Aktualizacja strony została wstrzymana

Prymas odpolitycznia język Kościoła? – Tomasz P. Terlikowski

Odpolitycznienia języka Kościoła ciąg dalszy. Tym razem w „Gazecie Wyborczej” za krytykowanie polityków Prawa i Sprawiedliwości oraz osobistych wrogów „Gazety Wyborczej” zabrał się Prymas Polski arcybiskup Józef Kowalczyk.

Arcybiskup Józef Kowalczyk, choć w pierwszych zdaniach wywiadu podkreśla, że na polskim Kościele ciąży przesadne upolitycznienie, to dalej zajmuje się już ostrymi ocenami politycznymi. Dostaje się m.in. Joachimowi Brudzińskiemu za słowa o „dziadowskim premierze”. „Taki język podważa zaufanie do państwa. Ktoś powiedział, że Polacy umieją walczyć o wolność wszelkimi sposobami, ale nie umieją żyć w wolności. Jest w tym głęboka i smutna prawda” – ocenia Prymas, oczywiście całkowicie niepolitycznie.

A dalej zajmuje się kwestią Unii Europejskiej, euro i dialogu z Rosją. „Na naszej mentalności, także mentalności katolików, zaciążyła nieufność do wszelkich nowości. Tak było z wejściem do UE, tak będzie z euro. Podobnie jest z dialogiem z Rosją. Musimy zdać sobie sprawę, że nikt na kolanach nie będzie prosił Polaków o wybaczenie za dawne winy. To się osiąga inną drogą” – oznajmił abp Kowalczyk.

Metropolita gnieźnieński przedstawia również własną, zgodną z przekonaniami sporej części PO, egzegezę słów Jana Pawła II o potrzebie obrony krzyża. „Brońcie, to znaczy także, nie handlujcie krzyżem, nie manipulujcie nim, nie wykorzystujcie krzyża do niecnych doraźnych korzyści politycznych, które nie mają nic wspólnego z szacunkiem dla krzyża” – przekonuje niepolitycznie Prymas Kowalczyk.

Interesująco odpowiada również prymas na pytanie o język Kościoła. „Gazeta Wyborcza” ostrożnie sugeruje, że „nie może to być chyba język samych zakazów”. A prymas odpowiada: „Prawda, nasze zadanie nie może polegać tylko na ciągłym upominaniu wiernych. Chodzi o stworzenie pozytywnego przekazu i zainteresowanie słuchaczy. Potrząsanie szabelką nic nie da” – oznajmia arcybiskup. Ale niestety nie wyjaśnia, co ma oznaczać owo „potrząsanie szabelką”.

Obrywa się także księżom, którzy głoszą kazania polityczne. „Łatwiej jest pójść wygłosić kazanie, które sprowadza się do przedstawienia poglądów politycznych duchownego, niż przygotować się do homilii, przeczytać dokładnie teksty biblijne i ułożyć jakiś plan pozytywnego wykładu. To wymaga trochę więcej pracy i refleksji” – oznajmia arcybiskup Kowalczyk. A ja przypominam sobie pewne kazanie na Jasnej Górze, którego słuchali pielgrzymi (nad spadkiem ilości, nad którym ksiądz prymas też nie ubolewa). I kaznodziei, który przez dobrych kilkadziesiąt minut opowiadał wiernym o sukcesach w pracy nuncjusza apostolskiego… Ciekawe, czy ksiądz prymas też tego kaznodzieję pamięta?

Tomasz P. Terlikowski

Za: Fronda.pl | http://fronda.pl/news/czytaj/prymas_odpolitycznia_jezyk_kosciola