Aktualizacja strony została wstrzymana

Syndrom Katarasińskiej

W każdej szkole, klasie, instytucji, wydziale, redakcji itd zawsze znajdzie się dziewczynka – „cudowne dziecko” jedyna niepowtarzalna, na którą cała rodzina zawsze zwracała uwagę i zachwycał się wszystkim co zrobi i powie a szczególnie POWIE. Tak jak skupiała uwagę na sobie w rodzinnym domu, tak samo wymaga tego w szkole i pracy. Musi być pierwsza i najlepsza we wszystkim co robi.

Lata mijają a dorosła dziewczynka ma wewnętrzny przymus zwracania na siebie uwagi, żąda poklasku i uwielbienia i robi wszystko by dalej być „jedyną i niepowtarzalną”. Każdy z nas spotkał w życiu takie dziewczynki.

Posłanka wszystkich kadencji sejmu III RP – Iwona Śledzińska-Katarasińska, całe dwanaście lat w szkole – od podstawówki do liceum – przesiedziała z palcami w górze, zgłaszając się do odpowiedzi na każdy temat. Od I-ej,EJ licealnej była też pierwszą w pracy społecznej, i pierwszą w szkoleniu politycznym wstępując w wieku lat 15 do ZMS. Mając lat 18 rozpoczęła staż partyjny w PZPR, który jej za aktywność skrócono i już w wieku lat 19 została członkiem. Wraz z mężem, aktywistą PZPR rozpoczęli pracę w „Głosie Robotniczym” organie KW PZPR Łodzi. Słowem takiej prowincjonalnej Trybunie Ludu.

W 1968 znowu jako pierwsza, w pierwszym szeregu wykrywała i tępiła łódzkich syjonistów. Chyba wykryła ich z osiem tysięcy, a emigrując z Polski niektórzy z nich zabrali egzemplarze Głosu Robotniczego i wysokonakładowego Dziennika Łódzkiego (może zawijali w te gazety buty i garnki?) W tych gazetach przetrwały teksty tow. Iwony Katarasińskiej, jak choćby ten z maja 1968 pt. „Tym, którzy zapomnieli. Syjonistom – aktywność i bierność”.

Katarasińska grzmi z pierwszej strony: „Gdzie byliście wy. Ideolodzy i praktycy syjonizmu, którzy próbujecie oszukać własne i świata sumienie,…..” – itd. Z dalszej treści wynika, że Katarasińska jako uratowane z zagłady dziecko żydowskie (sugeruje, że z transportu sierot J. Korczaka?) odcina się od naprawiaczy socjalizmu, rewizjonistów i syjonistów. W 1987 Tow. Katarasińska rzuca legitymację PZPR i przystępuje do opozycji (konstruktywnej oczywiście!) W 1989 Adam Michnik powierza jej funkcję redaktora naczelnego łódzkiej edycji „Gazety Wyborczej”.

Jest pierwszą wśród feministek Kuratowskiej, pierwszą w Unii Demokratycznej i Unii Wolności. Tak zwracała na siebie uwagę całym swoim jestestwem, że w 1997 Jerzy Buzek z rekomendacji Drogiego Bronisława szefa UW powierzył jej stanowisko ministra kultury w swoim gabinecie. Niestety syjoniści wygnani przez nią z Łodzi zaczęli przysyłać te wygniecione egzemplarze partyjnej prasy łódzkiej z 1968r.

Zaczęła popijać lekarstwa na bazie alkoholu. I po mimo wstąpienia jako pierwsza w Łodzi do PO, pierwszy raz przeżywała fakt przestania bycia pierwszą. Na liście wyborczej PO w 2006 roku umieszczono ją dopiero na 5 miejscu. Zagroziła odejściem – typowy terror wszystkich małych dziewczynek – Warszawa dała się nabrać, dali jej pierwsze miejsce i nawet na pociechę do opracowania ustawę medialną mającą ostatecznie zawłaszczyć media dla UW-PO. Z trybuny sejmowej wygrażała palcem i serwowała teksty rodem ze sklepu mięsnego w PRL. W piątek „świat się na niej nie poznał”. Przegrała.

W jakim wieku jedyna niepowtarzalna dziewczynka przestaje być dziewczynką? Iwona Karasińska kończy niebawem 70 lat. Może by ją tak wysłać do Parlamentu Europejskiego z listy PO, na miejsce Drogiego Bronisława? Zmieni Brukselę w prawdziwe „Piekło kobiet” i posłów.

Remigiusz Włast-Matuszak

.