Aktualizacja strony została wstrzymana

„Kłamstwo włożone w usta”, czyli kolejna żydowska hucpa

Od redakcji [tygodnika Głos Polski wydawanego w Toronto]:

Pani prof. dr hab. Barbara Jedynak, profesor Instytutu Filologii Polskiej, kierownik Zakładu Kultury Literackiej i Obyczaju, została oskarżona przez kilku studentów judaistyki Instytutu Kulturoznawstwa UMCS o to, że miała powiedzieć do innego pracownika UMCS dr Marzeny Zawanowskiej, prowadzącej zajęcia z judaistyki „Ty Żydówo”. Oskarżenie wywołało szybkie nagłośnienie domniemanego zdarzenia przez wiele mediów w Polsce, sugerujące, iż Pani profesor faktycznie użyła tej formy, niespecjalnie w istocie obraźliwej, lecz uchodzącej w Polsce za niestosowną. Napisaliśmy list do prof. B. Jedynak z prośbą o odpowiedź i zaprezentowanie jej wersji zdarzenia. Oto nasz list i odpowiedź Pani Profesor, za którą Jej tą drogą dziękujemy.

Pani prof. Barbara Jedynak

Szanowna Pani Profesor,

Śledzimy z uwagą wszystkie wydarzenia w Polsce, toteż z niepokojem obserwowaliśmy także atak na Pani osobę ze strony grupki studentów  judaistyki Instytutu Kulturoznawstwa UMCS.   Jestem redaktorem naczelnym GŁOSU POLSKIEGO w Toronto, pisma Związku Narodowego Polskiego w Kanadzie, którego hasłem przewodnim jest najbardziej chyba znana polska maksyma: „Bóg, Honor, Ojczyzna”. Nasz tygodnik reaguje na wszelkie kalumnie i ataki wymierzone w dobre imię Polski i Polaków.

Chciałbym Panią prosić o komentarz i Pani wersję wydarzeń, które były ostatnio nagłośnione przez główne media polskojęzyczne, a które opisuje m.in. „Kurier Lubelski”.

Proszę zatem uprzejmie odnieść się do wersji zdarzenia, które opisuje to pismo w tekście pt. „Ty Żydówo”! Awantura na UMCS” z dnia 15.10.2010 r. – cytuję:

W środę studenci judaistyki Instytutu Kulturoznawstwa UMCS złożyli skargę do dziekana na zachowanie swej wykładowczyni prof. Barbary Jedynak. W ich obecności pani profesor powiedziała o innej naukowiec: „Ty żydówo”.  Prof. Jedynak zajmuje się historią literatury i kultury. Obraźliwe słowa skierowała do dr Marzeny Zawanowskiej, która prowadzi zajęcia z judaistyki.  Mimo upływu planowego czasu ćwiczeń pani profesor przedłużała swoje zajęcia. – Do pracowni zajrzała dr Marzena Zawanowska, która powinna już zacząć ćwiczenia ze swoimi studentami. Kiedy przedłużone o blisko kwadrans zajęcia prof. Jedynak skończyły się, doszło do ostrej wymiany zdań między naukowcami – opowiadają nam studenci judaistyki UMCS.  Dr Zawanowska miała upomnieć profesorkę, aby w przyszłości kończyła zajęcia zgodnie z planem, bo następna grupa żaków traci czas ze swoich zajęć. A przed rozpoczęciem kolejnych powinno się przewietrzyć salę, przekonywała dr Zawanowska. – Prof. Jedynak rozzłościła się i wyzywała młodszą koleżankę. Przyglądaliśmy się całemu zajściu, słyszeliśmy słowa: „Ty żydówo! Jak pani śmie zwracać mi uwagę?!” – relacjonują studenci.  Profesorka nie szczędziła ostrych słów także pod adresem wykładanych przez doktor Zawanowską przedmiotów. – Pytała „jak można uczyć kultury żydowskiej w Polsce?” – relacjonują uczniowie obu wykładowczyń. Studenci judaistyki, którzy przyglądali się zajściu, złożyli skargę do dziekana Wydziału Humanistycznego.

