Aktualizacja strony została wstrzymana

Rozmowy ostatniej szansy – głos niemieckiej Polonii

W listopadzie niemiecka Polonia jeszcze raz chce w Berlinie zawalczyć o swoje prawa. O tym, dlaczego jest to konieczne i jakie są szanse na sukces, mówi szef niemieckiej Polonii Wiesław Lewicki.

DW: Polonia zarzuca Niemcom, że systematycznie łamią postanowienia polsko-niemieckiego traktatu o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy z 1991 roku. Czy może Pan wyjaśnić, na czym dokładnie polegają te uchybienia?

W.L.: Chodzi o asymetrię między wsparciem, jakie otrzymuje mniejszość niemiecka w Polsce, a tym, jakie my otrzymujemy od Niemców. Według artykułu 20, 21 i 22 traktatu obie grupy mimo różnego statusu mają równe prawa. Ale tylko Polska ze swoich zobowiązań wywiązuje się wzorowo. Zapewniła niemieckiej mniejszości niesamowite zaplecze kulturalne, administracyjne, finansowe, itd., żeby ta mogła kultywować swoją tożsamość. 13 mln euro rocznie wydajemy na język niemiecki dla 400 tys. Niemców w Polsce. Projekty kulturalne to kolejne 600 tys. euro. Do tego pieniądze na infrastrukturę, utrzymanie stanowisk, zarządu, żeby mogły w sposób ludzki funkcjonować.

DW: Polacy w Niemczech takich praw nie mają?

W.L.: Nie, nam takich praw i takich środków się odmawia. Nie mamy pieniędzy na kultywowanie swojej kultury, mimo że w Niemczech osób polskojęzycznych żyje blisko 2 miliony. Mówią: „Nie macie statusu mniejszości, nie podlegacie pod międzynarodowe prawa, możemy wam dać, ale nie musimy.” W sumie  dostajemy zaledwie 300 tysięcy euro rocznie. Najchętniej finansowane są festyny, na których są Niemcy, czy też badania naukowe o nas dla nich. Ale nie mamy na przykład możliwości dofinansowania na biura, telefony, środki podróży. Na polonijne media nie ma nic. A przecież, jeżeli nie mamy mediów, to jesteśmy niemi i grozi nam, że się wymieszamy i rozpuścimy jak ten cukier w herbacie. To są typowe metody: nie daje się pieniędzy na pielęgnowanie tożsamości i człowiek w końcu się poddaje i się asymiluje.

DW: Czasem od Niemców można usłyszeć, że chcieliby rozmawiać z Polonią, ale nie wiadomo, do kogo się zwrócić, bo środowisko jest rozczłonkowane. Jak to jest ze spójnością Polonii w Niemczech?

W. L.: Niby nie ma z kim rozmawiać, ale jak jest problem, to wiedzą, do kogo zadzwonić. Bo też o żadnym rozczłonkowaniu nie może być mowy. Istnieje pięć organizacji dachowych w Niemczech: Kongres, Chrześcijańskie Centrum Krzewienia Języka, Kultury i Tradycji Polskiej w Niemczech, Rada Polaków i dwie organizacje, które się wywodzą z czasów przedwojennych: „Rodło” i „Zgoda”. Te organizacje dachowe przed dwunastoma laty założyły konwent; miejsce, gdzie prezesi spotykają się i omawiają własna politykę i reprezentują tym samym Polonię wobec władz polskich i niemieckich. Co prawda konwent ratyfikowały tylko cztery organizacje, bo „Rodło” do dzisiaj nie podpisało. Jednak i tutaj udało nam się znaleźć formułę współpracy. Założyliśmy wspólną konferencję stałą prezesów organizacji dachowych, tak że wszyscy prezesi teraz wspólnie siedzą przy jednym stole i wypracowują stanowisko wobec strony niemieckiej.

DW: ….. które przedstawicie w trakcie rozmów przy okrągłym stole. Jaki jest harmonogram tych rozmów?

W.L.: W pierwszej rundzie rozmów w lutym tego roku przedstawiliśmy swoje postulaty. W drugiej  rundzie, która zaczyna się 3 listopada, Niemcy do tych postulatów mają się odnieść. Będziemy pracować w trzech komisjach: Jedna grupa zajmie się zagadnieniami związanymi z pamięcią historyczną, a konkretnie z rehabilitacją Polaków. W międzyczasie wiele grup zostało zrehabilitowanych: dezerterzy, homoseksualiści, a grupa polska nie. Tej komisji będą patronować Władysław Bartoszewski i pani Cornelia Pieper. Druga komisja zajmie się sprawami języka polskiego. Będą w niej zasiadać przedstawiciele ministerstwa kultury i ministerstw poszczególnych landów. Wreszcie będzie też grupa, w której będę zasiadał między innymi ja, która zajmie się sprawami kultury i projektów polsko-niemieckich. Będziemy rozmawiać między innymi o mediach polskich w Niemczech. Projekty mamy gotowe. Polonia Viva na przykład – pomysł wielokrotnie odrzucany przez Niemców – to duży projekt multimedialny: obejmuje portal internetowy, magazyn miesięczny i telewizję polską w Niemczech. Mam nadzieję, że doprowadzimy do powstania profesjonalnych mediów polonijnych w Niemczech.

DW: I do wygładzenia różnic w traktowaniu niemieckiej mniejszości i Polonii w Niemczech?

W.L.: Rzeczywiście mam nadzieję, że w przyszłym roku, w dwudziestą rocznicę podpisania traktatu o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy, będzie co świętować. Liczę na to, że, podobnie jak w przypadku stosunków niemiecko-francuskich, które obecnie są bardzo dobre, zwycięży rozsądek. Już tu i ówdzie zachodzą  przecież zmiany na lepsze. Dobre jest na przykład to, że Polska i Niemcy wymieniły się urzędnikami. Jestem zatem optymistą co do wyniku tych negocjacji, ale byłem nim też zawsze.

Rozmowę prowadził: Adam de Nisau

red.odp.: Małgorzata Matzke















Za: DeutscheWelle | http://www.dw-world.de/dw/article/0,,6174332,00.html

Skip to content