Aktualizacja strony została wstrzymana

Fenomen żydowski? – Ze studiów nad etniczną aktywnością – prof. Kevin MacDonald

Fragmenty książki Kevina MacDonalda pod tym samym tytułem, ze wstępem napisanym przez Samuela Francisa.

Wstęp

Spośród rozlicznych tematów podejmowanych przez amerykańskich akademików i intelektualistów żaden nie jest równie drażliwy – a może w istocie niebezpieczny – jak kwestie wpływów etnicznych, a wśród nich żadna nie jest drażliwsza i niebezpieczniejsza w omawianiu niż wpływy żydowskie.

Eseje profesora Kevina MacDonalda zamieszczone w niniejszym zbiorze należą do nielicznych, jakie powstały w ostatnim czasie, które poruszają ten temat zarówno uczciwie, jak i dogłębnie; mimo to jednak nie należy oczekiwać, że sposób potraktowania tematu uchroni go przed niebezpieczeństwami, na jakie naraża się poniższym opracowaniem. Kevin MacDonald jest autorem prawdopodobnie najbardziej wnikliwego studium, jakie kiedykolwiek napisano na temat Żydów, ich kultury oraz religii. Jest to trylogia, na którą składają się tomy zatytułowane A People That Dwell Alone (1994), Separation and Its Discontents i The Culture of Critique (oba opublikowane w roku 1998). Wydała ją najpierw naukowa oficyna PEAEGER i ustaliła za nią wysoką cenę, szybko jednak stały się prawie nieosiągalne, ale obecnie dodrukowano je w wersji w miękkich okładkach; są także dostępne na internetowej stronie dr. MacDonalda http://www.csulb.edu/~kmacd/.

Prof. Kevin MacDonald

MacDonalda, podobnie jak to się przydarza wszystkim, którzy uczciwie i otwarcie poruszają kwestię żydowskich wpływów, rychło oskarżono o „antysemityzm”; podjęto działania, które miały zakończyć jego akademicką karierę, uniemożliwić mu publikowanie i oczernić go jako człowieka i naukowca. Jak dotąd, wysiłki te spełzły na niczym. Nadal piastuje on stanowisko profesora psychologii na Uniwersytecie Kalifornijskim w Long Beach i ogłasza drukiem prace z dziedziny psychologu ewolucyjnej, w której jest szeroko znanym autorytetem. Do swoich badań wpływów żydowskich MacDonald wprowadza punkt widzenia dyscypliny naukowej, którą reprezentuje. Cechy dystynktywne żydowskiej kultury i osobowości, Jakie drobiazgowo dokumentuje na przestrzeni dziejów, wykorzystując przy tym zarówno żydowskie, jak i nieżydowskie źródła, są w jego teorii produktem ewolucyjnej adaptacji Żydów jako zbiorowości. Teza MacDonalda jest pod tym względem uderzająco zbieżna z poglądem sir Artura Keitha, którego teoria o „grupowej selekcji” w ewolucji człowieka zawiera w sobie także studium nad Żydami, jako grupą, którą czynniki ewolucyjne ukształtowały w taki sposób, że powstała w niej solidarność oraz silne poczucie tożsamości grupowej. Keith widział w nich odzwierciedlenie „kodeksu zgody” w stosunku do członków grupy oraz „kodeksu wrogości” wobec pozostałych. Ów „podwójny kodeks” zaskakująco przypomina to, co w swoich czasach pisał o Żydach rzymski historyk Tacyt. Cytuje go także MacDonald: Między sobą są niezachwianie uczciwi i zawsze gotowi okazać współczucie, resztę ludzkości poczytują jednak za znienawidzonych wrogów. Ani w takim poglądzie, ani w jego udokumentowaniu nie ma, oczywiście, niczego „antyżydowskiego”.

„Antysemityzm”, o ile ma on oddawać rzeczywiste znaczenie tego słowa, może jedynie odnosić się do nienawiści wobec Żydów albo pragnienia wyrządzenia im krzywdy, w tym zaś, co powiedział albo napisał MacDonald, nie ma niczego, co choćby zbliża się do powyższej definicji. Jedyną podstawą dla podtrzymywania opinii, że jego poglądy są „antysemickie”, jest takie rozszerzanie tego pojęcia, aby objęło ono każde przypisywanie Żydom innych cech, niż te uznawane powszechnie za pozytywne, i niedopuszczanie żadnych uogólnień na ich temat. Mimo to, dla wielu ludzi, którzy rzucają te oskarżenia, jest to aż nadto wystarczający powód.

Oczywiście, podobnie jak w przypadku wielu innych, którzy otwarcie omawiali kwestię żydowskich wpływów (bądź próbowali omawiać, a nawet tylko o niej napomknąć) – m.in. Pat Buchanan, Joe Sobran, kongresman Paul Findley, Jamek Moran, a ostatnio gen. Anthony Zinni, senator Ernest Hollings czy Ralph Nader – daremne są wszelkie wysiłki zmierzające do odparcia tego zarzutu. Oskarżenie o „antysemityzm”- w dużej mierze podobnie jak oskarżenia o „rasizm”, „ksenofobię”, „seksizm”, „homofobię” etc. – jest w gruncie rzeczy utwierdzaniem się w poczuciu siły; próbą uniknięcia i unicestwienia dyskusji na istotne tematy i sprowadzenia jej do poziomu argumentacji ad personom, gdzie nie sposób niczemu zaprzeczać ani się bronić. Jak bowiem „udowodnić”, że jakieś pejoratywne w stosunku do ciebie określenie jest nieprawdziwe? Każde zaprzeczenie albo obrona natychmiast spotyka się z oskarżeniem, że „nie jest dostatecznie przekonująca”. Oczywiście! Nigdy taka nie jest i być nie może. Oto dlaczego raz rzucone oskarżenie ma taką moc i jest tak niebezpieczne – ci, którzy się nim posługują, są tego doskonale świadomi.

Odwoływanie się do rozmaitych „izmów” i „fobii” zawsze świadczy o tym, że ci, którzy miotają nimi na oślep, w istocie niewiele mają do powiedzenia. Peter Brimelow zauważył, że „rasistą” jest każdy, kto wygrywa polemikę z liberałem lub z liberalnym lewicowcem, a w pewnych przypadkach także z konserwatystą. W dużej mierze jest to również prawdziwe w odniesieniu do większości osób, które oskarża się, że są „antysemitami”.

Na przestrzeni ostatnich kilku lat, jak chyba nigdy wcześniej w naszym kraju [USA – dop. red.] w XX wieku, kwestię żydowskich wpływów porusza się w najważniejszych mediach. Po raz pierwszy, co szczegółowo opisuje dr MacDonald w trzecim eseju niniejszej książki, pojawiła się ona w kontekście pytania: „Kto wciągnął nas do Iraku?” Jeszcze przed wybuchem działań wojennych w kwietniu 2003 r. stało się oczywiste, że niewielka grupa decydentów, głównie Żydów, mająca bliskie powiązania z żydowskimi publicystami, robiła wszystko co mogła, aby nakłonić administrację Busha i cały naród do wdania się w wojnę z Irakiem, a może także z innymi krajami arabskimi, które uważali za wrogie Izraelowi. W działania te byli, oczywiście, zaangażowani nie-Żydzi, zwłaszcza prezydent Bush, wiceprezydent Cheney i sekretarz obrony Rumsfeld, a także pewna liczba nieżydowskich „jastrzębi” i przedstawiciele konserwatystów, tacy jak Rush Limbaugh. Najważniejszymi jednak aktorami tego spektaklu, którzy prawie od samego początku kadencji Busha parli do wojny, byli Żydzi: zastępca sekretarza obrony Paul Wolfowitz (obwołany przez Jeruzalem Post Człowiekiem Roku za rolę, jaką odegrał w nakłanianiu do wojny z Irakiem), Richard Perle i Douglas Feith, a także spora liczba innych Żydów pracujących w Pentagonie oraz licznych rządowych departamentach i agencjach. Należeli do nich również powszechnie znani żydowscy komentatorzy, np. Norma Podhoretz, Bili Bristol, Charles Krauthammer, Michale Ledeen, Dawid Frum i Josh Muravchik. Co więcej, kolejne artykuły dokumentujące ich wpływy i powiązania oraz prawdopodobne motywacje (więź z Izraelem i jego interesami na Bliskim Wschodzie) zaczęły jeden po drugim, pojawiać się w najważniejszych konserwatywnych i liberalnych mediach. Nierzadko podobne treści pojawiały się w artykułach pióra autorów pochodzenia żydowskiego. W rezultacie wśród wielu Amerykanów stopień uświadomienia sobie roli wpływów żydowskich w kształtowaniu polityki społecznej wzrósł w ciągu ostatnich kilku lat, i jest wyższy niż kiedykolwiek.

Na fali kontrowersji w sprawie wojny irackiej rozgorzał kolejny spór, który ponownie zwrócił uwagę na zakres wpływów żydowskich, tym razem w kulturze masowej, jaki unaocznił się w atakach na film Mela Gibsona Pasja. Zapoczątkował je Abraham Foxman z Ligi Przeciw Zniesławieniom z B’nai B’rith, ale apogeum osiągnęły tuż po premierze. Żydowscy recenzenci, tacy jak Frank Rich z New York Times’a pisali, że film jest jednoznacznie naciągany tak, aby szkalować Żydów; Leon Wieseltier twierdził w The New Republic, że Gibson postanowił wywrzeć na milionach ludzi wrażenie, że Żydzi są winni śmierci Jezusa, a Jamie Bernard rozpoczął swoją recenzję w New York Daily News od stwierdzenia, że „Pasja” Mela Gibbona jest najbardziej zjadliwym filmem antyżydowskim, jaki nakręcono od czasów niemieckich filmów propagandowych z czasów II wojny światowej. Mimo to, choć spotkała się z bardziej wrogim przyjęciem, niż jakikolwiek inny film w historii, Pasja błyskawicznie pobiła rekordy frekwencji i zysków, jakie przyniosła producentowi i reżyserowi. Atak na film skończył się fiaskiem, mimo że jego głownie żydowscy przeciwnicy rozpętali wokół niego oraz Mela Gibsona ogromną kampanię wrogości i jawnych oszczerstw. MacDonald pokrótce tylko wspomina o sporze wokół Mela Gibsona, ale dosłownie wszystko, co go dotyczy, pasuje do jego modelu „żydowskich wpływów” i teorii „kultury krytyki”, jaką stworzyli Żydzi.

Propozycja MacDonalda daje dogłębne wytłumaczenie, dlaczego tak wielu Żydów reaguje aż tak gwałtownie na wszystko, co uważają za zagrożenie; dlaczego mają skłonność, aby widzieć je nawet w zupełnie niewinnych uwagach i działaniach; ukazuje też, w jaki sposób koordynują i mobilizują zasoby finansowe, polityczne i społeczne, aby zniszczyć to, co za zagrożenie uważają. Jego teoria nie tłumaczy natomiast, dlaczego nie-Zydzi to znoszą i godzą się na to.

