Aktualizacja strony została wstrzymana

Targowica w sercach elit – Stanisław Źaryn

Ostatnie działania polskich władz i popierających je środowisk pokazują, że w umysłach polskich elit dokonała się taka sama zdrada, jak w XVIII wieku w Targowicy.

Historia przez wiele osób uważana jest za matkę wszystkich nauk. I rzeczywiście trudno przecenić wartość poznawania historii dla rozwoju człowieka i kształtowania jego tożsamości. Historia jest bowiem źródłem nie tylko ogromnej wiedzy o przeszłości. Poznawanie jej pozwala także w lepszy sposób analizować bieżące wydarzenia w przestrzeni publicznej. Wbrew temu co mówi się dziś w Polsce, warto poznawać i zgłębiać historię naszego kraju. Dzięki temu buduje się tożsamość narodową, wytwarza więź łączącą nas z ojczyzną, buduje się podstawy do rozmowy o Polsce. Nie da się prowadzić poważnej debaty o Polsce bez wiedzy, co działo się z naszym państwem. Historię należy poznawać również dlatego, że pokazuje ona ludzkie zachowania w konkretnych sytuacjach naszych dziejów. Historia jak wiadomo lubi się powtarzać, ludzkie zachowania są również powtarzalne. Poznawania przeszłości jest więc budowaniem narzędzi analitycznych, które pozwalają lepiej rozumieć to, co dzieje się obecnie w Polsce. Pozwalają one dostrzec nadchodzące zagrożenia.

Polska historia obfituje w wiele wydarzeń, z których warto wyciągać wnioski. Powinny one tkwić w świadomości społecznej bardzo mocno. Są wśród nich niestety również wydarzenia hańbiące. Jednym z nich jest historia targowickiej zdrady. Podpisana w 1792 roku konfederacja targowicka stała się w polskiej historii symbolem zdrady państwa w imię korzyści i przywilejów elity I Rzeczypospolitej. Część magnatów szlacheckich, osłabionych Konstytucją 3 maja, postanowiła oddać kraj za bezcen carskiej Rosji w imię powrotu do systemu, który zapewniał im dominująca pozycję. Mówiąc językiem współczesnym – oddali swój kraj w imię obrony przywilejów swojego środowiska. Polska elita, najważniejsi obywatele kraju, sprzedali go obcemu mocarstwu za obietnicę przywrócenia im przywilejów. Magnaci stali się sprzymierzeńcami rosyjskich wojsk, które zaprosili do Polski. Po ich wkroczeniu polską ludność i urzędników zaczęto przekonywać, że z Rosją nie ma co walczyć, trzeba się jej poddać i liczyć na to, że ustępstwami uda się przekonać ją do wzięcia pod uwagę polskich interesów i postulatów. W rezultacie Król, większość dowódców wojskowych i szlachty przystała na układ targowicki i oddała Polskę pod panowanie carycy Katarzyny II. Rosja przejęła Polskę z rąk Polaków. A oni jeszcze cieszyli się, że uniknęli wojny z Prusami.

Historia polskiej targowicy to nie tylko osadzona w realiach historycznych prawdziwa opowieść. Zawiera ona uniwersalne przesłanie. Pokazuje, w jakich okolicznościach elita kraju jest w stanie go zdradzić, oddać za bezcen obcym, nawet wrogom. Dochodzi do tego, gdy interesy elit zaczynają się wykluczać z interesami kraju. Jeśli elity te są na tyle silne, że są w stanie narzucić społeczeństwu czy państwu działanie pod swoje dyktando, a jednocześnie są wykorzenione z patriotyzmu, nie przywiązane do kraju – stają się siedliskiem potencjalnych zdrajców. Wtedy wystarczy pretekst, by w imię obrony swoich interesów oddały one kraj za bezcen. Zdrada rodzi się w sercu, to tam najpierw musi powstać zgoda na działanie na szkodę swojej ojczyzny w imię interesów swoich i swojego środowiska.

Jak wiadomo historia lubi się powtarzać. I dziś ciężko uciec od wrażenia, że polska targowicka znów dojrzewa. Polskie elity w ostatnich latach wielokrotnie pokazały, że patologiczne zjawiska, które doprowadziły do oddania w XVIII wieku Polski Rosjanom, zyskują ich akceptację. Od 2005 roku część polskich elit politycznych, medialnych, artystycznych włączyła się w kłamliwą nagonkę na rząd i prezydenta w imię obrony własnych interesów. Interesów, które były zagrożone przez lustrację, dekomunizację i budowę obywatelskiego społeczeństwa, opartego na przywiązaniu do Polski i polskości. Projekty te, realizowane przez poprzedni rząd oraz śp. Lecha Kaczyńskiego, osłabiały dominujące w naszym kraju elity. W odpowiedzi postanowiły one zniszczyć przedstawicieli polskiego państwa, a przy tym instytucje III RP. Udało im się to, a władze w kraju przejęła Platforma Obywatelska, będąca elementem systemu, który polskie interesy poświęcił w imię korzyści własnego środowiska.

