Aktualizacja strony została wstrzymana

Rosjanie pytają, czy poniosłam „szkody moralne”

Mam wrażenie, że sześciu prokuratorów oddelegowanych do śledztwa bardzo precyzyjnie wyczuwa intencje odgórne i nie robi nic

Z Zuzanną Kurtyką, wdową po prezesie Instytutu Pamięci Narodowej Januszu Kurtyce, który zginął w katastrofie rządowego samolotu pod Smoleńskiem, rozmawia Paweł Tunia

Czego dotyczyło Pani lipcowe przesłuchanie w prokuraturze?
– Przesłuchanie w Prokuraturze Wojskowej w Krakowie dotyczyło realizacji wniosku prawnego przesłanego przez Rosjan polskiej prokuraturze wojskowej. Składało się z zestawu pytań przesłanych przez stronę rosyjską, na które mają odpowiedzieć rodziny ofiar. Kolejne rodziny są wzywane i odczytywany jest im ten zestaw pytań.

O jakie dokładnie pytania chodzi?
– Mają one charakter bardzo sformalizowany. Dotyczą m.in. stopnia pokrewieństwa z ofiarą katastrofy, inne pytania dotyczyły tego, czy poniosłam szkody moralne oraz czy wystąpiły szkody materialne w związku ze śmiercią danej osoby i czy będę się starała o status osoby pokrzywdzonej na terenie Federacji Rosyjskiej. Pytań jest pięć.

Będzie się Pani starała o ten status?
– To nie jest takie proste pytanie. Do tej pory nie udało się uzyskać żadnej odpowiedzi na ten temat od osób, które pytałam. Zadawałam to pytanie adwokatom, prokuratorom prokuratury powszechnej. Na spotkaniu z prokuratorami prokuratury wojskowej z rodzinami, które odbyło się pod koniec lipca, prokuratorzy ci odpowiadali, że oni nie mają pojęcia o systemie prawnym, jaki obowiązuje w Rosji. Pytaliśmy, czy potrafią nam coś doradzić, ale oni odpowiadali, że tą kwestią nie będą się zajmowali. Moim zdaniem, w tym momencie zostaliśmy potraktowani według zasady: radźcie sobie sami i zbierajcie informacje, ewentualnie przygotowujcie się do kontaktów z Rosjanami. A tam jest warunek, że pełnomocnikiem może być tylko i wyłącznie osoba posiadająca prawo wykonywania zawodu adwokata na terenie Rosji. Z tego wynika, że musi to być adwokat rosyjski. Proszę sobie wyobrazić, jaki to jest problem w tym momencie dla nas. Przecież takiemu pełnomocnikowi trzeba zaufać i mu zapłacić. Nikt nie zrobi tego dobrowolnie. Dlatego nie potrafię odpowiedzieć na postawione pytanie i przez jakiś czas na pewno żadna z rodzin nie udzieli w tej kwestii jasnej odpowiedzi.

Jak Pani ocenia postępowanie prokuratury polskiej w całej sprawie?
– Od dłuższego już czasu wypowiadam się jednoznacznie, że jest to forma jakiejś mistyfikacji śledztwa. To właściwie z postępowaniem śledczym prowadzonym w sposób porządny, merytoryczny i z intencją, aby cokolwiek wyjaśnić, nie ma chyba nic wspólnego. Ktoś z prokuratury powszechnej wytłumaczył mi, że prokuratorzy pracują według zasady, a zwłaszcza prokuratura wojskowa tak pracuje, iż prokuratorzy wyczuwają, czy jest intencja odgórna przeprowadzenia porządnego śledztwa czy jej nie ma. Jeśli okazuje się, że tej intencji nie ma, to śledztwo się wlecze i nic się nie robi w tej kwestii. Mam wrażenie, że tych sześciu prokuratorów oddelegowanych do śledztwa bardzo precyzyjnie wyczuwa intencje odgórne i nie robi nic.

Rząd początkowo mówił, że współpraca z prokuraturą rosyjską układa się bardzo dobrze, ostatnio ten przekaz uległ zmianie.
– Nic nie wskazuje na to, aby w śledztwie nastąpiło jakieś przyspieszenie. To wcale nie znaczy, że my w miarę naszych możliwości nie będziemy podejmować żadnych kroków. Postaramy się robić, co można. Natomiast liczenie na to, że wyjaśnienie sprawy ruszy z miejsca, jest nieuzasadnione. O inicjatywie, którą moglibyśmy ewentualnie podjąć, nie będę jeszcze mówiła. Z założenia nie mówię o rzeczach przed ich realizacją. Jeśli zacznie się coś uaktywniać, to zaczniemy o tym rozmawiać.

Dziękuję za rozmowę.

Za: Nasz Dziennik, Środa, 18 sierpnia 2010, Nr 192 (3818) | http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100818&typ=po&id=po32.txt

Skip to content