Wystarczyło, że Rosjanie podmienili tablicę powieszoną na obelisku w miejscu katastrofy smoleńskiej i zlikwidowali na niej napis o „sowieckiej zbrodni ludobójstwa w lesie katyńskim”, by natychmiast w Polsce rozległy się głosy zatwierdzające powtórne kłamstwo katyńskie. Na podstawie wypowiedzi Sikorskiego o „polu do sporu czy Katyń był ludobójstwem” oraz słów doradcy Komorowskiego o „definiowaniu Katynia jako zbrodni wojennej” wiemy już, że najwyżsi urzędnicy państwowi podzielają stanowisko władz Rosji i wbrew faktom oraz interesom polskiej racji stanu propagują fałsz w sprawie Katynia.
Trzeba przypomnieć, że sami Rosjanie dwukrotnie przyznawali, iż Katyń jest zbrodnią ludobójstwa. Po raz pierwszy nastąpiło to w roku 1946 r., podczas procesu w Norymberdze, gdy sprawca zbrodni występował w roli prokuratora i sędziego we własnej sprawie. Wówczas strona sowiecka chciała mord przypisać Niemcom i oficjalnie nazwała go ludobójstwem.
Powtórne uznanie zbrodni za ludobójstwo nastąpiło 13 lipca 1994, roku gdy szef grupy śledczej Głównej Prokuratury Wojskowej Federacji Rosyjskiej, pułkownik Anatolij Jabłokow umorzył śledztwo katyńskie (nr 159) na podstawie pkt. 8 art. 5 Kodeksu Postępowania Karnego Rosyjskiej Socjalistycznej Federacyjnej Republiki Radzieckiej (RSFRR), tj. z powodu śmierci winnych. W postanowieniu o umorzeniu dochodzenia Stalin, Mołotow, Woroszyłow, Mikojan, Kalinin, Kaganowicz oraz Beria i inni kierowniczy funkcjonariusze NKWD, a także bezpośredni wykonawcy mordu zostali uznani za winnych popełnienia przestępstw, opisanych w punktach „a”, „b” i „c” art. 6 Statutu Międzynarodowego Trybunału Wojennego w Norymberdze, który mówił o zbrodniach przeciwko pokojowi i przeciwko ludzkości.
W roku 2000 Senat USA przyjął specjalną uchwałę, w której zbrodnię katyńską określono mianem ludobójstwa. Również Senat III RP w uchwale z dnia 14 września 2007 r., nie miał wątpliwości, czym była sowiecka napaść na Polskę i czym był Katyń. W uchwale napisano, że 17 września 1939 r. „rozpoczęła się sowiecka okupacja połowy Polski i ludobójstwo wobec obywateli polskich, którego najbardziej tragiczną częścią był Katyń, jako symbol mordu wobec wziętych do niewoli polskich oficerów (…) Senat RP przypomina o tym tragicznym rozdziale w polsko-rosyjskich stosunkach, odrzucając próby fałszowania historii, pomniejszania zbrodni komunistów, odmowy nazywania zbrodni katyńskiej ludobójstwem”.
W obecnej sytuacji, uchwała polskiego Senatu nabiera szczególnego znaczenia bowiem stwierdza się w niej wyraźnie, że odmowa nazwania Katynia zbrodnią ludobójstwa stanowi próbę fałszowania historii i pomniejszania zbrodni komunistów. To zatem, co czynią dziś przedstawiciele władz III RP wolno nazwać powtórnym kłamstwem katyńskim, nawiązującym wprost do hańby okresu PRL-u.
W czasach komunizmu prawda o tej zbrodni – jako akcie założycielskim „Polski Ludowej” była ukrywana we wspólnym interesie Sowietów i ich polskojęzycznych namiestników. Kłamstwa tzw. komisji Burdenki powtarzały świadomie kolejne rządy PRL, powstałe na bazie sowieckiej agentury, nazywającej się partią komunistyczną. Ponieważ Rosja sama przyznała się do katyńskiego ludobójstwa, nie wypadało więc, by stronnicy Kremla nadal propagowali kłamstwo i obarczali Niemców odpowiedzialnością za Katyń. Można jedynie przypuszczać, że gdyby nie stanowisko agencji informacyjnej TASS z 13 kwietnia 1990 roku, w którym oficjalnie potwierdzono, że polscy jeńcy wojenni zostali rozstrzelani wiosną 1940 roku przez NKWD – członkowie „partii rosyjskiej” w Polsce do dziś zaprzeczaliby udziałowi Rosjan w zbrodni ludobójstwa.
