Ze środków Konferencji Roszczeniowej (Claims Conference), ciała ustanowionego przez Światowy Kongres Żydów w 1951 roku celem uzyskiwania funduszy tytułem „odszkodowań dla ocalałych z Holokaustu (Holocaust Survivors) i ich potomków”, finansowany będzie nowy program polegający na wyposażeniu mieszkających w Stanach Zjednoczonych i w Kanadzie tychże ocalałych, w specjalne urządzenie transmitujące sygnał wzywający pomocy w przypadku medycznej konieczności.
O programie dla „ocalałych z Holokastu”, ogłosiła organizacja o nazwie Amerykańskie Zrzeszenie Żydowskich Ocalałych z Holokaustu i Ich Potomków (The American Gathering of Jewish Holocaust Survivors and Their Descendants), po tym jak jedna osoba nie mogąc wezwać pomocy, zmarła w domu, gdzie znaleziono jej ciało dopiero po dwóch dniach.
Urządzenie tego typu, zwane popularnie w Stanach Zjednoczonych Panic button, noszone najczęściej zawieszone na szyi lub jako bransoleta, ma rozmiary większego pudełka zapałek i posiada jeden przycisk, po naciśnięciu którego automatycznie wysyłany jest sygnał do centrum dyspozycyjnego, które skierowuje na miejsce karetkę pogotowia. Dziesiątki tysięcy starszych ludzi w Stanach Zjednoczonych decyduje się na kupno tego typu urządzenia i opłacenie opłaty miesięcznej za korzystanie z tej usługi. Life Alert Emergency Response, Inc., firma obsługująca sieć nadawczo-odbiorczą, skomercjalizowała produkt wypuszczając niezwykle znaną reklamę ze starszą osobą upadającą na podłogę, nie mogącą sięgnąć telefonu i wzywającą pomocy słowami „I’ve fallen and I can’t get up!” („Upadłem i nie mogę wstać”). Zwrot ten stał się niemal synonimem samego produktu i został zarejestrowany w urzędzie patentowym jako Trademark.
Program pomocy starszym osobom potrzebującym tego typu usługi, sam w sobie jest godny poparcia, wskazuje jednak na wyraźne wyróżnianie jednej grupy starszych ludzi – żydowskich „ocalałych z Holokaustu” – którzy stają się uprzywilejowaną grupą. Wiele starszych osób potrzebujących tego typu pomocy nie stać na opłacenie miesięcznej opłaty (ok $60.00 na miesiąc) oraz na zakup samego urządzenia (ok $400.00), jednak uprzywilejowane osoby określane jako „ocalali z Holokaustu” mają mieć opłaconą usługę w całości. Należy zaznaczyć, że według stosowanej szeroko pojętej definicji, „ocalałym z Holokaustu” jest każda osoba żydowskiego pochodzenia, która miała jakąkolwiek styczność z reżimem hitlerowskim od roku 1932 do 1945, a więc „ocalałymi” są i wspólpracujący z Hitlerem syjonistyczni przywódcy żydowscy i zwykli geszefciarze, jak i Żydzi, którzy jedynie tymczasowo przebywali w hitlerowskich Niemczech.
Koszt opieki nad starszymi Żydami mieszkającymi w USA, spadnie więc m.in. na takie kraje Polska, od której organizacje żydowskie, w tym i Claims Conference, próbują uzyskać „rekompensatę za mienie żydowskie”.
O p. Lechu Wałęsie piszą teraz wszyscy – to ja nieco spasuję. Nie dlatego, iżbym się bał miotanych przezeń gróźb, bo już przeżyłem jakoś sprawę p. Mariana Jurczyka (też miał, a jakże, wyrok Sądu Najwyższego, że „nie był agentem SB” – tyle samo wart, co wyroki w sprawie p. Wałęsy…) – tylko dlatego, że ten człowiek tak bredzi, że nie warto tracić czasu naprzyszpilanie Go. Sam się przyszpila.
Gdyby choć raz powiedział coś z sensem. Ale wtedy nie byłby taki śmieszny sympatyczny. Odpowiednia (już stara…) anegdotka: wychodzi Kubuś Puchatek z IPN-u i myśli w swoim Małym Rozumku: „Źe Prosiaczek – to rozumiem: świnia; że Kłapouchy – to rozumiem: osioł; że Sowa – to rozumiem: lumpen-intelektualistka; ale, żeby Miodek?!?”.
