Aktualizacja strony została wstrzymana

Niepokojące ustalenia: Polscy prokuratorzy niezbyt dociekliwi przy przesłuchiwaniu świadków w sprawie Smoleńska

Dla polskiej prokuratury wojskowej śledztwo smoleńskie jest dochodzeniem najważniejszym. Rzuca więc na ten odcinek najlepszych ludzi, którzy powinni drążyć sprawę, uważnie czytać każdy dokument i wnikliwie przesłuchiwać każdego świadka. Czy tak właśnie jest? Nie do końca.

Przy śledztwie pracuje dziewięciu prokuratorów. Kolejni są do niego dołączani tylko do przesłuchiwania świadków, np. w ramach rosyjskiego wniosku o pomoc prawną. Nie ma podstaw do podważania kompetencji osób prowadzących śledztwo. Ale przesłuchania świadków dają sporo do myślenia. Skontaktowaliśmy się z kilkoma osobami, które już zeznawały. Dziwią się, że śledczy są mało wnikliwi.

„Byłem w Smoleńsku 10 kwietnia. Na lotnisko dotarłem tuż po katastrofie. Opowiedziałem prokuratorowi, co pamiętam. I to mu wystarczyło. Nie wyszedł poza przygotowane pytania. O nic nie dopytywał. Sam sobie zadawałem pytania doprecyzowujące. Odniosłem wrażenie, że wiem o tej katastrofie dużo więcej od niego – opowiada nam jedna z osób.”

Małą dociekliwość śledczych widać w zeznaniach ważnych świadków z ministerstwa spraw zagranicznych, kancelarii premiera i kancelarii prezydenta. Zeznawali w najpilniej teraz badanym wątku dotyczącym organizacji wizyty Lecha Kaczyńskiego.

Ich relacje są wyjątkowo krótkie. Protokół z przesłuchania pracownika kancelarii prezydenta, jedynego obecnego na lotnisku w czasie katastrofy, zajmuje zaledwie 1,5 strony maszynopisu, zastępczyni Mariusza Kazany – 2 strony, zastępcy dyrektora departamentu spraw zagranicznych w KPRM – też 2 strony. Ci właśnie urzędnicy byli bezpośrednio zaangażowani w przygotowanie wizyty i oni mają o tym największą wiedzę. Prokurator jednak nie drąży, zadowala się tym, co dostaje w niemal swobodnej wypowiedzi.

Np. osoba zeznająca mówi o spotkaniu grupy przygotowawczej; mówi ledwie dwa zdania, a prokurator już zaczyna następny wątek. Bez pytań, kto był na tym spotkaniu obecny, co ustalono, jakie dokumenty sporządzono. Inny przykład: prokurator dowiaduje się, że decyzję o organizacji dwóch wizyt – zamiast jednej, wspólnej – podjęto drugiego marca. Nie pyta, dlaczego i co z tego wówczas wynikało. Dowiaduje się, że traktowanie przez Rosjan wizyty prezydenta jako prywatnej nakładało na nasz protokół dyplomatyczny więcej obowiązków. Nie pyta, jakich. I tak dalej. Przykładów jest dużo więcej.

Dlaczego prokuratorzy są tak mało wnikliwi? Liczą się z tym, że i tak po ustaleniu kolejnych szczegółów, trzeba będzie świadków wzywać ponownie? Nie traktują wątku organizacyjnego poważnie? Wiedząc, że protokoły przesłuchań trafią do Moskwy, nie chcą przekazywać Rosjanom zbyt dużo kulisów działania naszej dyplomacji bądź argumentów na winę po stronie polskiej? A może jest to kwestia mało profesjonalnego podejścia śledczych oddelegowanych do sprawy „na chwilę”, nie wtajemniczonych w skomplikowaną materię sprawy?

Każda z odpowiedzi rodzi wątpliwości co do prawidłowego prowadzenia postępowania. W zestawieniu z tempem śledztwa, ułomną współpracą z Rosją i szumem informacyjnym trudno więć uniknąć pytań o to, czy kiedykolwiek zbliżymy się do prawdy o katastrofie w smoleńskim lesie.

Znp

Za: wPolityce | http://wpolityce.pl/frontend/view/1282/ | Bez zbytniego dociekania, czyli jak przesłuchujÄ… polscy prokuratorzy w sprawie Smoleńska. NiepokojÄ…ce ustalenia zespołu wPolityce.pl

Skip to content