Aktualizacja strony została wstrzymana

Polska prokuratura nie korzysta z międzypaństwowej umowy z 2008 roku aby pozyskać od Rosji dokumenty katastrofy smoleńskiej

„Nasz Dziennik” testuje ścieżkę pozyskiwania dokumentów niejawnych wytworzonych na terenie Federacji Rosyjskiej, które mogą być wykorzystane w śledztwie dotyczącym katastrofy smoleńskiej

W celu pozyskania tajnych dokumentów od Rosji związanych z katastrofą smoleńską polska prokuratura może wykorzystać umowę z 2008 roku między oboma krajami. Dotyczy ona wzajemnej ochrony przekazywanych między stronami informacji niejawnych. Wojskowi śledczy wiedzą, że istnieją takie możliwości prawne. Jednak dotychczas z nich nie korzystali.

– Jest umowa z 8 lutego 2008 roku zawarta między rządem Rzeczypospolitej Polskiej a rządem Federacji Rosyjskiej o wzajemnej ochronie informacji niejawnych. Umowa ta umożliwia wymianę dokumentów o charakterze niejawnym między stronami – wskazuje Bogdan Święczkowski, były prokurator Prokuratury Krajowej i szef ABW.
Rekomenduje on skorzystanie z tego rozwiązania w sytuacji, kiedy Rosjanie wysuwają obiekcje dotyczące przekazania tajnych dokumentów. Na ostatniej konferencji polskiej prokuratury śledczy podali całą listę dokumentów, których mimo wniosków nie otrzymali od strony rosyjskiej. Nieoficjalnie Rosjanie tłumaczą, że są to materiały opatrzone specjalnymi klauzulami, i wyrażają niechęć do ich udostępnienia.

Jak wskazują prawnicy, umowa z 2008 roku gwarantuje bezpieczeństwo i ochronę tajnych dokumentów uzyskanych między instytucjami obu krajów w drodze różnego rodzaju współpracy. Teoretycznie powinno to uspokoić stronę rosyjską, że takie akta nie trafią w ręce osób nieuprawnionych.
– Chodzi o zagwarantowanie, żeby informacje, które są objęte klauzulą tajności, nie zostały upublicznione. Ta umowa ma ochronić te informacje – wskazuje mecenas Bartosz Kownacki, pełnomocnik kilku rodzin smoleńskich.

Prokuratura informuje, że jest świadoma tych uwarunkowań prawnych, ale na razie z nich nie korzystała. – Jest szereg porozumień międzynarodowych, które określają i dopuszczają przekazanie dokumentów oznaczonych klauzulą niejawności – mówił płk Ireneusz Szeląg, szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie prowadzącej śledztwo smoleńskie. – Nie korzystaliśmy z tej drogi – przyznaje w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” kpt. Marcin Maksjan z Naczelnej Prokuratury Wojskowej. – Nie jest wykluczone, że będziemy z niej korzystać, jeżeli te dokumenty nie trafią do nas w oparciu o konwencję o pomocy prawnej z 1959 roku – dodaje.

Specjalizujący się w prawie międzynarodowym dr Ireneusz Kamiński wskazuje, że umowa z 2008 roku ma specyficzny charakter, ponieważ dotyczy materii przekazywania dokumentów o charakterze niejawnym, natomiast umowa z 1959 roku ma szerszy zakres. – Umowa o pomocy prawnej ma charakter podstawowy, a umowa z 2008 roku może mieć charakter szczegółowy – stwierdza.

– Należałoby w trybie tej umowy z 2008 roku zwrócić się do Rosji. Jeżeli ktoś się zwrócił w innym trybie, to postąpił w sposób nieprofesjonalny – ocenia dr hab. Karol Karski, specjalista prawa międzynarodowego, poseł PiS.
Prawnicy zwracają zarazem uwagę, że również umowa z 2008 roku nie daje nam gwarancji pozyskania wszystkich akt ze śledztwa smoleńskiego.

– Zgadzam się z prokuratorem Szelągiem, że podstawy prawne ku temu istnieją. Natomiast to, czy prokuratorzy uzyskają dostęp do dokumentacji niejawnej, zależy od sprawności ich pracy i od dobrej woli strony rosyjskiej. W moim najgłębszym przekonaniu, nie ma po stronie rosyjskiej dobrej woli co do współpracy z polską prokuraturą – podkreśla Bogdan Święczkowski.

– Umowa z 2008 roku o wzajemnej ochronie informacji niejawnych jest stosowana tylko w przypadku, kiedy strony wzajemnie postanowią wymienić się dokumentami niejawnymi. Umowa ta reguluje tylko kwestie formalne. Nie precyzuje natomiast, jakie dokumenty niejawne która ze stron przekaże stronie drugiej. Bo to nie zależy od tej umowy, tylko od woli stron – dodaje Święczkowski.

– To, co jest niezbędne do wyjaśnienia sprawy, musi być udostępnione. To nie jest kwestia tajemnicy np. technicznej – mówi prof. Genowefa Grabowska, wykładowca prawa międzynarodowego. – Rozumiem, że strona polska prosi o informacje, które są nam niezbędne, i takie informacje nie powinny być utajniane. Jeżeli natomiast druga strona ma wewnętrzne procedury, o których nie chce informować, to można przecież podać fakty, jakie miały miejsce – podkreśla.

– My mówimy o pewnych uregulowaniach szczególnych, ale ogólnie rzecz biorąc, poruszamy się obecnie na płaszczyźnie umowy z 1996 roku i konwencji strasburskiej z 1959 roku, a tutaj nie ma gwarancji swobodnego dostępu do obcych akt – mówi z kolei mecenas Piotr Pszczółkowski, pełnomocnik Jarosława Kaczyńskiego.

– Obie te umowy, które nas wiążą, mówią, że każde państwo, które jest wezwane do wykonania wniosku o pomoc prawną, może uzależnić jej wykonanie od tego, czy to nie zagraża jego interesom. Jeżeli mamy do czynienia z informacją niejawną, to samo w sobie stanowi to tajemnicę tego państwa. Jeśli Rosja będzie chciała, to nam je udostępni, a jak nie, to stwierdzi, że tego wniosku nie wykona w tym zakresie z uwagi na to, że interes Federacji Rosyjskiej stoi z tym w sprzeczności – wskazuje mecenas.

Zenon Baranowski

Za: Nasz Dziennik,Wtorek, 5 kwietnia 2011, Nr 79 (4010) | http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110405&typ=po&id=po01.txt | Bierne czekanie na tajne dokumenty

Skip to content