Aktualizacja strony została wstrzymana

Feminizm eugeniczny czyli Margaret Sanger w pigułce – Natalia Dueholm

Margaret Sanger zasłużyła sobie w pełni na tytuł królowej antykoncepcji, a może i nawet na koronę światowego ruchu aborcyjnego. Była również  feministką, do tego absolutnie zafascynowaną ruchem eugenicznym. Jej przykład uczy nas wiele nie tylko na temat samego feminizmu, ale wyjawia prawdziwe siły i motywację, ukryte pod hasłami praw kobiet, planowania rodziny, kontroli populacji czy pomocy Afryce w ramach tzw. walki z biedą. Jest również ostrzeżeniem, ile może dokonać jedna kobieta, zwłaszcza obdarzona pewnym urokiem osobistym i dużą determinacją, mająca wokół siebie garstkę usłużnych mężczyzn (niekoniecznie kochanków).

Dokonania Sanger

Sanger (1879-1966) ma na swoim koncie wiele dokonań. Doprowadziła do legalizacji antykoncepcji w USA (dzięki prawnikowi- kochankowi) i stworzyła pierwszą klinikę, w której udzielano porad dotyczących tzw. kontroli urodzeń. To na bazie jej organizacji American Birth Control League (Amerykańska Liga Kontroli Urodzeń) powstała istniejąca do dziś w USA sieć klinik aborcyjno- antykoncepcyjnych: Planned Parenthood Federation of America (Amerykańska Federacja Planowanego Rodzicielstwa: PP). Powołała również do życia organizację międzynarodową: International Planned Parenthood Federation (IPPF: Międzynarodowa Federacja Planowanego Rodzicielstwa), ale o niej później. To dzięki jej wsparciu Gregory Pincus stworzył w latach 60.-tych pierwszą pigułkę antykoncepcyjną (enovid) ze szczególnie dużą dawką hormonów, rozsławioną na cały świat podczas międzynarodowej konferencji w Tokio. Badania nad nią były możliwe dzięki staraniom Sanger, która zabezpieczyła dla niego pieniądze z PP, a także dodatkowe fundusze z innych źródeł. Pigułka ta była testowana w latach 60-tych na masową skalę w pill-sangerPortoryko (kraju pod zwierzchnictwem USA), Haiti i Meksyku, o czym niewiele się mówi. W książce Portorykanki, proaborcyjnej feministki Irene Vilar „Impossible Motherhood, Testimony of an Abortion Addict” (Niemożliwe macierzyństwo: Świadectwo uzależnionej od aborcji”) czytamy: „od 1955 do 1969 r. Portoryko było laboratorium amerykańskiego rządu, testującym kobiecą antykoncepcję w formie pigułek ze szczególnie wysokimi dawkami hormonów, które wywoływały niebezpieczne skutki uboczne, łącznie z niepłodnością”. Chodziło o ubogie kobiety z mieszkań komunalnych, które nie wiedziały, że biorą udział w testowaniu tabletek. Vilar pisze również o tym, że Portoryko było krajem z najwyższym wskaźnikiem sterylizacji na świecie (oczywiście w dużym stopniu przymusowej lub wymuszanej). „Do roku 1974 wysterylizowano tam 37% kobiet w wieku rozrodczym”- pisze Vilar. Zresztą należy dodać, że sterylizacja odbywała się na zamówienie „kolonizatora”, walczącego z tamtejszym przeludnieniem i problemami ekonomicznymi, posługującym się przy tym hasłami eugenicznymi. Program ten realizowała lokalna organizacja planowania rodziny, bardzo silnie dotowana dolarami z Waszyngtonu, przy wsparciu IPPF. Tak wyglądają w praktyce działania fanatycznych feministek pokroju Sanger, pociągające za sobą miliony ofiar, których w ogóle nie ujmuje się w kolorowym obrazku przedstawiającym cudowny lek na każde zło: pigułkę antykoncepcyjną.

