Aktualizacja strony została wstrzymana

Pocałujcie psa w nos – wywiad z Dorotą Arciszewską-Mielewczyk, prezesem Powiernictwa Polskiego

Oficjalnie stosunki niemieckopolskie są bardzo dobre. Właściwie od trzech lat, a więc od czasu kiedy stery rządów w Polsce przejęła Platforma Obywatelska, na horyzoncie nie widać żadnych wyraźnych spięć. Sprawa Eriki Steinach w radzie fundacji „Widoczny znak” zakończyły się dla polskiej dyplomacji sukcesem. A jednak można…

Jeżeli stosuje się zasadę, że powołam się na klasyka, zbij termometr, a nie będziesz miał pan gorączki, to oczywiście jesteśmy zdrowi. Zgadza się, że odkąd PO rządzi, pomiędzy Warszawą a Berlinem nastał czas sielanki. Weźmy jednak sprawę Eriki Steinach, która zdaniem p. Bartoszewskiego zakończyła się powodzeniem…

A nie zakończyła się?

Jeszcze kilka takich zwycięstw, a poniosą nas na tarczy. Myśmy na tej – nazwijmy to transakcji – wyszli jak Indianie, którzy za skrzynkę whisky i jedna starą dziurawą patelnię sprzedali kilka wozów wypełnionych po same brzegi skórami białych lisów. Najbardziej upokarzające jest to, że ekipa Donalda Tuska uważa to za swój sukces. Niemcy muszą mieć z nas niezły ubaw, pewnie kręcą się ze śmiechu jak krokodyl w czasie ataku.

Eriki Steinach przecież nie ma w radzie!

Tak, to prawda. Taką sytuację w czasach AWSu, kiedy „charyzmatycznym” premierem był Jerzy Buzek, nazywano sterowaniem z drugiego rzędu. Przypomnę jedynie, że w owym drugim rzędzie zasiadał wówczas (dzisiejszy sympatyk PO) Marian Krzaklewski. Z taką samą sytuacją mamy do czynienia w radzie fundacji „Widoczny Znak”. Skład rady fundacji, zgodnie z życzeniem tzw. Związku Wypędzonych został powiększony z 13 do 21 osób, z czego 6 jest bezpośrednio delegowanych przez ten związek. Dwie z czterech osób wskazanych przez Bundestag są postrzegane jako zadeklarowani jego sympatycy, choć formalnie nie są jego członkami. Dwóch zastępców członków rady nominowanych przez BdV to Hartmut Sänger oraz Arnold Tölg. Pierwszy z nich udowadniał, że to Polska sprowokowała Hitlera powszechną mobilizacją i nie pozostało mu nic innego, jak wypowiedzieć pakt o nieagresji z 1934 roku. Drugi miał zastrzeżenia do wypłaty przez Niemcy świadczeń dla ofiar pracy przymusowej i niewolniczej w okresie III Rzeszy.

Czyli nie ma podstaw, by trąbić zwycięstwo?

W mojej ocenie absolutnie żadnych.

Z czego więc cieszy się rząd Donalda Tuska?

Już powiedziałam, że ze skrzynki whisky i dziurawej patelni.

To co powinniśmy zrobić?

Powtarzam to z uporem: zostawcie Niemców w spokoju, niech sobie budują to swoje centrum. Natomiast my musimy wybudować Centrum Wypędzonych Obywateli II RP. Wiem, że nie ma dzisiaj w Polsce politycznego wsparcia dla tej idei, ale zaczekam. Moja cierpliwość kiedyś zaowocuje i oddamy naszym ojcom sprawiedliwość, ukażemy kolejnym pokoleniom gehennę, którą przeszli Polacy w czasie II wojny światowej – i po wojnie – wypędzeni z Gdyni, Warszawy, Kresów II RP. Jesteśmy to im dłużni, a dług jest rzeczą honorową i musimy go spłacić.

Dlaczego te fakty, o których Pani wspomina nie przedostają się do szerokiej opinii publicznej?