W obu wspomnianych przypadkach: wojny w Iraku i sporu wokół Gibsona jasne jest, że wpływy żydowskie znaczą bardzo niewiele, kiedy ci, którzy są ich przedmiotem, uświadomią je sobie, a następnie odrzucą. Żydowscy decydenci polityczni mogli wszcząć wojnę z Irakiem, ale ich rola w tej sprawie i uciekanie się do oczywistych przekłamań, a może nawet jawnego fałszowania danych wywiadu o „broni masowego rażenia” i domniemanych powiązaniach Iraku z międzynarodowym terroryzmem, już wkrótce okryje ich hańbą i skutecznie zdyskredytuje tych, którzy je wymyślili. Atak na Gibsona, mimo potężnego zaangażowania mediów i środków finansowych, okazał się całkowitą klęską, bo miliony Amerykanów tłumnie poszły do kin, aby obejrzeć film, a obraz przyniósł setki milionów zysku. W następstwie owych wydarzeń stało się jasne, że „żydowska potęga” może istnieć tylko dlatego, że goje, których ma zniewalać, albo nie dostrzegają jej, albo nie chcą się jej przeciwstawić. Najlżejszy podmuch i odrobina światła, które ją ujawniają, wystarcza, aby rozpadła się w pył – oto dlaczego ci, którzy o tym mówią, tak szybko są uciszani i odsądzani od czci i wiary jako „antysemici”. Nie jest jednak jasne, dlaczego goje w ogóle tolerują żydowską potęgę i wpływy. Dr MacDonald z pewnością powinien zainteresować się tą kwestią i poświęcić jej wszystkie swe siły. Tymczasem, osiągnął już znacznie więcej, niż większość jego bliźnich na przestrzeni całego życia. Niezależnie od tego, czy w pełni zgadzamy się z jego teorią, czy też nie, to, co możemy zaczerpnąć z jego wiedzy oraz przemyśleń, wynagrodzi nam trud ich lektury. Eseje, które zawarł w tej książce stanowią dobrą okazję, aby rozpocząć właśnie od nich.

Samuel Francis, sierpień 2004

 

Fenomen żydowski? – ze studiów nad etniczną aktywnością

I. Cechy ogólne żydowskiej aktywności politycznej

Ludność żydowska zawsze wywierała ogromny wpływ na społeczeństwa, wśród których zamieszkiwała, a to z powodu kilku przymiotów, które są kluczowe dla judaizmu, jako grupowej strategii ewolucyjnej.

Przede wszystkim Żydzi są etnocentryczni i mają umiejętność współdziałania w wysoce zorganizowanych, spójnych i skutecznych grupach. Ważną cechą jest także ich wysoka inteligencja, a ta przydaje się w zdobywaniu majątku, znaczącej pozycji w mediach oraz renomy w świecie akademickim i zawodach prawniczych.

Omówię również dwie inne właściwości, do których przywiązuje się mniejszą uwagę: siłę psychiczną i agresywność. Cztery podstawowe cechy: etnocentryzm, inteligencja, siła psychiczna i agresywność powodują, że Żydzi potrafią tworzyć potężne i skuteczne grupy – które są w stanie wywierać potężny, modelujący wpływ na ludzi, pośród których żyją. We współczesnym świecie cechy te oddziałują na środowisko akademickie oraz świat mediów zarówno masowych, jak i elitarnych, potęgując w ten sposób żydowską skuteczność – większą w porównaniu do tradycyjnych społeczeństw. Żydzi z reguły stają się elitą i wpływową grupą, jednak tylko w tych społeczeństwach, gdzie jest ich wystarczająco wielu.

Rzeczą niezwykłą jest, że Żydzi – zwykle jako nieznaczna mniejszość – odegrali kluczową rolę na długiej liście historycznych wydarzeń. Żydzi w dużej mierze zaprzątali uwagę Ojców Kościoła w IV w., w czasach kształtowania się dominacji chrześcijaństwa na Zachodzie. Wysunąłem nawet tezę, że zdecydowane antyżydowskie nastawienie i regulacje prawne Kościoła w IV w. muszą być rozumiane jako reakcja obronna przeciwko żydowskiej potędze ekonomicznej i zniewalaniu nie-Zydów. Żydzi, którzy teoretycznie przeszli na chrześcijaństwo, ale podtrzymywali więzi etniczne poprzez małżeństwo i kontakty handlowe, byli głównym przedmiotem zainteresowania 250-letniej aktywności Inkwizycji w Hiszpanii, Portugalii i hiszpańskich koloniach w Nowym Świecie. Zasadniczo Inkwizycja powinna być postrzegana jako reakcja obronna na ekonomiczną i polityczna dominację owych „nowych chrześcijan”.

Żydzi odegrali kluczową rolę we wszystkich ważnych wydarzeniach XX w. Stanowili nieodzowny składnik bolszewickiej rewolucji, która stworzyła Związek Radziecki, i pozostali w nim elitarną grupą, co najmniej do okresu po zakończeniu drugiej wojny światowej. Byli ważnym ośrodkiem narodowego socjalizmu w Niemczech, byli także przywódcami kulturowej i etnicznej rewolucji po roku 1965 w Stanach Zjednoczonych i popierali masową emigrację ludności kolorowej do krajów o europejskich korzeniach.

We współczesnym świecie zorganizowane grupy lobbystyczne amerykańskich Żydów i głęboko oddani swej sprawie Żydzi w administracji Busha oraz w mediach optują za proizraelską polityką zagraniczną USA, która prowadzi do wojny z całym praktycznie światem arabskim. W jaki sposób tak nieliczna mniejszość może wywierać aż tak ogromny wpływ na historię Zachodu?

Niniejszy artykuł jest pierwszym z trzyczęściowego cyklu na temat wpływów żydowskich, który poszukuje odpowiedzi na to pytanie. Stanowi wprowadzenie do żydowskiego etnocentryzmu i innych podstawowych cech, które przyczyniają się do sukcesu Żydów. Drugi artykuł omawia syjonizm jako typowy przykład dwudziestowiecznego żydowskiego etnocentryzmu i bardzo wpływowy żydowski ruch intelektualno-polityczny. Dalszym celem będzie omówienie uogólnienia dotyczącego żydowskiej historii: tego mianowicie, że w owym długim biegu do współczesności zwyciężyły raczej skrajne elementy żydowskiej społeczności i one to zdeterminowały kierunek rozwoju całej wspólnoty. Jak wykazuje Jonathan Sacks, są oni wąską, zorganizowana grupą, na którą składają się obecnie bardzo wpływowe i zaangażowane organizacje żydowskich aktywistów w Stanach Zjednoczonych oraz najbardziej nacjonalistyczne elementy w Izraelu, i one to określają przyszłą orientację tej społeczności, Trzeci i ostatni artykuł zajmie się neokonserwatyzmem jako żydowskim ruchem umysłowym i politycznym. Chociaż poruszyłem już ten temat w mojej trylogii o Żydach, obecny jego wpływ na amerykańską politykę zagraniczną wymaga znacznie szerszego potraktowania. Cztery podstawowe cechy, omawiane bardziej szczegółowo poniżej, to: etnocentryzm, inteligencja, siła psychiczna i agresywność. Są one postrzegane jako leżące u podstaw żydowskiego sukcesu w tworzeniu zwartych, skutecznych grup, zdolnych wpływać na przebieg wydarzeń politycznych i szeroko rozumianą kulturę. We współczesnym świecie żydowski wpływ na politykę i kulturę realizuje się poprzez media i elitarne instytucje akademickie w zadziwiająco wielu obszarach – zbyt wielu, aby je tutaj rozważać.

Żydzi są hiperetnocentryczni

W innym miejscu uzasadniałem, ze hiperetnocentryzm żydowski da się wywieść z ich bliskowschodnich korzeni, Tradycyjna kultura żydowska ma pewne cechy identyfikujące ją z rodowymi kulturami tego obszaru. Najważniejszą okolicznością jest tutaj fakt, że Żydzi i inne kultury Środkowego Wschodu rozwijały się w warunkach, które sprzyjały dużym, zdominowanym przez mężczyzn grupom. Podstawą ich były wielopokoleniowe rodziny o wysokim poziomie endogamii (np. małżeństwo w grupie złączonej więzami krwi) oraz małżeństwa zawierane między krewnymi (np, związek bliskich krewnych), w tym także pomiędzy wujem i siostrzenicą, co usankcjonowane jest w Starym Testamencie. Cechy te są absolutnym przeciwieństwem zwyczajów obowiązujących w Europie Zachodniej (patrz tabela nr l na następnej stronie).

Tabela 1: Różnice pomiędzy europejskimi i żydowskimi formami kulturowymi.

Historia ewolucyjna Korzenie kultury europejskiej Korzenie kultury żydowskiej
Myśliwi i zbieracze z Północy Hodowcy i pasterze ze Środkowego Starego Świata
System pokrewieństwa Dwustronny; w niewielkim stopniu patrocentryczny Jednostronny; silnie patrocentryczny
System rodzinny Zwyczajna rodzina Rodzina wielopokoleniowa; wspólne gospodarstwo
Związki małżeńskie Egzogamiczne, monogamiczne Endogamiczne, między krewnymi, poligamiczne
Psychologia małżeństwa Źyczliwa; oparta na obopólnej zgodzie oraz uczuciu Utylitarna; oparta na strategicznych interesach rodziny i kontrolowana przez spokrewnioną grupę
Pozycja kobiety Stosunkowo wysoka Stosunkowo niska
Struktura społeczna Indywidualistyczna; republikańska, demokratyczna Kolektywistyczna; autorytarna, charyzmatyczni przywódcy
Etnocentryzm Stosunkowo niski Stosunkowo wysoki; hiperetnocentryzm”
Ksenofobia Stosunkowo niska Stosunkowo wysoka; „hiperksenofobia”
Uspołecznienie Kładzie nacisk na niezależność, samodzielność Kładzie nacisk na identyfikowanie się ze społecznością i zobowiązania wobec spokrewnionej grupy
Postawa intelektualna Rozum; nauka Dogmatyzm; podporządkowanie się zwierzchnikom grupy i charyzmatycznym przywódcom
Postawa moralna Uniwersalizm moralny; moralność nie jest zależna od grupy Partykularyzm moralny; moralność wewnątrz-i pozagrupowa; „czy to służy Żydom?”

Podczas gdy społeczeństwa zachodnie skłaniały się ku indywidualizmowi, podstawową postacią kultury żydowskiej jest kolektywność, której towarzyszy silne poczucie tożsamości i odrębności grupowej.

