Dodano: 2010-09-12 12:01 am
(Część I dostępna jest tutaj)
Nowa, panreligijna orientacja wywiera wpływ na życie nas wszystkich, ponieważ jej skutkiem jest fałszywy obraz Kościoła katolickiego.
Duch Asyżu
O ile kardynał Oddi był przerażony odbywającymi się w Asyżu ekscesami, o tyle Jan Paweł II otwarcie demonstrował swą radość. Dwa miesiące później, w przemówieniu bożonarodzeniowym wygłoszonym do kardynałów, a opublikowanym na łamach „L’Osservatore Romano”, powiedział: „Dzień spotkania w Asyżu, w którym [świat ujrzał], jak Kościół katolicki wyciąga ręce do braci z innych wyznań, stanowił realizację deklaracji II Soboru Watykańskiego”. Papież nie postrzegał więc panreligijnego spotkania jako tragicznej nadinterpretacji Vaticanum II, lecz uznał je za godną najwyższego uznania, praktyczną realizację nauczania soboru.
W swym wystąpieniu posunął się nawet do wychwalania tego wydarzenia jako drogowskazu na przyszłość:
Spotkanie w Asyżu może więc być traktowane jako wyrażona w sposób przystępny dla wszystkich katecheza, egzegeza czy też ilustracja tego, co w istocie oznacza (…) zaangażowanie na rzecz ekumenizmu i dialogu międzyreligijnego, tak gorąco zalecane i popierane przez II Sobór Watykański.
Kończąc przemówienie, Jan Paweł II zachęcał kardynałów, by postępowali dalej rozpoczętą przez niego drogą: „Pielęgnujcie w sobie ducha Asyżu jako przesłankę do nadziei na przyszłość”. (…)
Postępując zgodnie z zaleceniem papieża, w ciągu kolejnych 18 lat kardynałowie i biskupi niestrudzenie szerzyli ducha Asyżu, co znalazło wyraz w niezliczonych przejawach aktywności panreligijnej. Jednym z ostatnich wydarzeń tego typu był międzyreligijny kongres w Fatimie w 2003 r., podczas którego ks. Jakub Dupuis nazwał „przerażającym tekstem” deklarację dogmatyczną Soboru Florenckiego: „poza Kościołem nie ma zbawienia”, spotykając się z aplauzem katolickiego w przeważającej mierze audytorium. Organizatorzy i mówcy, włączając w to przybyłego z Watykanu abp. Michała Fitzgeralda, motywowali organizację tej imprezy asyską inicjatywą Jana Pawła II.
Duch Asyżu jest odpowiedzialny za to, że 5 maja 2004 r. ksiądz rektor Guerra pozwolił, by hinduistyczny kapłan czcił fałszywe bóstwa przy katolickim ołtarzu w sanktuarium fatimskim – a świętokradztwo to nigdy nie spotkało się z potępieniem ze strony Jana Pawła II.
Nowa, panreligijna orientacja wywiera wpływ na życie nas wszystkich, ponieważ jej skutkiem jest fałszywy obraz Kościoła katolickiego. Po dekadach oddziaływania nowej, ekumenicznej religii, po latach oglądania zdjęć i filmów z coraz to nowymi festiwalami ekumenicznymi Jana Pawła II większość ludzi – niezależnie od tego, czy są katolikami, czy nie – traktuje ten panreligijny kierunek jako prawdziwe oblicze religii katolickiej. Nikomu nie przeszkadza, że był on w przeszłości wielokrotnie potępiany przez papieży, przede wszystkim przez Piusa XI w encyklice Mortalium animos. Duch Asyżu jest obecnie postrzegany jako prawdziwe oblicze katolicyzmu.
