Aktualizacja strony została wstrzymana

Grecka miłość na rynkach finansowych – Robert Gwiazdowski

„Grecka zaraza szaleje w Europie”. „Z powodu sytuacji Grecji rynki finansowe mają awersję do ryzyka” – biją po oczach tytuły. [link]

Przygotowania do kolejnego skoku na kieszeń podatników pod pretekstem greckiego kryzysu idą doskonale.

„Jeśli Grecja dostanie w lipcu nową pomoc finansową, to UE i MFW powinny natychmiast zacząć przygotowania do jej kontrolowanego bankructwa, by uniknąć efektu domina w strefie euro” stwierdził szeroko cytowany Zsolt Darvas, ekspert brukselskiego ośrodka Breugel.[link]

Oczywiście poglądy Pana Darvasa nie mają większego znaczenia, ale Pan Soros powiedział mniej więcej to samo. Jego zdaniem „mechanizm wyjścia ze strefy euro będzie musiał zostać utworzony, aby słabsze kraje mogły odejść od wspólnej waluty. W przeciwnym razie na Europę rozleje się kolejna fala kryzysu”. [link]

Tak się zastanawiam, skoro bankructwo Grecji jest nieuchronne, to po co pożyczać Grecji więcej pieniędzy?

Odpowiedź znawców „rynków finansowych” jest stosunkowo prosta: „by uniknąć efektu domina w strefie euro”. W przeciwnym razie na Europę rozleje się kolejna fala kryzysu”. Ale można udzielić też jeszcze prostszej odpowiedzi: Grecji trzeba pożyczyć, żeby Grecja mogła wykupić swoje obligacje z banków, które wcześniej jej pożyczyły. W ten prosty sposób greckimi wierzycielami zamiast banków staną się europejskie rządy – ergo podatnicy. I dopiero wówczas Grecja będzie mogła przestać spłacać swoje zobowiązania. Podatnicy niestety nie będą mogli przestać spłacać swoich. Taka to „grecka miłość”!

Wuj Obama też się dorzuci w imieniu podatników amerykańskich. „Przeciągające się w Unii spory o pakiet pomocowy sprawiły, że Waszyngton podczas nocnej telekonferencji grupy G7 zaczął ostro naciskać, by wreszcie Unia dogadała się co do Grecji. Jeśli zawalą się Ateny, zatrzęsie to nie tylko eurolandem i resztą Europy, ale popłoch inwestorów uderzy też w USA”. [link]

W USA??? Raczej w parę banków z USA. Stary slogan „co jest dobre dla General Motors jest dobre dla Ameryki” zastąpił slogan „co jest dobre dla Goldman Sachs jest dobre dla Ameryki”. Problem tylko w tym, że gdy Prezes GM wypowiadał tę słynną sentencję, produkował dobre samochody. Co produkuje GS? Dług. Coraz większy. Długi innych są „aktywami” Goldmana. Ale dłużnicy czasami długów nie spłacają. Wówczas wierzyciele sami popadają w kłopoty. Ale na szczęście są przecież podatnicy, którzy mogą ich uratować. Bo przecież dziś banki są ważniejsze od rządów. A rządzący są jeszcze głupsi od bankierów więc się dają im łatwo przekonać, że po upadku paru banków nastąpi od razu koniec świata.

W Słowniku Języka Polskiego możemy przeczytać, że zaraza to «choroba zakaźna występująca masowo» lub «groźne, trudne do zwalczenia zjawisko». Ciekawe, jaka to choroba? Nie może to być hipoksja, czyli niedobór tlenu w organizmie, bo ona nie jest przecież zakaźna. Więc jaka?

Póki co GS Pan Prezes Lloyd Blankfein wykonał po raz kolejny „Boską robotę” i obsadził na stanowisku Szefa EBC swojego byłego pracownika – Pana Mario Draghi. I już teraz różni malkontenci zazdroszczący Panu Prezesowi Blankfeinowi jego dochodów wiedzą za co pobiera on swoje „Boskie” wynagrodzenie.