Społeczeństwa Środkowego Wschodu są określane przez antropologów mianem „społeczeństw segmentalnych”, które dzielą się na stosunkowo hermetyczne grupy oparte na pokrewieństwie. Tożsamość grupy często potęgowana jest poprzez zewnętrzne wyróżniki, takie jak fryzura albo ubranie, co w swojej historii Żydzi często czynili i czynią do tej pory. Różne grupy osiedlają się na rozmaitych obszarach, gdzie zachowują jednorodność, żyjąc obok innych, także homogenicznych społeczności, co ilustruje poniższa relacja Carletona Coona: Ideałem było tam podkreślanie jednorodności nie tyle obywateli kraju jako całości, lecz homogeniczności w obrębie każdej poszczególnej jego części i największych między nimi przeciwieństw. Członkowie każdej jednostki etnicznej odczuwają potrzebę utożsamiania się z pewną konfiguracją symboli. Jeżeli z racji swojej historii mają jakąś szczególną cechę rasową, będą starali się ją uwydatnić poprzez specjalne uczesanie; będą także nosili wyróżniające ich stroje i zachowywali się w charakterystyczny dla siebie sposób.

Społeczeństwa te w żadnym razie nie są błogim rajem wielokulturowości. Konflikty między grupami często tlą się tuż pod powierzchnią. I tak na przykład, w wieku dziewiętnastym Turcy, Żydzi, chrześcijanie i muzułmanie żyli w pozornej harmonii i nawet zamieszkiwali te same obszary, jednak najmniejsza iskra wystarczyła, aby wywołać pożar.

Żydzi są skrajnym przypadkiem owej środkowowschodniej tendencji do hiperkolektywizmu i hiperetnocentryzmu. W mojej trylogii o judaizmie przytaczam wiele przykładów żydowskiego hiperetnocentryzmu i w kilku jej miejscach wyrażam przypuszczenie, że ma on biologiczną podstawę. Na wielu szlachetnych ludziach, łącznie z Williamem Hamiltonem, największym chyba biologu ewolucyjnym XX wieku, środkowowschodni etnocentryzm i fanatyzm sprawia wrażenie skrajności. Pisze on: Jestem pewien, że nie ja pierwszy zastanawiam się, co szczególnego jest w tej części świata, ze podsyca ona tak różnorodną i intensywną świadomość tego, co prawe, iż zrodziły się tam trzy światowe religie – wyznania najbardziej sugestywne, a jednak generujące największe podziały i wzajemnie do siebie nieprzystające. Trudno jest dostrzec tego źródło w miejscu, gdzie zwykle szukam przyczyn naszych silnych emocji – w najgłębszej części nas samych – w naszej biologii i ewolucji.

Nawiązując do moich pierwszych dwóch książek o judaizmie, Hamilton zauważa, że nawet ostatnia rozprawa na ten temat, chociaż zgadzam się z jej ogólnym tematem, wydaje mi się ledwie dotykać tego zagadnienia. Jeśli nie udało mi się posunąć dostatecznie głęboko w opisie i analizowaniu żydowskiego etnocentryzmu, stało się tak być może dlatego, że temat wydaje się niemal niewyobrażalnie bogaty i wszędzie towarzyszą mu uwikłania psychologiczne. Jako panhumanista, Hamilton jest szczególnie świadomy następstw ludzkiego etnocentryzmu, a szczególnie żydowskiej heterogeniczności. Porównując judaizm do tworzenia nowego gatunku ludzkiego, Hamilton zauważa, że: Z humanistycznego punktu widzenia: czy owe gatunki”, którym w ich miastach i wioskach jacyś Marsjanie postanowiliby się przyjrzeć tysiąc, a może więcej lat temu, były udane/dobre? Czy powinniśmy byli pozwolić im się rozwijać, czy akceptujemy je z perspektywy czasu? Biorąc pod uwagę wzrost liczby ludności w wyniku aneksji ziem, uheroicznianie ostatnich masowych mordów na Arabach (Baruch Goldstein zamordował 29 Arabów, w tym także dzieci, przy Grocie Patriarchów w Hebronie w 1994 r.), zaszczytny pogrzeb przyznany medialnemu magnatowi (Robertowi Maxwellowi), który wzbogacił Izrael częściowo poprzez oszukiwanie własnych pracowników w większości nie-Zydów; można sądzić, że niektórzy Izraelczycy zdają się sprzyjać „mądrości rasowej” (racewise?) i nieograniczonemu współzawodnictwu, dokładnie tak samo, jak to czynili starożytni Izraelici i niemieccy naziści. Proporcjonalnie do rozmiaru kraju i stopnia uwagi, z jaką przygląda się temu świat, same uczynki, które zdradzają ów trend odwracania się od panhumanizmu, mogą, jak dotąd, wydawać się błahe, ale ich duch dla tego, kto je obserwuje, zdaje się praktycznie identyczny z pewnymi predyspozycjami, jakie od dawna je poprzedzają, a są obecne zarówno w ludziach, jak i w zwierzętach.

Dobrym początkiem dla rozpatrywania żydowskiego etnocentryzmu jest praca Izraela Shahaka, a zwłaszcza Jewish Fundamentalism in Israel – publikacja, której jest współautorem. Dzisiejsi fundamentaliści próbują przywrócić styl życia wspólnot żydowskich sprzed czasów Oświecenia (tzn. mniej więcej sprzed roku 1750). W tamtym okresie ogromna większość Żydów wyznawała Kabałę -żydowski mistycyzm. Wpływowi żydowscy uczeni, tacy jak Gershom Scholem, ignorowali niejawną, bezsprzecznie rasistowską treść Kabały, aby zasugerować, że niesie ona przekaz uniwersalny. Rzeczywisty tekst mówi, że zbawieni mogą być tylko Żydzi, nie-Żydzi natomiast mają szatańskie dusze.

Etnocentryzm, oczywisty w tego rodzaju stwierdzeniach, był normą nie tylko w dawnym społeczeństwie żydowskim. Nadal pozostaje on potężnym prądem w łonie współczesnego żydowskiego fundamentalizmu i ma istotne konsekwencje dla izraelskiej polityki. Na przykład, Lubavitcher rebe, rabin Menachem Mendel Schneerson tak oto opisuje różnicę pomiędzy Żydami i gojami: Nie mamy tu do czynienia z przypadkiem dogłębnej przemiany, w której człowiek przechodzi po prostu na wyższy poziom. Mamy tu raczej do czynienia z przypadkiem … zupełnie odmiennego gatunku… Ciało Żyda ma absolutnie inną jakość, niż ciało [członka] jakiegokolwiek narodu na świecie… Różnica w wewnętrznej jakości [ciała] … jest tak ogromna, że ciała te mogą być poczytywane za całkowicie różne gatunki. Oto powód, dlaczego Talmud twierdzi, że jest halachiczna różnica w postawie wobec ciał nie-Zydów (w przeciwieństwie do ciał Żydów): „ich data istnieją na próżno”… Jeszcze większa różnica zachodzi w odniesieniu do duszy. Istnieją dwa jej przeciwstawne rodzaje: dusza nieżydowska pochodzi ze sfer szatańskich, podczas gdy dusza żydowska wywodzi się ze świętości.

Owo przekonanie o żydowskiej wyjątkowości pobrzmiewa w stwierdzeniu Elie Wiesela, działacza zajmującego się Holocaustem: w nas wszystko jest inne. Żydzi są „ontologicznie” wyjątkowi. Gush Emunim i inne fundamentalistyczne żydowskie sekty, opisane przez Shahaka i Mezvinsky’ego, stanowią zatem część długiej i dominującej tradycji, która uważa, że Żydzi i nie-Zydzi stanowią dwa całkowicie odmienne gatunki, z tym że Żydzi są gatunkiem pod każdym względem lepszym od nie-Zydów i obowiązuje ich zupełnie inny kodeks moralny. Uniwersalizm moralny jest zatem sprzeczny z żydowską tradycją, w której przetrwanie i korzyści żydowskiego ludu stanowią najważniejszy kwalifikator etyczny: Wielu Żydów, szczególnie religijnych, zamieszkujących dziś w Izraelu, a także ich zagraniczni zwolennicy, nadal przestrzegają nakazów tradycyjnej żydowskiej etyki, którą pozostali chcieliby zignorować albo usprawiedliwić. Na przykład, rabin Itzhak Ginzburgz Grobu Józefa w Nablus / Szechem (wyższa uczelnia talmudyczna) po tym, jak kilku jego studentów zostało tymczasowo aresztowanych z powodu podejrzenia o zamordowanie arabskiej nastolatki, oświadczył:”Żydowska krew nie jest tym samym, co krew goja”. Rabin Ido Elba: „Według Tory, znajdujemy się w sytuacji pikuah nefesh (ratowania życia) w czasie wojny, a w takiej sytuacji można zabić każdego goja”. Rabin Israel Ariel w roku 1982 pisał, ze „Bejrut jest częścią Krainy Izraela. (Jest to odwalanie się do granic Izraela potwierdzonych w Przymierzu pomiędzy Bogiem i Abrahamem w Księdze Rodzaju; 15:18-20 i Księdze Jozuego 1:3-4)… nasi przywódcy bez wahania powinni wkroczyć do Libanu i Bejrutu i wybić wszystkich do nogi. Nie powinno po nich pozostać nawet wspomnienie. Zwykle to wiośnie studenci jesziwy śpiewają w CNN „Śmierć Arabom”. Złodziejstwo i korupcja wśród religijnych przywódców, które zostały ostatnio udokumentowane procesami sadowymi w Izraelu i poza jego granicami, nadal stawia przed nami pytanie o związek pomiędzy judaizmem a etyką.

Moralny partykularyzm w swej najagresywniejszej postaci można zauważyć u ultranacjonalistów (np. Gush Emunim), którzy twierdzą, że: Żydzi nie są i nie mogą być zwyczajnymi ludźmi. Odwieczna wyjątkowość Żydów jest skutkiem Przymierza zawartego na Górze Synaj pomiędzy Bogiem i żydowskim ludem… Konsekwencją tego jest, że najwyższe nakazy przekazane Żydom, w istocie znoszą prawa moralne, które obowiązują w postępowaniu zwyczajne narody.

Rabin Shlomo Aviner, jeden z najpłodniejszych ideologów Gush Emunim, dowodzi że boskie przykazania dla żydowskiego ludu „wykraczają poza ludzkie rozumienie praw narodowych”. Wyjaśnia, że o ile Bóg żąda od innych narodów przestrzegania abstrakcyjnych kodeksów sprawiedliwości i moralności, prawa te nie obowiązują Żydów.

