Aktualizacja strony została wstrzymana

Osetia Płd. miała być drugim Kosowem – Mirosław Orzechowski

Konkurencyjny wobec Onetu portal internetowy podał wiadomość, że Lech Kaczyński miał powiedzieć: „prezydent Michaił Saakaszwili ostrzegał mnie, że w sierpniu Rosjanie mogą zaatakować Gruzję – ujawnił w rozmowie z TVP prezydent Lech Kaczyński”. Tej informacji nie znalazłem nigdzie indziej, tylko na „Wirtualnej Polsce”.

Nie ma powodów nie wierzyć słowom Lecha Kaczyńskiego – nie są one dla niego wygodne. Ale jeśli tak jest, to znaczy, że inwazja Gruzji na Osetię Południową była od dawna zamierzonym działaniem.

Wiele wskazuje na to, że rok 2008 ustanowiony został, jako czas realizacji strukturalnego osłabienia Rosji, przejęcia jej aliantów i budowy frontu Rosja – reszta świata. Rolę zagończyków wyznaczono tu, m.in., Polakom. Równo pół roku temu, w lutym 2008 r., ci sami ludzie polityki euro-amerykańskiej, z tą samą argumentacją wyrwali Serbii Kosowo. Sztabowcy tego przedsięwzięcia słusznie założyli, że skuszą Serbów do zagryzienia zębów i nie sięgania po broń, bo zapłatą za Kosowo będzie obietnica dopuszczenia do negocjacji o przystąpienie Serbii do UE.

Z Kosowem się udało. Kto interesuje się cośkolwiek polityką i historią nie mógł wtedy pojąć, co sprawiło, że oddani swojej Ojczyźnie i bohaterscy Serbowie tak łatwo zrezygnowali z walki? Osobną sprawą było powstanie w Europie muzułmańskiego państewka bez narodu, bez własnej kultury, własnego języka. Wszyscy zgodzili się tylko z tym, że osłabione zostały wpływy Rosji na tym obszarze; można nawet dopatrywać się pewnych analogii do wojen bałkańskich i ówczesnej zmiany mapy wpływów na Bałkanach i w Europie. A „wojny bałkańskie” wybuchły równo 100 lat temu.

Wśród Osetyjczyków nie działają podobne co w Serbii, zachęty. Motywacje maleńkiego, ale prawdziwie odrębnego Narodu osetyjskiego są inne. Ale kto by się tym przejmował w gronie ślęczących nad deską kreślarską „architektów świata”? Oni chcą zmiany porządku opartego na hierarchii wartości, na odrębności kultury, języka i obyczajów – na samostanowieniu Narodów. Jeśli dokonają takiej zmiany – do pokonania pozostanie już tylko osamotniona i słaba Rosja; wiadomo przecież, że samotny król zwierząt nie oprze się nawet sforze gryzoni.

W tym kontekście ważne jest oświadczenie Lecha Kaczyńskiego: „prezydent Michaił Saakaszwili ostrzegał mnie, że w sierpniu Rosjanie mogą zaatakować Gruzję”. „Rosjanie mogą zaatakować Gruzję” – ani słowa o tym, że TO GRUZJA ZAATAKOWAŁA Osetię Południową, a oddziały pokojowe stacjonujące w Osetii skutecznie powstrzymały atak. Zmasowana antyrosyjska kampania polityczna w Polsce, wspierana głosami medialnych gigantów prywatnych i publicznych, sprowadza na żałośnie niskie loty debatę publiczną w tej sprawie i w każdej innej, ważnej dla „architektów”.

Rachuby były proste: po klęsce Kosowa, oddziały pokojowe stacjonujące w Osetii Płd. nie odważą się odpowiedzieć na gruziński atak. Odważyły się, niwecząc plany, o których z pewnością wiedział nie tylko prezydent Kaczyński. Nikt nie pyta o prawdę polityków i dziennikarzy, bo prawda nie ma tu żadnego znaczenia – ważny jest przekaz informacyjny. Skala kampanii antyrosyjskiej dowodzi prawdziwości założenia, że „architektom” nie powiodła się „kampania letnia”.
„Drugie Kosowo” nie padło, patrzmy zatem uważnie, gdzie pojawi się „trzecie”. I miejmy nadzieję, że nie będzie nim Śląsk, albo Pomorze.

Mirosław Orzechowski

SŁUCHAJ b. dobrego komentarza prof. Anny Raźny

Skip to content