Aktualizacja strony została wstrzymana

GROMowładni – starcie służb – Robert Wit Wyrostkiewicz

Kadencja rządów ministra pacyfisty-psychiatry Klicha w polskiej armii przejdzie do historii nie tylko jako ciąg śmiertelnych wypadków lotniczych z katastrofą smoleńską na czele, ale także rozmontowanie najlepszej polskiej jednostki wojskowej, jaką jest GROM.

Analiza złożenia dymisji przez obecnego szefa GROM, płk. Dariusza Zawadkę, pokazuje konflikt wewnętrzny w polskich służbach i jednostkach specjalnego przeznaczenia, a także zakulisowe rozgrywki i walkę frakcji w szeroko pojętych elitach III RP. W ostatnich wypowiedziach na temat GROM trzeba wyróżnić co najmniej trzy grupy oficerów i polityków związanych z armią. Z jednej strony uwidoczniła się grupa gen. Sławomira Petelickiego, gen. Gromosława Czempińskiego i płk. Dariusza Zawadki, z drugiej – ministra obrony narodowej Bogdana Klicha, gen. Czesława Piątasa czy gen. Lecha Majewskiego, z trzeciej zaś – gen. Romana Polko czy byłego szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego Antoniego Macierewicza. Na kilku z tych panów warto dłużej skupić uwagę.

Platforma: AWS-bis


W awanturze o GROM widać na pierwszy rzut oka tylko jedno: elitarna Grupy Reagowania Operacyjno-Manewrowego im. Cichociemnych Spadochroniarzy Armii Krajowej (GROM) chyli się ku upadkowi bądź całkowitemu upolitycznieniu jej przez rządzącą Platformę Obywatelską. Mało kto jednak pamięta, że to nie pierwszy taki przypadek. We wrześniu 1999 r. Janusz Pałubicki, AWS-owski koordynator służb specjalnych w rządzie Jerzego Buzka, postanowił zaatakować GROM, każąc rozpruć palnikiem słynną już tajną szafę pancerną jednostki w poszukiwaniu kompromitujących kwitów. Już po miesiącu Pałubicki przeprosił za akcję, której towarzyszyła nagonka na gromowców. Do przeprosin mieli skłonić go Amerykanie, którzy w GROM zainwestowali ponad 100 milionów dolarów i powierzyli jej swoją wiedzę o działalności jednostek specjalnych typu Delta Force.

Ustalić ojcostwo GROM-u

Nawet to pozornie proste pytanie, de facto kluczowe dla zrozumienia obecnego konfliktu w jednostce, nastręcza niemały problem. Oficjalnie GROM powstał 13 lipca 1990 r. jako jednostka Wojska Polskiego nr 2305. Jej twórcą i pierwszym dowódcą GROM został gen. Sławomir Petelicki (wówczas pułkownik). W czasach PRL Petelicki był funkcjonariuszem wywiadu MSW. Pracował przez 10 lat za granicą, m.in. od 1973 r. w polskiej placówce dyplomatycznej w Nowym Jorku, gdzie był odpowiedzialny za kontrwywiad zagraniczny. Po powrocie do kraju pracował w wywiadzie ekonomicznym. Przed objęciem dowództwa GROM był szefem Wydziału Ochrony Placówek MSZ. Petelicki, chociaż esbek z wywiadu (był funkcjonariuszem MSW przez 31 lat), jest jednak oceniany jako profesjonalista w dziedzinie dalekiego rozpoznania i dywersji. Brał udział w wielu tajnych operacjach zagranicznych, m.in. w 1971 r. w Wietnamie Północnym, a rok później w Chinach.