Zawód: feministyczna manipulatorka

Wracając jednak do samej Sanger. Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że takie kobiety jak ona są często sprytnymi manipulatorkami, dążącymi do osiągnięcia chłodno skalkulowanych celów. Sanger sama powiedziała o sobie, że trudno będzie napisać jej biografię, gdyż rzadko wyjawiała co naprawdę czuła lub w co wierzyła. Dla przykładu: za namową jednego z kochanków postanowiła nie wypowiadać się więcej ze zrozumieniem na temat o aborcji, aby nie psuć sobie wizerunku. Aby zyskać sympatię ludzi przed swoim procesem, za namową innego przyjaciela sfotografowała się w kobiecym stroju wraz z dziećmi, a nie solo w czarnym stroju anarchistów, tak jak sama chciała. Sanger była typową feministką, z typowymi poglądami, która w typowy sposób zbudowała fswoją karierę. Warto to zestawić z poglądem, wedle którego zawodowe feministki to szczere bojowniczki na rzecz kobiet. Aby zrobić taką karierę, trzeba oczywiście poświęcić rodzinę, ale w przypadku feministek trudno powiedzieć, że rzeczywiście się ją zawsze poświęca, gdyż dla wielu z nich nie ma ona większego znaczenia. Sanger nie wychowała swoich dzieci, gdyż była zbyt zajęta swoimi sprawami, głównie licznymi podróżami. Przez długie miesiące podróżowała po świecie w poszukiwaniu wszelkich możliwych środków antykoncepcyjnych. Zwiedzała przy okazji szpitale w Rosji, gdzie chciała poznać ich doskonałe metody dokonywania aborcji. W swojej „Autobiografii” (napisanej na zamówienie) napisała, że słyszała, że w Rosji (stalinowskiej- SIC) są dobre techniki aborcyjne i dużo wolności dla kobiet. Nic dziwnego, że jej pierwsze małżeństwo musiało się rozpaść, nie tylko z powodu jej nieobecności, ale także wielu zdrad małżeńskich (do jej kochanków należał m.in. eugenik i pisarz H. G. Wells). Własna rodzina ani dzieci nie miały dla niej znaczenia, za to rodzina wielodzietna była celem jej ataków. Co ciekawe, Sanger urodziła się jako piąte dziecko, jednak uważała, że zbrodnią jest posiadanie więcej niż dwójki (sama miała trójkę, jej córka zmarła w dzieciństwie).

Wojująca antyklerykałka

Oprócz wstrętu do rodzin wielodzietnych cechowała ją nienawiść do Kościoła katolickiego. W telewizyjnym wywiadzie przyznała, że brak akceptacji antykoncepcji przez Kościół wynika z chęci posiadania jak największej liczby katolików na świecie. Otwarcie krytykowała encyklikę Piusa XI dotyczącą antykoncepcji „Casti Cannubi” (1930), a w prywatnym liście napisała, że Kościół katolicki jest dużo bardziej destruktywną siłą niż partie faszystowska i nazistowska razem wzięte. Aby wypełnić jakoś duchową pustkę, Sanger zapisała się do Różokrzyżowców, analizowała sny (często miała koszmary o wężach i kurach z odrąbanymi głowami), zajmowała się numerologią i astrologią, a także brała udział w seansach spirytystycznych, podczas których chciała nawiązać kontakt ze zmarłą w dzieciństwie córką. Jak na rasową feministkę przystało, Margaret nie była zainteresowana zarabianiem na życie – jak sama napisała w jednej ze swoich „Autobiografii”. Dużo wygodniejsze było wydanie się za mąż za bogatego sponsora. Sanger poślubiła z rozsądku Noah Slee, którego miliony szybko znalazły użytek. Był on prezesem bardzo dobrze prosperującej firmy Three-in-One Oil Company i w momencie ślubu posiadał 8 milionów dol. To on finansował działanie otwartej przez nią kliniki, międzynarodową konferencję, a także pomagał jej w zorganizowaniu produkcji antykoncepcji (o czym taktycznie megalomanka Sanger milczy w „autobiografiach”, aby sobie przypisać wszystkie dokonania) . Slee podpisał z Sanger specjalny kontrakt przedmałżeński, który czynił z małżeństwa całkowicie wolny związek (Sanger mieszkała osobno, wymagała od męża dzwonienia na wspólny posiłek, itp.).