Jak uzasadniam w drugim artykule niniejszego cyklu, to właśnie najskrajniejsze elementy w łonie wspólnoty żydowskiej wyznaczają ostatecznie drogę całej społeczności. Te fundamentalistyczne i ultranacjonalistyczne grupy nie są malutkimi skrajnymi ugrupowaniami, zwykłymi reliktami tradycyjnej kultury żydowskiej. Cieszą się powszechnym poważaniem izraelskiego społeczeństwa i wielu Żydów diaspory. Mają ogromny wpływ na izraelski rząd, szczególnie na rządy partii Likud i obecny rząd jedności narodowej, kierowany przez Ariela Sharona. Członkowie Gush Emunim stanowią znaczący procent elitarnych jednostek izraelskiej armii. Jak można było oczekiwać w oparciu o przypuszczenie, że są oni skrajnie etnocentryczni, przejawiają o wiele większą, niż inni izraelscy żołnierze skłonność do bezlitosnego i brutalnego traktowania Palestyńczyków. Partie religijne razem reprezentują około 25% izraelskiego elektoratu – procent ten z pewnością będzie wzrastał z racji wysokiego przyrostu naturalnego wśród religijnych Żydów i narastania problemów związanych z Palestyńczykami, co zjedna sprawie ekstremistów więcej przychylności pozostałych Izraelczyków.

Biorąc pod uwagę frakcyjność izraelskiej polityki i wciąż zwiększającą się liczbę ugrupowań religijnych, nieprawdopodobne jest, aby przyszły rząd mógł powstać bez ich udziału. Dlatego pokój na Bliskim Wschodzie wydaje się niemożliwy bez całkowitej kapitulacji Palestyńczyków albo ich wypędzenia.

(…)

W mentalności żydowskiej wszelki krytycyzm musi zostać stłumiony, ponieważ w przeciwnym razie mogłoby to oznaczać zaryzykowanie kolejnego Holocaustu: Nie istnieje nic takiego, Jak nazbyt silna reakcja na antysemicki incydent, ani wyolbrzymianie wszechobecnego niebezpieczeństwa. Każdy, kto drwił z poglądu, że w amerykańskim społeczeństwie pojawiają się niebezpieczne oznaki, nie pojął „lekcji Holocaustu”. Przykładu dostarcza Norman Podhoretz, redaktor naczelny głównego neokonserwatywnego dziennika wydawanego przez Amerykański Komitet Żydowski: [Mój] pogląd jest taki, że to, co spotkało europejskich Żydów, było wpojoną podświadomie nauczką… Polegała ona na tym, ze antysemityzm – nawet relatywnie nieszkodliwa, delikatna zmiana, które wprowadza limity przyjęć skierowane przeciwko żydowskim studentom lub powstrzymuje ich rodziców przed wstępowaniem do modnych klubów albo zatrudnianiem się w prestiżowych firmach z Wall Street – może się skończyć masowym mordem. To potężny argument „równi pochyłej”. Schemat jest następujący: krytycyzm wobec narodu żydowskiego powoduje wyzwolenie niechęci, ona z kolei prowadzi do wrogości wobec Żydów, to wiedzie do Hitlera, a w końcu do ludobójstwa. Dlatego wszelki krytycyzm musi zostać stłumiony.

Posługując się taka logiką, łatwo jest oddalić argumenty o prawach Palestyńczyków na Zachodnim Brzegu i w Strefie Gazy, ponieważ stawką jest „przetrwanie Izraela”. Rozważmy, na przykład, poniższą ulotkę rozprowadzaną przez neokonserwatystę Davida Horowitza: Walka na Bliskim Wschodzie nie polega na ścieraniu się dwóch słusznych racji. Idzie tu o trwające od pięćdziesięciu lat arabskie wysiłki, zmierzające do zniszczenia żydowskiego państwa, i odmowę zaakceptowania istnienia Izraela przez państwa arabskie w ogóle, a palestyńskich Arabów w szczególności… Konflikt na Bliskim Wschodzie nie toczy się wokół izraelskiej okupacji tych terytoriów, lecz wokół odmowy Arabów na zawarcie pokoju z Izraelem, co jest wyrazem ich pragnienia zagłady żydowskiego państwa.

Argumenty związane z „przetrwaniem Izraela” przebijają obawy o podział skąpych zasobów, np. wody, zajęcie palestyńskiej ziemi, odpowiedzialność zbiorową, tortury i całkowite upodlenie palestyńskich społeczności w izolowanych, okupowanych przez wojsko enklawach – jak te w Bantustanie. Z owej logiki wynika, że krytycy izraelskiej okupacji Zachodniego Brzegu i Strefy Gazy są za zniszczeniem Izraela i, co za tym idzie, za masowym wymordowaniem milionów Żydów.

Podobnie, w trakcie debaty nad sprzedażą sprzętu wojskowego Arabii Saudyjskiej, za rządów administracji Cartera, lobby izraelskie imało się wszelkich środków, łącznie z rozpowszechnianiem kongresie książek opartych na telewizyjnym cyklu filmowym Holocaust. Amerykańsko-Izraelski Komitet Spraw Publicznych (AIPAC), główna żydowska grupa lobbystyczna w Kongresie dołączył notatkę stwierdzającą, że: Ta wstrząsająca relacja o eksterminacji sześciu milionów Żydów, niezależnie od zewnętrznych gwarancji, potwierdza w trakcie obecnych negocjacji izraelskie obawy o bezpieczeństwo. Innymi słowy, sprzedaż samolotów wczesnego ostrzegania AWACS Arabii Saudyjskiej, zacofanemu królestwu o niewielkim potencjale militarnym, jest równoznaczne ze zmową w celu eksterminacji milionów Żydów.

Żydowski sposób myślenia o imigracji do USA ukazuje tą samą logikę. Tak oto opisuje ją żydowski konserwatysta Lawrence Auster: Liberalny pogląd, głoszony przez Normana Podhoretza, że „żaden dogmatyzm nie uznaje wyjątków”, sugeruje, iż wszystkie przejawy emocji grupy lokalnej wobec napływowej – są w istocie tym samym, i są równie złe. Zaprzecza to oczywistemu faktowi, że pewne grupy z zewnątrz różnią się bardziej od grupy lokalnej, więc w mniejszym stopniu ulegają asymilacji, słuszniej zatem, niż inne, zostają odseparowane. Oznacza to, na przykład, że chęć zamknięcia muzułmańskim imigrantom dostępu do Ameryki jest równie godna potępienia, jak chęć zakazania tego katolikom albo żydom. Teraz, kiedy Żydzi połączą ze sobą pogląd, że „każde uprzedzenie społeczne i wykluczenie potencjalnie prowadzi do Auschwitz”, z przekonaniem, że „żaden dogmatyzm nie uznaje wyjątków”, muszą dojść do konkluzji, iż jakiekolwiek wykluczenie jakiejkolwiek grupy, bez względu na to, jak obcej w stosunku do spoleczeństwa-gospodarza, potencjalnie oznacza Auschwitz. Otóż to. Ustaliliśmy tu fundamentalne żydowskie przekonanie, które sprawia, że Żydzi nieustępliwie optują za masową imigracją, nawet swoich śmiertelnych wrogów. Zgodnie z ich tokiem rozumowania, trzymanie nienawidzących Żydów muzułmanów z dala od Ameryki, byłoby równoznaczne z przygotowywaniem gruntu dla kolejnego Holocaustu.

Pogląd, że każdy rodzaj myślenia, który zakłada wykluczenie, jeżeli pojawia się wśród jakiejś części Amerykanów – a zwłaszcza wśród tych pochodzenia europejskiego – nieubłaganie prowadzi do Holocaustu, nie jest dla Żydów jedynym powodem, dla którego organizacje żydowskie popierają masową imigrację. Ustaliłem jeszcze dwa inne: przekonanie, że większa różnorodność etniczna zapewnia Żydom większe bezpieczeństwo i głębokie poczucie historycznej urazy i żalu w stosunku do tradycyjnej kultury Europy i Stanów Zjednoczonych oraz kultywujących ją ludzi. Te dwa odczucia ilustrują także żydowski partykularyzm moralny, ponieważ w rozważaniach nad polityką imigracyjną nie chcą oni brać pod uwagę etnicznych interesów pozostałych obywateli.

Ostatnio, Leonard S. Glickman, prezes i naczelny dyrektor Hebrew Immigrant Aid Society (Towarzystwo Pomocy Hebrajskim Imigrantom – przyp. tłum.), ugrupowania, które od ponad stu lat opowiada się za wolną imigracją do Stanów Zjednoczonych, podniósł argument dywersyfikacji jako [gwarancji] bezpieczeństwa. Glickman stwierdził, że Im bardziej amerykańskie społeczeństwo jest zdywersyftkowane, tym bezpieczniej dla Żydów. Obecnie HIAS głęboko zaangażowało się w rekrutację uchodźców z Afryki, aby wyemigrowali do USA.

Dywersyfikacja, jako argument na rzecz bezpieczeństwa, i jego związek z historycznymi pretensjami w stosunku do cywilizacji europejskiej, kryje się w wydanym ostatnio oświadczeniu Centrum Szymona Wiesenthala [CSW] , które ukazało się w odpowiedzi na stwierdzenie byłego prezydenta Francji Valery’ego Giscarda d’Estaing, że dla muzułmańskich Turków nie ma miejsca w Unii Europejskiej: Paradoksalnie, w piętnastym wieku, kiedy europejscy monarchowie wypędzili Żydów, to wiośnie muzułmańska Turcja zgodziła się ich przyjąć… Podczas Holocaustu, kiedy Europa wyżynała swych Żydów, to właśnie turecki konsul zapewnił ochronę uciekinierom z Francji rządu Vichy i z innych krajów, które byty sojusznikami nazistów… Ofiarami dzisiejszych europejskich neonazistów i skinheadów padają Turcy, podczas gdy pan, Panie Prezydencie, ma podobno rozpatrzyć prośbę papieża, aby pańska Konstytucja podkreślała chrześcijańskie dziedzictwo Europy. [Centrum sugeruje, aby nowa Konstytucja Giscarda d’Estaing] uwypukliła pluralizm wielowyznaniowej i wieloetnicznej Europy, w której uczestnictwo muzułmańskiej Turcji może wzmocnić muzułmańskie społeczności na kontynencie -i oczywiście, samą Turcję – w obliczu groźby ekstremizmu, nienawiści i fundamentalizmu. Europejska Turcja może mieć zbawienny wpływ na stabilizację w Europie i na Środkowym Wschodzie.

Widzimy tutaj moralny partykularyzm w połączeniu z głębokim poczuciem historycznej urazy – mówiąc wprost, nienawiścią – w stosunku do cywilizacji europejskiej, oraz pragnienie upadku Europy jako cywilizacji chrześcijańskiej z jej tradycyjną bazą etniczną. Według CSW, groźby ekstremizmu, nienawiści i fundamentalizmu – skierowane pierwotnie wobec Żydów – mogą być usunięte poprzez odrzucenie tradycyjnych, kulturowych i etnicznych podstaw cywilizacji europejskiej. Wydarzenia, które rozegrały się pięćset lat temu, nadal żyją w umysłach żydowskich działaczy. W czasach, kiedy Izrael dysponuje bronią nuklearną i środkami jej przenoszenia na duże odległości, zjawisko to powinno wszystkich nas zmusić do zastanowienia.