Uważam, że główny nurt mediów w Polsce zdecydowanie sprzyja PO. Mamy do czynienia z miażdżącą przewagą, sympatią wobec ekipy rządowej w mediach zarówno prywatnych jak i publicznych. Warto tu przywołać autodemaskującą wypowiedź Andrzeja Wajdy, który mówił o dwóch telewizjach prywatnych sprzyjających PO, a teraz do tego dojdzie również telewizja publiczna. Z tego faktu wynikają daleko idące konsekwencje: porażki rządu są przemilczane lub ledwo co zauważalne, nikt nie rozlicza tej ekipy z szumnie zapowiadanych reform, a uwagę społeczeństwa kieruje się na sprawy dalszoplanowe, choć oczywiście ważne, ale dla rozwoju naszego państwa, jego miejsca w Europie, mające znaczenie wtórne.

Co Pani ma na myśli?

Próbę obarczenia PiS „winą” za wolę wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej. Uważamy, że jest to nasz elementarny obowiązek i zobowiązanie wobec wszystkich ofiar, które tam zginęły. Zresztą zwykła uczciwość nakazuje, aby tę sprawę dokładnie, krok po kroku, zbadać. Tymczasem odmawia nam się takiego prawa i czyni zarzut, że nasze działania są „polityczne”. Zgadzam się z prezesem Kaczyńskim, który mówi, że mamy do czynienia z demokracją fasadową, bo przecież w każdym innym kraju taka tragedia jaka miała miejsce pod Smoleńskiem, byłaby osią bardzo poważnego sporu o daleko idących konsekwencjach społecznych, politycznych i karnych. Tymczasem u nas – przez pewien czas – koncentrowano się na „problemie” krzyża, czy ma stać przed Pałacem Namiestnikowskim, czy też nie. Szok! Tak na marginesie, to szok podwójny, jeżeli weźmiemy pod uwagę fakt, że żyjemy w kraju, w którym ponad 90 proc. obywateli deklaruje, iż są katolikami.

Co Pani ma na myśli mówiąc, że mamy do czynienia z demokracją fasadową?

Proszę zwrócić uwagę, że gdy w więzieniu popełnił samobójstwo trzeci z porywaczy Krzysztofa Olewnika, to do dymisji natychmiast podał się minister Ćwiąkalski. Czy minister Ćwiąkalski osobiście dozorował tę celę? Nie! Czy sprawował jakikolwiek merytoryczny nadzór nad systemem bezpieczeństwa tego zakładu karnego? Nie! Posiadał jakąkolwiek wiedzę, że osadzonytargnie się na swoje życie? Nie! A jednakponiósł odpowiedzialność polityczną, bo kierował resortem sprawiedliwości, pod który podlega więziennictwo. Tymczasem mamy do czynienia z tragiczną śmiercią dziesiątek osób – w tym głowy państwa – i nic. Tutaj wszystko zależy od chciejstwa władzy. Jeżeli władza chce, to zdymisjonuje, a jeżeli nie, to pocałujcie psa w nos.

Wierzy Pani w pojednanie polsko- rosyjskie nad szczątkami TU- 154?

Wierzę w fakty. Jednym wystarczy, że się ich kilka razy poklepie po plecach, a ja oczekuję, że Rosja od słów przejdzie do czynów i odtajni wszystkie akta katyńskie, co zresztą już wielokrotnie zapowiadała. I chcę się w końcu dowiedzieć, gdzie jest telefon pana prezydenta Kaczyńskiego? Jeżeli jest to jakiś problem finansowy, to go odkupię.

Dziękuję za rozmowę A.D. 2010.07.29

Za: Powiernictwo Polskie, kwartalnik - Nr 14 (2010) - www.powiernictwo-polskie.pl | http://www.powiernictwo-polskie.pl/images/stories/pdf/biuletyn14.pdf | Pocałujcie psa w nos. Z DorotÄ… ArciszewskÄ…-Mielewczyk, prezesem Powiernictwa Polskiego, rozmawia Wojciech Kotek

Skip to content