Od p. Wałęsy przejdźmy dospraw poważnych. Wiele tu pisałem o masonerii – a także o przeróżnych pseudo-maso-neriach i para-masoneriach – jako to potężny „Wielki Wschód Francji” (i inne „Wielkie Wschody”; ale trzeba uważać: niektóre zupełnie normalne loże wolnomularskie też nazywają się „Wielkimi Wschodami”!!!). Taką – bardzo poważną – para-masonerią jest „Opus Dei”. Cele ma od masonerii odmienne – metody: bardzo podobne. Bardzo wiele działań „Operis Dei” jest bardzo sensownych (np. sieć szkół podstawowych – dysedukacyjnych, oczywiście!).
Mniej poważną odpowiedzią Kościoła na masonerię są „Rycerze Kolumba” (którzy pojawili się niedawno iwPolsce). Odpowiedni dowcip (stary…): „Odbył się mecz piłkarski między drużynami Wielkiej Loży Masońskiej a Rycerzami Kolumba. Wynik, oczywiście, jest tajny…”.
Od pół roku mamy też w Polsce inną masonerię – tylko nie katolicką, ażydowską. Odrodziła się Loża Polin słynnej „B’nai B’rith”, czyli „Zakonu Synów Przymierza”. Przedwojną była całkiem sporą i poważną organizacją. Należeli do niej wielcy kupcy, finansiści, uczeni. Prowadzili rozległą działalność charytatywną – pomagając, oczywiście, tylko Żydom.
A dziś… Wystarczy popatrzeć na listę założycieli (i – co to za masoneria: założycielek…) Loży Polin: Łukasz Biedka, Anna Dudziuk, Andrzej Friedman (prezydent), Lidia Goldberg, Paweł Goldstein, Jan Hartman, Artur Hofman, Piotr KadlÄik, Małka Kafka, Alicja Kobus, Michał Korzec, Halina Kossowska, Sergiusz Kowalski, ks. Romuald Weksler-Waszkinel, Piotr Wiślicki, Michał Schudrich, Katarzyna Zimmerer, Jan Lityński, Paweł Śpiewak, Ryszard Schnepf i JanHetrich-Woleński. Przecież to towarzystwo żyje z wyciągania pieniędzy pod kogo się da!
Skąd p. Łukasz Biedka (pomijając nazwisko), zacny psycholog społeczny, ma finansować działalność
charytatywną? Gdyby jeszcze, jak p. prof. Andrzej Samson, kurował dzieci – ale On zajmuje się pisaniem „O wpływie traumatycznych przeżyć wojennych napóźniejsze życie ocalałych z Holocaustu”.
Jakie stąd pieniądze? „Papierowe piniądze!” – jakby powiedział śp. Izrael Kalmanowicz Poznański (jak samo nazwisko wskazuje: żydowski fabrykant z Łodzi), kolekcjonujący raczej pieniądze prawdziwe, tj. złote.
Albo zacny p. prof. Jan Hetrich-Woleński? Owszem, żebrakowi może coś rzucić do kapelusza – ale czy pensja na UJ starcza nauprawianie działalności charytatywnej? Ztego towarzystwa tylko p. Michał Schudrich obraca naprawdę dużymi pieniędzmi (z rabowanego – niestety, legalnie -majątku przedwojennych gmin żydowskich) – ale On podobno przekazuje je do Ameryki, dla Siebie nie bierze…
To z czego ta B’nai B’rith będzie uprawiała działalność charytatywną? A może – skoro dziś wszystko jest
na odwrót (dziś np. firmy uprawiają dobroczynność – a fundacje służą do zarabiania pieniędzy…), Lożę Polin powołano po to, byśmy my, nie wiedząc o tym, uprawiali działalność charytatywną w stosunku do P.T. Członków tej przezacnej Loży?
Janusz Korwin-Mikke
Polecamy również:
â— Michalkiewicz: Wałęsa nie był sam
â— Michalkiewicz: Wynik referendum a irlandzcy goje
â— Mysłek: Uniokonstytucja znów obalona. Co dalej?
â— Korwin Mikke: Co jest bardziej obraźliwe dla Jewropejczyka: „Żyd” czy „k***a”?
â— Wielomski: Prawica heglowska
â— Wielomski: Socjalizm a teologia
W sklepie nczas.com pojawiło się 15-ście książek zaliczanych do absolutnej klasyki. Polecamy również pakiety publikacji Janusz Korwin Mikkego, Stanisława Michalkiewicza, zbiór książek o Żydach itd.:
Za: Najwyższy Czas!