To właśnie duch Asyżu jest odpowiedzialny za to, że muzułmanie i hinduiści wyśmiewają się z katolików pouczających ich, iż w celu osiągnięcia zbawienia muszą nawrócić się na prawdziwą wiarę – zarzucając im, że nie są posłuszni nauczaniu papieża. To właśnie dzięki tej nowej ekumenicznej orientacji ewangelicki pastor może twierdzić, że katolik nie jest wierny katolickiemu Magisterium, gdy przypomina protestantowi, iż aby zbawić swoją duszę, musi się nawrócić do jedynego prawdziwego Kościoła Chrystusowego. To właśnie dlatego żydowscy przywódcy religijni mogą dziś wyrażać zadowolenie z tego, że według Jana Pawła II nie muszą uznać Jezusa Chrystusa za Mesjasza ani przyłączyć się do jedynego Kościoła Chrystusowego.
Na tym właśnie polega największe „osiągnięcie” Jana Pawła II. Udało mu się sprawić, że katolicy wiernie wyznający dogmat „poza Kościołem nie ma zbawienia” są dziś postrzegani jako szaleńcy. Dzięki rewolucyjnemu pontyfikatowi Jana Pawła II katolicy, którzy wierzą i praktykują to, czego nauczali Eugeniusz IV, św. Pius V, Grzegorz XVI, Pius IX, św. Pius X, Pius XI i Pius XII są traktowani jak grupka szaleńców o wątpliwej ortodoksji. Ci, którzy opierają się modernistycznej orientacji Jana Pawła II i pozostają wierni papieżom wszystkich wieków, są w wielu przypadkach oczerniani jako wrogowie wiary.
Jan Paweł II i koncepcja substytucji
Nauczanie Jana Pawła II o współczesnym judaizmie potwierdza to w sposób dramatyczny. Jest to jeden z najbardziej ewidentnych dowodów na brak ciągłości między nauczaniem polskiego papieża a doktryną głoszoną przez jego poprzedników na Stolicy Piotrowej. Współcześni Żydzi chwalą go, gdyż są w pełni świadomi głębi dokonywanych przez niego zmian. Ci, którzy opierają się temu nowemu nauczaniu, są piętnowani jako antysemici, jako niewierni nauczaniu II Soboru Watykańskiego czy – jak to ujęto na pewnej stronie internetowej – „ekstremalni zwolennicy teorii substytucji”1.
Na pierwszy rzut oka twierdzenie, że Jan Paweł II odrzucił naukę, iż Nowe Przymierze zastąpiło Stare, może wydawać się pochopne. To nie do pomyślenia, by papież mógł zanegować tak fundamentalną prawdę, tak jasno wyrażoną w Piśmie św. i doktrynie katolickiej.
W kwestii absolutnej konieczności wyznawania wiary katolickiej do osiągnięcia zbawienia mamy przede wszystkim wyznanie wiary św. Atanazego, które zaczyna się od słów:
Ktokolwiek pragnie być zbawiony, przede wszystkim winien się trzymać katolickiej wiary. Jeżeli jej w całości i bez skazy nie zachowa, z pewnością na wieki zginie.
Należy pamiętać, że wyznanie św. Atanazego było częścią publicznego kultu Kościoła. Przed Vaticanum II było recytowane podczas prymy w uroczystość Trójcy Przenajświętszej. Źaden papież nie ma władzy stwierdzić, że to uroczyste wyznanie wiary nagle przestało obowiązywać.
Doktryna „poza Kościołem nie ma zbawienia” została trzykrotnie zdefiniowana w sposób uroczysty. Najdobitniej i z największą mocą uczynił to Sobór Florencki za pontyfikatu Eugeniusza IV. Kościół stwierdził wówczas nieomylnie:
Święty Kościół Rzymski mocno wierzy, wyznaje i głosi, że nikt, kto nie jest w Kościele katolickim, nie tylko poganie, ale i żydzi, albo heretycy i schizmatycy, nie mogą dostąpić żywota wiecznego, lecz pójdą w ogień wieczny, „który zgotowany jest diabłu i aniołom jego” (Mt 25, 41), jeżeli przed końcem życia nie będą przyłączeni do niego [Kościoła]. (…) Nikt też, choćby nie wiedzieć jakie dawał jałmużny, a nawet przelał krew dla Imienia Chrystusowego, nie może być zbawiony, jeżeli nie wytrwa w łonie i jedności Kościoła katolickiego.
