Aktualizacja strony została wstrzymana

A więc PRL – Tomasz Sakiewicz

Pamiętają Państwo dowcip z czasów PRL: „Rosjanie to bracia czy przyjaciele? Bracia, bo przyjaciół można wybierać”. Jeszcze kilka miesięcy temu ktoś mógł się łudzić, że nasze elity jedynie dają się nabrać na nową rosyjską przyjaźń. Adam Michnik pisał listy dziękczynne, Daniel Olbrychski głosił peany. Dzisiaj poziom bezczelności tego, co się dzieje, nawet w najtępszych głowach wyklucza wiarę w przyjaźń. Weszliśmy w etap braterstwa. Cokolwiek nam Rosjanie zrobią, kochać ich musimy.

Absolutny rekord pod tym względem pobił ostatnio minister spraw zagranicznych RP-PRL Radosław Sikorski.Chcąc podlizać się Siergiejowi Ławrowowi odpowiedzialnemu za politykę zagraniczną Rosji, przekonywał, że musimy sprawić, by raport z katastrofy w Smoleńsku stał się dla wszystkich wiarygodny. Źe wiarygodny nie jest, to chyba wiadomo bez czytania, skoro MAK zignorował najistotniejsze dowody: brakuje pół samolotu, nie ma wielu sekcji zwłok, a to co jest to zwykła kpina. Nie wiadomo nawet do końca, kogo gdzie pochowano. Trudno pominąć fakt znalezienia obecnie szczątków ludzkich na miejscu katastrofy i pięciu tysięcy części z samolotu. Rząd Donalda Tuska może więc zaoferować Rosji niemałą przysługę: akceptację tego, co się dzieje. Akceptacja przez Polaków oznacza większe szanse na to, że nikt w przyszłości nie narobi z tego powodu Moskwie kłopotów. Kreml może też liczyć, że sprawa zniknie z areny międzynarodowej.< /p>

Jakie środki rząd podjął, by pomóc Rosjanom? Przede wszystkim uciszył ludzi, którzy stawiają trudne pytania. Niedawno wywalono z TVP Bronisława Wildsteina i Anitę Gargas. Obecnie wyrzucono z pracy szefa „Wiadomości” Jacka Karnowskiego wraz z całą ekipą, w tym Danutę Holecką, oraz zmuszono do odejścia Krzysztofa Karwowskiego, szefa „Teleexpressu”. System został domknięty.

Na szklanym ekranie czeka nas obły, pozbawiony istotnych treści przekaz informacyjny, ewentualnie propagandowa chamówa w stylu Dramatu w trzech aktach. Na kłopoty wywołane kompromitacją smoleńskiego śledztwa i atakiem terrorystycznym w Łodzi władza zareagowała zwiększeniem cenzury. Rosjanie mogą być naprawdę zadowoleni. Kąsający ich imperium zginęli w katastrofie albo szukają pracy.

Dziennikarze biorący udział w kreowaniu nowej rzeczywistości zachowują tyle samo skrupułów, ile mieli ich starsi koledzy, którzy podjęli współpracę z reżimem Wojciecha Jaruzelskiego. Zresztą poziom argumentacji do robienia świństw jest bardzo zbliżony: „pojednanie narodowe”, „walka z kryzysem gospodarczym”, „umacnianie braterskich więzi”. Pewnie sami nie widzą, kiedy przekroczyli tę cienką granicę. Wielu z nich nie wie, że ją w ogóle przekroczyło. Wcześniej czy później widzowie, słuchacze i czytelnicy ich rozliczą. Noc Jaruzelskiego wydawała się naprawdę długa – trwała faktycznie siedem lat. Ekipa Donalda Tuska rządzi już połowę tego i jestem przekonany, że siedmiu lat nie dociągnie.

Tym, którzy wątpią, pragnę przypomnieć, że przy dzisiejszej Rosji ZSRR naprawdę wyglądało na potęgę. Tymczasem Rosja jest słaba i będzie słabnąć jeszcze bardziej. Wcześniej czy później doprowadzi to do zerwania wasalnych stosunków Warszawy z Kremlem. Już dziś w Polsce rozwija się alternatywny system obiegu informacji. Kwitnie internet, bardzo szybko rośnie nakład „Gazety Polskiej”. Portal Niezalezna.pl przekroczył właśnie dwa miliony wejść miesięcznie. Mamy 150 klubów. To już nie jest kropla w morzu potrzeb, ale ciągle jeszcze za mało, by sprostać wyzwaniom. Budujmy własne media lokalne. Zaczynajmy od małych stron internetowych społeczności, w których żyjemy. Próbujmy wydawać niewielkie periodyki poświęcone temu, czym żyją otaczający nas ludzie. Organizujmy spotkania i imprezy integrujące osoby o podobnych poglądach. Ważną, naprawdę ważną okazją do tego typu działań jest dziesiąty dzień każdego miesiąca. Tam gdzie można, zamawiajmy Msze św., a po nich organizujmy przemarsze do miejsc upamiętniających ofiary Smoleńska. Dbajmy o to, by tych miejsc było jak najwięcej.

Co zrobić z przemocą propagandową telewizji? W stanie wojennym był wspaniały obyczaj: o 19.30 wychodziło się na spacer. Nauka o ekologicznym życiu od tej pory poszła do przodu. Już wiadomo, że spacer warto zaczynać od godz. 19.00. Widząc ludzi przechadzających się o tej porze ulicami, pozdrawiajmy ich i uśmiechajmy się do siebie. Jest spora szansa, że nie są zatruci wydzielinami polityki miłości.

Tomasz Sakiewicz

Za: niezalezna.pl | http://www.niezalezna.pl/artykul/a_wiec_prl/40761/1

Skip to content