Od początku lutego działalność Bronisława Komorowskiego uwiecznia utytułowany polski fotograf Wojciech Grzędziński. Jednakże wcześniej w mediach pojawiały się informacje, że prezydent ma już czterech fotografów. A zatem Grzędziński byłby już piątym. Kancelaria Prezydenta na temat sprawy milczy.

W rozmowie z dziennikiem.pl Wojciech Chojnowski, jeden z prezydenckich fotografów, mówi, że jest ich czterech, z czego trzech ma etat. Zarówno Chojnowski jak i Maciej Osiecki zostali zatrudnieni jeszcze za kadencji śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Pozostali fotografowie pojawili się już po objęciu urzędu przez Bronisława Komorowskiego.

Tymczasem wiele wskazuje na to, że w kancelarii urzędującego prezydenta pojawił się już piąty fotograf – Wojciech Grzędziński, laureat wielu nagród, w tym m.in. World Press Photo i Grand Press Photo. Grzędziński ma towarzyszyć Bronisławowi Komorowskiemu podczas jego pracy w Polsce i za granicą.

Ilu zatem fotografów ma prezydent? Odpowiedź na to pytanie wbrew pozorom wcale nie jest prosta. Jak dowiedział się w Biurze Prasowym Kancelarii Prezydenta dziennik.pl, nie ma w niej oficjalnie stanowiska „fotograf”, a robieniem zdjęć prezydentowi zajmują się specjalnie wybrani do tego pracownicy Biura Prasowego, których liczba pozostaje zagadką.

Pod koniec ubiegłego roku „Newsweek” informował, że do Kancelarii sprowadzono dwóch nowych fotografów, co miało być podyktowane brakiem zaufania do tych, którzy uwieczniali działalność śp.  Lecha Kaczyńskiego. Jak mówił wówczas „Newsweekowi” anonimowo jeden z polityków PO, obawiano się, że fotografowie mogą być nieobiektywni, a na zdjęciach ukazywałyby się głupie miny prezydenta. Pytanie zatem, ile i co konkretnie prezydenckim fotografom wolno uwieczniać i jak na tym tle wypada „parasolowe zdjęcie” ze Szczytu Weimarskiego, które obiegło w ostatnich dniach międzynarodowe media?

Źródło: dziennik.pl