Raz podjęta decyzja o zdradzie polskich interesów, o przewartościowaniu swojego sposobu patrzenia na ojczyznę wciąż daje zatrute owoce. I jak kula śniegowa rośnie tocząc się po śniegu, tak zgoda na zdradę interesów Polski w polskich elitach dotyka coraz ważniejszych dla kraju spraw. W 2010 roku – po katastrofie smoleńskiej – okazało się, że dotyka ona spraw zupełnie fundamentalnych. Polskie elity i ośrodki opiniotwórcze przeszły do porządku dziennego nad gnojeniem demokratycznie wybranego prezydenta III RP, nad przyczynieniem się do katastrofy, w której zginęło 96 polskich obywateli, nad zhańbieniem i upodleniem polskiego państwa i ofiar „Smoleńska”, nad zaniechaniami związanymi ze śledztwem, nad brakiem reakcji polskich władz na nieprawidłowości Rosjan, nad ewidentnym oblaniem egzaminu przez polskie państwo. Wreszcie, nad morderstwem politycznym, w wyniku którego w Łodzi zastrzelony został działacz partii opozycyjnej. Te wszystkie wydarzenia nie spowodowały fali krytyki rządu, który jest za nie odpowiedzialny, polskie elity nie wystąpiły z apelem o dymisję gabinetu Donalda Tuska i rozpisanie nowych wyborów. Wręcz odwrotnie, przyłączyły się do rządowego chóru, który wmawia Polakom, że katastrofa jest dobrze wyjaśniana, a za wszystko co w Polsce złe odpowiada opozycyjny PiS.

Rosjanie nadchodzą z pomocą

Mimo skandalicznych zaniedbań, widocznych w sprawie katastrofy smoleńskiej oraz w innych obszarach państwa, polskie elity wciąż popierają Platformę Obywatelską i jej rząd. Bowiem boją się, że gdy wycofają swoje poparcie, zaprzestaną kampanii obarczania winą za wszystko PiS, Jarosław Kaczyński wróci do władzy, a rząd w Polsce znów stanie się mniej otwarty na postulaty elit. Jak już pisałem, ten sposób działania widoczny jest od lat. I od lat ceną za przedkładanie interesów własnych nad interesy Polski jest coraz bardziej opłakany stan polskiego państwa. Jednak dopiero teraz – od roku – w imię blokowania powrotu Kaczyńskiego do władzy polskie elity depczą po tym, co dla państwa najważniejsze – po suwerenności i godności naszego kraju. Na ołtarzu walki z Kaczyńskim polski premier popierany przez polskie elity złożył prawdę o śmierci polskich obywateli w Smoleńsku. Tusk sam przyznał, że nie miał złudzeń, że Rosjanie będą prowadzili śledztwo smoleńskie w sposób rzetelny. I mimo tego oddał je Moskwie, licząc, że Kreml nie dopuści do wywleczenia na światło dziennie niewygodnych dla polskiego rządu faktów.

Rząd oddając śledztwo smoleńskie w ręce Rosjan nie tylko zaprzepaścił szansę na poznanie prawdy w tej sprawie, ale również poprosił o pomoc w rozwiązywaniu problemów w kraju. Na mocy decyzji polskiego rządu Rosjanie zyskali bardzo silny wpływ na polską przestrzeń publiczną. Mogli w sposób dla siebie wygodny sączyć sensacyjne wiadomości dotyczące katastrofy. Mogli podawać, że ktoś przeżył, potem dementować, obarczać winą za wszystko polskich pilotów i prezydenta, twierdzić, że pijany gen. Błasik siedząc na kolanach pilota dowodził samobójczą misją. Mogli – i robili to zresztą – powiedzieć każdą bzdurę i każde oszczerstwo. To oni są dysponentem wiedzy i faktów o przyczynach tragedii z 10 kwietnia. Prowadzona przez Rosjan, wspomagana przez rząd i polskie media kampania zaciemniania obrazu katastrofy, skutecznie zniechęciła Polaków do tego tematu, pomogła wepchnąć zwolenników szukania prawdy o tym wydarzeniu w narożnik.