Co ciekawe w obronie swoich kredytodawców stanęli murem niektórzy francuscy i niemieccy kredytobiorcy. Euro jest symbolem współczesnej Europy i jego klęska byłaby fatalną porażką całej Europy – ostrzegają czołowi przedstawiciele 47 niemieckich i francuskich koncernów w całostronicowych ogłoszeniach, które ukazały się w gazetach w obu krajach.

„My, niemieccy i francuscy przedsiębiorcy zwracamy szczególną uwagę na ogromne korzyści, jakie wynikają z istnienia strefy wspólnej waluty. Kierujemy do polityków wyraźny apel, by uczynili wszystko, aby stworzyć przesłanki dla trwale stabilnego i konkurencyjnego euro. To podstawa przyszłego dobrobytu w Europie” – podkreślają sygnatariusze apelu. [link]

Pod apelem o ratunek dla wspólnej waluty podpisali się prezesi i wysocy menadżerowie Deutsche Bank i kredytowanych przez niego koncernów BASF, BMW, Siemens, E.ON, Daimler oraz Societe Generale kredytowanych przez niego koncernów France Telekom, Michelin.

Musi być kiepsko, skoro wielcy Menadżerowie zaczęli nazywać się „przedsiębiorcami”. Przecież dotąd ci „przedsiębiorcy” to była tylko nieco ładniejsza nazwa dla „prywaciarzy” – ba takie traktowanie „Misi” powszechne było nie tylko na obu brzegach Wisły, ale i Renu.

„Jeśli koncerny są przekonane, że wydając więcej pieniędzy można rozwiązać wszystkie problemy euro, powinny odkupić korzystnie oprocentowane obligacje zadłużonych państw” – powiedział „Frankfurter Allgemeine Zeitung” szef zrzeszenia niemieckich firm rodzinnych Lutz Goebel. [link]

Ci mali przedsiębiorcy niemieccy mają coraz więcej sojuszników. Prof. Hans-Werner Sinn, Szef Instytutu Gospodarki Światowej w Monachium zarzuca Europejskiemu Bankowi Centralnemu, że domagając się kontynuacji dotychczasowej polityki wobec Grecji działa we własnym interesie. „Kapitał własny EBC wynosi prawie 11 mld euro. Redukcja długu Grecji rzędu 40 proc. doprowadziłaby do tego, że na straty należałoby spisać 18 z 45 mld euro greckich obligacji, jakie zapewne posiada ten bank. W ten sposób EBC musiałby ogłosić techniczną plajtę” – wyliczał w rozmowie z gospodarczym tygodnikiem „WirtschaftsWoche”. Jego zdaniem szczególnie negatywną rolę odgrywa Jean-Claude Juncker, który jest nie tylko szefem eurogrupy i premierem Luksemburga, ale również de facto lobbystą luksemburskich banków. „Suma bilansowa luksemburskich banków wynosi 18-krotność PKB tego kraju, podczas gdy w przypadku Niemiec wskaźnik ten wynosi 2,5. Przedstawiciel takiego kraju nie może mówić w imieniu Europy i przekonywać podatników, by finansowali bailout systemu bankowego”! Skoro profesorowie niemieccy zaczynają mówić takie rzeczy, a gazety drukować, to może uda się w końcu ten chybiony projekt zatrzymać.

Nawet lewicujący „Der Spiegel” pisze, że „unia walutowa staje się największym zagrożeniem dla przyszłości Europy. Euro połączyło gospodarki, które do siebie nie pasują. Jednak politycy chcą nadal realizować programy ratunkowe, a to fałszywa droga” i przyznaje, co dotąd było skrzętnie przemilczane albo „zakrzykiwane”, że przyczyną aktualnej sytuacji jest grzech pierworodny, jaki popełnili Helmut Kohl, François Mitterand i Jacques Delors tworząc wspólny europejski pieniądz: w imię realizacji projektu politycznego zignorowali ekonomiczne przesłanki, za co teraz płacą społeczeństwa”.[link]

Euro projektem politycznym??? Kto to słyszał? Przecież to podobno była decyzja czysto ekonomiczna! Miało nastąpić „przyspieszenie tempa wzrostu gospodarczego rocznie średnio o około 0,4%” no i miało być „łatwiejsze podróżowanie” dzięki wyeliminowaniu „trudności z przeliczaniem”!