– Rzeczywiście wpłynęła taka informacja od studentów, że incydent miał miejsce. Władze uczelni wyrażają dezaprobatę dla tego typu sytuacji. Sprawa zostanie wyjaśniona. Dziekan musi przeprowadzić rozmowę z obiema stronami i ostatecznie ją wyjaśnić. Studenci dostaną odpowiedź na piśmie – mówi Katarzyna Mieczkowska-Czerniak, rzecznik UMCS.

Incydent nie dziwi innych wykładowców, którzy od lat znają prof. Jedynak. – Ona od dawna zachowywała się na uczelni w podobny sposób. Władze powinny wreszcie się o tym dowiedzieć – wyznaje wykładowca UMCS. Studenci, których uczyła, mówią, że wulgaryzmy na jej wykładach to codzienność. – Jej niechęć do Zakładu Historii i Kultury Żydów obrosła już legendą – mówi studentka. Władze instytutu, które zatrudniają wykładowczynie, nie chcą rozgłosu. – Obie panie złożyły swoje wersje tego wydarzenia. Decyzję o ewentualnych karach podejmą władze uczelni, bądź komisja dyscyplinarna. Strony nie chcą komentować zdarzenia – wyjaśnia prof. Jan Ada-mowski, kierownik Instytutu Kulturoznawstwa.

Anna Bronowicka (Kurier Lubelski)”

Z góry dziękuję i pozdrawiam z Toronto.

Wiesław Magiera


Do Redakcji  „Głosu Polskiego” w Toronto

Przyjmuję zaproszenie „Głosu Polskiego” w Toronto do wypowiedzi na temat zdarzenia wywołanego przez studentów  judaistyki w Instytucie Kulturoznawstwa UMCS. Przede wszystkim składam stanowcze i nieodwracalne dementi. Zdarzenie opisywane w skardze kilku studentów (7) judaistyki do Dziekana, a następnie nagłośnione w sposób niewyobrażalny w prasie (kilkanaście tekstów z  wielkimi nagłówkami, TV, pasek informacyjny w metro warszawskim), jest przedstawiane nieprawdziwie. Zdumiewa fakt podany przez prasę (Gazeta Wyborcza Lubelska), że sprawą zainteresowały się europejskie organizacje żydowskie i wywarły nacisk na suwerenne władze rektorskie

A oto moje zdecydowane dementi:

1. Sam tytuł nadawany artykułom jest haniebny i obraźliwy. Tytuł ten brzmi: „Ty Żydówo! Awantura na UMCS”. Tytuł ma nadawać ton i wskazuje na kierunek agresji. Ma doprowadzić do mojego zniszczenia. Od razu wkłada w moje usta nie moje słowa. Jątrzy i wznieca niepokój.

2. Moja wersja zdarzenia jest krótka: rzecz toczyła się na przestrzeni kilkunastu metrów kwadratowych, w czasie kilku minut. Musiałam nieco opóźnić opuszczenie sali po swoich zajęciach. Było to opóźnienie bardzo nieznaczne i spowodowane potrzebą zebrania materiału wystawowego, zgromadzonego na specjalnym stole (konstytucji Państw) i załatwienie spraw  dwu studentów. Nie byłam zorientowana, że ktoś przejmuje po mnie salę, ponieważ w poprzednim tygodniu nikt nie prowadził po mnie zajęć. Zwolniłam salę o 1435, jak utrzymuje mój świadek, a studenci podali w skardze godzinę 1440. Zajęcia sekcji judaistycznej według planu miały odbyć się o godzinie 1440, a nie jak podali studenci o 1430 (obowiązuje 10 minut przerwy).

