Aktualizacja strony została wstrzymana

Kanadyjskie Muzeum Praw Człowieka, czyli historia świata zaczyna się od Holokaustu

No i trafiła kosa na kamień. Myęlę o żydowskich staraniach o budowę kolejnego muzeum Holokaustu. Jak dotad szło zgrabnie. Żydzi zgłaszali potrzebę budowy tej niezwykle niezbędnej części krajobrazu i obiecywali pieniądze. Później szlachetne rządy się włączały i wspierały. Oczywizda, najważniejszą sprawą jest to, kto będzie płacił co roku na utrzymanie gmaszyska i ludzisk tam zatrudnionych. Właściwa odpowiedź brzmi: LUDNOŚÄ† TUBYLCZA.

Tym razem zapowiadało się wyśmienicie. „Media mogul” Izzy Asper, czyli żydowski „media mogul” z Winnipegu w Kanadzie podjął w 2003 r. prywatną inicjatywę budowy Muzeum Praw Człowieka. Zgrabny, cho zamaskowany to pomysł. Zszedł w tym samym roku, więc córka Gail Asper kontynuowała. Powołano stowarzyszenie o ładnej nazwie: „The Friends of the Canadian Museum for Human Rights„. Ładna nazwa i ładne pieniądze zebrano – całe $125 mln. Jak już tyle się inwestuje, to czyż można liczy na jakieś głupie przeszkody stawiane przez jakichś krnąbrych ludzi? Jednakowoż, cały projekt (tak na rybkę, na wstepie) miał kosztować $310 mln. Federales z Ottawy zaraz przyrzekły $100 mln., rząd prowincjonalny Manitoby – $40 mln., a władze miejskie Winnipegu – $20 mln.

Dalej już szło z górki. Rozpisano konkurs gmaszyska i wybrano zwycięzcę. Zmajstrowano także publiczne konzultacyje. Trwały niby od maja 2009 r do lutego 2010 r. I zadecydowano co i jak. Samą budowę giganta zaczęto w kwietniu 2009 r. Ma być ona ukończona w 2012 r. W międzyczasie, królowa Elżbieta II – to szefowa Kanady – dokonała „poświęcenia”. Czyli GIT!

Ale bratku, bratku, wcale nie! Obudzili się Ukraińcy. Trochę późno, bo dopiero w grudniu 2010 r., ale to wystarczyło. Lepiej późno niż wcale. Zapytali dlaczego Holokaust ma całą strefę (zone) i tylko Indianie (to święci według politycznej poprawności, ludzie), a inni – nie. Przecież był Holodomor, czyli Wielki Głód na Ukrainie, które to wydarzenie jest chyba świętsze niż Katyń. I (chyba, że Zbrodnia Katyńska-II wzmoże moc). Było także internowanie paru tysięcy Ukraińców w czasie wojny. Japończyków wcześnie, cho niedawno, przeproszono za nietakt. I padło pytanie, dlaczego jedne zbrodnie przeciwko ludzkości są ważniejsze od innych? Ot co!

Pan Farber, dygnitarz z Kongresu Żydów Amerykańskich (tam płacą sowicie swoim funkcjonariuszom) zgromił natychmiast: „przecież już sprawa została rozstrzygnięta”. Idzie o „Content Advisory Committee„. O nie, bratku. Nie tym razem!

Natychmiast dołączył mój koleżka, Estończyk Markus Hess, który szefuje The Central and Eastern European Council of Canada raprezentujący, jak pisze prasa: „trzy miliony Kanadyjczyków pochodzenia łotewskiego, estońskiego, litewskiego, węgierskiego, słowackiego i innych”. W dniu 3 lutego 2011 r. Rada ta zażądała wprowadzenie embarga na dalsze finansowanie całego przedsięwzięcia. Jeszcze bardziej rozjuszyli się Ukraińcy, którym w międzyczasie zarzucono hamowanie całego projektu. Taras Zalusky, szef Kongresu Ukraińskiego reprezentującego 1.2 mln. Ukraińców żyjących w Kanadzie pojechał równo: „Nie myślę, że  do połowy ukończony biały słoń nad Czerwoną Rzeką jest naszym celem.”.

Zaczęła sią organizowana przez Ukraińców kampania pisania petycji do rządu federalnego. Przodowała organizacja o nazwie The Ukrainian Canadian Civil Liberties Association. Dołączył się Kongres Polonii Kanadyjskiej, który słowami prezes Teresy Berezowskiej (dziecko kombatanta II wojny światowej) zażądał: „Część muzeum poświęcona „Masowym Okrucieństwom” powinna być poświęcona morderstwu polskich oficerów, żołnierzy i cywili w Katyniu w 1940 r. oraz systematycznej eksterminacji Polaków oraz innych ludzi z Europy Wschodniej”.

Dołączył też profesor George Shirinian, kierujący Instytutem Praw Człowieka i Studiów nad Ludobójstwem”. Uznał, że bez uwzględnienia 1.5 mln. Ormian zamordowanych przez Turków w 1915 r.  całe to muzealne przedsięwzięcie nie ma sensu. Wszak wtedy stworzony został prototyp współczesnego ludobójstwa.

Kongresy: Ukraiński i Polski wszczęły masową akcję zbierania podpisów pod petycją żądająca zmiany Museum’s Board of Trustees, dokonano przeglądu całego projektu oraz natychmiastowego wstrzymania finansowania przez rząd federalny.

Streszczając, rosnący w sile protest jest skierowany przeciwko traktowaniu ofiar i cierpień jednego narodu jako lepszych i bardziej zasługujących na upamietnienie niż ofiar i cierpień innych narodów.

Jak na ironie akt założycielski Muzeum określający cele, zaczyna się od słów: „badając problem praw człowieka”, a kończy się słowami: „to promote respect for others and to encourage reflection and dialogue„. [Celem jest „promowanie respektu do innych oraz wspieranie refleksji i dialogu.”]W praktyce, jak się okazuje – wychodzi odwrotnie.

Pewnie, że muzealna „spin doctor” o nazwisku Angela Cassie wykręciła kota ogonem, stwierdzając, że idzie o „muzeum idei”, a nie o jakieś zbieranie dowodów dotyczących przeszłości. Pewnie, że można byłoby paniusi zadać pytanie, po co więc ta cała strefa („zone„) poświęcona Holokaustowi, a innym nie.

A dokumenty przewodnie Muzeum przygotowano niezwykle zgrabnie. Dowodzą tam, że cała sprawa praw człowieka właściwie zaczęła się od Holokaustu. Dzięki Holokaustowi sformulowano w 1948 r. Universal Declaration of Human Rights. A ja odnoszę wrażenie, że po wprowadzaniu lekcji holokaustowych do szkół, właściwie cała ta II wojna światowa to właściwie [jedynie] Holokaust. Reszta, to jakiś dodatek. Tak uczą dzieci w szkołach. Może w ogóle wypadałoby wreszcie przyznać, że historia świata zaczyna się od Holokaustu?

Tymczasowy

Za: Tymczasowy blog | http://blogmedia24.pl/node/44773 | Kanadyjskie Muzeum Praw Człowieka

Skip to content