Prawdy tej nauczali papieże, doktorzy Kościoła oraz święci. W tym łańcuchu przekazu doktrynalnego nie ma żadnych przerw – jest to jedna i niezmienna doktryna głoszona od czasów apostolskich. Wedle stałego nauczania Kościoła, I Soboru Watykańskiego oraz Przysięgi antymodernistycznej papieżowi nie wolno zmienić żadnego elementu nauczania Kościoła, gdyż nie jest ono jego własnością. Nie jest też możliwe, by papież zmienił obiektywną prawdę wiary objawioną przez Boga. Źadnemu papieżowi nie wolno wyjaśniać nauki wiary w sposób odmienny od tego, co Kościół zawsze utrzymywał; musi on nauczać doktryny – wedle słów I Soboru Watykańskiego i Przysięgi antymodernistycznej – „w tym samym sensie i w tym samym rozumieniu”.
Przez 2000 lat papieże wiernie nauczali doktryny „poza Kościołem nie ma zbawienia”, ponieważ wiedzieli, że jest to prawda pochodząca od Chrystusa i Apostołów. Jednym z XXwiecznych dowodów na ciągłość tego nauczania jest katechizm św. Piusa X, w którym czytamy: „Poza prawdziwym Kościołem znajdują się: niewierni, Żydzi, heretycy, apostaci, schizmatycy i ekskomunikowani”. I dalej czytamy: „Nikt nie może dostąpić zbawienia poza Kościołem katolickim, apostolskim i rzymskim, podobnie jak nikt nie mógł uratować się z potopu poza Arką Noego, która była figurą Kościoła”.
Nowe Przymierze znosi Stare
O ile prawda wiary o konieczności przynależności do Kościoła katolickiego w celu osiągnięcia zbawienia jest jasna, o tyle konieczność nawrócenia Żydów do jedynego prawdziwego Kościoła Chrystusowego jest jeszcze bardziej oczywista. Nowy Testament nieustannie powtarza tę prawdę, a Kościół katolicki nauczał jej począwszy od pierwszego kazania św. Piotra, wygłoszonego w ranek Zielonych Świątek. Jest to nauczanie pochodzące bezpośrednio od Zbawiciela.
Pan Jezus powiedział do Żydów: „Jeśli nie uwierzycie, że Ja jestem, pomrzecie w grzechach waszych” (J 8, 24). W innym miejscu powiedział: „Badajcie Pisma, gdyż wam się zdaje, że w nich życie wieczne macie; a one są, które świadectwo dają o mnie, a do mnie przyjść nie chcecie, abyście życie mieli” (J 5, 39-40).
Święty Piotr w swym pierwszym kazaniu publicznie napominał Żydów, którzy zgromadzili się, by go wysłuchać, że muszą przyjąć chrzest i stać się członkami prawdziwego Kościoła Chrystusowego (Dz 2). Nie powiedział im, że posiadają własne ważne przymierze, niezależne od Chrystusa.
Komentując ten ustęp Pisma św., wybitny teolog amerykański ks. prałat Józef Clifford Fenton wskazywał, że św. Piotr nie kierował tych słów do ludzi niereligijnych – przemawiał do pobożnych Żydów, którzy przybyli z różnych części świata, żeby uczestniczyć w obrzędach religijnych w świątyni jerozolimskiej. A jednak powiedział pobożnym, mającym bez wątpienia dobre intencje Żydom, że religia Starego Przymierza nie może dać im zbawienia, że muszą przystąpić do Nowego Przymierza zrodzonego z krwi Jezusa Chrystusa, czyli do Kościoła katolickiego.