3. P. dr M. Zawanowska weszła do sali, czyniąc mi uwagi ostrym tonem. Moja odpowiedź była zwyczajna i prosta; nie miała nic wspólnego z lekceważeniem nieznanej mi osoby. Zupełnie nie wiedziałam, kim jest osoba wchodząca do sali i jaka grupa czeka pod drzwiami. Część tej grupy już weszła do sali drugimi drzwiami. Później dowiedziałam się, że to sekcja judaistyczna. Na uwagę p. dr Zawanowskiej odpowiedziałam, że nie zawsze jest możliwe minutowe zakończenie pracy; takie rzeczy zdarzają się i mogą się jeszcze zdarzyć. Taki był sens mojej krótkiej, spokojnej odpowiedzi. Dla zirytowanej p. dr Zawanowskiej stało się to powodem do ostrego komentarza: „To chamstwo!”. Mówiąc podniesionym głosem „To chamstwo!”, trzymała przy tym ręce wsparte na biodrach. Tego faktu studenci judaistyki jakoś nie zauważyli, nie ujęli w swoim piśmie. Dr M. Zawanowska – jak się później dowiedziałam, jest pracownikiem zatrudnionym w Zakładzie Historii i Kultury Żydów, którego kierownikiem jest p. prof. Monika Adamczyk, m. in. zajmująca się antysemityzmem w Polsce. Taki był przebieg całej „wielkiej” sprawy. To były jedyne słowa jakie padły przy tej okazji, poza tymi, że zwróciłam się do studentów judaistyki z prośbą o wywietrzenie sali.

4. Z nieznanych mi powodów studenci (lub kto inny) włożyli w moje usta haniebne słowa „Ty Żydówo!”, które nigdy nie padły – bo paść nie mogły. Tym bardziej nie padło niemądre pytanie zacytowane w paszkwilanckim artykule: „jak można uczyć kultury żydowskiej w Polsce?”. Pytanie to wymyślił ktoś bardzo niewykształcony i agresywny. Cała moja działalność publiczna – mówiona i pisana, świadczy dokładnie o czymś innym. Wielokrotnie pisałam o problemach martyrologii żydowskiej – np. wywiad ze świetną, bardzo lubianą przeze mnie pisarką izraelską Haliną Birenbaum. Pokazywałam tomy poezji i wspomnienia jej autorstwa moim studentom; mam dotąd cały duży wywiad z nią w planie moich publikacji. W planie publikacji „naszej Roty” są także teksty prof. zw. Wł. Wójcika, wybitnego znawcy problemów kultury żydowskiej w Zagłębiu. Posiadam tom wierszy bardzo lubianej przeze mnie poetki Franciszki Arnsztajnowej z jej pamiątkową dedykacją dla pierwszej właścicielki tego tomu. Są świadkowie mojego wystąpienia na międzynarodowej konferencji w Nałęczowie w 2008 roku „Pokój i Demokracja” (konferencja prof. M. Szyszkowskiej), w którym mówiłam m. in. o wstrząsającym wystąpieniu starszej pani z Izraela, dającej świadectwo martyrologii w niemieckim obozie zagłady w Oświęcimiu. Wystąpienie moje zapamiętało wiele osób. Doprowadziłam do ważnej publikacji artykułu ks. E. Kościółko „W imię pokoju”, poświęconego wielowyznaniowej świątyni Pokoju na terenie byłego, niemieckiego obozu koncentracyjnego na Majdanku koło Lublina. Pod artykułem zamieszczono duże zdjęcie, dokumentujące spotkanie przedstawicieli różnych religii z byłymi więźniami obozów koncentracyjnych. Na zdjęciu jest m. in. doc. Szymon Datner –  przedstawiciel religii Mojżeszowej. Artykuł był w piśmie „Wisełka” 1984, nr 3 – byłam wtedy red. naczelnym tego kwartalnika dla Polonii. (Podaję tylko wybrane przykłady).

