Aktualizacja strony została wstrzymana

Wrogowie i przyjaciele – Stanisław Michalkiewicz

Pokaż mi swoich wrogów, a powiem ci, kim jesteś – głosi popularne porzekadło. Rzeczywiście, coś jest na rzeczy, bo ze spisu wrogów można bez trudu wydedukować antypatie i sympatie człowieka, a więc to, co składa się na jego tożsamość. Na przykład przed trzema laty na lotnisku w Ottawie pani oficer bardzo wnikliwie przesłuchiwała mnie na temat treści moich książek, surowo pouczając, że „tu jest Kanada, tu nie wolno uprawiać propagandy” – dopóki nie zajrzała na amerykańskie strony internetowe i nie przeczytała, co wypisują tam o mnie moi wrogowie. Widocznie odczuła jakąś wspólnotę losów, bo nagle stała się życzliwa, uśmiechnięta i już nie było mowy o tym, że „tu jest Kanada…” – i tak dalej. Toteż zamiast zajmować się opowieściami kandydatów na tubylczego prezydenta, którzy gwoli skaptowania wyborców każdego dnia muszą wymyślać coś nowego i w końcu plotą co im tylko ślina przyniesie na język, lepiej zrobić przegląd wrogów. W ten sposób dowiemy się o kandydatach więcej, niż sami chcieliby nam o sobie powiedzieć. Na przykład nieprzejednanymi wrogami Jarosława Kaczyńskiego są panowie Niesiołowski, Palikot i Wałęsa.

Pan Niesiołowski, wzięty do Platformy Obywatelskiej na chłopaka do pyskowania, jest człowiekiem o zszarpanych nerwach. Już mniejsza o to, co mu te nerwy tak zszarpało, bo znacznie ważniejsze, że zajmuje on stanowisko wicemarszałka Sejmu. Na takim stanowisku człowiek o zszarpanych nerwach może narobić strasznych rzeczy – a przecież parlamentarzyści przed objęciem mandatu nie przechodzą badań u żadnego weterynarza. Na pierwszy rzut oka wydaje się to poważnym błędem, bo na przykład takie badania przechodzi każdy kierowca, nie mówiąc już o maszynistach kolejowych, czy pilotach. A przecież upadek państwa może być znacznie groźniejszy w skutkach niż samochodowy karambol, czy katastrofa kolejowa. W tej sytuacji odstąpienie od badań parlamentarzystów pod kątem ich poczytalności można wytłumaczyć tylko tym, że piastują oni jedynie zewnętrzne znamiona władzy, podczas gdy władzę prawdziwą sprawują starsi i mądrzejsi, czyli inaczej mówiąc – tajniacy z razwiedki. Poseł Palikot z kolei publicznie nawoływał do zastrzelenia Jarosława Kaczyńskiego, ale o ile mi wiadomo, nie spotkało się to z reakcją organów ścigania. Czyżby organy wiedziały, że to ein myszygene Kopf, którego niepodobna brać serio? Źe wprawdzie strzela, ale bez prochu? Nie można tego wykluczyć, bo nikt się już też nie dziwi, że jego kampanię wyborczą sponsorowali nie tylko emeryci, ale nawet nieboszczycy. Widocznie organy, podobnie jak psychiatrzy wiedzą, że niektórym pacjentom najlepiej się nie sprzeciwiać. To oczywiście prawda, chociaż z drugiej strony, czy koniecznie właśnie oni muszą być parlamentarzystami? Widocznie jednak taki los wypadł nam, taki jest rozkaz i w związku z tym wszystko u nas jest możliwe, bo również były prezydent naszego państwa Lech Wałęsa, w trakcie ostrego ataku megalomanii w „Faktach po faktach” w TVN doznawał fantasmagorii, jak by to trzaskał pięściami w stół prezydentowi Wilusiowi Clintonowi i w ogóle – dusił ludzi gołymi rękami.

Ale nie tylko na podstawie wrogów można poznać człowieka. Jeszcze lepiej można się zorientować, co on za jeden według listy jego przyjaciół. Na przykład przyjacielem pana marszałka Komorowskiego okazał się pan generał Marek Dukaczewski, szef razwiedki, której, jak wiadomo, już „nie ma”, ale która, mimo to okupuje nasze demokratyczne państwo prawne, urzeczywistniające zasady sprawiedliwości społecznej. Najwyraźniej z marszałkiem Komorowskim wiąże jakieś ważne nadzieje, bo odgrażał się, że po jego zwycięstwie otworzy sobie szampana. A przecież nie jest on jedynym przyjacielem marszałka Komorowskiego. Przed pierwszą turą wyborów poparcie dla niego ogłosił przecież Włodzimierz Cimoszewicz, jeszcze za komuny zarejestrowany – oczywiście „bez swojej wiedzy i zgody” – przez razwiedkę jako „Carex”. Podobnie inny były prezydent naszego państwa Aleksander Kwaśniewski – oczywiście pod zupełnie innym pseudonimem operacyjnym – no i kolejny były prezydent naszego państwa Lech Wałęsa. Wreszcie poparcie marszałku Komorowskiemu okazał kolejny były prezydent naszego państwa, generał Wojciech Jaruzelski – w swoim czasie też zwerbowany przez razwiedkę. Może to być oczywiście przypadek, ale czy w ogóle są przypadki? Równie dobrze może chodzić o podtrzymanie tradycji, w myśl której na stanowisku prezydenta III Rzeczypospolitej powinien być ktoś posłuszny prawdziwej władzy.

Stanisław Michalkiewicz

Felieton   „Nasz Dziennik”   3 lipca 2010

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza z cyklu „Ścieżka obok drogi” ukazuje się w „Naszym Dzienniku” w każdy piątek.

Za: michalkiewicz.pl | http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=1684

Skip to content