Kobiecy altruizm i filantropia

feminizm_slajderByć może bardzo młoda Sanger rzeczywiście współczuła kobietom, które rodziły wiele dzieci w marnych warunkach, jednak dość szybko pozbyła się sentymentów. Tkwienie po stronie biednych jest dużo mniej zabawne niż życie w luksusie. Choć Sanger próbowała stworzyć wizerunek altruistki walczącej o prawa kobiet, już w młodości nie chciała pracować charytatywnie, tj. poświęcać się dla dobra innych. Za czasów działalności w Partii Socjalistycznej prosiła o podwyżkę, której jej odmówiono. Jej zapał do reprezentowania ludzi pracy dość szybko się więc ostygł. W młodości krytykowała w wydawanym przez siebie radykalnym pisemku „Woman Rebel” („Zbuntowana kobieta” z mottem „Bez bogów, bez panów”) J. B. Rockefellera Juniora, a potem uznała, że lepiej współpracować z John D. Rockefellerem i wydawać jego pieniądze na własną walkę. Płaciła sobie pensję za redagowanie „Birth Control Review” i jeździła z płatnymi odczytami dotyczącymi antykoncepcji. Najpierw wystarczało jej zarabianie na nich 50 dol. i zwrot kosztów podróży, w wieku 42 lat kazała sobie płacić od 150 do 1000 dol. Była osobą niezwykle próżną, przewrażliwioną na swoim punkcie. Zamawiała własne portrety, organizowała na swoją część pożegnalne i powitalne przyjęcia, na które kupowało się bilety, a swoje „autobiografie” wysyłała żonom gubernatorów. Opłacała także niezwykle słono swojego osobistego sekretarza (1000 dol. na miesiąc), aby załatwił jej Pokojową Nagrodę Nobla. Niestety dla niej, nic z tego nie wyszło. Trzeba zrozumieć, że Sanger szybko przyzwyczaiła się do luksusu. Posmakowała podróżowania i nocowania w luksusowych hotelach (na koszt Slee), robienia zakupów w paryskich butikach, spotykania się z ciekawymi ludźmi z wyższych sfer, odwiedzania kurortów i zabawiania się z kochankami. Trudno pozostać lewicową idealistką, skoro uwielbia się kawior i szampana oraz posiada trzy rezydencje. Wielbicielki Sanger widzące w niej bojowniczkę o prawa kobiet powinny wiedzieć, że spadek po Slee w wysokości 5 milionów wydała na siebie, nic nie pozostawiając ani dzieciom, ani kobietom. Tak wygląda charytatywna działalność niektórych feministek i ich wrażliwość na kobiecą niedolę.

Antykoncepcja – lek na każde zło

Trzeba więc szczerze napisać, że zainteresowanie Sanger antykoncepcją wynikało z osobistych pobudek. Sanger miała kilku kochanków jednocześnie, a nie miała zamiaru rodzić dzieci. Trudno jednak sprzedać antykoncepcję i aborcję społeczeństwu argumentując, że chce się ich dla siebie (podobnie dziś najbardziej fanatycznymi lobbystkami aborcyjnymi są kobiety, które aborcje mają za sobą). Pomimo, że była ona dla niej oczywiście wyzwoleniem od „biologicznego zniewolenia”, Sanger znalazła lepsze metody marketingowe kontroli urodzeń. Potrafiła przedstawić ją jako lekarstwo na każde zło, każdy społeczny problem, biedę i nieszczęście. Sanger nie mówiła już o swoich pomysłach młodej socjalistki walczącej o poprawę praw pracowniczych, budowę domów komunalnych czy redystrybucję bogactwa. Lepszym i łatwiejszym rozwiązaniem okazało się pozbycie biednych. Takie rozwiązanie dużo bardziej podobało się politykom. A jeśli chodzi o redystrybucję pieniędzy w ramach różnych programów, Sanger uważała, że pomaganie biednym jest szkodliwe i powinno się raczej dotować bogatych. Sprzeciwiała się nawet pomocy kobietom ciężarnym i udzielania im pomocy medycznej. Tyle w niej było filantropii i altruizmu. Sanger przeszła na stronę bogatych dzięki awansowi społecznemu (bogaty mąż), a także dlatego, że strasznie potrzebowała pieniędzy amerykańskich milionerów, którzy chętnie inwestowali w realizację jej pomysłów walki z biedą i społecznymi problemami wywołanymi przez biednych i chorych przy pomocy przymusowej antykoncepcji i aborcji.

