Aktualizacja strony została wstrzymana

Zakazany 10 kwietnia

Zakazany koncert, kontrole w szkole, która zorganizowała smoleńską wystawę, pomysły wyłączenia Krakowskiego Przedmieścia z prawa do wolności zgromadzeń, brak wycia syren dla uczczenia ofiar, ośmieszanie obchodów, tworzenie wokół nich atmosfery odstręczających partyjnych przepychanek, organizowanie konkurencyjnych uroczystości – to tylko część repertuaru, jaki uruchomiono przeciwko naszym uroczystościom w rocznicę 10 kwietnia. A my i tak zrobimy swoje

– Znów będą się toczyły krzyże na kółkach, będą przemówienia wygłaszane ze skrzynek po jabłkach – takimi słowami Ligia Krajewska (PO), wiceszefowa rady miejskiej Warszawy, skomentowała fakt, że Polacy chcą upamiętnić swojego Prezydenta i inne ofiary tragedii smoleńskiej.

Podobne opinie wygłaszała też na łamach „Gazety Wyborczej”: – Powinniśmy zastanowić się, czy na podstawie prawa lokalnego nie ustanowić Krakowskiego Przedmieścia strefą wolną od demonstracji.

W identycznym tonie wypowiedział się radny SLD Andrzej Golimont: – To kompromitująca inicjatywa, dlatego wcale się nie dziwię radnym PiS, że wstydzą się ujawnić swoich nazwisk. Te burdy pod pomnikiem księcia Józefa Poniatowskiego mają tyle wspólnego z czczeniem pamięci ofiar Smoleńska, ile ojciec Tadeusz Rydzyk ze św. Franciszkiem z Asyżu. A sama „Gazeta Wyborcza” postanowiła zakwestionować spontaniczny charakter obchodów, podczas których Polacy chcą spotkać się – podobnie jak przed rokiem – na Krakowskim Przedmieściu: „Działacze-wnioskodawcy nie ujawniają się, by stworzyć wrażenie, że manifestacje to spontaniczna reakcja Polaków, a nie animowana przez polityków demonstracja”.

9 kwietnia – ruszamy na rosyjską ambasadę

Nasze obchody rocznicy Smoleńska rozpoczynają się 9 kwietnia o 18.00 przed ambasadą Federacji Rosyjskiej w Warszawie, przy ul. Belwederskiej 49. Będziemy protestować przeciwko temu, jak prowadzone jest śledztwo smoleńskie i domagać się przekazania Polsce wszystkich dowodów w sprawie katastrofy. Na facebooku zawiązała się grupa zachęcająca do udziału w tej manifestacji. Jej uczestnicy sformułowali dziesięć pytań do władz Rosji:

1. Dlaczego już dzień po katastrofie Rosjanie niszczyli wrak samolotu?

2. Dlaczego Moskwa nie chce oddać czarnych skrzynek?

3. Dlaczego stenogramy zawierają nieprawdziwe informacje?

4. Dlaczego Rosjanie przekazali polskim pilotom błędne karty lotniska?

5. Dlaczego kontrolerzy lotu nie zamknęli lotniska, choć powinni to zrobić?

6. Dlaczego rosyjscy eksperci kłamią, że polscy piloci próbowali lądować?

7. Dlaczego kontrolerzy podawali pilotom złe informacje?

8. Dlaczego Kreml boi się ujawnić dokumentów lotniska w Smoleńsku?

9. Dlaczego pod naciskiem Moskwy zmieniono zeznania kontrolerów lotu?

10. Dlaczego wokół lotniska wycięto drzewa, które były jednym z dowodów oficjalnej wersji katastrofy?

Zachęcamy Czytelników „Gazety Polskiej” z całego kraju do przyjazdu już 9 kwietnia, do warszawiaków zaś apelujemy o włączenie się w „Akcję nocleg”, prowadzoną na portalu Niezależna.pl. Nie każdego stać na rezerwowanie w Warszawie hotelu, więc pomoc mieszkańców stolicy, którzy zgodzą się przyjąć przyjezdnych, będzie bardzo przydatna i może znacząco przyczynić się do frekwencji na obchodach.

