de una dejación (La Cruz Laureada de San Fernando en el escudo de Navarra), t. 1, Madrid 1997, R. Ollaquindia, Cartas de un requeté del Tercio del Rey: José María Erdozain, Madrid 1997 i E. Herrera Alonso, Historia heroica del Tercio Navarra en la guerra de liberación de España 1936 – 1939, t. 1, Madrid 2001; por. także dokumentację opracowaną przez syna jednego z szefów requetés: F. J. de Lizarza Inda, Introducción y selección de textos de Navarra, julio de 1936, Madrid 1980.

Za: Organizacja Monarchistów Polskich - legitymizm.org | http://www.legitymizm.org/ostatnia-krucjata

Skip to content