Mechanizm stosowany przez polski rząd i wspierane przez niego elity przypomina sytuację z XVIII wieku. W momencie kryzysu i zagrożenia poprosiły one obce mocarstwo o pomoc. Dzięki Rosji Platformie Obywatelskiej udało się skłócić polskie społeczeństwo, dla którego sprawy wagi państwowej stały się prywatą partii opozycyjnej. W imię utrzymania władzy rząd oddał polską suwerenność i podmiotowość Rosji. I w całej sprawie przebija podobieństwo do sytuacji z czasów, gdy sprzedano Polskę w Targowicy. Magnaci walczyli o utrzymanie przywilejów – rząd walczy o utrzymanie władzy; konfederaci w XVIII wieku przekonywali, że z Rosją nie ma co walczyć, bo to wielki kraj – dziś również słyszymy, że z Moskwą nie mamy szansy wygrać sporu o materiały dot. Smoleńska, że nie mamy co się mierzyć z taką potęgą; targowiccy zdrajcy przekonywali, że trzeba się Rosji poddać i liczyć na to, że ustępstwami uda się przekonać ją do wzięcia pod uwagę polskich interesów i postulatów – dziś również słyszymy tłumaczenie, że oddanie śledztwa Rosjanom to było jedyne rozwiązanie, bo inaczej mielibyśmy jeszcze mniej materiałów dot. katastrofy. I jak w XVIII wieku władza cieszyła się, że dzięki inwazji Rosji udało się uniknąć wojny z Prusami, tak dziś władza i elity cieszą się, że dzięki oddaniu śledztwa Kremlowi udało się obronić Polskę przez powrotem PiSu do władzy. A że Polska przestaje istnieć, że jej suwerenność staje się w coraz większym stopniu pustą deklaracją – to nikomu z tzw. salonu nie przeszkadza.

Elity z nadania

Dzisiejsza zdrada polskich interesów nie skończyła się na razie tak, jak Targowica. Polska jest zarządzana przez Polaków, istnieją, choć są słabe, mechanizmy demokratyczne i samorządność. Jednak w umysłach i sercach polskich władz i popierających je elit dokonała się taka sama zdrada jak w XVIII wieku. W imię własnych interesów rezygnują one coraz bardziej z Polski i jej statusu. I niestety w Polsce, w której nie istnieje silnie wykształcony rynek mediów, w którym niemal wszystkie media są częścią elit, tej Targowicy nie zauważa polskie społeczeństwo. Bowiem łatwo wmówić mu, że Polska jest wciąż silnym krajem, za wszystko odpowiada partia, która od lat ma znikomy wpływ na polską rzeczywistość, a Rosja jest naszym nowym sprzymierzeńcem i gwarantem prawdy o Smoleńsku. Dzięki zmasowanej kampanii propagandowej opinii publicznej można dziś wmówić niemal wszystko. Polskie społeczeństwo nie może polegać, ani na mediach, ani na elitach. Są one zdominowane przez ludzi, którzy nie czują przywiązania do polskiej tożsamości i bardzo łatwo zgadzają się na rezygnację z polskich interesów.

Łatwość, z jaką elity marginalizują polską rację stanu, może być skutkiem ich pochodzenia. Bowiem polskie elity i ośrodki opiniotwórcze w dużej części są sztuczne. Elity powstają latami, są wynikiem naturalnych procesów, w których zyskuje się szacunek i uznanie społeczeństwa. Tymczasem elity III RP były częściowo tworzone przez Polskę Ludową. III RP przejęła elity PRL w wyniku tzw. transformacji. Elity te zastąpiły za komuny prawdziwe polskie elity II RP, których przedstawiciele zostali wymordowani w Katyniu, Charkowie, Miednoje, byli katowani w Ubeckich więzieniach albo po prostu marginalizowani i odsuwani w społeczny niebyt. Komuniści wypełniając po nich lukę zbudowali nowe elity – elity, które swoją pozycję zawdzięczają nie posłuchowi i szacunkowi społecznemu, ale współpracy ze zbrodniczym reżimem. W tak wykształconych elitach, które obecnie wciąż dominują m.in. mediach, czy świecie kultury i wpływają na kształcenie swoich następców, muszą tkwić pokłady wielkich kompleksów. Jednak również są one wyzute z polskości i przywiązania do państwa. Przecież wykształciły się w systemie i kraju, który przejawy polskości zwalczał, traktując je jako coś niepożądanego. I temu krajowi zawdzięczają one swój wysoki status społeczny. Nie powinno więc dziwić, że z łatwością przedkładają one interesy swoje i popieranego przez nich rządu nad interesy kraju. Dobro wolnej Polski nie było dla nich wartością, z jej interesami nie wiąże się ich historia. Jak daleko te elity będą w stanie pójść w swojej walce o własne dobro? Co będą w stanie poświęcić w imieniu polskiego państwa? Choć historia Targowicy pokazuje, że elity są skłonne do największego zaprzaństwa w wale o swoje, to należy pamiętać, że zrobią one tylko tyle, na ile im Polacy pozwolą. To właśnie Polacy są w stanie zatrzymać tę zdradę…

Stanisław Źaryn

Za: Fronda | http://fronda.pl/news/czytaj/tytul/targowica_w_sercach_elit_13261

Skip to content