Zakazane syreny o 8.41

10 kwietnia o 8.00 odprawiona zostanie msza św. w intencji ofiar tragedii w kościele pokarmelickim na Krakowskim Przedmieściu. O 8.41 spotykamy się w miejscu Krzyża Pamięci, by uczcić ofiary tragedii. Prosimy władze miast, a także wszystkich kierowców samochodów o włączenie syren i sygnałów dźwiękowych na tę jedną minutę, podobnie jak ma to miejsce 1 sierpnia, kiedy upamiętnia się godzinę „W”.

Radni warszawskiego PiS chcieli, by syreny włączyły władze miasta. – Katastrofa smoleńska to wciąż niezabliźniona rana. Dlatego chcemy, by 10 kwietnia o godz. 8.41 w całym mieście zawyły syreny. Dzięki temu żaden warszawiak nie przegapi tego tragicznego momentu – mówił podczas obrad Rady Warszawy Maciej Wąsik, szef klubu radnych PiS.

Także tej formie uczczenia ofiar sprzeciwili się działacze PO. – Syreny wyją zawsze w rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego. Lepiej, aby były zarezerwowane dla godziny „W” – kuriozalnie tłumaczył Jarosław Szostakowski, radny PO. „Nasi wyborcy nie życzą sobie takiego epatowania tragedią smoleńską. Każdy warszawiak może czcić ten dzień, ale nie muszą być budzeni syrenami” – dodał na łamach „Gazety Wyborczej” inny działacz PO.

– Jeśli pani prezydent Warszawy nie chce pomóc w uczczeniu tego dnia, apelujemy do warszawiaków, by 10 kwietnia wywiesili własne flagi i przychodzili ze zniczami pod Pałac Prezydencki – odpowiada Maciej Wąsik.

O 12.00 w miejscu Krzyża Pamięci odmówimy modlitwę Anioł Pański. Przez cały dzień stać będą tam warty honorowe, organizowane m.in. przez kibiców piłkarskich.

Jak PO próbuje uniemożliwić koncert

O 15.00 „Gazeta Polska” zapowiedziała zorganizowanie koncertu na placu Teatralnym. De Presse, Paweł Kukiz, Jan Pietrzak, Przemysław Gintrowski, Lech Makowiecki – to tylko niektórzy artyści, którzy zapowiedzieli, że na nim wystąpią.

Tyle że koncert został zakazany przez władze miasta. Na długo przed wymaganym terminem Niezależne Wydawnictwo Polskie, właściciel „Gazety Polskiej”, zwróciło się do Inżyniera Ruchu w Warszawie o wydanie zezwolenia na wyłączenie z ruchu 10 kwietnia placu Teatralnego celem zorganizowania na nim koncertu ku czci ofiar Smoleńska.

Wcześniej uzyskaliśmy informacje od dyrekcji Teatru Wielkiego, iż tego dnia nie odbędzie się żadne przedstawienie, więc zgromadzenie przed gmachem Teatru, nawet liczące kilka tysięcy ludzi, nie będzie przeszkadzało widzom.

Aby wydać lub odmówić takiego zezwolenia, Biuro Drogownictwa i Komunikacji m.st. Warszawy musi zasięgnąć opinii pełnomocnika ds. Traktu Królewskiego. Wydawało się, że sprawa jest na dobrej drodze, spotkaliśmy się z przychylnością urzędników.

Ale 10 marca wszystko wróciło do normy. Pełnomocnik ds. Traktu Królewskiego poinformowała, że właśnie

została… zwolniona i natychmiast, jak za dotknięciem peowskiej różdżki, 11 marca otrzymaliśmy odmowę, co oznacza, iż władze miejskie postanowiły nie dopuścić do zorganizowania koncertu.

Odmowę władze miejskie motywują tym, że właśnie 10 kwietnia Kancelaria Prezydenta Komorowskiego postanowiła zorganizować koncert w Teatrze Wielkim. Jak się dowiadujemy, chęć wzięcia w nim udziału zgłosiło aż… 60 osób.

Odmowa musiała zostać wydana na podstawie opinii pełnomocnika ds. Traktu Królewskiego, którym obecnie jest p. Jolanta Szalewska. Odmowę podpisał inżynier ruchu Janusz Galas, zastępca dyrektora Biura Drogownictwa i Komunikacji m.st. Warszawy, działając z upoważnienia prezydenta m.st. Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz, która już wcześniej zasłynęła walką o czystość trotuarów „zaśmiecanych przez znicze”.

