Aktualizacja strony została wstrzymana

Koniec globalistycznego ładu? – Ignacy Nowopolski

Pogłębiający się światowy kryzys gospodarczy przyspiesza procesy degradacji materialnej i duchowej społeczeństw, jaką od lat niesie ze sobą najnowsza, a zarazem najbardziej patologiczna mutacja kapitalizmu, zwana globalizmem.

Sprawne mechanizmy medialnego zniewolenia myśli ludzkiej, pozostające w rękach elit rządzących „demokratycznymi” społeczeństwami, jak dotychczas zabezpieczają „jedynie słuszny ład i porządek”. Ich efektywność i stopień zaawansowania doskonale opisał Chris Hedges w swym niedawnym artykule, którego obszerne streszczenie w języku polskim pozwoliłem sobie ostatnio zamieścić.

Dopóki „oszołomskie blogi”, nie wyłączając mego skromnego, zwyczajowo odwiedza kilkaset osób, podczas gdy te należące do „wybitnych i uznanych publicystów” cieszą się zainteresowaniem tysięcy „inteligentnych odbiorców”, a popularne programy korporacyjnych telewizji oglądają setki milionów „poinformowanych widzów”, dopóty rządzące elity czują się bezpieczne i bezkarne w swej działalności.

W sytuacjach kryzysowych rzuca się od czasu do czasu tłumowi „na pożarcie” kilku prominentnych agentów odgrywających na demokratycznej scenie role „przywódców”, zastępując ich nowymi i „karawana jedzie dalej” bez zbytnich przeszkód. Również obecnie próbuje się stosować ten sprawdzony populistyczny trik.

W „niezależnych” mediach III RP można już zauważyć wątki poddające w wątpliwość, niewątpliwy dotychczas dogmat, że jedynym „kompetentnym” przywódcą, nadającym się do sprawowania władzy, jest Donald Tusk. Być może na ołtarzu „jedynie słusznej drogi rozwoju”, jaką jest „integracja europejska”, poświęci się także kilku innych prominentnych agentów; w końcu cel uświęca środki! Ale czy to wystarczy?

Dopóki rosnące niezadowolenie w „przodującym” społeczeństwie amerykańskim uda się skanalizować za pomocą „pożytecznych idiotów” z Tea Party, którzy wierzą, że główną przyczyną obecnych problemów USA jest nielegalna emigracja z Meksyku i próba (nota bene pozorowana) wprowadzenia przez Demokratów powszechnej służby zdrowia, dopóty wiodące Imperium Zachodu, a więc i cały system jest bezpieczny.

Tak przynajmniej wydaje się władcom naszego świata. Czy jednak rzeczywiście tak jest?

Narastający kryzys powoduje wzmożenie społecznego niezadowolenia, które uwidacznia się spontanicznymi protestami. Wybuchają one w różnych, często niespodziewanych miejscach. W Europie zaczęło się od Grecji, rozszerzyło na Hiszpanię, Francję, Włochy, by nieoczekiwanie wybuchnąć w Tunezji, powodując (o zgrozo!) upadek miejscowego dyktatora. „Demokratyczny” Zachód przytomnie przyjął od razu postawę dezaprobaty w stosunku do usuniętego despoty, dystansując się od niego, w celu wykazania społeczeństwom swej moralnej wyższości, ale problemów zaczęło przybywać. Gotuje się już cały Bliski Wschód- Egipt, Jemen, Algieria, Sudan. Mało tego, niepokoje społeczne wracają na stary kontynent, czego przykładem są inspirowane doświadczeniem tunezyjskim, demonstracje antyrządowe w Albanii i Serbii.

Dla tumanionych społeczeństw Zachodu i jego sfery bezpośrednich wpływów, nagle „król stał się nagi”. Bezczelne działania „demokratycznie wybranych przywódców” w okresie narastania kryzysu, polegające na przerzucaniu jego ciężaru na barki pospólstwa, jaskrawo bowiem ukazały prawdę o tym komu w rzeczywistości ci „przywódcy” służą. Społeczeństwa zdezorientowane wieloletnią medialną kampanią, nie wiedzą co prawda gdzie leżą prawdziwe problemy, ale zaczynają już pojmować to, że wirtualny świat w którym z woli swych władców od lat funkcjonują ma się nijak do tego rzeczywistego. Innymi słowy sygnały z pustego żołądka zaczynają w ich umysłach dominować nad tymi pochodzącymi z mediów, a przekonywującymi, że wszystko jest „cacy”.

Społeczne protesty wydają się być spontaniczne i pozbawione „twardego” przywództwa. Wbrew pozorom, nie jest to dobry omen dla elit rządzących. Posiadając w swym arsenale wszystkie środki od mediów i pieniędzy poczynając, a na siłach porządkowych i służbach specjalnych kończąc, z łatwością przejmowały one kontrolę na wszelkimi formami „demokratycznej” opozycji, korumpując je i wywodząc na manowce. Teraz gdy jądra opozycji nie da się jasno określić, pojawia się dylemat, kogo należy dziś skorumpować? Zobaczymy czy i jak uda się na to pytanie odpowiedzieć naszym „przywódcom”.

Jeśli nawet i tym razem uda się im rozwiązać problem, to jest to już tylko kwestią krótkiego czasu, kiedy bezładne pospólstwo wyleje się szeroką falą na ulice, no i tak jak to było w 1917 roku w Rosji, władza będzie „leżeć na ulicy”. Kto ją stamtąd podejmie? Nie wiadomo. Wiadomo natomiast jedno, będzie to koniec globalizmu.

Ignacy Nowopolski

Za: Ignacy Nowopolski Blog | http://ignacynowopolskiblog.salon24.pl/276082,koniec-globalistycznego-ladu