Aktualizacja strony została wstrzymana

Polacy muszą poznać prawdę o Smoleńsku – wywiad z prof. Jarosławem Markiem Rymkiewiczem

– Polacy muszą poznać prawdę o smoleńskiej tragedii – nie prawdę rosyjską czy tzw. międzynarodowej komisji. Muszą poznać polską prawdę na ten temat – taką, która będzie ustalona, zrozumiana i przyjęta przez Polaków. Nie widzę różnicy między taką prawdą a prawdą obiektywną o tym wydarzeniu – mówi specjalnie dla „SE” prof. Jarosław M. Rymkiewicz.

„Super Express”: – Wspomnienie pana profesora z 10 kwietnia?

Prof. Jarosław Marek Rymkiewicz: – Chyba takie samo, jak wszystkich Polaków. Pytałem się sam siebie, co to było: katastrofa, zamach, wypadek losowy?

– Minęło pół roku…

– I na to pytanie nie ma odpowiedzi. Ja prawdy nie poznam, bo zostało mi kilka lat życia. Ale naród ją pozna, o to bądźmy spokojni.

– Ktoś ją ukrywa?

– Po wydarzeniu tej skali prawda musi ulec oczyszczeniu w przebiegu dziejów. I nie wyjdzie na jaw szybko. Nic w tym złego. Bo nie pytajmy: kiedy prawda? Pytajmy: jaka prawda? Gdyż ważne jest tylko, żeby była to polska prawda.

– Czechow powiedział: „Nie istnieje nauka narodowa, podobnie jak nie istnieje narodowa tabliczka mnożenia; to co narodowe nie jest już nauką”. Za słowo „nauka” można wstawić słowo „prawda”?

– Polacy muszą poznać prawdę o smoleńskiej tragedii – nie prawdę rosyjską czy tzw. międzynarodowej komisji. Muszą poznać polską prawdę na ten temat – taką, która będzie ustalona, zrozumiana i przyjęta przez Polaków. Nie widzę różnicy między taką prawdą a prawdą obiektywną o tym wydarzeniu.

– A jeżeli ta prawda będzie gorzka?

– Nie wiem, jaka będzie. Teraz ważniejsze jest miejsce tego wydarzenia w dziejach Polski.

– Pośród jakich wydarzeń pan je sytuuje?

– W jednym szeregu z konfederacją barską, z bitwą pod Maciejowicami, z rzezią Pragi kończącą insurekcję kościuszkowską, z atakiem belwederczyków na siedzibę wielkiego księcia Konstantego i próbą zabicia go, z przyjazdem do Warszawy komendanta Piłsudskiego 11 listopada 1918 r. i rozbrajaniem Niemców na ulicach stolicy…

– Mówi pan o wydarzeniach kryjących w sobie zalążek tragedii albo nadziei.

– I tak też widzę to, co się wydarzyło zaledwie pół roku temu, 10 kwietnia. To nie jest wyłącznie tragiczne wydarzenie.

– Mógł pan teraz, panie profesorze, zranić i oburzyć wielu Polaków…

– Obchody, przy okazji których rozmawiam dziś z „Super Expressem”, ze względu na ludzką naturę są przepełnione smutkiem i żałobą. To zrozumiałe. Ja jednak dostrzegam w głębi tego wydarzenia coś optymistycznego. Bo w wymiarze historiozoficznym – a szerzej: w wymiarze mitologicznym czy nawet w bajecznym wymiarze historii Polski – w tej żałobie jest nadzieja.

– Czerpać radość z bólu? Przecież to jest amoralne! Zresztą, jak można przełożyć taką tragedię na wymierny zysk wspólnoty narodowej?

– Jak to jak? 10 kwietnia coś zamyka w polskiej historii i coś w niej otwiera.

– Karlheinz Stockhausen widział w 11 września 2001 r. największe dzieło sztuki wszech czasów, a Jarosław Marek Rymkiewicz w 10 kwietnia 2010 widzi profetyczny akt?

– 10 kwietnia zamyka okres komunizmu w Polsce. To jest powód do nadziei.

– Walczymy o to, aby świat uznał, że mur berliński upadł dzięki nam. Obaliliśmy komunę u sąsiadów, a u nas upadła dopiero w 2010 r.?

– Komunizm nie skończył się ani przy Okrągłym Stole, ani w Magdalence, ani w pierwszych ćwierć wolnych wyborach. Jego strzępy – ta ohydna maź – oblepiały nas i zatruwały nasze życie przez ostatnie 20 lat. A 10 kwietnia to jest początek nowej epoki w dziejach Polski – dziejach Polski wolnej.