Co ciekawe jednak, GROM powstał dzięki pomocy Amerykanów, a sam Petelicki został honorowym członkiem 5th i 10th Special Forces Group (US Army Special Forces) – „Zielonych Beretów” armii Stanów Zjednoczonych. Przy konstruowaniu kręgosłupa GROM – jednostki mającej za zadnie prowadzenie szerokiej gamy operacji specjalnych: działań ratunkowych, akcji bezpośrednich, misji antyterrorystycznych oraz kontrterrorystycznych – wykorzystano najlepsze doświadczenia zagraniczne, zwłaszcza USA i Wielkiej Brytanii. GROM powstał niejako na wzór amerykańskiej 1st Special Forces Operational Detachment-Delta (tzw. Delta Force), SEALs Team VI (obecnie DEVGRU – Development Group), brytyjskiego SAS czy izraelskiego Sayeret Matkal. Amerykanie zaangażowali się w tworzenie jednostki i szkolenie żołnierzy i oficerów GROM, co kosztowało USA ponad 100 mln dolarów.

Dlatego pytanie o ojcostwo GROM zakłada dwie tezy. Pierwszą jest oddanie dowództwa byłemu esbekowi, gen. Petelickiemu, i oparcie struktury na peerelowskich funkcjonariuszach I Departamentu MSW (kierunek rosyjski). Drugą jest przejście spod wpływu moskiewskiego na kierunek zachodni (zwłaszcza USA), co zakładać musiałoby wejście w nowy układ m.in. samego gen. Petelickiego. Teza ta wydaje się uzasadniona nie tylko dlatego, że trudno uwierzyć, iż przy innym układzie wpływów służb specjalnych w Polsce USA wydałyby fortunę i podzieliły się tajnikami o jednostkach specjalnych z GROM-em.

Z dezubekizacją w tle


Z oficjalnych informacji dowiedzieliśmy się, że dowódca GROM-u płk Dariusz Zawadka złożył wypowiedzenie 30 lipca. Według nieoficjalnych informacji powodem miały być planowane zmiany kadrowe i zapowiedź powołania przez nowego prezydenta na stanowisko dowódcy tego rodzaju sił zbrojnych płk. Piotra Patalonga, który dowodził jednostką GROM, zanim zastąpił go Zawadka. Patalong był dowódcą protegowanym przez gen. Romana Polkę i to on popierał go wówczas jako kandydata na szefa GROM-u. Obecnie gen. Polko odbierany jest powszechnie jako sympatyk PiS, a płk Zawadka jako człowiek gen. Petelickiego, nie trudno więc zrozumieć, że obu panom nie jest po drodze. Źeby w kotle personalnego galimatiasu było goręcej, obie strony skonfliktowane są z rządzącą Platformą Obywatelską, co ze strony gen. Polki nie może dziwić, za to w przypadku Petelickiego czy Czempińskiego nasuwa pytanie o przyczyny takiego stanu rzeczy. Już po katastrofie smoleńskiej gen. Petelicki wystąpił do premiera Tuska z listem domagającym się dymisji ministra Klicha, oskarżając go o liczne katastrofy lotnicze podczas jego urzędowania w resorcie obrony. Relacje między Petelickim a Klichem nie zmieniły się. 2 sierpnia w dyskusji o sytuacji w GROM-ie gen. Petelicki powiedział o ministrze Klichu: „Może był dobrym psychiatrą, ale nie ministrem obrony (…). U nas w MON jest bałagan. Myśli się, że jak wynajmie się PR-owców i się opowie ludziom trochę, jak to mówią Amerykanie – bullshitów – to ludzie wszystko kupią”.

Niewykluczone, że obecny konflikt Petelickiego nie tylko z Klichem, ale i z PO, może dotyczyć też innych spraw, np. ustawy dezubekizacyjnej. Inny generał stający murem za płk. Zawadką, były szef UOP Gromosław Czempiński, również obwinia za kryzys w GROM-ie ministra Klicha. Warto przypomnieć, że Czempiński, podobnie jak Petelicki, był oficerem wywiadu PRL w USA, szczególnie uważnie obserwował działalność „polonijnego kleru”. W 1976 r. w raportach dla warszawskiej centrali MSW opisywał wizytę abp. Karola Wojtyły w Ameryce, co ujawnił historyk Sławomir Cenckiewicz. Co skłania Czempińskiego do krytyki Platformy Obywatelskiej, której był przecież jednym z założycieli? Być może właśnie uchwalona przez PO tzw. ustawa dezubekizacyjna, odbierająca przywileje emerytalne byłym funkcjonariuszom SB oraz członkom WRON. Warto o tym pamiętać, analizując obecną krytykę rządów PO ze strony generałów Petelickiego i Czempińskiego.