(…)

CSW występuje przeciwko nienawiści, ale nie przeciwstawia się jej jako normatywnemu aspektowi judaizmu. Żydowska nienawiść do nie-Żydów okazuje się stałym motywem na przestrzeni wieków, poczynając od starożytności. Rzymski historyk Tacyt zanotował, że Między sobą są niezachwianie uczciwi i zawsze gotowi okazać współczucie, resztę ludzkości poczytują jednak za znienawidzonych wrogów. Osiemnastowieczny historyk angielski Edward Gibbon był zdumiony fanatyczną nienawiścią, przejawianą przez Żydów w starożytnym świecie: Od rządów Nerona do Antoninusa Piusa, Żydzi okazywali ogromne zniecierpliwienie rzymskimi rządami, które wciąż wybuchało w postaci najwścieklejszych rzezi i powstań. Jesteśmy wstrząśnięci w naszym człowieczeństwie szczegółowym wyliczaniem przerażających okrucieństw, jakie popełnili w miastach Egiptu, Cypru i Cyreny, które zamieszkiwali, żyjąc w fałszywej przyjaźni z niczego nie podejrzewającymi autochtonami; mamy zatem ochotę przyklasnąć srogiemu odwetowi, jaki został wymierzony ręką legionów rasie fanatyków, którym ich okropny i naiwny zabobon zjednał nieprzejednanych wrogów, chyba nie tylko wśród rzymskich władz, lecz pośród całego rodzaju ludzkiego.

Dziewiętnastowieczny historyk hiszpański Jose Amador de los Rios tak pisał o hiszpańskich Żydach, którzy towarzyszyli muzułmańskiemu podbojowi: bez żadnej miłości do ziemi, na której żyli, bez żadnych uczuć, jakie uszlachetniają człowieka, i na koniec, bez żadnych wielkodusznych sentymentów, dążyli jedynie do zaspokojenia swojej chciwości i dokonania takiego zniszczenia, jak Goci; korzystając z okazji objawiali swoją urazę i chełpili się nienawiścią, jaką nagromadzili przez tak wiele stuleci.

W roku 1913 ekonomista Werner Sombart w swoim klasycznym dziele Żydzi i nowoczesny kapitalizm scharakteryzował judaizm nazywając go od najdawniejszych czasów osamotnioną, i dlatego oddzieloną i odseparowaną grupą. Wszystkie narody były wstrząśnięte ich nienawiścią do innych.

Niedawny artykuł pióra Meira Y. Soloveichika, trafnie zatytułowany Cnota nienawiści, rozwija temat normatywnej fanatycznej żydowskiej nienawiści. Judaizm uważa, że o ile przebaczenie często jest cnotą, nienawiść może być rzeczą cnotliwą, kiedy mamy do czynienia z kimś przerażająco podłym. Zamiast zatem wybaczać, możemy mu życzyć choroby; zamiast nadziei na jego skruchę, możemy żywić nadzieję, ze nasi wrogowie doświadczą boskiego gniewu. Soloveichik pisze, że Stary Testament jest pełen opisów okropnych i gwałtownych śmierci zadawanych wrogom Izraelitów – jest to pragnienie nie tylko samej zemsty, ale zemsty utopionej we krwi, dokonanej w najbardziej upokarzający sposób, jaki sobie możną wyobrazić: Hebrajscy prorocy nie tylko nienawidzili swoich wrogów, lecz upajali się ich cierpieniem i widzieli w tym zasłużoną sprawiedliwość. W Księdze Estery, kiedy Żydzi zabili dziesięciu synów Hamana, ich prześladowczym Estera prosi, aby powiesić ich na szubienicach. Ta, normatywna w judaizmie, fanatyczna nienawiść, daje się dostrzec w powszechnie używanym przez ortodoksyjnych Żydów powiedzeniu yemach shemo, co znaczy: niech imię jego będzie wymazane. Zwrot ten jest używany zawsze, kiedy wspomina się o jakimś wielkim wrogu żydowskiego narodu, czy to byłym, czy też obecnym.

(…)

Felietonista polityczny Joe Sobran, który z racji zawodu ponosi konsekwencje wyrażania swoich opinii na temat Izraela, obnaża moralny partykularyzm Normana Podhoretza, jednego z licznego chóru głosów, jakie opowiadają się za przekształceniem całego Bliskiego Wschodu zgodnie z interesami Izraela: Podhoretz nieświadomie obnażył świat manichejskiej fantazji jakże wielu z tych, którzy obecnie nawołują do wojny z Irakiem. Stany Zjednoczone i Izrael są „dobre”; muzułmańskie kraje arabskie są „złe”, a ci, którzy się tej wojnie przeciwstawiają, reprezentują „relatywizm moralny”, rzekomo neutralny, ale w istocie stojący po stronie „zła”. To po prostu obłąkańcze. Zdolność dostrzegania zła wyłącznie we wrogu to nie „moralna klarowność”. To sama istota fanatyzmu. Teraz zaleca się nam, abyśmy jeden jego rodzaj zwalczali innym. Jak odnotowuje Sobran, ten moralny partykularyzm jest nie-uświadamiany – stanowi przykład samooszukiwania się. Świat jest rozcięty na dwie części, tą złą i tą dobrą, nas i was – tak jak od ponad dwóch tysiącleci widzą go Żydzi.

Niedawno Jared Taylor i David Horowitz wdali się w dyskusję, która dotyczyła zagadnień żydowskich. Oto co pisze Taylor: Pan Horowitz piętnuje pogląd, że „wszyscy jesteśmy więźniami polityki tożsamości”, sugerując, iż rasa i etniczność to błahostki, które musimy się starać przezwyciężyć. Lecz jeśli tak, dlaczego na głównej stronie internetowej FrontPage Mag nieustannie pojawia się apel o datki na rzecz „David’s Defense of Israel Campaign”? (kampania na rzecz obrony Izraela – przyp. tłum.]. Dlaczego właśnie Izraela, a nie, dajmy na to, Kurdystanu, Tybetu, kraju Basków albo Czeczenii? Ponieważ pan Horowitz jest Żydem. Jego oddanie dla Izraela stanowi przejaw dokładnie tego samego rodzaju partykularnej tożsamości, jakiej odmawia mnie i innym świadomym swojej przynależności rasowej białym. Gorąco popiera świadome siebie żydowskie państwo, ale kiedy ja pracuję na rzecz przywrócenia samoświadomości białej Ameryki, nazywa to „uleganiem wielokulturowym miazmatom”. W przypadku Izraela jednoznacznie popiera tożsamość etniczną, ale mówi, że Amerykanom mieć jej nie wolno… Jeżeli popiera żydowski Izrael, powinien popierać białą Amerykę.

Taylor sugeruje, że Horowitz albo oszukuje samego siebie, albo jest nielogiczny. Ciekawe, że Horowitz był doskonale świadom samooszukiwania się swoich rodziców. W jego opisie ojca i matki widać silny etnocentryzm, który tli się pod krzykliwym uniwersalizmem żydowskich komunistów Ameryki połowy lat dwudziestych. W swojej książce Radical Son Horowitz przedstawia świat rodziców, którzy wstąpili do „shul” (synagogi), prowadzonej przez partię komunistyczną, gdzie żydowskim świętom nadawano interpretację polityczną. Jeśli chodzi o ich psychikę, ludzie ci równie dobrze mogliby przebywać w osiemnastowiecznej Polsce, przecież nie mieli żadnej świadomości żydowskiej tożsamości.

Horowitz pisze: To, co uczynili moi rodzice, wstępując do Partii Komunistycznej i przeprowadzając się do Sunnyside, było powrotem do getta. Ten sam, wspólny i poufny jeży k, ten sam hermetycznie zamknięty świat, to samo pozerstwo – pokazywanie jednej twarzy światu na zewnątrz, a innej własnemu plemieniu. Co ważniejsze, istniało tam to samo przeświadczenie, że jesteśmy naznaczeni do prześladowań i w szczególny sposób uświęceni; to samo poczucie moralnej wyższości wobec liczniejszych i silniejszych gojów. Panował ten sam lęk przed wykluczeniem za heretyckie poglądy; lęk, który przykuwał wybranych do ich wiary.

Gdziekolwiek są, Żydzi odtwarzają swoją strukturę społeczną, nawet, kiedy zupełnie nie zdają sobie z tego sprawy. Gdy owych komunistów spytano o ich żydowskie przekonania, zaprzeczyli, jakoby mieli jakiekolwiek. Nie byli także świadomi tego, że wybierali sobie żydowskich współmałżonków, a jednak wszyscy poślubili wyłącznie Żydów. Owo zaprzeczenie jest na rękę żydowskim organizacjom i intelektualnym protagonistom, którzy starają się pomniejszyć rolę Żydów jako radykalnej lewicy dwudziestego stulecia. I tak, na przykład, zwykłą taktyką ADL (Anti-Defamation League – Liga Przeciw Zniesławieniu – przyp. tłum.), poczynając od ery „czerwonego strachu” w latach dwudziestych, przez cały okres zimnej wojny, było podtrzymywanie twierdzenia, że żydowscy radykałowie nie są już Żydami, ponieważ nie podzielają żydowskich przekonań religijnych.

Nie-Żydzi ryzykują, że nie pojmą w pełni, jak w istocie potężne są żydowski partykularyzm i samooszukiwanie się. Kiedy Horowitzowi wytyka się jego żarliwe poparcie dla Izraela, ten po prostu zaprzecza, jakoby miało to coś wspólnego z jego przynależnością etniczną: popiera Izrael, bo to jest kwestia zasad – wierności uniwersalnym normom moralnym – i podkreśla związek pomiędzy Izraelem i Zachodem. Izrael atakują ci sami wrogowie, którzy zaatakowali Stany Zjednoczone. Izrael jest miejscem, z którego wywodzi się kultura Zachodu.

Mija się z rzeczywistością, bo jak odnotowano w raporcie Komisji ds. 11 Września, jednym z głównych powodów zaatakowania USA, a także i tego, że są one powszechnie znienawidzone w świecie arabskim, było postępowanie Izraela wobec Palestyńczyków. Powyższe twierdzenie nie bierze też pod uwagę faktu, że kultura zachodnia i jej silne przywiązanie do indywidualizmu są przeciwieństwem judaizmu, a zachodnia orientacja Izraela to tylko pozory, pod którymi kryje się głęboko zakorzeniona struktura państwa apartheidu, opartego na przynależności etnicznej.