Również Pismo św. naucza, że Stare Przymierze zostało zastąpione Nowym. Święty Paweł stwierdza wyraźnie, że Przymierze Chrystusa Pana „przedawniło poprzednie” (Hbr 8, 13).
Nauka o zniesieniu Starego Przymierza przez Nowe należy do powszechnego i niezmiennego nauczania Kościoła katolickiego. Jest to zdefiniowany artykuł wiary, w który katolicy mają obowiązek wierzyć. Uroczyste wyznanie wiary Soboru Florenckiego, sformułowane za pontyfikatu Eugeniusza IV, stwierdza:
Święty Kościół Rzymski (…) mocno wierzy, wyznaje i naucza, że to, co odnosi się do Starego Przymierza, prawa mojżeszowego, obejmującego różne obrzędy, ceremonie, ofiary i sakramenty, z tego powodu, iż zostały one ustanowione jako figury rzeczy przyszłych, choć były odpowiednie dla kultu Bożego tego czasu, jednak po przyjściu Zbawiciela, które zapowiadały, wygasły, a nastały sakramenty Nowego Przymierza. (…) Wszystkich więc, którzy po tym czasie przestrzegają obrzezania i szabatu oraz innych wymogów [starego] prawa [Kościół katolicki] ogłasza za odstępców od wiary chrześcijańskiej i niegodnych uczestnictwa w wiecznym zbawieniu, chyba że w przyszłości wyrzekną się swych błędów.
Jest więc jasne, że żaden papież, który pragnął zachować wierność prawdzie katolickiej, nie mógł zlekceważyć dogmatu opartego o Pismo św. Jednak po śmierci Jana Pawła II światowe media hałaśliwie powtarzały, że odrzucił on tę fundamentalną doktrynę, że ona już nie obowiązuje. Oto kilka przykładów:
”” Jak już wspomnieliśmy, Abraham Foxman z Ligi Przeciwko Zniesławieniu B’nai B’rith wychwalał Jana Pawła II za to, że „odrzucił destrukcyjną koncepcję substytucji”, innymi słowy – odrzucił katolicką naukę, że Nowe Przymierze Jezusa Chrystusa zniosło i zdezaktualizowało Stare.
”” Dziennik „The Jerusalem Post” opublikował artykuł pod tytułem Co pozostanie po najlepszym papieżu, jakiego Żydzi kiedykolwiek mieli?, również wychwalając Jana Pawła II za odejście od dotychczasowego nauczania Kościoła.
”” Nowe podejście do judaizmu zostało również docenione przez izraelskiego ambasadora w Wybrzeżu Kości Słoniowej, Sergiusza Izaaka Minerbiego. Mimo że odniósł się on krytycznie do rzekomych prób „schrystianizowania [przez papieża] Holocaustu”, nie szczędził mu jednak pochwał:
Przez wieki Kościół twierdził, że jest prawdziwym Izraelem, będącym prawowitym następcą judaizmu. Tym większe znaczenie mają słowa wypowiedziane przez papieża na spotkaniu ze społecznością żydowską w Mainz 17 listopada 1980 r., podczas którego wyraził on swój szacunek dla „ludu Bożego, ludu Starego Przymierza, które nigdy nie zostało unieważnione przez Boga”.
”” Podobnie „The Boston Globe” podkreślał „znaczące zaangażowanie Jana Pawła II w rozwój stosunków z narodem żydowskim”. „Mówił on o szczególnych związkach między Żydami a Kościołem oraz podkreślał, że Stare Przymierze nigdy nie zostało unieważnione. Jego słowa stworzyły dla teologów nowe możliwości, które nie zostały jeszcze w pełni zbadane”.
”” Dzień po śmierci Jana Pawła II ks. Dawid Maria Jaeger powiedział:
W badaniach opinii publicznej opublikowanych pod koniec roku pielgrzymki papieskiej do Ziemi Świętej (…) przeważająca większość ankietowanych Żydów wymieniała go jako najlepszego kandydata na naczelnego rabina Izraela!.