– Wśród 96 ofiar były osoby o różnym rodowodzie politycznym…

– Nie kładłbym nacisku na różnice polityczne dzielące tych ludzi, którzy zginęli. Stało się coś, co obudziło Polaków. Uwidoczniło się to pod Pałacem. Polacy nagle zrozumieli, że mogą być wolni – że mogą mieć całość swojej wolności. Teraz ukształtowane wtedy poczucie wolności jest fałszowane, chowane, zatajane.

– Przez kogo?

– Przez wielkie media, zwłaszcza przez telewizję. Teraz będziemy zrzucać łachy komunizmu.

– My – podzielony naród?

– Nie wierzę w podział narodu w tej sprawie. Jeśli jest tu jakiś podział, to tylko między narodem, który dostrzegł szansę na wolność, a nielicznymi ludźmi, którzy – trzeba tę smutną prawdę powiedzieć – są na służbie rosyjskiej. Ale oni przegrają. Bo odradzanie się polskiej wolności to sprawa zbyt poważna.

– Czyli idziemy w ślad za serbskim mitem narodowym: bez śmierci nie ma zmartwychwstania…

– Dzięki tej ofierze Polska będzie wolna. Znamy to z historii – wolna Polska powstawała zawsze dzięki jakiejś ofierze. Mówił to marszałek Piłsudski, powtarzał za nim redaktor Giedroyć: nie ma wolności bez ofiary krwi.

– Ale przecież Polska jest wolna. I to nie od pół roku…

– O mnie piszą historycy literatury, że jestem pisarzem postkolonialnym. Czyli wychowałem się w koloniach. Polska była w sytuacji podrzędnej, kolonialnej przez ostatnie kilkadziesiąt lat – Polacy zostali zepchnięci do roli narodu kolonialnego rządzonego przez inne narody.

– Ostatnie 20 lat to chyba triumf polskości. II RP sąsiedzi zniszczyli w ciągu miesiąca. Dziś nie widzę takiego zagrożenia.

– Ostatnie dwadzieścia lat pokazały naszą bezsilność, jeśli chodzi o całkowite wyzwolenie się z komunizmu.

– Pan widzi komunę, ktoś widzi supermarkety i cieszy się z bezwizowego paszportu w kieszeni. A niektórzy nawet tęsknią za komuną – za bezpieczeństwem socjalnym, które, ich zdaniem, zostało uszczuplone.

– Wolność nie polega na konsumpcji. Nie jestem od kogoś lepszy czy gorszy, bo posiadam stopnie naukowe. Na targu w Milanówku rozmawiam z ludźmi, którzy sprzedają kartofle i pomidory – i oni widzą to, co ja. W podstawowej sprawie nie ma między nami różnicy.

– Pochodnie pod Pałacem Prezydenckim nie kojarzą się panu z 1933 r. w Niemczech?

– To już jest humorystyczne! To śmieszna, głupkowata propaganda. Tylko tyle można o tym powiedzieć.

– Prof. Marcin Król powiedział „Super Expressowi”, że Jarosław Kaczyński powinien stanąć przed Trybunałem Stanu, gdyż swoimi wypowiedziami pod Pałacem chce zatrząść podstawami polskiej demokracji.

– Podstawami polskiego państwa trzeba zatrząść. Do tego był potrzebny 10 kwietnia. Zresztą państwo postkolonialne nie jest państwem demokratycznym, bo nie może nim być. Ono jest w sytuacji państw afrykańskich, które do dziś odzyskują swoją niepodległość i utrwalają swoją tożsamość. Tu się niewiele różnimy od Nigerii, Algierii, Ugandy.

– Pod Pałacem trwa więc żałoba czy polityka?

– Państwowość musi być polityczna. Ludzie pod Pałacem chcą innego państwa i płaczą po ofiarach. Nie rozdzielajmy tego. Niestety, oni jeszcze nie widzą świecącego ziarna, które jest w głębi tego wydarzenia. Ale niebawem je zobaczą.

Prof. Jarosław Marek Rymkiewicz – Poeta, eseista, dramaturg, tłumacz i historyk literatury, laureat Nagrody Literackiej Nike w 2003 roku

Za: Se.pl | http://www.se.pl/wydarzenia/opinie/prof-jarosaw-marek-rymkiewicz-10-kwietnia-skonczy-_156653.html | Prof. Jarosław Marek Rymkiewicz: Polacy muszÄ… poznać prawdę o Smoleńsku

Skip to content