Karty płatnicze poseł Aleksandry Natalli-Świat, która zginęła w katastrofie prezydenckiego tupolewa pod Katyniem, przechowywała Źandarmeria Wojskowa. Męża zmarłej poseł nikt nie poinformował o tym fakcie.
Bałagan – bo inaczej tego nie można nazwać – panujący w Naczelnej Prokuraturze Wojskowej sprawił, że kilka dni trwało wyjaśnianie tajemnicy zaginięcia dwóch kart płatniczych należących do wrocławskiej posłanki śp. Aleksandry Natalli-Świat, jednej z ofiar katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem.
Dziwnym zbiegiem okoliczności informacja o tym, że są one w posiadaniu Źandarmerii Wojskowej ujrzała światło dzienne kilka godzin po przesłuchaniu we wrocławskiej prokuraturze garnizonowej Jacka Świata, męża zmarłej. Pytany przez „Nasz Dziennik” o przyczynę tak długiej zwłoki rzecznik Źandarmerii Wojskowej ppłk Marcin Wiącek powiedział, że wszelkich informacji w tej sprawie może udzielić jedynie Naczelna Prokuratura Wojskowa lub Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Wcześniej jednak to właśnie on potwierdził w wypowiedzi dla Polskiej Agencji Prasowej, że karty Natalli-Świat są w posiadaniu Źandarmerii Wojskowej. Pułkownik Zbigniew Rzepa, rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej, stwierdził, że „nie potrafi powiedzieć, dlaczego dopiero teraz wyszło na jaw, że Źandarmeria Wojskowa jest w posiadaniu tych kart”. – Na tym przykładzie widać jednoznacznie, że w prokuraturze wojskowej panuje po prostu bałagan – komentuje Jacek Świat. – A wystarczyło po prostu zadzwonić i mnie o tym poinformować, a wtedy uniknąłbym stresu i zdenerwowania – dodaje mąż posłanki.
Takich sytuacji było niestety więcej, np. wtargnięcie – za zgodą marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego – funkcjonariuszy ABW do pokoi i mieszkań zajmowanych przez parlamentarzystów, którzy zginęli w katastrofie prezydenckiego tupolewa. Rodziny nie zostały o tym wcześniej poinformowane. Na miejscu katastrofy prezydenckiego Tu-154M – jak podało wczoraj Radio RMF FM – zabezpieczono 120 kart bankomatowych. 110 z nich trafiło już do banków.
Marek Zygmunt, Wrocław