Aktualizacja strony została wstrzymana

Kanada: w katolickiej szkole odwołano warsztaty z orędownikiem „homo-małżeństw”

W jednej z katolickich szkól w Toronto orędownik „małżeństw homoseksualnych” miał poprowadzić „warsztaty równościowe”. Na szczęście, dzięki zdecydowanej reakcji rodziców, zajęcia zostały odwołane i nie doszło do indoktrynacji dzieci.

Warsztaty pierwotnie planowane na 26 marca, miał poprowadzić Chris D’Souza, jeden z kluczowych rządowych szkoleniowców w zakresie niedyskryminacji, który uważa, że katolicy ze względu na konieczność respektowania zasady równości, muszą zaakceptować homoseksualny styl życia. Tego typu zajęcia z młodzieżą organizuje się w ramach realizacji rządowej strategii integracyjnej.

Zarząd szkoły zawiesił warsztaty, oficjalnie tłumacząc się trudnościami dostosowania harmonogramu zajęć do grafiku wykładowcy.

Joel Del Grande z lokalnej gazety powiedział gazecie „The Catholic Register”, że zajęcia odwołano, bo larum podnieśli zaniepokojeni rodzice. Pod wpływem ich skarg zarząd szkoły musiał zmienić regulamin, w którym stwierdza się, iż zajęcia dot. polityki równościowej i integracyjnej „będą realizowane w poszanowaniu dla tradycyjnego nauczania Kościoła”. Rodzice obawiali się, że prowadzący warsztaty będzie indoktrynował, a nie informował na temat tolerancji.

D’Souza, profesor wykładający na York University, były urzędnik ds. równości w Dufferin-Peel Catholic School Board, przeprowadził ponad 1400 warsztatów w całej prowincji Ontario w ciągu ostatnich ośmiu lat.

W swojej prezentacji skierowanej do uczniów jednej z katolickich szkół mówił, że „równość obejmuje eliminację «heteroseksizmu», czyli «założenia, że każdy jest lub powinien być heteroseksualny i że heteroseksualizm jest jedyną normalną, naturalną orientacją seksualną»”.

Rząd kanadyjski przyjął niedawno strategię, zgodnie z którą w szkołach mają być prowadzone tzw. warsztaty równościowe, zapobiegające dyskryminacji. Strategia ta została ostro skrytykowana przez organizacje pro rodzinne. Zakłada ona bowiem akceptację „orientacji seksualnej” jako podstawy do niedyskryminacji. Rodzice są przekonani, że strategia ta służy przede wszystkim do obalenia tradycyjnej doktryny w szkołach katolickich.

Akceptacja „orientacji seksualnej” przez te szkoły byłaby niezgodna z dyrektywą Watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary z 1992 r., która przestrzegła, iż takie uznanie „może prowadzić do promowania homoseksualizmu”.

Katechizm Kościoła Katolickiego podkreśla, że należy głęboko współczuć osobom, walczącym ze skłonnościami homoseksualnymi, jednocześnie potępiając akty sodomskie, które są wielką nieprawością:

„Tradycja, opierając się na Piśmie świętym, przedstawiającym homoseksualizm jako poważne zepsucie, zawsze głosiła, że «akty homoseksualizmu z samej swojej wewnętrznej natury są nieuporządkowane». Są one sprzeczne z prawem naturalnym… W żadnym wypadku nie będą mogły zostać zaaprobowane”.

W Katechizmie napisane jest, że osoby homoseksualne „powinno się traktować  z szacunkiem, współczuciem i delikatnością”, Jednak podkreślono, że: „osoby homoseksualne są wezwane do czystości”. (2357-2359).

Niektórzy twierdzą, że katolickie szkoły są zobowiązane do realizacji rządowej strategii równościowej. Jednak krytycy zwracają uwagę, że zgodnie z Katechizmem obywatele „nie są zobowiązani w sumieniu do przestrzegania zarządzeń władz cywilnych, gdy są one sprzeczne z wymogami ładu moralnego”.

Źródło: LifeSiteNews,com, AS

Komentarz PiotrSkarga.pl: Szok, że osoba taka, jak wspomniany edukator pro-homoseksualny, była już wpuszczana do katolickiej szkoły! Na szczęście rodzice wykazali się odwagą i odpowiedzialnością, do których są w sumieniu zobowiązani, i ostro zareagowali na planowane skandaliczne zajęcia.

 

KOMENTARZ BIBUŁY: Przypadki homo-indoktrynacji w szkołach katolickich są wynikiem przede wszystkich zaniedbań władz kościelnych nadzorujących poszczególne szkoły. Sytuacja ta doprowadziła (albo lepiej: konkretni biskupi doprowadzili) do przejęcia administracji szkół przez osoby często nie mające nic wspólnego z katolicyzmem. Zdarza się, że dyrektorami takowych „katolickich” szkół są protestanci albo osoby jawnie obnoszący się ateizmem. Podobnie z nauczycielami.

Upadek katolickiego szkolnictwa ma swe zasadnicze źródło w posoborowym rozluźnieniu dyscypliny i obyczajów. Gdy w roku 1965 zanotowano najwyższy w historii rozwój szkolnictwa katolickiego w Stanach Zjednoczonych z liczbą 12,968 szkół, to w zaledwie 10 lat spadła ono do poniżej 9,500, z krzywą idącą po dziś dzień ciągle w dół. Przy spadającej liczbie księży, sióstr i braci zakonnych (masowo porzucali swe zakony), spadła też ich liczba w systemie szkolnictwa. W zapomnianą przeszłość odeszły siostry uczące w szkołach: pomiędzy 1965 a 2003 rokiem spadek ten wyniósł aż 93 procent. W tym samym czasie spadek księży uczących wyniósł 87 procent, a braci uczących 83 procent. Spadek liczby uczących sióstr, księży i braci w szkołach zmusił z kolei szkoły katolickie różnych szczebli do zatrudnienia większej ilości nauczycieli świeckich, co zwiększyło koszty funkcjonowania szkół, podwyższyło czesne i uniemożliwiło wielu dzieciom lepszą edukację w szkołach katolickich. Dodatkowo, dla niektórych rodziców zastąpienie sióstr zakonnych nauczycielami świeckimi, zniosło sens prawdziwej edukacji katolickiej i przenieśli swe dzieci do szkół publicznych bądź prywatnych. I koło tego obłędnego cyklu się zamknęło. Natomiast to co dziś obserwujemy to już nie tylko liczbowy i jakościowy upadek szkolnictwa katolickiego, ale wręcz przejmowanie go przez wrogie Kościołowi siły. A wszystko to odbywa się pod „bacznym okiem” pasterzy, którzy jakoś nie mają ani odwagi ani chęci ingerować w losy szkół na swoim terenie. Jedyne co potrafią jeszcze to ogłosić o kolejnych zamknięciach szkół z powodów ekonomicznych…

Za: PiotrSkarga.pl | http://www.piotrskarga.pl/ps,6900,2,0,1,I,informacje.html