Aktualizacja strony została wstrzymana

Rocznica Krwawej Niedzieli

Władze państwowe bały się cokolwiek uczynić, ale skonsolidowane organizacje społeczne po raz kolejny dokonały wyłomu w murze milczenia

Wstępem do obchodów 67. rocznicy apogeum ludobójstwa na Kresach były prelekcje, które na początku lipca wygłosiłem w liceum księży salezjanów w Lubinie i auli klasztoru ojców franciszkanów w Legnicy. Władzom tych zakonów należą się słowa uznania. Z kolei w niedzielę 11 lipca na frontonie kościoła pw. Świętych Piotra i Pawła w Myszkowie poświęciłem pamiątkową tablicę z napisem „W hołdzie ponad 200 tysiącom zamordowanych Polaków na Kresach Południowo-Wschodnich II RP przez ludobójców z Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i tzw. Ukraińskiej Powstańczej Armii w latach 1939-1947 – Rodacy”. Tablica powstała z inicjatywy ks. prałata Jarosława Koczura, który wprawdzie nie ma kropli krwi kresowej, ale z ogromną miłość odnosi się do ziem utraconych, gdyż został wychowany w Bytomiu przez lwowskich nauczycieli. Były poczty sztandarowe i wielu wiernych. To pierwsza tego typu uroczystość w tym rejonie Polski. Na zakończenie odśpiewano hymn narodowy. Spisała się TVP, która sprawozdanie z Myszkowa umieściła we wszystkich serwisach. Jeżeli ktoś będzie w drodze na Jasną Górę, warto skręcić do Myszkowa na ul. Jana Pawła II, aby zatrzymać się przy tym kościele.

Tego samego dnia odbyły się podobne uroczystości w pięćdziesięciu innych miejscowościach, w tym m.in. w Dzierżoniowie, Zielonej Górze, Brzegu i Szczecinie. Złożono wieńce i zapalono znicze także przy Krzyżu Wołyńskim w Chełmie i pod pomnikiem ku czci ofiar ludobójstwa na cmentarzu Rakowickim w Krakowie. Na tym pomniku wyryty jest słynny już w całym kraju napis „Nie o zemstę, lecz o pamięć wołają ofiary”. W czasie wakacyjnych wojaży warto odwiedzić te miejsca, aby uczyć swoje dzieci i wnuki prawdziwej historii.

Z uroczystościami związany był apel młodych internautów do prezydenta elekta Bronisława Komorowskiego, wsparty przez redakcje portali Niepoprawni.pl i Blogmedia24.pl. Czytamy w nim: „W związku z 67. rocznicą Krwawej Niedzieli, która miała miejsce 11 lipca 1943, a która jest symbolem wszystkich zbrodni UON-UPA z lat 1939-1947, dokonanych na ludności polskiej, żydowskiej, ormiańskiej oraz ukraińskiej, zwracamy się do Pana Prezydenta z apelem o podjęcie działań mających na celu uznanie zbrodni wołyńskiej za ludobójstwo. Aby tragiczne wydarzenia nie miały już nigdy miejsca, należy stanąć wobec nich w prawdzie i pokorze. „Historia magistra vitae est”. Ta łacińska fraza ma zastosowanie wtedy i tylko wtedy, gdy wydarzenia historyczne są obiektywnie znane i gdy dyskusja o nich jest możliwa w atmosferze otwartości i szczerości. W przeciwnym razie jesteśmy skazani na powtarzanie błędów z przeszłości.

Postawę taką należy przyjąć także wobec wydarzeń na Wołyniu, włączając w to ich uwarunkowania i przyczyny. Wierzymy, iż pojednanie, przebaczenie i budowanie prawidłowych relacji między Narodami jest możliwe tylko wówczas, gdy jest oparte na prawdzie. Uważamy, że pierwszym, koniecznym, zdecydowanym krokiem do przezwyciężenia tego balastu zła powinno być uznanie pogromów wołyńskich za ludobójstwo”.

Piękne i mądre słowa. Jakże wspaniałą mamy młodzież! Tylko czy Komorowski, wierny uczeń głównych ideologów Unii Wolności, będzie miał odwagę odpowiedzieć na ten apel. Osobiście wątpię. Wątpię również, czy Donald Tusk, tak bardzo owładnięty koncepcją „grubej kreski”, odpowie na apel skierowany do niego. Jest to apel środowisk kresowych, które w przededniu uroczystości zebrały się na konferencji naukowej w Akademii Obrony Narodowej w Rembertowie. Przy okazji słowa uznania także dla władz wojskowych za udostępnienie sali. W apelu tym czytamy: „Sejm RP 15 lipca 2009 podjął uchwałę w sprawie tragicznego losu ludności polskiej na Kresach. Jest to pierwszy i jedyny akt państwowy w tej marginalizowanej dotąd sprawie. Uchwała sejmowa wzywa wszystkie instancje państwa, w tym władzę wykonawczą, by tragedia Polaków na Kresach II RP została przywrócona świadomości historycznej współczesnych pokoleń.

Zgromadzenie przedstawicieli 14 organizacji społecznych, zajmujących się tą tragedią Polaków, zwraca się do Pana Premiera z zapytaniem, co powoduje, że Rząd RP nie zainteresował się tym aktem Sejmu. Nie ma dotąd, mimo upływu dwunastu miesięcy, żadnego stanowiska władz odnośnie do tej uchwały. Wiemy wszyscy, że dotychczas społeczeństwo polskie nie było informowane przez instytucje państwowe o stanie wiedzy o eksterminacji Polaków przez nacjonalistów ukraińskich”.

Kulminacją uroczystości był apel poległych na skwerze Wołyńskim w Warszawie. Nikt z głównych polskich polityków, niezależnie od opcji politycznej, nań nie przybył. Czy był to znów strach przed ambasadorami obcych państw, czy też tylko zwykła arogancja wobec wyborców? Nie przyszli również sekretarz i przewodniczący Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, czyli Andrzej Kunert i Władysław Bartoszewski. Przybył natomiast ukraiński deputowany Wadim Kolesniczenko, który udzielił portalowi Kresy.pl wywiadu pt. „Bandyci z OUN-UPA nie mieli żadnego związku z utworzeniem państwa ukraińskiego”. Byli też inni goście z Ukrainy. Ich obecność zadaje kłam stwierdzeniem Henryka Wujca i Pawła Kowala, którzy publicznie twierdzili, że jakoby organizatorzy na uroczystości nie zaprosili strony ukraińskiej. Zgrzytem był również fakt, że mniejszość ukraińska pomimo apeli rodzin pomordowanych w tym czasie urządziła huczne imprezy rozrywkowe w Bartoszycach i Przemyślu. Bez komentarza.

ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski

Gazeta Polska, 28 lipca 2010

Za: Blog ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego | http://www.isakowicz.pl/index.php?page=news&kid=88&nid=3248

Skip to content