Prowadzący „klinikę” aborcyjną w amerykańskiej Filadelfii Kermit Gosnell zabił 7 urodzonych dzieci. Ponadto jest odpowiedzialny za śmierć jednej z kobiet, gdyż przedawkował jej środki przeciwbólowe.
Sprawa wyszła na jaw, gdyż podejrzewano, że w rzeźni dzieci nienarodzonych nadużywa się środków znieczulających. Kontrola przeszła najśmielsze oczekiwania: „klinika” wyglądała jak przeniesiona z drastycznego horroru – wszędzie leżały worki foliowe z fragmentami ciał zamordowanych dzieci. Ponadto budynek śmierdział kocimi odchodami, zaś w różnych miejscach leżały zakrwawione koce.
Okazało się, że morderca zabijał nie tylko dzieci nienarodzone, ale także przeprowadzał „aborcję postnatalną”. Doprowadzał do porodu w 8 miesiącu ciąży, następnie urodzonemu dziecku rozcinał nożyczkami więzadło karkowe i kręgi. Prokuratura ma dowody na zamordowanie w ten sposób 7 dzieci.
Rzeźnia nienarodzonych dzieci została skontrolowana pierwszy raz od 1979 roku. W ostatnich latach policja zignorowała 46 zgłoszeń o „nieprawidłowościach” w zabijalni. W USA nie wolno zabijać dzieci, które w łonie matki przeżyły dłużej, niż 24 tygodnie.
sks/Kath.net