Urzędnicy sugerowali nam, że istnieje możliwość, by nasz koncert odbył się na placu Zamkowym, ale zachodzi obawa, że może być to kolejny wybieg. W pobliskim kościele zamierza bowiem uczestniczyć we mszy prezydent Komorowski. Czy w ostatniej chwili nie pojawią się zastrzeżenia BOR i także tu nie będzie mogło dojść do koncertu?

Prezes Niezależnego Wydawnictwa Polskiego i redaktor naczelny „Gazety Polskiej” Tomasz Sakiewicz oświadczył, że w takiej sytuacji mimo zakazów i potencjalnych represji 10 kwietnia przybędzie na plac Teatralny o godz. 15.00 i będzie śpiewał pieśni patriotyczne. Sądzi też, że wszyscy patrioci i przeciwnicy służalczego statusu Polski wobec Rosji będą mu towarzyszyli, bez względu na zagrożenie ze strony organów bezpieczeństwa III RP.

O 19.00 odprawiona zostanie msza św. w archikatedrze św. Jana. Po niej będziemy uczestniczyć w Marszu Pamięci. O 21.00 odbędzie się Apel Jasnogórski w miejscu Krzyża Pamięci.

13 kwietnia od godz. 12.00 do wieczora wzdłuż trasy na Krakowskim Przedmieściu rozkładać będziemy tulipany. O tej godzinie obsypywana kwiatami trumna z ciałem Pierwszej Damy przyjechała do Pałacu.

18 kwietnia, w rocznicę pogrzebu Pary Prezydenckiej, wszyscy udajemy się do Krakowa. Zostanie tam zorganizowany koncert. Msza św. najprawdopodobniej w kościele Mariackim, potem przemarsz pod Wawel. W Warszawie za organizację uroczystości odpowiada warszawski klub „Gazety Polskiej”, w Krakowie – krakowski. Kluby te działają w porozumieniu z innymi organizacjami społecznymi i związkowymi. Pozostałe kluby prosimy o zorganizowanie przyjazdu do Warszawy i Krakowa.

 

Chronić dzieci przed wystawą smoleńską

Dramatyczny przykład uderzania w pamięć o tragicznie zmarłych w katastrofie smoleńskiej miał miejsce w Krakowie, w Szkole Podstawowej nr 85. W placówce, której patronem jest ksiądz Kazimierz Jancarz, panuje tradycja, by urządzać w listopadzie dzień patrona i połączone z nim wystawy tematyczne, dotyczące historii Polski. W związku z tragicznymi wydarzeniami 10 kwietnia zdecydowano się, by najnowsza wystawa dotyczyła katastrofy rządowego tupolewa. Decyzja nie powinna dziwić, tym bardziej że jednym z honorowych patronów szkoły był śp. prezes IPN Janusz Kurtyka. Przygotowano wystrój szkoły zgodny z tematyką wystawy, przez jakiś czas aktywna była także wystawa multimedialna, poświęcona prezesowi Kurtyce, zawierająca m.in. zdjęcia z czasów, w których studiował. Ponadto w szkole powstała galeria, w której znalazły się zdjęcia związane z tragedią – wyrazista fotografia wraku, demonstrująca stan uszkodzenia samolotu, zdjęcia przedstawiające trumny na lotnisku nakryte biało-czerwonymi flagami, Krakowskie Przedmieście zastawione zniczami czy wreszcie sam pogrzeb Lecha i Marii Kaczyńskich. Oprócz tego pojawiły się zdjęcia pary prezydenckiej i ostatniego prezydenta na uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego, marszałków Sejmu, senatorów i posłów oraz pilotów i wojskowych.

Wystawa była bowiem połączona z drugą, na której zaprezentowano, kto z poległych, jakie zajmował stanowisko, jaką funkcję pełnił w strukturach państwa polskiego. Cały projekt został skrytykowany w internetowym wydaniu „Gazety Wyborczej” (Gazeta.pl, 22 marca 2011), gdzie wyczytać można m.in., że „Zdaniem psychologów z tematem śmierci trzeba dzieci oswajać, ale takie zdjęcia i wystawy wymagają komentarza. – Szczególnie w szóstym, siódmym roku życia u dzieci pojawia się lęk przed śmiercią. To może być trudny i bolesny temat zwłaszcza dla tych, którym niedawno ktoś zmarł, być może pamiętają też samą katastrofę i to może przywoływać smutne skojarzenia” oraz że „zdaniem rodziców szkoła nie jest miejscem na takie wystawy”.