Feminizm i rasizm eugeniczny

Ekonomiczne uzasadnienia stosowania antykoncepcji i aborcji na skalę międzynarodową przerodziły się w końcu w jej wizję stworzenia nowej rasy. Amerykańscy eugenicy, których pseudobadaniami i ustawami sterylizacyjnymi fascynował się Hitler, przekonali Sanger, że antykoncepcja wyeliminuje choroby, ludzi z defektami, wyludni więzienia i sierocińce. Według Sanger najbardziej palącym problemem stało się ograniczenie płodności osób niepełnosprawnych fizycznie i umysłowo przy pomocy przymusowej segregacji, sterylizacji i aborcji. Do ludzi drugiej kategorii zaliczała wspólnie z eugenikami m.in. epileptyków, pacjentów szpitali psychiatrycznych, ludzi głuchych i ślepych (a właściwie mogli być do nich zaliczani ludzie z wadami wzroku czy słuchu). Przed Kongresem tłumaczyła, że wielki kryzys nie zostanie zakończony, jeśli nie powstrzyma się napływu odbiorców zasiłków. Co ciekawe z punktu widzenia Polaków, Sanger popierała wprowadzony zakaz imigrowania dla ludzi chorych i tzw. analfabetów (w rzeczywistości byli to ludzie, którzy nie znali amerykańskiej popkultury i słabo wypadali na opartych na niej testach na inteligencję). Według Sanger byłoby to złe dla rasy, gdyż taka imigracja produkowałaby „ludzkie chwasty”, trzy generacje ludzi na garnuszku podatników. Eugeniczne poglądy Sanger nie są szeroko znane nawet w USA, choć są bezsporne. W skład założonej przez nią w 1922 r. organizacji American Birth Control League (głównie do zbierania funduszy na jej działalność) wchodziło wielu eugeników. Kwietniowy numer z 1933 r. „Birth Control Review” w całości poświecony był sterylizacji. Zawierał on nawet tekst prof. Ernesta Rüdina (przetłumaczony z niemieckiego), nagrodzonego medalami przez Hitlera za swój wkład w tworzenie czystej rasy. Z Sanger współpracował również rasista i eugenik Lothrop Stoddard, którego książka „The Rising Tide of Color Against White World Supremacy” („Wzbierająca fala kolorowych przeciwko światowej dominacji białych”) była promowana  na łamach jej pisma. W 1921 r. w artykule „The eugenic value of birth control propaganda” Sanger pisała, że „eugeniczna i cywilizacyjna wartość Kontroli Urodzeń (w oryginale wielką literą) staje się jasna dla oświeconych i inteligentnych”. Marzenia Sanger o superrasie początkowo miały być realizowane metodami pokojowymi: przekupywaniem „niewłaściwych” do poddania się sterylizacji (prezenty lub gratyfikacje finansowe) i edukowaniem ich, że ograniczenie liczby dzieci oznacza podwyższenie standardu życia. Szybko zdała sobie jednak sprawę, że konieczne będzie stosowanie przymusu.

