Aktualizacja strony została wstrzymana

Rząd Tuska jak drużyna trampkarzy

Z dr. Krzysztofem Pietrowiczem, socjologiem, adiunktem w Zakładzie Interesów Grupowych, zastępcą dyrektora Instytutu Socjologii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, rozmawia Mariusz Bober

Raport MAK kompromituje rząd Donalda Tuska, który usiłuje teraz wmówić nam, że przechodzi do „ofensywy” w relacjach z Rosjanami. Jak interpretuje Pan strategię Tuska w śledztwie w sprawie katastrofy pod Smoleńskiem?
– Być może wyjaśnianie przyczyn katastrofy smoleńskiej przerosło PO. Ale może być to również efekt uległości wobec Rosji. Platforma najważniejsze błędy popełniła w pierwszych dniach po katastrofie. Pierwszym była zgoda polskich władz na uznanie lotu za cywilny. Nie wiem, dlaczego podjęto taką decyzję – czy z powodu doraźnych interesów, czy z powodu kwestii wizerunkowych. Niemniej jednak był to poważny błąd. Opublikowany ostatnio raport MAK jest swoistą „zemstą” za krótkowzroczność strony rządowej. Całkowicie inne zachowanie widać po stronie władz rosyjskich, które konsekwentnie realizowały długofalowy plan. Być może rządowi Donalda Tuska wydawało się, że strona rosyjska znajdzie kozły ofiarne w postaci kontrolerów z wieży w Smoleńsku. Ale okazało się, że Moskwa nie ma zamiaru nikogo poświęcać, bo zapewne uznała, że nie musi brać pod uwagę interesów rządu w Polsce. Gabinet Donalda Tuska został potraktowany jak amatorzy, którzy nie potrafią zadbać nawet o własne interesy. Mówiąc językiem piłkarskim – okazali się drużyną trampkarzy, która zderzyła się z zawodowcami w takich rozgrywkach.

Rząd i prezydent nie zareagowali na raport MAK tego samego dnia, pozwalając, by w świat popłynęło propagandowe kłamstwo MAK o pijanym polskim generale.
– To rzeczywiście dziwna sprawa. Platforma Obywatelska bardzo sprawnie posługiwała się do tej pory PR. Potrafiła wiele swoich błędnych decyzji przedstawić jako sukcesy. Nawet te umiejętności zawodzą w przypadku reakcji na raport MAK. To bardzo symptomatyczne. Być może obaj obawiali się narazić Rosji. Konferencja z udziałem ministra Millera potwierdziła tylko, że premier i prezydent nie chcą zająć jasnego stanowiska w tej sprawie. Można domniemywać, że najwyższe władze państwowe czekają na aktualne wyniki badań społecznych, pokazujące, jakie stanowisko będzie kompatybilne z opinią większości.

Polska racja stanu jest więc dla PO narzędziem realizacji partyjnego interesu. Jaką PR-owską taktykę przyjmie teraz Tusk, by zneutralizować społeczną krytykę?
– Pewnie będziemy przekonywani, że strona rosyjska zaprzepaściła szansę na polepszenie relacji i uczciwe wyjaśnienie sprawy mimo dobrych intencji obecnego rządu polskiego. Trzeba pamiętać, że dla rządu raport zaprezentowany przez MAK przynajmniej w jednym aspekcie nie jest zły. Bowiem ze względu na to, że raport jest ewidentnie stronniczy, przedstawiciele władz mogą zaprezentować się Polakom jako strona niemal pokrzywdzona. Dzięki takiej strategii rząd będzie zapewne chciał zebrać kilka punktów w sondażach. Z drugiej strony nie zdziwiłyby mnie jakieś nowe spektakularne działania, w rodzaju „walki z dopalaczami”, realizowane po to, by odwrócić uwagę społeczeństwa od odpowiedzialności za zaniedbania rządu…