Dyrektorka szkoły uważa, że szum powstały wokół wystawy jest nieporozumieniem. – Nie widzę w niej nic specjalnego, to sztucznie nagłośniona sprawa. Nie jestem pewna, w jakim celu sprawa została tak rozdmuchana. Być może jest to wymierzone przeciwko mnie. Może ktoś chciał wykreować mnie na PiS-owskiego oszołoma – mówi w rozmowie z dziennikarzami „GP” Barbara Nowak. Sprawa podzieliła zresztą środowisko szkolne. – Ci, którzy pragną kontynuowania przesłania księdza Jancarza i wychowywania młodzieży w duchu patriotycznym, są uważani za oszołomów z PiS, z drugiej strony mamy ludzi normalnych, spokojnych, którzy nie chcą traumy; bo ponoć traumę wywołuje zdjęcia z wystawy – komentuje była dyrektorka.

Smutek i traumę ma wywoływać także umieszczona w szkole ekspozycja „Ołtarza Solidarności” – pamiątki po mszach czwartkowych, które odprawiał ks. Kazimierz Jancarz w latach 80. XX wieku w Mistrzejowicach. Według pani dyrektor, nie jest to prawda. – Znam te dzieci. Uczę je historii, więc wiem, że gdy są traktowane poważnie i poważnie się z nimi rozmawia o tym, co się wydarzyło w Smoleńsku, to dzieci przyjmują to w sposób naturalny, nie jest to dla nich traumą.

Podobnie dyrektorka odnosi się do tego, co dziennikarze „GW” piszą o zastrzeżeniach rodziców, tłumacząc, że nie tylko nie protestowali, ale wręcz pomagali w tworzeniu wystawy multimedialnej poświęconej prezesowi IPN. – Do dnia dzisiejszego nie słyszałam od żadnego rodzica, że ma jakiekolwiek wątpliwości, faktycznie jednak pojawiły się jakieś anonimowe donosy; nie jestem w stanie powiedzieć, czy stoją za nimi rodzice uczniów – tłumaczy dziennikarzom „GP”.

Zamieszanie wokół sprawy spowodowało, że szkołę odwiedziła z niezapowiedzianą wizytą dyrektor krakowskiego wydziału edukacji Anna Korfel-Jasińska. Obejrzała „Ołtarz” i wystawę, pytając, jak długo jeszcze będzie eksponowana, w jakim celu powstała, kto wybierał zdjęcia. Dwa dni później odbyła się kolejna inspekcja – tym razem pojawiła się osoba mająca bezpośrednią pieczę nad szkołą, inspektor. Ta stwierdziła, że „Ołtarz Solidarności”, a ściślej prezentowane świeczniki mogą stwarzać niebezpieczeństwo dla dzieci. – To nie są sprawy wydziału edukacji, poza tym jeszcze raz mówię, ta wystawa nikomu nie przeszkadza. Do mnie ani do obecnej pani dyrektor uwag nie zgłaszano. Podejrzewam, że ten, kto podniósł całą sprawę, chciał wywołać konflikt między ludźmi, którzy chcą pamiętać o Smoleńsku i godnie uczcić tę rocznicę, a osobami pragnącymi wymazania pamięci o poległych. Na fali tych wydarzeń ktoś znalazł pretekst, by zrobić aferę. Wystawa jest tylko znakiem pamięci, jak się okazuje znak pamięci przeszkadza nawet na terenie szkoły. Zastanawia także fakt, że donosy podnoszące celowość wystawy w naszej szkole pojawiły się przed konkursem na dyrektora szkoły – mówi Barbara Nowak. (…)

Magdalena Michalska, Piotr Lisiewicz

Więcej w jutrzejszej „Gazecie Polskiej”

Za: wzzw | http://wzzw.wordpress.com/2011/03/29/zakazany-10-kwietnia/

Skip to content