Aktualizacja strony została wstrzymana

Markizm-Jurkizm – Adam Wielomski

Wiele wskazuje na to, że w Polsce rozpętało się piekło i grozi nam nowy holocaust. A wszystko to z winy Stanisława Michalkiewicza, który na antenie Radia Maryja użył słowa „judajczykowie” i o. Tadeusza Rydzyka, który dopuścił do użycia powyższego określenia w eterze. W sprawie wypowiedziały się już praktycznie wszystkie autorytety „moralne”, nuncjusz apostolski, premier, a także Marszałek Sejmu Marek Jurek.

Na tej ostatniej postaci chcielibyśmy się zatrzymać. To, że RM krytykują Żydzi, posoborowi duchowni i socjaliści, to norma. Marek Jurek – to nowość. Jest to interesujące, gdyż polityk ten od lat próbuje się przedstawiać jako tradycjonalista mający – wraz ze swoim kilkuosobowym środowiskiem – monopol na katolicki tradycjonalizm. List do RM wpisuje się w specyfikę tego środowiska, które stara się łączyć ogień z wodą i być zarazem posoborowe, jak i tradycjonalistyczne. Innymi słowy: chodzi o to, aby połączyć nieomylne Magisterium Kościoła z posoborowym katolickim postmodernizmem.

Czy to możliwe? Dobrze obrazuje to wystąpienie Pawła Milcarka na konferencji o Soborze Watykańskim II w dniu 22 lutego br na warszawskim UKSW. Wystąpieniu temu nie można odmówić ani erudycji, ani błyskotliwości, ale po analizie pokazuje ono rozpaczliwe położenie tego środowiska. Każdy kto miał w ręku soborową deklarację „Dignitatis humanae” i porównał ją z nauczaniem papieży, np. z wieku XIX, ten wie, że między zasadami relatywizmu prawdy i wolności religijnej, a przekonaniem, że katolicyzm jest religią prawdziwą i winien być religią państwową syntezy być nie może. Paweł Milcarek syntezy takiej pozornie dokonał, ale jakże pocieszna była ta synteza! Jako dowód przedstawił dzieło pewnego francuskiego duchownego, który w sześciu opasłych tomach „dowiódł” zgodności „Dignitatis humanae” z Tradycją Kościoła. Jeśli na udowodnienie, że liczący kilkanaście stron dokument jest zgodny z 20 stuleciami nauczania potrzeba aż 6 opasłych tomów, to najlepiej to ukazuje, jak mozolną pracę trzeba wykonać, aby dokonać tego połączenia! Dlaczego? Dlatego, że oczywistym jest, że nauczanie soborowe stanowi radykalne zerwanie z Tradycją Kościoła! Używając heglowskiej dialektyki uczony Doktor oczywiście może dowieść, że ekskluzywna prawdziwość katolicyzmu jest do pogodzenia z relatywizmem, ale niespójność dowodu uderza jedynie w dowodzącego i czyni z niego osobę intelektualnie niepoważną.

Tę heglowską dialektykę – charakterystyczną dla tego środowiska – obserwujemy także w przypadku listu Marka Jurka do RM. Jego autor niby od lat broni Kościoła przed zakusami liberalnych modernistów w rodzaju arcybiskupów Życińskiego i Gocłowskiego, ale gdy chodzi o prawo katolickiej rozgłośni do przedstawiania nieliberalnej wizji świata, to ulega poprawności politycznej. To dokładnie jak z Pawłem Milcarkiem, który wie, że tolerancja religijna jest niezgodna z Magisterium, ale heroicznie broni deklaracji wolność tę ustanawiającą! Cechą charakterystyczną dla katolicyzmu środowiska Marka Jurka jest bowiem werbalna obrona starej mszy i tradycyjnego Magisterium, wydawanie kwartalnika broniącego Tradycji katolickiej. Ale gdy przychodzi moment prawdy i czas opowiedzenia się albo po stronie katolicyzmu tradycyjnego, albo po stronie polityczno-posoborowej „poprawności”, to zawsze zwycięża – w imię „realizmu” rzecz jasna – pogodzenie się ze światem. Czym bowiem potępienie red. Michalkiewicza i RM różni się od tonu dodatku do „Gazety Wyborczej” zwącego się „Arką Noego”? Nie po deklaracjach, ale po czynach poznajemy katolickich tradycjonalistów.

Adam Wielomski

Skip to content