Bronisław Wildstein przedstawia wizję przyszłości po ewentualnym totalnym zwycięstwie PO.

Publicysta „Rzeczpospolitej” powraca do niedawnego wyrzucenia z Tok FM Igora Janke. Wydarzenie to zostało skomentowane przez wiele osób jako koniec pluralizmu w tej informacyjnej stacji radiowej. Jacek Źakowski uznał jednak zarzuty za nieuprawnione. Jego zdaniem bowiem w Tok FM nadal pracują ludzie o różniących się poglądach. Jako przykład podał siebie i… Janinę Paradowską.

Wildstein wskazuje na fakt, iż podobny „pluralizm” zaczyna panować w całym kraju. Korzystając z połączonych uprawnień marszałka Sejmu oraz tymczasowej głowy państwa, Bronisław Komorowski zamierza stworzyć nową KRRiTV. Wcześniej zaś PO umieściła już swoich ludzi w IPN oraz CBA. A wszystko to odbywa się przy aplauzie elit kulturalnych, które jeszcze nie tak dawno protestowały przeciwko „zawłaszczaniu państwa przez PiS”. Cóż, najwyraźniej nie jest problemem zawłaszczanie, tylko kto to akurat robi:

A kiedy wszystko zostanie już odpolitycznione, zapanuje pluralizm, a Polacy będą mogli zachłystywać się wyborem pomiędzy Donaldem Tuskiem i Bronisławem Komorowskim, między Lisem, a Źakowskim. Bo przecież pluralizm to nie dzielenie Polaków tylko Front Jedności Narodowej… no, może o trochę innej nazwie, w każdym razie nikt nie będzie oskarżał nikogo o brak patriotyzmu, bo PiS zostanie zdelegalizowane, mohery zakazane, siewcom nienawiści zamknie się gębę, a z czasem i Internet.

Można uznać, że w tym miejscu Wildstein wpadł w ton nieco satyryczny. Jednakże przerażające jest to, iż wśród Polaków jest naprawdę wiele osób myślących na ten sposób. Takich, które chcą „bronić wolności” poprzez wsadzanie do więzienia za myślozbrodnię.

Dariusz Kosiur