Na szczęście dzięki Anglikom i Czechom nie będziemy się dokładać do ratowania banków.

„Rząd brytyjski nie włączy się w dyskutowany obecnie nowy pakiet pomocy finansowej dla Grecji” – zapowiedział Premier David Cameron. „Angażowanie Wielkiej Brytanii w obecny pakiet pomocy dla Grecji byłoby niewłaściwe”. [link]

Czesi też nie byli za bardzo wyrywni do uprawiania greckiej miłości z francuskimi i niemieckimi bankami i koncernami. [link]

Tylko Panu Premierowi Tuskowi musiało się zrobić głupio, że Anglicy i Czesi nie musieli Grekom pomagać, a on twierdził, że jest to „zobowiązanie każdego kraju członkowskiego, opisane przepisami unijnymi, a nie dobrowolny wybór tego czy innego państwa”. [link]

Albo nie dokładnie spece od premierowskiego wizerunku przeczytali „papiery”, albo… my, w odróżnieniu od Anglików i Czechów, mamy jakieś inne zobowiązania???

Póki co nasze „rynki finansowe” straszą kredytobiorców. Jeśli grecki parlament uchwali podwyżki podatków i cięcia wydatków, żeby rząd grecki miał więcej na ratowanie francuskich i niemieckich banków wówczas „kurs złotego się umocni”. Jeśli nie „powinniśmy spodziewać się dalszych spadków”.[link]

Tłumacząc na ludzki: warunkiem umocnienia się euro jest osłabienie gospodarki strefy euro. No bo jeśli Grecy się nie zgodzą na cięcia, to UE nie udzieli Grekom kolejnych pożyczek w euro, to Grecy nie wykupią za to euro obligacji z banków francuskich i niemieckich i banki te zamiast euro będą miały nic nie warte obligacje to wtedy złoty będzie się osłabiał. To ja już osłabłem czytając takie analizy.

Robert Gwiazdowski

KOMENTARZ BIBUŁY: Pisanie o sytuacji finansowej, o kryzysie światowym, bez wspominania o konkretnym fakcie kto tak naprawdę zawiaduje systemem monetarnym, kto w wyraźnej nadreprezentatywności kontroluje te banki – jest, delikatnie mówiąc, chowaniem głowy w piasek.

Przypomnijmy zatem kilka faktów, na przykładzie Stanów Zjednoczonych ze swoim Fedem, czyli prywatną (należącą do prywatnych banków) instytucją uzurpującą sobie prawo emisji pieniądza zwanego dolarem.  Otóż ta prywatna firma o celowo zwodniczej nazwie „Federal Reserve System”, nadzorowana jest przez pięciu członków wchodzących w skład Zarządu, czyli „Federal Reserve Board of Governors”. Może wymieńmy po kolei nazwiska dzisiejszych członków zarządu. Są to: Benjamin S. Bernanke, Donald L. Kohn, Kevin M. Warsh, Elizabeth A. Duke i Daniel Tarullo. Przed tymi dwiema ostatnimi osobami, funkcję sprawowali: Randall S. Kroszner i Frederic S. Mishkin.

Może przyjrzyjmy się teraz sylwetkom tych osób, które – przypomnijmy – w sposób niemal absolutny zawiadują systemem monetarnym w Stanach Zjednoczonych i dodajmy ich pochodzenie etniczne, a otrzymamy interesujący obrazek:

  • Benjamin S. Bernanke – żydowskie
  • Donald L. Kohn – żydowskie
  • Kevin M. Warsh – żydowskie (najmłodszy w historii dyrektor Fed-u, mianowany w wieku 35 lat)
  • Elizabeth A. Duke – w biografii nie ujawniono – ani na stronach Banku Federalnego, ani w encyklopediach – dlaczego ukrywa się te fakty?
  • Daniel Tarullo- w biografii nie ujawniono – ani na stronach Banku Federalnego, ani w encyklopediach- dlaczego ukrywa się te fakty?