Trudno spierać się z ludźmi, którzy nie potrafią dostrzec albo przynajmniej pogodzić się z głębią swojego etnicznego zaangażowania i wciąż działają na wiele sposobów, które narażają na szwank etniczne interesy innych. Ludzie tacy jak Horowitz (i jego rodzice) nie dostrzegają go, mimo że dla wszystkich wokół jest ono oczywiste. Można chyba powiedzieć to samo o Charlesie Krauthammerze, Williamie Safire, Williamie Kristolu, Normanie Podhoretzu i całej rzeszy prominentnych Żydów, którzy wspólnie zdominowali sposób przedstawiania Izraela w amerykańskich mediach. Horowitz, jak można było oczekiwać, widzi USA jako pozbawiony zbiór uniwersalnych zasad. Idei tej dali początek ponad wiek temu żydowscy intelektualiści, szczególnie Horace Kallen, a działo się to w czasach, kiedy istniała silnie ugruntowana koncepcja, że Stany Zjednoczone przynależą do cywilizacji europejskiej, której cechy mają podstawy rasowo-etniczne. Jak wszyscy wiemy, tamten świat zniknął wraz ze swym intelektualnym zapleczem, a ja usiłuję wykazać, że główną siłą przeciwstawiającą się koncepcji o europejskich rasowych i etnicznych korzeniach USA był konglomerat żydowskich ruchów umysłowych i politycznych, które działając wspólnie, uczyniły poczucie europejskiej tożsamości etnicznej i europejskich interesów etnicznych czymś nagannym i chorobliwym.

Biorąc pod uwagę, że skrajny etnocentryzm przenika nadal wszystkie cząstki zorganizowanej żydowskiej społeczności, w popieraniu deetnicyzacji Europejczyków (jest to powszechny sentyment w ruchach, jakie omawiam w Culture of Critique) widzieć należy strategiczne posunięcie, wymierzone przeciwko ludziom uważanym za historycznych wrogów.

W rozdziale ósmym zwracam uwagę na długą listę podobnych, podwójnych standardów, szczególnie w odniesieniu do polityki prowadzonej przez Izrael w zestawieniu z polityką organizacji żydowskich, jaką prowadzą one w USA. Faworyzując dominującą grupę etniczną, obejmuje ona oddzielenie Kościoła od państwa, wielokulturowość społeczeństwa i politykę imigracyjną. Stosowanie takiej podwójnej normy jest dosyć powszechne. W Culture of Critique zwracam uwagę na fakt, że orędownicy sprawy żydowskiej, zwracając się do zachodnich odbiorców, forsują taką politykę, która odpowiada żydowskim (partykularnym) interesom, i posługują się przy tym językiem pojęć uniwersalizmu moralnego i intelektualnego dyskursu; klasycznym tego przykładem jest racjonalizacja, jakiej dokonał David Horowitz w odniesieniu do swego zaangażowania na rzecz Izraela.

Głównym tematem Culture of Critique jest decydująca rola żydowskich organizacji w zwalczaniu idei, że Stany Zjednoczone powinny być krajem europejskim. Jednocześnie, organizacje te gorąco popierały Izrael jako państwo Żydów.

Przyjrzyjmy się, na przykład, komunikatowi prasowemu, jaki wydała LPZ 28 maja 1999 r.: Liga Przeciw Zniesławieniu (ADL) pochwaliła- dziś uchwalenie radykalnych zmian w niemieckim prawie imigracyjnym, twierdząc, że złagodzenie rygorystycznych wymagań procedury naturalizacji „zapewni właściwy klimat dla dywersyfikacji i wprowadzenia jej w życie. Rzeczą bardzo podnoszącą na duchu jest widzieć, że pluralizm zapuszcza korzenie w społeczeństwie, które mimo silnego ustroju demokratycznego, przez dziesiątki lat prowadziło nieustępliwą politykę w sprawie obywatelstwa, które można było uzyskać wyłącznie z racji pochodzenia lub pokrewieństwa”, powiedział Abraham H. Foxman, przewodniczący krajowego oddziału ADL. Złagodzenie wymagań imigracyjnych ma szczególne znaczenie w świetle niemieckiej historii Holocaustu oraz prześladowań Żydów i innych mniejszości. Nowe prawo zapewni właściwy klimat dla dywersyfikacji i urzeczywistnienia jej w narodzie obarczonym uciążliwym dziedzictwem ksenofobii, gdzie kategoria „my i oni” zostanie zastąpiona zasadą obywatelstwa dla wszystkich. Ani słowa wzmianki o analogicznych przepisach w Izraelu, które ograniczają imigrację Żydów, ani o długofalowej polityce odrzucania możliwości repatriacji dla palestyńskich uchodźców pragnących powrócić do Izraela lub na terytoria okupowane. Przyklaskuje się potencjalnej zmianie postawy „my-oni”, która rzekomo ma być typowa dla Niemiec, natomiast nie wspomina się o analogicznej postawie, charakterystycznej dla Izraela i kultury żydowskiej na przestrzeni dziejów.

Niedawno izraelskie ministerstwo spraw wewnętrznych wydało rozporządzenie, że nowi imigranci, którzy przeszli na religię judaistyczną, nie będą już dłużej mogli sprowadzać do kraju nieżydowskich członków rodziny. Oczekuje się, że decyzja ta spowoduje zmniejszenie o połowę liczby imigrantów do Izraela, którzy owe warunki spełniają. Mimo to, organizacje żydowskie nadal są gorącymi orędownikami wieloetnicznej imigracji do Stanów Zjednoczonych, a jednocześnie udzielają ślepego poparcia Izraelowi.

Owa powszechna podwójna miara została odnotowana przez pisarza, Vincenta Sheeana, kiedy obserwował syjonistów w Palestynie w roku 1930: oto idealizm idzie ręka w rękę z najokropniejszym cynizmem ,… oto są faszystami we własnych sprawach, jeżeli chodzi o Palestynę, a internacjonalistami we wszystkim innym. Nie wie prawica, co czyni lewica – jaskrawe samooszukiwanie się.

Żydowski etnocentryzm ma mocne podstawy także w świetle dociekań naukowych, które potwierdzają, że społeczności żydowskie nadal są spójne genetycznie. Najbardziej godne uwagi są niedawne badania, przeprowadzone przez Michaela Hammera i jego współpracowników. Opierając się na danych uzyskanych z analizy chromosomu Y, Hammer i jego koledzy ustalili, że we wspólnotach żydowskich w ciągu ponad dwóch tysiącleci, tylko jedno zajście w ciążę na 200 odbywało się z udziałem nie-Żyda. Z powodu swojego głębokiego etnocentryzmu Żydzi zwykle utrzymują pomiędzy sobą doskonałe stosunki – jest to istotny czynnik w tworzeniu efektywnej grupy.

Jedną z dróg wiodących ku zrozumieniu tego potężnego pociągu do członków tej samej grupy etnicznej jest Teoria Genetycznego Podobieństwa (TGP) J. Philippe’a Rushtona. Wedle niej, przyciągamy do siebie tych, którzy genetycznie są do nas podobni. Jedna z podstawowych idei biologii ewolucyjnej głosi, że od ludzi oczekuje się, iż pomogą swoim krewnym, ponieważ dzielą z nimi podobne geny. Kiedy ojciec pomaga dziecku lub wuj bratankowi, w istocie pomaga także sobie, a to z racji bliskiego genetycznego pokrewieństwa (Rodzice przekazują połowę swoich genów dzieciom, wujowie jedną czwartą genów mają wspólną z bratankami, bratanicami, siostrzeńcami i siostrzenicami). TGP rozciąga ten pogląd również na osoby nie będące krewnymi, argumentując, że ludzie korzystają na faworyzowaniu tych, którzy są do nich genetycznie podobni, nawet jeżeli nie są z nimi spokrewnieni. TGP zawiera istotne implikacje dla zrozumienia współpracy i spoistości w obrębie żydowskiej społeczności. Zakłada ona, że ludzie będą przyjaźniej się odnosili do tych, którzy są do nich podobniejsi genetycznie. W przypadku Żydów i nie-Żydów przewiduje, że Żydzi będą bardziej skłonni do współpracy i szukania sobie przyjaciół pośród siebie, a relacje te osiągną wysoki poziom doskonałych stosunków międzyludzkich i zapewnią głęboką satysfakcję psychiczną. TGP tłumaczy nadzwyczaj dobre wewnętrzne relacje i solidarność Żydów. Ponieważ ogromna ich większość jest blisko związana genetycznie, TGP przewiduje, że będą się sobie wydawać bardzo atrakcyjni, a mogą nawet być w stanie rozpoznać się nawzajem, mimo braku charakterystycznego ubioru czy uczesania. Dowodem na to twierdzenie jest pewna anegdota. Teolog Eugene Borowitz pisze, że Żydzi w różnych sytuacjach społecznych szukają siebie nawzajem i czują się daleko lepiej, kiedy odkryją, kto w towarzystwie jest Żydem. Większość Żydów twierdzi, że są wyposażeni w jakiś system rozpoznania „swój-obcy”, który umożliwia im wykrycie obecności innego Żyda, nawet jeżeli ten bardzo się maskuje. Inny żydowski pisarz omawia niewiarygodne poczucie jedności, jaką odczuwa z innymi Żydami, oraz swoją umiejętność rozpoznawania ich w miejscach publicznych; niektórzy Żydzi nazywają ten talent J-dar. Jedząc obiad ze swoją narzeczoną, która nie jest Żydówką, natychmiast zostaje rozpoznany przez swoich jako Żyd i od razu nawiązuje się między nimi „braterska więź”, która nie obejmuje jego nie-żydowskiej towarzyszki.

Robert Reich, minister pracy w administracji Clintona opisał swoje pierwsze spotkanie twarzą w twarz z prezesem Zarządu Rezerwy Federalnej Alanem Greenspanem: Nigdy wcześniej nie zetknęliśmy się, ale poznałem go natychmiast. Jedno spojrzenie, jeden zwrot językowy i już wiedziałem, gdzie i jak dorastał, skąd wzięty się jego energia i poczucie humoru. Jest z Nowego Jorku. Jest Żydem. Wygląda jak mój wujek Louis, głos ma jak wujek Sam. Czuję, że razem bywaliśmy na niezliczonych weselach, bar micwach i pogrzebach. Znam jego strukturę genetyczną. Mam pewność, że na przestrzeni minionych pięciuset lat – może nawet wcale nie tak dawno – mieliśmy tych samych przodków.

Reich ma tu niemal całkowitą rację: on i Greenspan rzeczywiście mają wspólnego i nie tak dawnego przodka, a genetyczna bliskość sprawia, że odczuwają do siebie prawie nadnaturalny sentyment. Pamiętajmy też o Zygmuncie Freudzie, który napisał, że: zalety judaizmu i Żydów są tak nieodparte – wiele mrocznych emocjonalnych sit – tym potężniejszych, im mniej dają się ubrać w słowa, a przy tym klarowna świadomość wewnętrznej tożsamości, tajemnica tej samej konstrukcji psychicznej.

Każda praca na temat judaizmu musi się rozpoczynać, i prawdopodobnie kończyć, omówieniem owej niewiarygodnie silnej więzi jaka istnieje pomiędzy Żydami – więzi, którą tworzą bliskie genetyczne pokrewieństwo i intensyfikacja psychicznych mechanizmów jakie leżą u podłoża grupowej spójności. Siła dobrych stosunków pomiędzy Żydami przekłada się na zwiększoną zdolność do współdziałania w wysoce zmotywowanych grupach.