Jaki to smutny dzień dla Kościoła katolickiego – oto Wikariusz Chrystusa uważany jest za najlepszego kandydata na stanowisko naczelnego rabina – i to Izraela! (…) Żydzi nigdy nie wychwalaliby tak Jana Pawła II – nigdy nie traktowaliby go jako jednego z nich – gdyby powtarzał nauczanie św. Piotra, św. Pawła i Soboru Florenckiego o zastąpieniu Starego Przymierza przez Nowe.
Wypaczanie doktryny
Czy to jednak prawda? Czy Jan Paweł II rzeczywiście mówił takie rzeczy? Dla naszych czytelników pytanie to jest retoryczne. Odpowiedź brzmi – niestety, to prawda.
Podejmując próbę uczynienia „jasnym” tego, co było „niejasne” w deklaracji Nostra ætate, podczas przemówienia wygłoszonego do społeczności żydowskiej w Mainz 17 listopada 1980 r. Jan Paweł II powiedział:
Pierwszym skutkiem tego dialogu, czyli spotkania ludu Starego Przymierza, Przymierza nigdy nie unieważnionego przez Boga, z ludem Nowego Przymierza, jest (…) dialog w obrębie naszego Kościoła, dialog pomiędzy pierwszą a drugą częścią jego Biblii. (…) Żydzi i chrześcijanie jako dzieci Abrahama są wezwani do tego, by być błogosławieństwem dla świata poprzez wspólne angażowanie się na rzecz pokoju i sprawiedliwości pomiędzy narodami. (…)
Te słowa cytuje się w wielu najnowszych dokumentach Kościoła jako argument na rzecz nowego, odrzucającego „substytucję” nauczania.
W 1985 r. Watykan opublikował Uwagi dotyczące właściwego sposobu przedstawiania Żydów i judaizmu w nauczaniu i katechizmie Kościoła rzymskokatolickiego. We wstępie do tego dokumentu proponuje się czytelnikom zwrócenie „szczególnej uwagi” na paragraf 3, „który mówi o judaizmie jako rzeczywistości aktualnej, a nie jedynie historycznej”. Gdy dochodzimy do paragrafu 3, widzimy, że Uwagi… powołują się na wspomniane przemówienie Jana Pawła II, w której papież mówi o „ludzie Bożym Starego Przymierza”, które „nie zostało unieważnione”.
Sam Jan Paweł II w żaden sposób nie dał do zrozumienia, że wspomniany wyżej dokument zawiera nadinterpretację jego słów, co więcej – udzielił mu bezkrytycznego poparcia. 28 października 1985 r. powiedział:
Uwagi dotyczące właściwego sposobu przedstawiania Żydów i judaizmu w nauczaniu i katechizmie Kościoła rzymskokatolickiego są dowodem na stałe zainteresowanie i zaangażowanie Stolicy Apostolskiej na rzecz odnowienia relacji pomiędzy Kościołem a narodem żydowskim.
Papież dodał, że Uwagi…
będą wielką pomocą w uwalnianiu naszego katechetycznego i religijnego nauczania od negatywnego lub błędnego wizerunku Żydów i judaizmu w kontekście wiary katolickiej.
Istnieją więc niezbite dowody na to, że opinie Żydów o Janie Pawle II są prawdziwe, a przytaczane przez nich wypowiedzi papieża można z łatwością odnaleźć w zaaprobowanych przez niego dokumentach.
Jednak z kazania św. Piotra wygłoszonego w Zielone Świątki wiemy, że Stare Przymierze już nie obowiązuje, (…) że nie jest w stanie dać nam zbawienia. Ze słów samego Chrystusa Pana wiemy, że ci, którzy w Niego nie uwierzą, pomrą w swoich grzechach. Z Listu św. Jana wiemy, że ten, kto przeczy, iż Jezus jest Chrystusem – jest antychrystem. Z Listu św. Pawła do Żydów wiemy, że Nowe Przymierze unieważniło Stare. A nieomylny Sobór Florencki uczy nas, że Stare Przymierze wygasło wraz z ustanowieniem Nowego Testamentu przez Jezusa Chrystusa.
