Aktualizacja strony została wstrzymana

Polska na giełdzie towarowej? – Stanisław Michalkiewicz

Ach, ci pedofile! To dopiero zbrodniarze! Weźmy takiego Józefa Barroso, który pojechał do Rzymu, żeby „oddać hołd” Janowi Pawłowi II za to, „co zrobił on dla Europy” – ale do zwalczania pedofilów już tak skwapliwie się nie kwapi. Za to właśnie bezlitośnie chłoszcze go w Internecie pani Joanna Senyszyn. Najwyraźniej na tym etapie uważa ona pedofilów za wrogów publicznych numer 1. Oprócz wspólnego dla socjalistów i złodziei zainteresowania cudzymi pieniędzmi, chłostanie pedofilów stanowi drugą pasję pani profesor. Nietrudno to zrozumieć. Z pewnością wołałaby, gdyby – zamiast dzieciom i młodocianym nimfetkom – okazywali oni więcej zainteresowania starszym paniom, które desperacko próbują walczyć z nieubłaganym upływem czasu. Niestety! Ani ekstrawaganckie stroje, ani demonstracje gotowości, ani nawet polityczne blogi – nie robią na okrutnikach wrażenia. Gerontofile, to co innego, ale – powiedzmy sobie szczerze – zainteresowanie ze strony gerontofilów żadnej kobiecie, która w walce z upływem czasu nie do końca czuje się pokonana, nie sprawia najmniejszej przyjemności. Nic więc dziwnego, że na widok pedofilskiej zatwardziałości, w pani profesor Joannie Senyszyn budzi się pragnienie zemsty, a ponieważ nie może już chłostać ich naprawdę, daje wyraz swoim namiętnościom wirtualnie.

W podobny sposób zachowuje się w naszym nieszczęśliwym kraju nie tylko rząd, ale i opozycja polityczna. Ponieważ i jedni i drudzy uprawianie prawdziwej polityki mają od starszych i mądrzejszych zakazane, wyżywają się we wzajemnym przekomarzaniu, którego stałym elementem jest składanie wniosków o wotum nieufności dla poszczególnych ministrów. Jest to rodzaj samogwałtu, ponieważ wszyscy wprawdzie wiedzą, że wniosek nie ma szans realizacji, ale zachowują się tak, jakby wszystko działo się naprawdę; wygłaszają namiętne filipiki, spierają się, przekrzykują, głosują – i tak dalej. Tymczasem nie tylko opozycja polityczna, ale nawet premier rządu nie ma żadnej władzy nad ministrami. Jak już wielokrotnie mogliśmy się przekonać, nie może ich odwołać nawet gdy taką możliwość zapowiada z góry, publicznie wyznaczając warunki dymisji. Czyż nie inaczej było z ministrem Aleksandrem Gradem, który w wyznaczonym przez premiera terminie nie znalazł strategicznego inwestora dla stoczni? A jednak, kiedy przyszło co do czego, okazało się, że premier Tusk odwołać go nie może. Dlaczego?

Ano dlatego, że żaden z ministrów tak naprawdę mu nie podlega. Każdy z nich bowiem jest rodzajem legata jakiejś szajki Sił Wyższych, to znaczy – tajniaków, którzy naszym nieszczęśliwym krajem naprawdę rządzą i frymarczą – a swoich interesów pilnują właśnie za ich pośrednictwem. To jest również przyczyna bezradności rządu, który nie potrafi stawić czoła właściwie żadnemu wyzwaniu, jakie stoją przed naszym nieszczęśliwym krajem – ponieważ każda zmiana musiałaby zostać poprzedzona kompromisem poszczególnych band Sił Wyższych, które wcale się do tego nie kwapią. „Młodzi, wykształceni”, a także pozostali zwolennicy Platformy Obywatelskiej dopiero teraz zaczynają to rozumieć, ale to o niczym nie musi przesądzać, bo kiedy redaktor Michnik w swojej żydowskiej gazecie dla Polaków i pozostające na usługach razwiedki tzw. niezależne media głównego nurtu zaczną gwałcić ich przez oczy i uszy, to znowu o wszystkim zapomną i na podobieństwo stada baranów pójdą do głosowania. Więc jak tu takich nie strzyc i nie golić go gołej skóry?

Właśnie gruchnęła wieść, iż nowym wiceministrem spraw zagranicznych została pani Beata Stelmach. To bardzo uzdolniona osoba, ale dotychczas obracała się w świecie różnych przedsięwzięć finansowych. Na początku lat 90-tych zaczynała jako rzecznik prasowy, ale wkrótce awansowała w hierarchii coraz wyżej i wyżej. Na przykład w latach 2000-2001 była prezesem Warszawskiej Giełdy Towarowej – firmy nazywanej również „gospodarstwem rodzinnym Polskiego Stronnictwa Ludowego” ale chyba nie do końca słusznie, bo wprawdzie prezes Pawlak był w 2002 roku zrobiony prezesem WGT i były minister rolnictwa Andrzej Śmietanko kazał swoim magazynom „Elawar” sprzedawać zboże wyłącznie za pośrednictwem WGT – ale powiadają, że wszystko działo się tam za sprawą prostego posła PSL Zbigniewa Komorowskiego, który z kolei zrobił fortunę dzięki współpracy z Edwardem Mazurem – podejrzewanym w swoim czasie o sprawstwo kierownicze zabójstwa generała Papały – więc jeśli w ogóle WGT można przypisywać jakieś powiązania, to już prędzej z Siłami Wyższymi – podobnie jak założonej przez Ryszarda Krauzego firmie Prokom Software S.A, w której władzach pani Beata Stelmach zasiadała do roku 2005.

Z kim związana jest firma MCI Management S.A., z której pani Stelmach została wiceministrem spraw zagranicznych – trudno powiedzieć, ale pewne wnioski możemy wyciągnąć z obecności w tamtejszej radzie nadzorczej dra Andrzeja Olechowskiego, który z Siłami Wyższymi związany jest może nie od urodzenia, ale od bardzo dawna – za pośrednictwem generała Gromosława Czempińskiego. W takiej sytuacji nominacja pani Beaty Stelmach na stanowisko wiceministra spraw zagranicznych może oznaczać, iż wkrótce Siły Wyższe zamierzają wprowadzić na jakąś giełdę towarową cały nasz nieszczęśliwy kraj – no a niejako przy okazji – jeszcze szczelniej obstawić nieszczęsnego „Szpaka” – jak w swoim czasie nazwali Radosława Sikorskiego, występującego w charakterze „szefa polskiej dyplomacji”. Hi, hi!

Stanisław Michalkiewicz

Felieton   Gazeta internetowa „Super-Nowa” (www.super-nowa.pl)   4 maja 2011

Za: michalkiewicz.pl | http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=2027

Skip to content