Podsumowując tę część rozważań, stwierdzamy: ogólnie rzecz ujmując, zorganizowane, współczesne społeczności żydowskie charakteryzują się wysokim poczuciem tożsamości i etnocentryzmem. Organizacje skupiające żydowskich działaczy, takie jak ADL, Amerykański Komitet Żydowski (American Jewish Committee), Towarzystwo Pomocy Hebrajskim Imigrantom (Hebrew Immigrant Aid Society) i ich neokonserwatywni doradcy nie są wytworem fundamentalistów ani ortodoksów, ale reprezentują szeroki przekrój żydowskiej społeczności, w tym także ateistów i Żydów reformowanych. Na ogół, im czynniej angażują się oni w żydowskiej społeczności, tym bardziej są za zapobieganiem mieszanym małżeństwom i zachowaniem spójności etnicznej. Mimo że wśród mniej zaangażowanych Żydów procent mieszanych małżeństw jest raczej wysoki, ich potomstwo nie stanowi żadnej znaczącej ilościowo grupy pośród obecnego kierownictwa społeczności żydowskiej w USA. W łonie tradycyjnego ogólnoludzkiego etnocentryzmu, jego żydowska odmiana jest formą najprostszą, chociaż z pewnością stanowi jeden ze skrajniejszych przypadków. Fascynująca jest jednak jego intelektualna podbudowa, która stanowi przykrywkę dla żydowskiego etnocentryzmu. Jej złożoność i intelektualne wyrafinowanie racjonalizacji, które go mają usprawiedliwiać (niektóre z nich omówiłem w Separation and Its Discontents), a także jej raczej przerażająca hipokryzja (albo rozmyślny podstęp), z jaką Żydzi wyrażają swój sprzeciw wobec etnocentryzmu Europejczyków.

(…)

II. Syjonizm i wewnętrzna dynamika judaizmu

W pierwszej części cyklu omówiłem żydowski etnocentryzm, dostrzegając w nim kluczowy czynnik decydujący o sukcesach, jakie odnoszą Żydzi w działalności społeczno-politycznej.

We współczesnym świecie, najważniejszy przykład żydowskiego etnocentryzmu i ekstremizmu stanowi syjonizm. W istocie jest on niezwykle wprost ważny. Jak już pisaliśmy, Stanom Zjednoczonym udało się niedawno zniszczyć reżim w Iraku, a wpływowi Żydzi powszechnie opowiadają się za wojną USA z całym światem islamu.

W jednym z ostatnich wydań Commentary (wpływowego dziennika wydawanego przez Amerykański Komitet Żydowski) jego redaktor naczelny Norman Podhoretz stwierdza: Reżimów, które od dawna zasługują na obalenie i zastąpienie ich inną władzą nie można ograniczać do trzech tylko państw tzw. osi zła (Irak, Iran, Korea Północna). Powinno się ją rozciągnąć jeszcze co najmniej na Syrię, Liban i Libię, a także na „przyjaciół Ameryki”, takich jak saudyjska rodzina królewska, prezydent Egiptu Hosni Mubarak, oraz na Autonomię Palestyńską rządzoną czy to przez Arafata, czy przez któregoś z jego pachołków. Bardziej niż cokolwiek innego, jest to lista krajów, których Izrael nie lubi, a jak wykazuję to w trzeciej części cyklu, zagorzali i blisko związani z Izraelem syjoniści zajmują ważne stanowiska w administracji Busha, przede wszystkim w Departamencie Obrony i w gronie współpracowników wiceprezydenta Dicka Cheneya.

Długofalowym następstwem syjonizmu jest fakt, że USA bliskie są podjęcia próby całkowitego przekształcenia świata arabsko-islamskiego tak, aby powstały w nim nowe rządy, które zaakceptują Izrael i każdy los, jaki zgotuje on Palestyńczykom, a ponadto, co całkiem prawdopodobne, aby przygotować grunt pod dalszą izraelską ekspansję.

Syjonizm jest przykładem istotnej prawidłowości, jaka przewija się przez historię Żydów: zawsze, kiedy pojawia się w niej jakiś punkt zwrotny, do głosu dochodzą elementy bardzo etnocentryczne – można określić je mianem radykalnych, i to one właśnie nadają kierunek całej wspólnocie i ostatecznie zdobywają poparcie większości. Księgi Ezdrasza i Nehemiasza wspominają, że Żydzi, którzy powrócili do Izraela z babilońskiej niewoli, zdecydowanie usuwali ze społeczności tych, którzy zawarli nieczyste rasowo małżeństwa mieszane.

Później, w okresie greckiej dominacji, rozgorzał konflikt pomiędzy progreckimi zwolennikami asymilacji, a bardziej oddanymi tradycji Żydami, którzy stali się znani jako Machabeusze: W tym czasie wystąpili spośród Izraela synowie wiarołomni, którzy podburzyli wielu ludzi mówiąc: „Pójdźmy zawrzeć przymierze z narodami, które mieszkają wokoło nas” – powiedzieli, „Wiele złego bowiem spotkało nas od tego czasu, kiedyśmy się od nich oddalili”. Stowa te w ich mniemaniu uchodziły za dobre. Niektórzy zaś spomiędzy ludu zapalili się do tej sprawy i udali się do króla, a on dał im władzę, zęby wprowadzili pogańskie obyczaje. W Jerozolimie więc wybudowali gimnazjum według pogańskich zwyczajów. Pozbyli się też znaku obrzezania i odpadli od świętego przymierza. Sprzęgli się tez z poganami i zaprzedali się [im], aby robić to, co złe?.

Zwycięstwo Machabeuszy przywróciło prawo żydowskie i położyło kres asymilacji. Księga Jubileuszów, napisana w tamtych czasach, stanowi typowy przykład starożytnego żydowskiego nacjonalizmu, w którym Bóg reprezentuje narodowy interes żydowskiego ludu, jakim jest podporządkowanie sobie wszystkich narodów świata: Ja jestem Panem, który stworzył niebo i ziemię. Ja umocnię cię i rozmnożę bardzo. Z ciebie wyjdą królowie, będą rządzić wszędzie, gdzie tylko dojdą ludzkie ślady. Twemu potomstwu dam całą ziemię pod niebem i będą rządzić wszystkimi narodami, tak jak będą tego pragnęli. Potem zostaną zjednoczeni na ziemi i odziedziczają na zawsze. Skutkiem tego, na przestrzeni historii, w trudnych dla Żydów czasach następuje spotęgowanie fundamentalizmu religijnego, mistycyzmu oraz mesjanizmu. Na przykład w latach trzydziestych XX wieku w Niemczech, liberalni reformowani żydzi stali się bardziej świadomi swojej żydowskiej tożsamości, częściej chodzili do synagogi i powrócili do bardziej tradycyjnego obrządku (przywrócono w nim jeżyk hebrajski). Wielu z nich zostało syjonistami.

Jak zobaczymy poniżej, każdy kryzys w Izraelu skutkuje wzmożeniem poczucia żydowskiej tożsamości i silną mobilizacją poparcia dla tego państwa. Obecnie tymi, których wyklucza się ze społeczności żydowskiej, są Żydzi mieszkający w diasporze, którzy nie popierają programu izraelskiej partii Likud. Stąd teza ogólna, że syjonizm jest przykładem drogi, po której kroczy żydowski radykalizm. Ruch radykalny powstaje w bardziej zaangażowanych cząstkach żydowskiej społeczności, następnie rozpowszechnia się, aby ostatecznie stać się dominującym prądem we wspólnocie; potem najskrajniejsze jego odłamy posuwają się wciąż coraz dalej (np. ruch osadniczy na Zachodnim Brzegu), a pozostali Żydzi w końcu do niego dołączają, ponieważ bardziej ekstremalne poglądy zaczynają określać istotę żydowskiej tożsamości.

Ważnym aspektem tego procesu jest, że radykalizm żydowski zwykle prowadzi do konfliktu z gojami, co sprawia, że Żydzi czują się zagrożeni, stają się bardziej solidarni i zwierają szeregi przeciw wrogom, których postrzegają jako przeciwników irracjonalnych i niesłychanie antyżydowskich. Żydzi, którzy nie chcą zaakceptować takiego powszechnego już stanowiska, są odtrącani przez społeczność, opatrywani etykietką „Żydów nienawidzących samych siebie” lub jeszcze gorszymi epitetami i ostatecznie zepchnięci na pozycje, na których stają się całkowicie bezsilni.

Żydowscy radykałowie ostatecznie zwyciężają w łonie społeczności żydowskiej: syjonizm

1. Syjonizm narodził się w latach osiemdziesiątych XIX w. w bardziej niż inne etnocentrycznych i zaangażowanych cząstkach żydowskiej społeczności.

2. Następnie rozprzestrzenił się, i mimo że niósł z sobą ryzyko (lata czterdzieste XX w.), stał się wiodącym ruchem w łonie żydowskiej społeczności.

3. Ekstremiści syjonistyczni stawali się coraz radykalniejsi (ruch osadników na Zachodnim Brzegu; stały napór na tereny przygraniczne w Izraelu).

4. Żydowski radykalizm skutkuje konfliktami z nie-Żydami (ruch osadniczy), przemocą (np. intifady) i innymi przejawami wzrostu nastrojów antyżydowskich.

5. Żydzi ogólnie czują się zagrożeni i zwierają szeregi przeciw temu, co postrzegają jako kolejną, gwałtowną i niezrozumiałą demonstrację odwiecznej, głębokiej nienawiści do Żydów. Reakcja ta wynika z psychologicznych uwarunkowań etnocentryzmu, czyli partykularyzmu moralnego, samooszukiwania się i poczucia tożsamości społecznej.

6. Zjawisko to jest szczególnie widoczne w USA, ponieważ środowiska działaczy żydowskich zdominowane są przez zaangażowanych i silnie etnocentrycznie nastawionych Żydów.

7. Żydzi, którzy nie chcą tego zaakceptować, są odtrącani przez społeczność, opatrywani etykietką „Żydów nienawidzących samych siebie”, i ostatecznie, zepchnięci na pozycje, na których stają się całkowicie bezsilni.

(…)

Biorąc pod uwagę skłonność żydowskich radykałów do wygrywania wojen, warto wspomnieć o najradykalniejszej istniejącej obecnie frakcji syjonistów. Syjonistycznym radykałom jawi się znacznie większy Izrael, niż ten będący odzwierciedleniem przymierza pomiędzy Bogiem a Abrahamem. Twórca syjonizmu, Theodor Herzl utrzymywał, że obszar państwa żydowskiego rozciąga się od Rzeki Egipskiej do Eufratu. Nawiązywał tu do przymierza Boga i Abrahama, które opisują Księga Rodzaju (15: 18-20) i Księga Jozuego (l: 3-4):
Potomstwu twemu daję ten kraj, od Rzeki Egipskiej aż do rzeki wielkiej, rzeki Eufrat, wraz z Kenitami, Kenizytami, Kadmonitami, Chetytami, Peryzzytami, Refaitami, Amorytami, Kananęjczykami, Girgaszytami i Jebusytami.

