Aktualizacja strony została wstrzymana

„Bolek”, czyli słup – Krzysztof Wyszkowski

Zupełnie nie dziwi, że przyznanie się Lecha Wałęsy do współpracy z SB większość opinii publicznej potraktowała wzruszeniem ramion. Rozsądni ludzie od dawna wiedzieli, że był tajnym współpracownikiem „Bolkiem” i jego zaprzeczenia nie miały dla nich żadnego znaczenia.

Nie dziwi też przemilczenie tej sprawy przez media prorządowo-postkomunistyczne, które też wiedziały, ale wolały kłamać.

A jednak trzeba ten fakt odnotować i zapytać dlaczego zmienił tak długo podtrzymywaną strategię? Jeszcze wczoraj krzyczał, że nikt nigdy go nie werbował, nigdy niczego nie podpisał, nigdy nie uległ. Jeszcze niedawno miotał groźby, że wytoczy procesy Gontarczykowi, Cenckiewiczowi, Kurtyce i tym wszystkim, którzy twierdzą, że był Judaszem, który donosił na kolegów i brał za to wynagrodzenie. Zawsze usiłował udawać kogoś lepszego niż „towarzysze podróży realnego socjalizmu” w rodzaju Mazowieckiego. Zawsze udawał mądrzejszego i szlachetniejszego od agentury, którą się otaczał i którą wspiera do dzisiaj.

I nagle, bez słowa wytłumaczenia, porzuca mit o swej wyjątkowości i przedstawia się, jako pierwszy lepszy chłystek: „Wszyscy podpisywali i ja podpisałem” (scenariusz spowiedzi nie przewidywał odpowiedzi na pytanie o donoszenie na kolegów za pieniądze). To oczywiście nieprawda, bo jego koledzy byli bici, katowani, szantażowani, represjonowani na tysiąc komunistycznych sposobów i odmawiali donoszenia. Ale Wałęsa powie teraz wszystko, aby tylko szybko się wtopić w swoje okrągłostołowe tło, w całą rzeszę konfidentów komunistycznej bezpieki, którzy udając naiwnych  „pożytecznych idiotów” czekali na wyznaczone im zadanie – w chwili upadku komunizmu zawrzeć w imieniu Solidarności zdradziecki „kontrakt” o współrządzeniu z nomenklaturą.

Ale dlaczego? Sumienie go ruszyło? Uznał, że winien jest społeczeństwu spowiedź?

Wydaje się, że jedynym powodem tej zmiany jest świadomość, że Sąd Apelacyjny w Gdańsku, który 10 marca będzie rozpatrywał odwołanie Wałęsy od wyroku Sądu Okręgowego z dnia 31 sierpnia 2010 r., podtrzyma oddalenie jego pozwu wobec mnie za stwierdzenie, że był agentem SB i za pieniądze  donosił na kolegów. Wskazuje na to przebieg audycji TVN, robiącej wrażenie tworzenia pretekstu na specjalny obstalunek, i reszta rozmowy, w której „nasza ikona” po staremu pokazywała się, jako pyszałek i polityczny chuligan.

Od teraz Wałęsa będzie musiał zmienić tekst bajki, którą opowiada, gdy jest wynajmowany przez firmy organizujące spotkania z celebrytami. Dotychczas twierdził, że nigdy nic i za żadne skarby, a ci, co go oskarżają, to nieudacznicy, zazdrośnicy, a właściwie komunistyczni agenci. Teraz będzie bajka o tym, jak ubogi, młody robotnik, stawiając swe życie na jedną kartę samotnie rzucił się do walki z komunistycznym potworem. Ten straceniec w pewnym momencie wyczuł, że zamiast niepotrzebnie ginąć powinien uchronić swoje przeznaczenie do przyszłych zwycięstw. W uznaniu tego posłannictwa zastawił na wroga genialną pułapkę – udał, że podpisał, ale „nigdy z myślą, że przejdzie na tamtą stronę”:  – „Podjąłem taką decyzję, że więcej zrobię, więcej uchronię, tak właśnie postępując. Gdybym miał powtórzyć moje życie, powtórzyłbym tak jak robiłem to, ze wszystkimi, nawet z tymi kontaktami z bezpieką i tak dalej, dlatego, że tylko tak można było ich ograć.”

Co to znaczy? Otóż nie mogąc już obronić swej rzekomej unikalności wśród współpracowników Jaruzelskiego i Kiszczaka, Wałęsa wymyślił nowy koncept. Już nie będzie twierdził, że w Sodomie nie mieszkał, ale będzie przekonywał, że nigdy szczerym sodomitą nie był. Nowy Lot służył sodomskiemu aparatowi terroru, ale tylko po to, by z tym większą zażartością prowadzić nieustępliwą walkę o wyzwolenie Sodomitów ze szponów grzechu.

Ten koncept ma jednak pewną wadę, której Wałęsa zdaje się nie dostrzegać. Już nikt nie uwierzy, że był Lotem. Nikt nie uwierzy nawet w to, że był zniewoloną  sodomskimi obyczajami żoną Lota. Już nie może udawać nawet słupa soli, gdyż co prawda jest słupem, ale tylko takim, na którym okrągłostołowo-postmunistyczno-złodziejski Układ nalepia swoje ogłoszenia dla społeczeństwa:  „Ogłasza się i nakazuje wierzyć, że premier Tusk jest cudowny, a jego krytycy podli. Ponadto prezydent Wałęsa sam obalił komunizm i zawsze miał we wszystkim rację, co uznaje cały świat i wszystkie narody Związku Radzieckiego. Szczegółowe wiadomości o zbawczych działaniach władz III RP są podawane w audycjach TVN i na łamach GW.”

Wałęsowy słup sam nalepia na sobie obelgi pod adresem ś.p. prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Jak ten słup będzie stał, gdy zawiśnie na nim jeszcze kukła t.w. „Bolka”?

Krzysztof Wyszkowski

Za: Krzysztof Wyszkowski blog | http://www.wyszkowski.com.pl/index.php/artykuy/26/1772--bolekq-czyli-sup

Skip to content