Aktualizacja strony została wstrzymana

Donald Tusk w świecie Stanisława Barei

Stadionowy szał polskiego rządu świetnie wpisuje się w filmowy świat Stanisława Barei. Donald Tusk niczym prezes Ochódzki z Misia „ciągle pracuje, wszystkiego pilnuje” podczas gdy inni (np. kibicie, opozycja) „wtykają mu szpilki”. Choć Stanisław Niesiołowski niczym Wacław Jarząbek („trener drugiej klasy”) przekonuje, że przeciwnicy premiera „to nie ludzie, to wilki” to coraz bardziej widać, że minusy już dawno przesłoniły plusy premierowania Donalda Tuska (nie przeprowadzono żadnej z istotnych reform, które PO miała w swoim programie!). Łakomy jakichkolwiek sukcesów szef polskiego rządu wytrwale realizuje jeden tylko punkt swojego expose z 2007 r. W myśl hasła „zdrowe i uśmiechnięte dzieci – najważniejsze!” (oficjalny slogan programu „Moje boisko. Orlik 2012”) oraz „Strategii Rozwoju Sportu w Polsce do roku 2015” premier uparcie buduje stadiony. A wraz z nim cała samorządowa Polska!

Według wyliczeń Rzeczpospolitej w ciągu ostatnich pięciu lat unowocześniono lub zbudowano od zera 65 profesjonalnych obiektów. Większość to areny piłkarskie, ale pieniędzy podatników nie zabrakło także na kilka torów żużlowych a nawet boiska do gry w rugby. Największa inwestycja to oczywiście Stadion Narodowy (szacunkowy koszt – 2 mld złotych zamiast zakładanego na początku 1,2 mld). Jednak Polska staje się potęgą również w dziedzinie małych boisk z trybunami do 3 tys. osób. Stadionowy boom nie ominął nawet maleńkiego Potworowa (woj. mazowieckie) znanego głównie z corocznych obchodów „Dnia Papryki w Potworowie”. Za sprawą wójta Marka Klimka rolnicza miejscowość licząca ok. 4300 mieszkańców przejdzie do historii jako posiadaczka trybun na 600 kibiców!

To, że wybudowane stadiony prawdopodobnie nigdy się nie zwrócą (dużym problemem będzie nawet ich bieżące, komercyjne utrzymanie) wydaje się nikogo nie martwić. Rafał Kapler – szef Narodowego Centrum Sportu – nie ukrywa, że „stadiony nie zwracają się w sensie ekonomicznym i zawsze istnieje lepszy sposób zainwestowania kapitału”. Jednak na „obiekty takie jak Stadion Narodowy należy spojrzeć jak na inwestycje celu publicznego”.

Nie ma się co dziwić, że samorządowcy podpatrują „górę” i pozbawione ekonomicznego sensu obiekty sportowe traktują jak pomniki skuteczności w działaniu na rzecz społeczeństwa. Podczas kolejnych wyborów swoją podobiznę lepiej umieścić na tle monumentalnego stadionu zamiast abstrakcyjnego hasła obniżki podatków lokalnych… To, że – według wyliczeń Gazety Wyborczej – w 2012 r. na remonty i budowę dróg samorządowych rząd przeznaczy mniej pieniędzy niż na orlikowe boiska (!) nie powinno dziwić.

Obeznany w marketingu politycznym Donald Tusk traktuje budowę sportowych aren jak bohaterowie Misia budowę tytułowej kukły. Stadiony – na skalę naszych możliwości – „odpowiadają żywotnym potrzebom całego społeczeństwa” i „otwierają oczy niedowiarkom”. Patrzcie – mówią politycy – „te stadiony są nasze, przez nas wykonane, i to nie jest nasze ostatnie słowo!”. A Ty wyborco „smutek zwalcz i strach” bo może na „tym piachu za 30 lat, przebiegnie jasna, długa, prosta, szeroka jak morze Trasa Łazienkowska…”

Piotr Zak

Za: Najwyższy Czas! (22/05/2011) | http://nczas.home.pl/wiadomosci/polska/donald-tusk-w-swiecie-stanislawa-barei/

Skip to content