Klicha kierunek niemiecki

W starciu byłych szefów GROM oraz wojskowych biorących udział w debacie warto przyjrzeć się trzeciej grupie krytykowanej zarówno przez środowisko gen. Petelickiego, jak i gen. Polkę. Konflikt na linii GROM-MON przekłada się na krytykę rządzącej Platformy Obywatelskiej. Szef GROM, płk Zawadka, który podał się do dymisji, nie tak dawno był osobą kojarzoną z premierem Tuskiem. To za jego rządów w jednostce doszło do tego, że komandosi z GROM rozgrywali z członkami rządu i samym premierem mecze piłkarskie. O jednym z takich meczów opowiadał ostatnio przed komisją hazardową Marcin Rosół, asystent byłego ministra sportu Mirosława Drzewieckiego. Tymczasem jeśli Zawadka po przyjęciu dymisji przez ministra Klicha zacznie otwarcie krytykować Platformę, znaczyć to będzie ni mniej, ni więcej, że zależności między obecnym szefem GROM-u a gen. Petelickim są silniejsze niż dobre relacje Zawadki z premierem Tuskiem.

Dlaczego Klich nie wpisuje się w politykę wojskową zarówno dawnych esbeków, którzy przeszli na stronę Zachodu, jak i związanych z opozycją wobec Platformy grupą gen. Polki czy gen. Skrzypczaka? W kontekście działalności ministra Bogdana Klicha pewne światło na jego posunięcia i decyzje rzuca Instytut Studiów Strategicznych, którego współzałożycielem jest obecny szef resortu obrony. Mediom, które opisywały sprawy na linii resort obrony – ISS umknął jeden, ale istotny szczegół. Otóż ISS, który jest typowo rodzinną instytucją (wystarczy zerknąć na nazwiska głównych osób zasiadających w zarządzie), sponsorowany jest m.in. przez niemieckie fundacje. Na liście darczyńców Instytutu znajdują się fundacje: Konrada Adenauera, Friedricha Naumanna, Friedricha Eberta i niemiecko-amerykańska German Marshall Fund. Trzy pierwsze w 90 procentach dotowane są z budżetu federalnego Niemiec i powiązane z największymi niemieckimi partiami politycznymi (CDU, FDP, SPD). Fakty są takie, że budżet domowy państwa Klichów (druga żona pana ministra, Anna Szymańska-Klich, jest prezesem Instytutu) przynajmniej częściowo jest wspierany przez niemieckie instytucje.

Siłą rzeczy nasuwa się pytanie: czy sponsorowanie przez Niemców tegoż Instytutu nie ma wpływu na decyzje ministra Klicha? Wystarczy chociażby przypomnieć pomysł szefa resortu obrony dotyczący zakupu produktu niemieckiej stoczni: okrętu podwodnego U-214, którego nawet Grecy nie chcieli. Zakładać więc można, że GROM jest jedynie pretekstem lub tylko jednym z punktów spornych różnych sił walczących o wpływy w Polsce. Zapewne zarówno kierunek amerykański, niemiecki, jak i moskiewski (stare WSI przy prezydencie Komorowskim) mają tu swoje Kosowo…