Mamy więc pewność, że odrzucenie przez Jana Pawła II substytucji jest błędem, którego nie wolno nam akceptować ani pochwalać. Katolicy mają obowiązek stawiania oporu nowemu nauczaniu Jana Pawła II, ponieważ lekceważy ono Pismo św. i Tradycję. Pozostawia niekatolików w mroku ich błędów i pozbawia ich łaski uświęcającej oraz zagraża wiecznemu przeznaczeniu niezliczonej liczby dusz. Opierając się tej nowej doktrynie, postępujemy za nakazem Innocentego III, który nauczał, że jeśli papież odchodzi od powszechnego nauczania i zwyczajów Kościoła, „nie trzeba go [w tym] słuchać”. Św. Robert Bellarmin dodaje, że należy mu się również opierać.
Santo subito?
Dwa tygodnie przed podwójną beatyfikacją Piusa IX i Jana XXIII liberalny „Commonwealth” pisał:
Absurdalność tego wydarzenia pojmiemy, gdy uprzytomnimy sobie, że zarówno Jan XXIII, jak i Jan Paweł II zostaliby potępieni za swe idee i wypowiedzi, gdyby wygłaszali je za pontyfikatu Piusa IX.
Zaangażowanie Jana Pawła II na rzecz liberalnych reform II Soboru Watykańskiego z pewnością ściągnęłoby na niego potępienie Piusa IX. Jego pontyfikat skutecznie odwodzi współczesnych katolików od wierności nauczaniu jego poprzedników na tronie św. Piotra. Bardzo niewielu przedstawicieli mediów uznaje ten fakt, a ci, którzy to czynią, postrzegają go jako zjawisko pozytywne.
Jednym z tych nielicznych był generalnie niezbyt przychylnie do Kościoła nastawiony Jakub Carroll, którego niedawny komentarz opublikowany na łamach „Time” skutecznie rozwiewa mit o rzekomym konserwatyzmie Jana Pawła II:
Być może uważacie, że Jan Paweł II był konserwatywnym papieżem, że jego pontyfikat cechowało ożywienie katolicyzmu i potępianie różnych przejawów liberalizmu. Pamięta się Jana Pawła II przede wszystkim jako papieża wzmacniającego struktury przeszłości.
Ten obraz jest nieprawdziwy. Jan Paweł II śmiało wspierał polityczną i teologiczną rewolucję w obrębie katolicyzmu. Był on – być może wbrew sobie – papieżem przełomu, papieżem, który dokonał dwóch radykalnych zwrotów: zmiany stosunku Kościoła do wojny oraz do narodu żydowskiego. Była to najbardziej doniosła zmiana w historii Kościoła i stanowi ona fundament pod przyszłe reformy, które mogą pójść dalej, niż papież przewidywał czy nawet pragnął. Nie ulega jednak wątpliwości, że Jan Paweł II doprowadził do praktycznej realizacji tego, co zainicjowali jego poprzednicy, Jan XXIII i Paweł VI, na II Soborze Watykańskim.
Jakub Carroll postrzega rewolucję Jana Pawła II jako przejaw „dojrzewania” myśli katolickiej. Św. Pius X nazwałby to po imieniu: modernizmem w działaniu. Również Pius XII zaliczyłby Jana Pawła II do tych postępowych teologów, przed którymi ostrzegał w encyklice Humani generis, teologów, którzy „pomniejszają znaczenie konieczności przynależności do Kościoła w celu osiągnięcia wiecznego zbawienia”.
