Bez większego hałasu minęła kolejna rocznica byłego święta 22 Lipca czyli daty wydania Manifestu PKWN. Manifest ten, będący spolonizowaną wersją leninowskich dekretów o władzy, pokoju i ziemi, położył własciwie kres Polsce jako systemowi o pewnej specyficznej tradycji kulturalno-społecznej.
Od czasu jego wprowadzenia Nasza Umęczona Ojczyzna zerwała historyczną więź ze swoją przeszłościa stając się podobną do organizmu trapionego przez złośliwy nowotwór socjalny, który w ostatecznym rozrachunku dokonał całkowitego rozkładu „organizmu narodowego”. Podobnie zresztą było w po-rewolucyjnej Rosji, która w zasadzie tylko terytorialnie wiąże się z obyczajami i strukturą spoleczną Rosji carskiej. Podstawą bowiem prawdziwej Polski była odwieczna stratyfikacja społeczna. Warstwą wiodącą kraju było ziemiaństwo, wywodzące się w większości z przedstawicieli dawnego stanu szlacheckiego, wzmocnione warstwą inteligencji, która na ogół zresztą wywodziła się z tego samego środowiska. Byli to ludzie często powiązani ze sobą więzami rodzinnymi, mówiący podobnym jezykiem i posiadający podobne poglądy społeczne i polityczne. Taka wspólnota tradycji i interesów powodowała, że porozumienia polityczne i kompromisy były względnie łatwo osiągalne. Niższe warstwy społeczeństwa, chłopstowo i robotnicy, byli właściwie bez znaczenia co pozwalalo na utrzymanie sprawności decyzyjnej państwa. Jak we wszystkich układach, które muszą działać szybko i sprawnie (np. wojsko czy aparat administracyjny), tak i w obrębie całej administracji państwowej, hierarchiczna struktura zarządzania powodowała szybkie wdrażanie poleceń i pozwalała na lokalizację odpowiedzialności za decyzje.
Odwrócenie tej struktury a właściwie postawienie jej na głowie bylo konsekwencją objęcia władzy przez komunistów w okresię powojennym ale zalążki rozkładu były już widoczne po socjalistycznym zamachu Piłsudskiego w 1926 roku. Rządy Marszałka z Bożej Łaski były zresztą tylko skromnym preludium do generalnej klapy polskiej państwowości jaka nastąpiła po wyzwoleniu, kiedy to kraj został oddany w pacht rosyjskim żydom-imigrantom z ZSRR, których zadaniem głównym było utrzymanie nowo nabytych terytoriów dla sowieckiej centrali. W efekcie mieliśmy 45 lat marszu do socjalistycznej utopii, w czasie którego kraj nasz, niegdyś mlekiem i miodem płynący, miał stałe kłopoty z zapewnieniem swojej populacji dostatecznej ilości żywnosci, a będąc podobno 10. potęgą przemysłową świata uczynił papier klozetowy-marszczony towarem luksusowym.
Po przewrocie roku 1990 ci sami ludzie z PRLowskiej elity władzy, bądz ich bezpośredni potomkowie, wytrzymali tylko 15 lat aby wreszcie sprzedać kraj do kolejnej socjalistycznej utopii, tylko że teraz w wydaniu niemiecko-brukselskim. Wyznawcy Euro-Landu przez cały okres podobno wolnej Polski nie zdolali ani razu zbilansować budżetu państwa ani też uzyskać dodatni bilans handlu zagranicznego [link]. Inaczej mówiąc, Nasza Umęczona Ojczyzna jako przedsiębiorstwo narodowe jest faktycznie bankrutem żyjacym z łaski Centrum Euro-landu. Jak długo jeszcze Polską rządzić będą kolejne wcielenia Nikodema Dyzmy, tego nie wiem. Przedstawiona wcześniej teoria katastrof [link] mówi nam, że Dzien Sądu jest już bliski. Miejmy nadzieją, że nastąpi on wystarczająco wcześnie aby zapobiec dalszemu przekształcaniu się kraju w ludnościowo-narodowościową papkę.
Andrzej Bobola
Andrzej Bobola jest pseudonimem literackim profesora fizyki chemicznej, ktry dla odpoczynku od nieco rozrzedzonej atmosfery fizyki teoretycznej oddaje się rozważaniom na tematy humanistyczne o aktualnym znaczeniu.