Belgijscy lekarze zamierzają pobierać od pacjentów poddanych eutanazji narządy do transplantacji.
To nie jest jakiś tajny projekt, z pogranicza działań kryminalnych, ale jeden z programów oficjalnie omawianych podczas grudniowej konferencji zorganizowanej przez Belgijską Królewską Akademię Medyczną w Brukseli.
W pomysłowej prezentacji multimedialnej, trzech lekarzy ze szpitali klinicznych w Antwerpii, Leuven i Liege, wyjaśniało uczestnikom konferencji, że około 20 proc. z grupy 705 osób poddanych eutanazji w 2008 r. cierpiało na choroby nerwowo-mięśniowe, np. zaniki mięśni, choroba Parkinsona, stwardnienie rozsiane, miastenie.
Organy wewnętrzne tych chorych były stosunkowo wysokiej jakości i doskonale nadawały się do przeszczepów dla innych pacjentów. Pobieranie narządów od „zmarłych na własne życzenie” ma pomóc w rozwiązaniu niedoboru organów do transplantacji.
Autorzy prezentacji napomknęli, że eutanazja dawcy powinna przebiegać w nieco innych warunkach, niż „zwykła eutanazja”. Lekarze wolą, by pacjentów uśmiercano w szpitalu, a nie w domach czy ośrodkach opieki. Pobrania należy bowiem dokonać w możliwie najkrótszym czasie od stwierdzenia śmierci, a operację tę przeprowadza specjalny zespół chirurgów, tzw. zespół przeszczepowy.
Lekarze opracowali już specjalną procedurę postępowania eutanazyjno-transplantacyjnego. Teoretycznie należy zachować ścisły rozdział między żądaniem eutanazji i jej przeprowadzeniem a pobraniem i przeszczepieniem narządów. Osoba poddawana eutanazji oraz jej rodzina powinna wyrazić zgodę. Eutanazję przeprowadza anestezjolog i dwóch lekarzy ogólnych. Po stwierdzeniu śmierci można przystąpić do pobrania organów.
Pomysł lekarzy z Belgii to takie utylitarne współczucie: nareszcie ludzie sparaliżowani będą mogli się poczuć jako społecznie przydatni – niech tylko poddadzą się eutanazji i przekażą swoje organy innym.
[Tłumaczenie i pracowanie własne na podstawie MercatorNet (M. Cook) – 24.01.01.2011 r.]