…które miały miejsce zarówno w obszarze przygotowania lotu, jak i wyjaśniania przyczyn tragedii. Ten gabinet sam powinien podać się do dymisji.
– Tymczasem do dymisji nie podał się premier ani żaden z ministrów, ani też żaden z urzędników niższego szczebla. To jest po prostu zadziwiające, że w tym przypadku nie szukano nawet kozła ofiarnego. Gdy samobójstwo popełnił kolejny świadek w sprawie zabójstwa Krzysztofa Olewnika, premier przyjął dymisję ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego. Zaś po takiej tragedii jak katastrofa smoleńska, w której zginęli prezydent, dowództwo armii, posłowie i wiele wybitnych osobistości, nie było żadnych konsekwencji. Wyciągnięcie konsekwencji w wielu przypadkach oznaczałoby naruszenie interesów pewnych mniej lub bardziej zorganizowanych grup, a obecny rząd prowadzi właśnie politykę unikania narażenia się komukolwiek, zwłaszcza zorganizowanym grupom interesu. Wyjątkiem od tej reguły była ostatnia decyzja, by obniżyć wielkość składek przekazywanych do otwartych funduszy emerytalnych. Co prawda były jeszcze podejmowane przez rząd różne spektakularne działania, jak choćby zaostrzenie przepisów w sprawie handlu tzw. dopalaczami. Jednak było to działanie na pokaz, bo zaraz po tym firmy handlujące nimi zaczęły obchodzić nowe rozwiązania prawne. Zasadniczo obecny rząd nie chce nikomu się narazić.

Przez wiele miesięcy konsekwencjami obarczano jedynie ofiary tragedii.
– Na razie wygląda, że będzie to kolejny przejaw zjawiska określanego mianem „diagnozy bez konsekwencji”. Chodzi o to, że od dłuższego czasu wskazuje się na różne nieprawidłowości, i to w wielu dziedzinach, które mimo to nie są usuwane. Dobrze ilustruje to narracja przedstawicieli rządu, którzy niemal przez wszystkie miesiące od katastrofy przekonywali, że jeśli są winni po stronie polskiej, to znajdowali się na pokładzie samolotu. Z drugiej strony można mówić o lobby rosyjskim w Polsce. Tym ludziom również zależy na tym, żeby katastrofa smoleńska nie została należycie wyjaśniona, i żadne konsekwencje nie zostały wyciągnięte.

Siłę lobby rosyjskiego pokazuje casus Tomasza Turowskiego, agenta PRL i dyplomaty konstruującego polsko-rosyjskie pojednanie w jednej osobie.
– Z pewnością to, że taka osoba, z przeszłością „nielegała” w służbie wywiadu PRL, przygotowywała zarówno wizytę w Rosji premiera Donalda Tuska, jak i prezydenta Lecha Kaczyńskiego oraz uczestniczyła w aranżowaniu „zbliżenia” w relacjach Polski i Rosji, a także Kościoła katolickiego i Cerkwi prawosławnej oznacza, iż jej działania były całkowicie przejrzyste dla strony rosyjskiej. W tym przypadku nakłada się z jednej strony działalność lobby rosyjskiego, a z drugiej powiązanie reprezentujących je osób z obecnymi elitami władzy w naszym kraju. Cechą charakterystyczną takich grup jest to, że są trudne do zidentyfikowania. Można je próbować rekonstruować, analizując np. wypowiedzi medialne osób, które z różnych powodów sprzyjają Rosji. Niemniej jednak tym problemem powinny skutecznie zajmować się odpowiednie służby. Nie jestem przekonany co do efektywności ich działań.

Jakie skutki dla bezpieczeństwa państwa może mieć niewyciągnięcie właściwych wniosków z tej katastrofy?
– Może to skutkować zmniejszeniem zaufania obywateli do państwa. Natomiast na płaszczyźnie międzynarodowej potwierdzamy, że jesteśmy przedmiotem, a nie podmiotem gry. Jeśli nie jesteśmy skuteczni w takiej sprawie, to dajemy wyraźny sygnał, że nie należy nas poważnie traktować w innych kontekstach – nieważne, czy politycznych, czy gospodarczych.

Dziękuję za rozmowę.

Za: Nasz Dziennik, Piątek, 21 stycznia 2011, Nr 16 (3947) | http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110121&typ=my&id=my02.txt | RzÄ…d jak drużyna trampkarzy

Skip to content