Otwarcie propagandowego sporu o nazwanie Katynia ludobójstwem leży obecnie w interesie putinowskiej Rosji, dążącej do ukrycia zakresu zbrodni sowieckich na narodzie polskim. Głosy Sikorskiego czy Kuźniara nie mają żadnego oparcia w prawdzie historycznej i służą w istocie usprawiedliwieniu decyzji władz rosyjskich o ocenzurowaniu tablicy na pomniku ofiar tragedii smoleńskiej.
Jednocześnie ukrywa się przed polskim społeczeństwem prawdę, iż państwo rosyjskie nigdy nie uznało oficjalnie mordu na polskich obywatelach za zbrodnię ludobójstwa, nie ujawniło okoliczności sprawy, nie otworzyło archiwów, a w oficjalnym stanowisku rządu rosyjskiego przekazanym do Trybunału w Stasburgu stwierdzono, że „ nie ma dowodu na to, iż Polaków zamordowano”. Ten sam rząd Władimira Putina w kwietniu 2010 roku odmówił jakiejkolwiek rehabilitacji ofiar, twierdząc, że „nie udało się potwierdzić okoliczności schwytania polskich oficerów, charakteru postawionych im zarzutów i tego, czy je udowodniono”. Młodzież rosyjską uczy się, iż mord w Katyniu był sprawiedliwą zemstą za zagładę wielu tysięcy Rosjan w polskiej niewoli po wojnie 1920 roku. Naucza się również, że tamtą wojnę wywołała Polska, a nie Związek Sowiecki oraz przekonuje, że ludobójstwa Józefa Stalina, to nic innego jak „mądre działania przywódcy szykującego kraj do wojny”.
Zamiast rzetelnej wiedzy o faktach, Polacy karmieni są bredniami o „otwartym stanowisku Rosji w sprawie Katynia” i zapewnieniami o konieczności „pojednania”, w imię przyszłości i ułożenia dobrych stosunków z rosyjskim sąsiadem. Ta nowa forma kłamstwa katyńskiego przybiera postać zorganizowanej kampanii, a o intencjach obecnej władzy może świadczyć polityka prezydenckiego BBN-u, kierowanego przez gen. Stanisława Kozieja, który poddał cenzurze oficjalny dokument Biura sporządzony za czasów Lecha Kaczyńskiego. Chodzi o powstały na kilka tygodni przed tragicznym lotem Prezydenta RP do Smoleńska, raport zatytułowany „Ludobójstwo Katyńskie w polityce władz sowieckich i rosyjskich (1943-2010)”, autorstwa dr Leszka Pietrzaka i Michała Wołłejko. W dokumencie omawiającym zachowania Rosji wobec zbrodni katyńskiej na przestrzeni prawie sześćdziesięciu lat, zarekomendowano również Prezydentowi RP działania w zakresie polityki państwa. W raporcie postulowano, by „bez względu na stanowisko strony rosyjskiej i przebieg obchodów rocznicy ludobójstwa katyńskiego, a przede wszystkim treści wystąpienia premiera W. Putina w Katyniu, Prezydent RP, przedstawiciele rządu powinni mówić jednym głosem i reprezentować jednolite stanowisko strony polskiej w kwestii Katynia. Stanowisko to najkrócej można zawrzeć w słowach: domagamy się i będziemy domagać od władz Federacji Rosyjskiej nazwania zbrodni katyńskiej ludobójstwem.”
Rekomendacje dla prezydenta i władz państwowych III RP znalazły się w ostatniej, piątej części raportu. Nowy szef BBN gen. Stanisław Koziej zakazał autorom publikacji tego rozdziału, wyrażając zgodę jedynie na ujawnienie czterech części. Mając na uwadze taką praktykę oraz zachowania obecnego prezydenta wobec Rosji, nie sposób oczekiwać, że Bronisław Komorowski przeciwstawi się kłamstwu i uzna Katyń za zbrodnię ludobójstwa. Gdyby tego rodzaju stwierdzenie nie brzmiało jak upiorny żart, można byłoby powiedzieć, że w istocie prezydent i przedstawiciele rządu III RP mówią dziś „jednym głosem i reprezentują jednolite stanowisko strony polskiej w kwestii Katynia”. Fakt, iż jest to stanowisko zgodne z interesem Rosji nadaje owej „jednolitości” szczególne znamię hańby.
Chcąc ocenić obecną sytuację należałoby przywołać obraz katyńskich dołów, pospiesznie zasypywanych przez sowieckie buldożery. Zasypywanych tak szybko, by prawda o zbrodni nie została nigdy ujawniona. Ale również po to, by stworzyć nową historię – bez Polski i Polaków na mapie Europy. Ludzie, którzy tworzą dziś pozory pojednania katów z ofiarami za cenę prawdy o tej zbrodni i przemilczają lub fałszują jej prawdziwy wymiar – ponownie zasypują katyńskie doły.
Aleksander Ścios