Zdolność adaptacji fundamentalnych celów syjonizmu do sytuacji możemy także dostrzec w wypowiedzi Ben-Guriona z 1936 r. Akceptacja podziału [terytorium mandatowego Palestyny] nie zobowiązuje nas do zrzeczenia się Transjordanii [tzn. obszaru dzisiejszej Jordanii]; od nikogo nie można żądać, aby zrezygnował ze swojej wizji. Zgodzimy się na państwo w granicach, jakie zostały wyznaczone dzisiaj. Jednakże granice syjonistycznych aspiracji są sprawą narodu żydowskiego i żaden czynnik zewnętrzny nie będzie w stanie decydować, jak daleko sięgną. Ben-Gurionowska wizja „granic syjonistycznych aspiracji” obejmowała południowy Liban, południową Syrię, całą Jordanię i Synaj. Po podboju Synaju w roku 1956, Ben-Gurion oświadczył przed Knesetem: nasza armia nie naruszyła egipskiego terytorium… Nasze działania ograniczyły się wyłącznie do Półwyspu Synaj.

Warto też zwrócić uwagę na stwierdzenie Goldy Meir, że granice Izraela są tam, gdzie mieszkają Żydzi, a nie tam, gdzie przebiega jakaś linia na mapie. Poglądy takie są dziś powszechne wśród radykalniej nastawionych syjonistów, przede wszystkim wśród fundamentalistów i członków ruchu osadniczego – zwłaszcza Gush Emunim, który obecnie nadaje ton w Izraelu. Znany rabin, związany z tym ruchem, stwierdził: Musimy żyć na tej ziemi nawet za cenę wojny. Więcej, nawet jeśli panuje pokój, musimy wszczynać wojny wyzwoleńcze, aby ją zdobyć. Co więcej, zdaniem Israela Shahaka i Nortona Mezvinsky’ego, nie ma niczego niedorzecznego w przypuszczeniu, że jeżeli Gush Emunim osiągnąłby odpowiednie wpływy i doszedłby do władzy, dla realizacji swego celu posłużyłby się bronią jądrową.

Podobny obraz „Większego Izraela” istnieje w umysłach działaczy świata muzułmańskiego. I tak na przykład Osama bin Laden w wywiadzie z 1998 roku stwierdził: Znamy przynajmniej jeden powód, jaki kryje się za symbolicznym zaangażowaniem zachodnich sił [w Arabii Saudyjskiej], a jest nim poparcie dla żydowskich i syjonistycznych planów ekspansji tak zwanego Większego Izraela… Ich obecność nie ma żadnego znaczenia dla ocalenia kogokolwiek; stanowi ofertę poparcia dla Żydów w Palestynie, którzy potrzebują swych chrześcijańskich braci, aby przejąć całkowitą kontrolę nad Półwyspom Arabskim, który zamierzają uczynić ważną częścią tak zwanego Większego Izraela.

Zrekapitulujmy: sto lat temu syjonizm był mniejszościowym ruchem wewnątrz diaspory, któremu na Zachodzie przeciwstawiali się główni zwolennicy żydowskiej asymilacji. Czynili to po części dlatego, że syjonizm niósł z sobą kwestię podwójnej lojalności, która od wieków stanowiła potencjalne źródło antysemityzmu. Ogromna większość Żydów w końcu stała się syjonistami i doszło do tego, że Żydzi diaspory nie dość, że są syjonistami, stali się najgorliwszymi zwolennikami najbardziej fanatycznych elementów w Izraelu. Radykałowie izraelscy cieszą się poparciem, a w kraju tym doszło do tego, że dawne wpływy umiarkowanej orientacji, kontynuującej tradycję Mosze Szareta są już tylko odległym wspomnieniem. Fanatycy wciąż posuwają się coraz dalej, zmuszając pozostałych Żydów, aby się do nich przyłączyli albo przestali być częścią żydowskiej społeczności.

(…)

III Neokonserwatyzm jako ruch żydowski

W ubiegłym roku ukazało się mnóstwo artykułów na temat neokonserwatyzmu, które podnosiły (zwykle nie wprost) kilka skomplikowanych kwestii: Czy neokonserwatyści różnią się czymś od konserwatystów? Czy neokonserwatyzm jest ruchem żydowskim? Czy twierdząc tak, wygłaszamy pogląd „antysemicki”?

W niniejszej książce prezentujemy tezę, że neokonserwatyzm rzeczywiście jest ruchem żydowskim. Rozdział ten stanowi ostatni człon trzyczęściowego cyklu na temat działalności społeczno-politycznej Żydów i podejmuje wiele wątków poprzednich dwóch artykułów. Pierwszy z nich koncentrował się na opisie cech etnocentryzmu, inteligencji, siły psychicznej i agresywności. Będziemy się nimi zajmowali także i tutaj.

Etnocentryzm neokonserwatystów umożliwił im stworzenie wysoce zorganizowanej, spójnej oraz skutecznej sieci powiązań etnicznych. Neokonserwatyści przejawiają wysoką inteligencję, konieczną dla uzyskania znaczącej pozycji w świecie nauki, elitarnych mediów, środowisku ekspertów i na najwyższych rządowych szczeblach. Energicznie dążą do realizacji swych celów, odsuwając starych konserwatystów od stanowisk, władzy i wpływów, a ponadto reorganizują politykę zagraniczną USA tak, aby nabrała cech hegemonistycznych i imperialnych. Neokonserwatyzm jest także odzwierciedleniem głównego wątku drugiego artykułu poniższego cyklu: wspólnie z praktycznie całą zorganizowaną społecznością amerykańskich Żydów tworzy czołowy żydowski ruch, który ma bliskie powiązania z najbardziej nacjonalistycznymi, agresywnymi, rasistowskimi i fanatycznie religijnymi elementami w Izraelu. Neokonserwatyzm ma także wiele cech żydowskich ruchów umysłowych, które omówiłem w książce The Culture of Critique(patrz tabela nr l)

Tabela nr l – Cechy żydowskich ruchów umysłowych
– Głęboka troska o zabezpieczenie konkretnych żydowskich interesów, takich jak pomoc Izraelowi albo sprzyjanie imigracji.
– Podnoszone kwestie artykułowane są przede wszystkim językiem uniwersalizmu, rzadziej żydowskiego partykularyzmu.
– Formułuje się je w kategoriach moralnych, ruch przeniknięty jest poczuciem moralnej wyższości.
– Organizuje się wokół charyzmatycznych przywódców (Boas, Trocki, Freud).
– Spójny, wzajemnie umacniający się trzon ruchu tworzą Żydzi.
– Nie-Zydzi pojawiają się w pierwszoplanowych rolach, często jako rzecznicy ruchu.
– Wewnątrz ruchu podsyca się atmosferę wyraźnego podziału na „my” i „oni” – osoby, które się z tym nie zgadzają są przedstawiane jako uosobienie zła i usuwane z grona członków ruchu.
– Ruch jest irracjonalny, a to w takim sensie, że jego podstawową troską jest wykorzystanie wszystkich zasobów intelektualnych dla wsparcia konkretnej sprawy politycznej.
– Ma powiązania z najbardziej prestiżowymi instytucjami akademickimi w danym społeczeństwie.
– Ma dostęp do prestiżowych i największych mediów, po części dlatego, że Żydzi mają w nich wpływy.
– Aktywne zaangażowanie się szerszej społeczności żydowskiej daje zaplecze ruchowi.
(…)

Zorganizowana społeczność żydowska pełni również rolę ciała, które potwierdza, że konkretni ludzie nadają się do pełnienia jakiejś funkcji. Odnosi się to zwłaszcza do nie-Żydów. I tak, na przykład, na przywódcę Iranu po zmianie rządów, neokonserwatyści wybrali Rezę Pahlaviego, syna dawnego szacha. Podobnie jak Ahmed Chalabi, wyznaczony przez nich na lidera posaddamowskiego Iraku, Pahlavi udowodnił już swoje oddanie dla sprawy Żydów i ich społeczności. Wygłosił przemówienie do rady JINSA, wystąpił publicznie w Muzeum Tolerancji Centrum Szymona Wiesenthala w Los Angeles, spotkał się z przywódcami wspólnoty amerykańskich Żydów i pozostaje w przyjacielskich stosunkach z działaczami izraelskiej partii Likud.

Najważniejsze, że organizacje żydowskich działaczy pospieszyły z potępianiem ludzi, którzy zauważyli żydowską orientację neokonserwatywnych działaczy w administracji Busha, a także tych, którzy w popychaniu do wojny przeciwko Irakowi i innym krajom arabskim dostrzegli rękę żydowskiej społeczności.

Abraham Foxman z ADL uznał, na przykład, że Pat Buchanan, Joe Sobran, kongresman James Moran, Chris Matthews z MSNBC, James O. Goldsborough (felietonista San Diego Union-Tribune), felietonista Robert Novak i pisarz Ian Buruma są zwolennikami dziennikarskiej bzdury, jakoby amerykańskie dążenie do wojny miało niewiele wspólnego z rozbrojeniem Saddama, za to bardzo dużo z Żydami, „żydowskim lobby” i żydowskimi Jastrzębiami” z administracji Busha, którzy wedle owego zgodnego chóru głosów, poprą każdą wojnę, jaka przyniesie korzyść Izraelowi.

Podobnie stało się w przypadku senatora Ernesta F Hollingsa, który wygłosił mowę w Senacie i napisał komentarz do gazety, gdzie twierdził, że wojna w Iraku była spowodowana polityką prezydenta Busha, aby ochronić Izrael, a popierała ją garstka żydowskich funkcjonariuszy i środowiskowych autorytetów. Abe Foxman z ADL stwierdził wówczas: kiedy dyskusja przekształca się w tworzenie antyżydowskich stereotypów, jest równoznaczna z poszukiwaniem kozia ofiarnego i odwoływaniem się do nienawiści etnicznej… Przypomina to stare antysemickie bzdury o żydowskim spisku w celu kontrolowania i manipulowania rządem. Mimo negatywnych komentarzy ze strony organizacji żydowskich i wielu publikacji w amerykańskiej prasie żydowskiej, w najważniejszych krajowych gazetach w USA nie pojawiły się żadne artykuły na ten temat.

(…)

Tytul Fenomen żydowski? – ze studiów nad etniczną aktywnością
Autor Kevin MacDonald
Miejsce wydania Sadków
Wydano w roku 2005
ISBN 83-918847-8-3
Wydawnictwo Wektory
Adres wydawnictwa 55-080 Sadków gm. Kąty Wrocławskie
Kolejowa 5
Tel:             +48 (71) 316 86 72
Fax: +48 (71) 316 84 50
Adres wydawnictwa w internecie http://www.wektory.iaw.pl
Email info@wektory.iaw.pl

Za: NaszaWitryna | http://www.naszawitryna.pl/ksiazki_135.html

Skip to content