GROM nieprawości

Walki polityczne pomiędzy oficerami GROM-u od dawna świadczą o zupełnym upolitycznieniu tej formacji. Warto przypomnieć słynne odebranie odznaki jednemu z dowódców tej jednostki.  Chodziło o gen. Romana Polkę. Jak opisała go „Polityka”: „Młody, świetnie zapowiadający się oficer też był spoza jednostki, ale wiedział, że sukces GROM będzie również jego sukcesem. Powiększył budżet i etaty formacji. Zabiegał o zagraniczne kursy i szkolenia. Walczył z ograniczeniami (próba obniżenia pensji), które próbował nakładać Sztab Generalny. Po niespełna czterech latach dowodzenia, 24 grudnia 2003 r., Polko ostentacyjnie złożył rezygnację, a 11 lutego 2004 pożegnał się z wojskiem. Powodem była próba ingerencji MON w strukturę jednostki. (…) Gest ten doceniła kapituła odznaki GROM i przyznała mu najwyższą złotą odznakę z numerem 3. Jednak czasy się zmieniły, zmienił się układ w GROM, a żołnierze zostali podzieleni na różne obozy i koalicje… 21 maja Kapituła Złotej Odznaki GROM nakazała dawnemu dowódcy gen. Polko zwrot odznaki nr 003. Powodem miała być krytyka obecnego szefostwa GROM, jakiej dopuścił się Polko i naruszył tym samym – zdaniem kapituły – dobre imię jednostki”.

Sprawę odebrania odznaki przypomniał z satysfakcją w programie Bogdana Rymanowskiego gen. Petelicki. Dla porównania warto przypomnieć biogram gen. Polki, który w drugiej połowie lat 90. przeszedł specjalistyczne szkolenia w 75. Pułku Rangersów Armii Stanów Zjednoczonych w Fort Benning. W 2002 r. odbył Wyższy Międzynarodowy Kurs Zarządzania Zasobami Obronnymi (ang. Senior Defense Management International Course) w Ośrodku Podyplomowym Marynarki Wojennej w Monterey (Stany Zjednoczone), natomiast w 2003 r. ukończył Podyplomowe Studia Strategiczno-Obronne w Akademii Obrony Narodowej. dowodził grupą, plutonem i kompanią specjalną oraz brał udział w misji pokojowej na terenie byłej Jugosławii (kwiecień 1992 – grudzień 1993 r.). W latach 2000-2004 pełnił funkcję dowódcy Wojskowej Formacji Specjalnej GROM w Warszawie. W czasie, gdy był dowódcą GROM, zrealizował misję na pograniczu kosowsko-macedońskim, rozpoczął działania w Afganistanie, a w marcu 2003 r. wziął udział w II wojnie w Zatoce Perskiej oraz rozpoczął służbę w misji stabilizacyjnej w Iraku.

Tak więc spór gen. Petelickiego i gen. Polki o GROM jest sporem dwóch różnych życiorysów wojskowych, jednak zdaniem ekspertów obaj oficerowie posiadają duże doświadczenie i wiedzę w zakresie jednostek specjalnych, dlatego tym lepiej widać, że nie chodzi tu raczej o dobro polskiej elitarnej grupy operacyjnej, a o zwykłe walki frakcyjne. W dodatku o ile gen. Petelicki i gen. Czempiński reprezentują schedę po PRL-owskim wywiadzie, a gen. Polko kojarzony jest z PiS, to za politykami PO, zwłaszcza nowym prezydentem, kryją się dawne WSI (z gen. Markiem Dukaczewskim na czele), których byli pracownicy piastują dziś ważne funkcje w MON. Walka służb trwa dalej, a przyszłość GROM nie rysuje się w jasnych barwach.

* * *

W całym tym personalnym galimatiasie i politycznej hucpie jedno wydaje się pewne: w Polsce nie ma obecnie siły, która mogłaby zagwarantować rozwój najsłynniejszej polskiej jednostki, jaką jest GROM. Zresztą czego można się spodziewać po zarządzaniu obronnością kraju przez ministra Klicha, psychiatrę i dawnego działacza z pacyfistycznej organizacji Ruch ”Wolność i Pokój”…

Robert Wit Wyrostkiewicz
Artykuł ukazał się w tygodniku „Nasza Polska” nr 32 (771) z 10 sierpnia 2010 r.

Za: Nasza Polska | http://www.naszapolska.pl/index.php/component/content/article/42-gowne/1433-robert-wit-wyrostkiewicz-gromowadni-starcie-sub

Skip to content