Posiadam grono przyjaciół różnych wyznań i różnych narodowości. Zawsze, w miarę potrzeb, w kierowanych przeze mnie czasopismach pojawiały się artykuły przywołujące pamięć o kulturze i problemach Żydów polskich („Wisełka”, „Rota”, „Nasza Rota”). Także w tradycji rodzinnej było dokarmianie biednych dzieci żydowskich z ul. Długiej w Strzemieszycach, oraz dobre kontakty dziadków z tym środowiskiem w codziennym życiu (państwo Spiegelmanowie). W Ustroniu, w pięknej willi na ul. Jeleniej 9 mieszkaliśmy zgodnie z uroczą rodziną mieszaną polsko-żydowską. Byli to państwo Bolesław i dr Lothar Türingowie. W mojej rodzinie są zdjęcia np. małej Rózi Grün (zginęła), która w stroju aniołka stoi obok mojej cioci, na widowisku jasełkowym (strój aniołka dla Rózi był potajemnie przechowywany w szafie mojej babci). Mogę tylko dodać, że dom ten należał do p. Smosarskiego, ojca znanej aktorki Jadwigi Smosarskiej. Moje ciocie były zawsze częstowane przez p. Smosarskiego czekoladkami.

Tylko wybitnie zła wola i kompletna nieznajomość mojej osoby, mojego pisarstwa naukowego i publicystycznego mogła doprowadzić do postawienia wobec mnie takiego okrutnego zarzutu. To głęboko odrażające! Psuje kontakty polsko-żydowskie; jątrzy. Stawia pod znakiem zapytania prawdziwe intencje studentów ze specjalizacji judaistycznej i ich nauczycieli.

5. Uważam, wbrew donosowi, że kultury żydowskiej warto uczyć w Polsce, podobnie jak należy uczyć kultury polskiej w Izraelu i w świecie. Prawo równowagi i uczciwej zasady naukowości i szlachetności intencji powinno obowiązywać wszystkich partnerów w dziedzinie edukacji. „Pilnowanie swego” jest oczywiście ważną i uzasadnioną regułą, ale nie może to przekraczać norm sprawiedliwości. Jako Polka, bardzo mocno związana ze swoim krajem, swoją polską kulturą, co jest widoczne i jasne w moich publikacjach – mam pełne prawo żądać obowiązku przestrzegania zasad szacunku wobec mojej narodowości i mojej osoby. Zostało to głęboko naruszone. Czuję się najgłębiej dotknięta nie tylko jako obywatelka Rzeczypospolitej, ale właśnie – jako Polka.

6. Nigdy nie stwierdziłam, jak powiedzieli studenci „Kurierowi Lubelskiemu”, że p. M. Zawanowska nie umie się zachować i nie komentowałam jej wypowiedzi. Opowiadanie przez studentów, jakoby B. Jedynak „wyzywała młodszą koleżankę” jest nonsensem. Nie uprawiam takich obyczajów wobec nikogo, a cóż dopiero wobec osoby pierwszy raz widzianej na oczy. Musiałam przecież brać pod uwagę, że osoba stojąca przede mną może być profesorem, nauczycielem, lektorem, a może nawet prodziekanem albo panią prorektor. Na terenie uczelni przewija się dziennie 30 tysięcy osób. Czy sobie ktoś może wyobrazić, że można w takiej sytuacji przywitać kogoś słowami: „Ty Żydówo!”? To absurd i świadectwo zupełnej nieznajomości zwyczajów uniwersyteckich. Nigdy i w stosunku do nikogo nie mogłabym użyć takich słów.