Jak to jednak widzieliśmy podczas Mszy pogrzebowej Jana Pawła II, fakty te zdają się nie mieć najmniejszego znaczenia w obecnej epoce sentymentalizmu i płytkiej uczuciowości. Duchowni i świeccy wierni wzywali do natychmiastowej kanonizacji (Santo subito!) polskiego papieża. Jednak skutków jego pontyfikatu w żaden sposób nie można nazwać budującymi. Józef (Joe) Sobran napisał:
Prawowierni katolicy zadają pytanie, czy jego pontyfikat należy uznać za sukces. Wydaje się, że Jan Paweł II zachował naiwną wiarę lat 60. w dialog ekumeniczny, niezależnie od tego, jak bardzo okazał się on bezowocny. Choroby, które wyniszczają Kościół od czasu II Soboru Watykańskiego (którego był on entuzjastycznym uczestnikiem) nie zostały uleczone – w dalszym ciągu mamy do czynienia z kryzysem liturgicznym, spadkiem uczestnictwa we Mszy św., degradacją katolickiej edukacji, wygłaszającymi heterodoksyjne opinie biskupami i heretyckimi teologami. Za jego pontyfikatu wybuchł też jeden z najgorszych skandali w historii Kościoła – ujawniono, że księżahomoseksualiści molestowali nieletnich chłopców. Jest to naturalny skutek dominacji homoseksualistów w amerykańskich (i prawdopodobnie nie tylko amerykańskich) seminariach, która narastała od lat 60., już przed pontyfikatem Jana Pawła II, wydaje się jednak, że nie miał on pojęcia, iż zjawisko to trwa nadal, i nie mógł uwierzyć w fakty, o których mu donoszono. Wszystko to nie wydaje najlepszego świadectwa o jego rządach.
Nie wszystko złoto, co się świeci
Jan Paweł II spotkał się już ze swym Sędzią, który – wedle słów św. Piusa X – wymaga ścisłego rachunku z pełnienia urzędu papieskiego. Celem tego artykułu nie jest sąd nad duszą Jana Pawła II, ponieważ to należy jedynie do Boga.
Niemniej katolicy są uprawnieni do osądzania słów i uczynków zmarłego papieża wedle jedynego istotnego w tym kontekście kryterium: według niezmiennej i nieomylnej wiary katolickiej wszystkich wieków. Oceniany wedle tego kryterium Jan Paweł II wypada źle, a udawanie, że jest inaczej, nie ma żadnego sensu. Modlimy się za jego duszę, jednak nie naśladujemy go w jego postępowych inicjatywach. Był papieżem, który dawał zły przykład.
Jako katolicy mamy obowiązek unikania płytkich emocji i sentymentalizmu. Nie możemy chwalić papieża, który mówi wyznawcom fałszywych religii to, co chcą usłyszeć: że mogą znaleźć zbawienie, pozostając przy swych błędach. (…)
Naszym obowiązkiem jest trzymanie się wyznania wiary św. Atanazego:
Ktokolwiek pragnie być zbawiony, przede wszystkim winien się trzymać katolickiej wiary. Jeżeli jej w całości i bez skazy nie zachowa, z pewnością na wieki zginie.
Musimy się modlić, by przyszły papież podjął ryzyko narażenia się na niepopularność i ponownie pouczył katolików o tej fundamentalnej prawdzie wiary. Dobrym początkiem mogłoby być włączenie do przyszłej encykliki łagodnych, lecz mocnych słów wybitnego teologa, ks. Franciszka Connella:
Wystrzegając się negowania ekskluzywnego charakteru religii katolickiej, przy każdej nadarzającej się okazji należy pouczać wiernych, a uświadamiać niekatolików, że niezależnie od szlachetności ich intencji pozostający poza Kościołem są pozbawieni zwykłych środków zbawienia. Ω
Jan Vennari
Za „Catholic Family News” tłumaczył Tomasz Maszczyk.
Przypisy:
- Ang. extreme supersessionist; można by przy okazji zapytać, czy w ogóle jest możliwe „umiarkowane” wspieranie teorii substytucji…