Amerykańska pomoc, kontrola populacji: IPPF

Wizja Sanger nie dotyczyła oczywiście wyłącznie społeczeństwa amerykańskiego, ale odnosiła się do całego świata. „New York Daily News” nazwał ją bardzo słusznie „kapłanką antykoncepcyjnego kultu”. Sanger była główną siłą stojącą za stworzeniem w 1952 r. organizacji o zasięgu międzynarodowym: IPPF, finansowaną przez eugeników w celu uzyskania kontroli ludności na świecie. Jak dowiadujemy się z filmu „Maafa21” w 1974 r. amerykański rząd wydał dokument „Implications of Worldwide Population Growth for U.S Security and Overseas Interest” („Implikacje wzrostu ludności świata dla bezpieczeństwa i interesów USA”), podpisany przez sekretarza stanu H. Kissingera, wyjaśniający przyczynę konieczności kontroli ludności krajów trzeciego świata. Jak tłumaczą autorzy filmu, chodziło o amerykański dostęp do złóż naturalnych, a przede wszystkim minerałów i metali. Dokument stwierdzał również, że nie da się osiągnąć kontroli ludności bez zastosowania aborcji. W raporcie zidentyfikowano organizacje pozarządowe do realizacji amerykańskiej polityki, finansowane z pieniędzy podatnika. Wśród nich znalazły się organizacje zajmujące się po dziś dzień tzw. zdrowiem reprodukcyjnym: Pathfinder Fund, Population Council oraz IPPF (wszystkie założone przez bardzo bogatych Amerykanów, co z punktu widzenia feministek powinno być raczej podejrzane). Jak napisała w 1979 r. Drogin w „Margaret Sanger, Father of Modern Society”: „pomoc amerykańska jest lokowana na scenie międzynarodowej w krajach rozwijających się według kryterium, jak bardzo dany kraj jest przyjazny IPPF”. Czy tylko w latach 80-tych IPPF realizowała politykę kontroli populacji według wytycznych amerykańskiego rządu? W filmie Maafa21 Brian Clowes z Human Life International wyjaśnia, że w amerykańskim rządowym dokumencie z 1974 r. opisano jedną z taktyk działania polegającą na wstrzymaniu pomocy żywnościowej do danego kraju po katastrofie, jeśli dany kraj nie zaakceptuje amerykańskiego modelu kontroli urodzeń. Jak mówi, stało się tak wiele razy na świecie. Jednym z przykładów była Gujana dotknięta klęską huraganu w 1997 r., która przez 12 lat odmawiała zalegalizowania aborcji i antykoncepcji. Wtedy to World Bank powiedział, że nie udzieli żadnej pomocy, jeśli nie zostanie zalegalizowana aborcja i antykoncepcja. Jak mówi Clowes, sytuacja powtarzała się wielokrotnie w Afryce w przypadku klęski suszy, gdzie USAID (rządowa agenda USA) i ONZ przyznały, że nie udzielą pomocy, jeśli kraje nie zaakceptują antykoncepcji. Z raportu „Abortion for All: How the IPPF Promotes Abortion Around the World” (Aborcja dla każdego: Jak IPPF promuje aborcję na świecie”) dowiadujemy się, że pomimo iż IPPF oficjalnie nie popiera przymusowej sterylizacji i aborcji, popierała taką politykę np. w przypadku komunistycznych Chin. Zajmujący się mitem przeludnienia amerykański Population Research Institute ciągle dokumentuje liczne przypadki przymusowej sterylizacji i aborcji na świecie (m.in. w Chinach, Wietnamie czy Uzbekistanie). Co na to wszystko zajmujący się łamaniem praw człowieka? Co na to feministki? A co na to my, żyjący w katolickim kraju, w którym obowiązuje ustawa aborcyjna dopuszczająca zabijanie nienarodzonych ze względów eugenicznych (kiedy badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu), i w którym z tego samego powodu niedawno przymusowo wysterylizowano kobietę?

Natalia Dueholm

Natalia Dueholm, dziennikarka i publicystka. Publikuje w polskiej i amerykańskiej prasie.

Za: Debata (6 Kwiecień 2011) | http://www.debata.olsztyn.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=1653:feminizm-eugeniczny-czyli-margaret-sanger-w-piguce&catid=65:publicystyka&Itemid=123

Skip to content