7. Szczególnie perfidnym akcentem w donosie (bo jak to nazwać?) jest obwieszczenie, jakobym „od dawna zachowywała się na uczelni w podobny sposób”. To już pachnie Pawlikiem Morozowem, słynnym młodym bolszewikiem, którego imieniem nazywano kołchozy, stawiano mu pomniki i obdarzano tym imieniem drużyny komsomolskie. Był to bohater kultu donosicielstwa i donosu. Na uczelni zachowuję się w ten sposób, że obskurne, gołe ściany ozdobiłam w miarę estetycznymi gablotami, w których zostały umieszczone plakaty, zdjęcia i mapy przedstawiające polskich pisarzy i ich gniazda rodowe na Lubelszczyźnie. Np. w tej chwili w gablotach są mapy kultury Lubelszczyzny, laureaci Nobla – Polacy, gniazdo rodowe Henryka Sienkiewicza, Wincentego Pola, Zofii Kossak-Szczuckiej, Nałęczów i muzeum Stefana Źeromskiego i B. Prusa, Park im. Henryka Jordana w Krakowie z popiersiami Emila Fieldorfa i Witolda Pileckiego. Była przepiękna wystawa Artura Grottgera (zupełnie nieznany studentom), wystawiane są numery „Naszej Roty”. Jest także gablota poświęcona Fryderykowi Szopenowi. Z mojej inicjatywy studenci otrzymali pięknie wykonany poczet królów polskich. Z tego dorobku wizualnego mogą korzystać studenci judaistyki. W gabinecie mam ponad 100 wykonanych przez moich studentów plakatów, przedstawiających polskich pisarzy, obrazujących ich życie i twórczość. Na moich zajęciach był z wizytą sam rektor UMCS do spraw dydaktycznych, prof. zw. S. Chibowski. Studenci mieli na moich zajęciach często gości (redaktorów, reżyserów, Dorotę Wyspiańską – wnuczkę Stanisława Wyspiańskiego, bohaterów obrony polskiej na Wołyniu, dziennikarzy, odbywali ze mną wycieczki dydaktyczne). Raz nawet opłaciłam z własnej kieszeni koncert skrzypcowy muzyki romantycznej. Moi studenci mieli zawsze najnowsze materiały naukowe i liczne prezenty z muzeów, które mogły być rozdawane na zajęciach. Oto moje zbrodnie! Zostałam zawieszona w czynnościach nauczyciela akademickiego z dniem 20.X.2010. Sprawa zainteresowała prokuraturę. Rozpoczęto postępowanie wyjaśniające.

8. Nadzwyczajną podłością jest przypisywanie mi rzekomych wulgaryzmów. Jeżeli przy okazji wykładu o tragedii współczesnego slangu młodzieżowego, nasyconego wulgaryzmami, trzeba zacytować jakieś słowo ze „Słownika wulgaryzmów”, to zawsze mówi się przedtem słowo: „przepraszam, że cytuję”. Jestem kierownikiem Zakładu Kultury Literackiej i Obyczaju. Jako autorka 3 książek, 4 tomów antologii Obyczaje Polskie, kilkunastu tomików poezji emigracyjnej i około 300 publikacji, mam wprawę w posługiwaniu się językiem polskim. (Opowiadał mi pewien mecenas, że zakupił nawet „Słownik wulgaryzmów”, ponieważ nie rozumiał w pełni własnych klientów).

9. Przedmiotem mojej wielkiej troski jest rozsławianie dobrego imienia Polski i Polaków w świecie. Tej wielkiej sprawie poświęciłam całe swoje dorosłe życie. Mam za sobą trzydzieści lat ofiarnej i nieustannej pracy wydawniczej i pisarskiej dla Drogich Polaków. Czuję się głęboko związana z korzeniami naszej polskiej kultury. Byłam 30 lat redaktorem naczelnym „Wisełki”, „Roty” i jestem redaktorem naczelnym „Naszej Roty”. Praca ta była i jest uczciwa i serdeczna, dobrze służąca Polsce. Serdecznie proszę o dobre myśli.

Barbara Jedynak

P.S. Byłoby pięknie, gdyby ktoś – ze środowisk żydowskich w setną rocznicę (1842-1910) śmierci Marii Konopnickiej, wspaniałej twórczyni „Roty” – przypomniał z wdzięcznością młodzieży z judaistyki, że należy uczcić 100. rocznicę śmierci pisarki polskiej, która ma wielkie zasługi w upowszechnianiu kultury Żydów polskich. „Nasza Rota” uczciła pamięć twórczyni „Roty”.

Poniższy tekst zatytułowany „ Kłamstwo włożone w usta” ukazał się w tygodniku „Głos Polski” z Toronto 3 listopada 2010 r.

Opracowanie: WWW.BIBULA.COM na podstawie: materiałów redakcyjnych/pisma "Glos Polski"

Skip to content