Poprzedni dyrektorzy:

  • Randall S. Kroszner – żydowskie
  • Frederic S. Mishkin – żydowskie

Gdyby jednak dalej penetrować skład osobowy Fed-u, to oprócz pięciu dyrektorów (dzisiaj: trzech jest pochodzenia żydowskiego, do tej pory było ich pięciu, czyli 100%), mamy również dwunastu regionalnych prezydentów. Uwzględnijmy zatem i tych szefów i zobaczmy jak tutaj rozkłada się ta etniczna przynależność. Otóż okazuje się, że i tutaj mamy do czynienia z nieprawdopodobną nadreprezentacją etniczno-religijną pewnej grupy, która jednak oburza się gdy próbuje się wskazywać na jej oczywiste korelacje z systemem finansowym, a tym bardziej się irytuje rzucając oskarżenia o „antysemityzm”, gdy wskazuje się na niezaprzeczalny fakt, iż kilkudziesięciokrotnie nadreprezentatywna grupa kontroluje system monetarny. Dla pełnego obrazu wymieńmy zatem nazwiska prezydentów poszczególnych oddziałów i ich etniczno-religijną przynależność:

  • Oddział Boston: Eric S. Rosengren – żydowskie
  • Filadelfia: Charles I. Plosser – żydowskie
  • Richmond: Jeffrey M. Lacker – żydowskie
  • St. Louis: James B. Bullard – żydowskie
  • Kansas City: Thomas M. Hoenig – żydowskie
  • Dallas: Richard W. Fisher – żydowskie
  • San Francisco: Janet L. Yellen – żydowskie
  • Minneapolis: Narayana R. Kocherlakota – w biografii nie ujawniono – ani na stronach Banku Federalnego, ani w encyklopediach (zastąpił Gary H. Sterna – żydowskie)
  • Nowy Jork: William C. Dudley – goj
  • Cleveland: Sandra Pianalto – goj
  • Atlanta: Dennis P.Lockhart – goj
  • Chicago: Charles L. Evans – goj

Tak więc z grupy pięciu członków Zarządu, trzech stanowią Żydzi, czyli 60 procent. Z grupy 12 regionalnych prezydentów, mamy dzisiaj 6 zadeklarowanych Żydów, czyli 50 procent.  W sumie, na 17 najważniejszych stanowiskach zasiada 9 Żydów (dotychczas było ich 12), choć cały czas nie wiemy czy wobec reszty nie chodzi o zakonspirowanych Marranos. Wobec 2% populacji Żydów w USA, zjawisko to oznacza ponad 25-krotną nadreprezentację Żydów w zarządzie głównym i oddziałach Banku Federalnego (dotychczas była to nadreprezetacja ponad 35-krotna). Podobna sytuacja jest Departamencie Skarbu (U.S. Treasury Department), gdzie na 11 najważniejszych stanowiskach, w pięciu zasiadają zadeklarowani Żydzi.
Listę taką możnaby rozwinąć również i na zastępców, poszczególne największe banki (wszak delegujące swoich przedstawicieli właśnie do Fedu), kluczowe pozycje na Wall Street, itd, itp. – wszędzie dojdziemy do podobnej konkluzji.

W sumie, aby rozpocząc prawdziwą reformę systemu finansowego, należy dążyć do odsunięcia od wpływów osób odpowiedzialnych za dotychczasowy stan rzeczy, co w sumie sprowadza się niestety do odsunięcia od jakiejlwiek kontroli na jakimkolwiek szczeblu, tej nadreprezentatywnej większości etnicznej, która od lat (a w Stanach Zjednoczonych o sprawowaniu kontroli nad bankami pisał już na początku XX wieku Henry Ford, Senior), jest odpowiedzialna za obranie i kontynuwanie zgubnego na Ameryki i całego świata tego kierunku 'rozwoju’. Równolegle z tą zmianą, należy odrzucić system oparty na lichwie, czyli wynalazku uskutecznionym przez finansowych wybrańców tej grupy etniczno-religijnej. Bez rozwiązania tych kwestii nie ma mowy o normalizacji systemu finansowego i gospodarek światowych.

Za: Robert Gwiazdowski blog (2011-06-28) | http://www.blog.gwiazdowski.pl/index.php?subcontent=1&id=965

Skip to content