Aktualizacja strony została wstrzymana

Nie pojechałem na pogrzeb Teodorowicza – ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski

Ponowny pochówek arcybiskupa ormiańskokatolickiego Józefa Teodorowicza to wielkie wydarzenie dla wszystkich Ormian i Kresowian.  Jako duszpasterz Ormian na przestrzeni ostatnich lat wielokrotnie podpisywałem różne apele do władz państwowych i kościelnych, aby sprawiedliwości dziejowej wobec tego wybitnego polskiego patrioty stało się zadość. Upominałem się o to także w Senacie RP, przemawiając z okazji 70 rocznych śmierci arcybiskupa. Kilka razy jako przedstawiciel mniejszości ormiańskiej w tej sprawie zabierałem  również głos na Komisji Wspólnej Rządu i Mniejszości Narodowościowych. Ostatni raz w dniu 20 kwietnia. Pojechałem wtedy do Warszawy, choć moja Matka była wówczas umierająca. Byłem też na audiencji u ministra Andrzeja Kunerta, tak jak wcześniej u śp. ministra Andrzeja Przewoźnika.

Z zapowiedzianej więc uroczystości na Cmentarzu Obrońców Lwowa cieszyłem sie jednak jak mało kto. Od początku jednak organizatorzy tej uroczystości starali się uniemożliwić mi wyjazd do Lwowa. Czynili to tak za pomocą szeptanej propagandy, jak i przez fakt, że do dnia dzisiejszego ani na mój adres parafialny, ani prywatny nie przysłani nie tylko zaproszenia, ale i nawet informacji, o które prosiłem.

Gdyby minister Andrzej Kunert powiedział mi prosto w oczy, że ze względu na nacisku nacjonalistów ukraińskich jestem „persona non grata”, to bym to przyjął dla dobra sprawy. Wybrał jednak inną drogę. A dziś nawet stara się mnie pomawiać na na łamach prasy. Obrzydliwość.

Teraz dopiero zrozumiałem, dlaczego organizacje kombatanckie i patriotyczne tak mocno występują przeciwko owemu urzędnikowi państwowemu.

Czytaj apel z 18 listopada 2011 r. o odwołanie ministra:

http://www.isakowicz.pl/index.php?page=news&kid=8&nid=3550

Wobec takiej sytuacji postanowiłem zrezygnowac z wyjazdu, choć zorganizowałem autokar dla moich parafian. Poinformowałem o tym przedstawiciela kurii warszawskiej, który w tych dniach zadzwonił[em] do mnie wieczorem. Powiedziałem mu, aby przekazał ks. kard. Kazimierzowi Nyczowi, że jeżeli moja skromna osoba ma być przeszkodą, to nie pojadę. Do władz kościelnych nie mam żadnych pretensji, bo na mnie nie naciskały, pozostawiając wolność wyboru.

Sprawę opiszę szerzej w „Gazecie Polskiej”.

Na cmentarzu we Lwowie przemówi za mnie (o ile nie zostanie zakneblowany) Bogdan Kasprowicz, przewodniczący rady parafialnej w Gliwicach, który do grobu Teodorowicza ma wsypać ziemię z mogił ormiańskich, w tym też z grobu mojej śp. Matki. Z kolei parafianie, którzy wczoraj wieczorem w katedrze ormiańskiej uczestniczyli w przepięknej liturgii, odprawianej przez lwowskiego arcybiskupa z Apostolskiego Kościoła Ormiańskiego, złożoną wieńce, w tym też na grobie arcybiskupa Izaaka Mikołaja Isakowicza, brata mojego prapradziadka.

A dziś w prywatnej kaplicy w Radwanowicach odprawię mszę św. za duszę arcybiskupa, który i dla polskich komunistów, i dla ukraińskich nacjonalistów też był „persona non grata”.

Czytaj o tym w dzisiejszej „Rzeczpospolitej” [link] oraz w „Dzienniku Polskim” [link]

ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski

Ks. Isakowicz-Zaleski: Byłem niemile widziany

– Na pochyłe drzewo każda koza wejdzie. Uległość wobec nacjonalistów ukraińskich, brak stanowczości, brak zdecydowania pokazuje, że może być tylko gorzej – mówi portalowi Fronda.pl ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Tłumaczy, dlaczego nie bierze udziału w bardzo ważnej dla Ormian uroczystości.

Fronda.pl: Dziś we Lwowie odbywa się uroczystość pochowania Abp Józefa Teodorowicza na Cmentarzu Orląt Lwowskich. Był on przedwojennym zwierzchnikiem kościoła ormiańskiego. Dlaczego nie pojechał ksiądz na te uroczystości?

Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski: Ich organizatorzy – Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa – nie życzyli sobie mojej obecności we Lwowie. Mówiło się pokątnie, że nie powinienem tam być, że to zakłóci uroczystość. Drugim powodem mojej nieobecności jest sprzeciw nacjonalistów ukraińskich wobec tej uroczystości. Po rozmowie z władzami kościelnymi powiedziałem, że jeśli moja osoba ma być przeszkodą dla godnego pochówku śp. Arcybiskupa, to oczywiście nie pojadę.

Był ksiądz oficjalnie zaproszony?

Ani ja osobiście, ani moja parafia nie otrzymaliśmy zaproszeń na uroczystość we Lwowie. Pominięto nas podczas ich rozsyłania. Myślę, że to nie jest w porządku.

Organizatorzy mówili księdzu, że nie powinien ksiądz jechać?

Mam żal do ministra Andrzeja Kunerta, szefa ROPWiM. Choć rozmawiałem z nim, nigdy nie powiedział wprost, że dla dobra sprawy nie powinienem jechać do Lwowa. Gdyby tak zrobił, ja bym to przyjął.

Dziś minister Kunert powiedział „Rzeczpospolitej”, że gdy czyta księdza wpisy na blogu ma wrażenie, że chce ksiądz zepsuć lwowską uroczystość.

To oczywiście pomówienie. Minister Kunert reprezentuje skrajną poprawność polityczną. Od samego początku uroczystość chciał zrobić po cichu, bez przemówień, bez transparentów. Jego pracownicy dzwonili do różnych organizacji, by nie przynosić transparentów, nie przemawiać. Sądzę, że postawa szefa Rady wynika z jego lęku. On działa tak, jakby chciał zrobić to po cichu, bez rozgłosu, żeby problem został odfajkowany. Nie wziął w ogóle pod uwagę uczuć ludzkich.

Kim dla Ormian jest Abp Teodorowicz?

To niesłychanie ważna postać dla naszego środowiska. On jest tym, czym dla Polaków kardynał Stefan Wyszyński. Jego pochówek powinien być godny, a nie typowo urzędniczy. Ta uroczystość to wielka sprawa dla Ormian. Czekaliśmy na to czterdzieści lat. I minister nie powinien decydować, kto może przemawiać.

Po raz kolejny można odnieść wrażenie, że ksiądz swoją działalnością uważany jest za zagrożenie dla polsko-ukraińskich relacji.

To jest dla mnie śmieszne. Ja jestem zwykłym, skromnym księdzem. Jeżeli przyjaźń polsko-ukraińska ma ucierpieć z powodu jednej osoby, to oznacza, że ona jest zbudowana na fałszywych fundamentach. Ja przez cały czas dopominam się o prawdę o ludobójstwie dokonanym przez ukraińskich nacjonalistów na Polakach. Upominam się o to, by stawiać krzyże, upamiętniać straszną zbrodnię. Widzę wyraźnie, że to jest prawda niewygodna. Abp Józef Teodorowicz za życia i po śmierci również był persona non grata. Uważano, że angażuje się w działania społeczne i polityczne.

A może lepiej milczeć na temat zbrodni wołyńskiej i nie poruszać tego tematu w kontaktach z Ukrainą?

W Ewangelii jest wyraźnie napisane: poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli. Przenosząc to powiedzenie na sprawy historyczne, trzeba powiedzieć, że tylko prawda o ludobójstwie może uzdrowić relacje polsko-ukraińskie. My nie jesteśmy narodami skłóconymi, skłóceni są politycy. To bardzo rzutuje na nasze relacje. Na Wschodzie jest coraz więcej cmentarzy i mogił bez krzyży. I do tej pory, ani rząd polski, ani ukraiński, ani Rada Pamięci Walk i Męczeństwa nie postawiły tam, ani pomnika, ani krzyża.

Nie zgadzam się z tym, że należy się chować w tej sprawie. Przecież na Wołyniu zostali zamordowani nasi krewni. Z mojej rodziny zginęło jedenaście osób. Ja nie mogę mówić, że zgadzam się z polityką prowadzoną przez ministra Kunerta. Jest takie powiedzenie: na pochyłe drzewo każda koza wejdzie. Uległość wobec nacjonalistów ukraińskich, brak stanowczości, brak zdecydowania pokazuje, że może być tylko gorzej.

Rozmawiał Stanisław Źaryn

Za: Fronda.pl

Za: Blog ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego (2011-06-07) | http://www.isakowicz.pl/index.php?page=news&kid=8&nid=4273

Skip to content