Aktualizacja strony została wstrzymana

Polskie groby na Wołyniu. Czekamy na odpowiedź z Ukrainy

Z Andrzejem Przewoźnikiem, sekretarzem generalnym Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, rozmawia Jacek Dytkowski

W tym roku obchodzimy 65. rocznicę zbrodni wołyńskiej dokonanej na Polakach przez Ukraińców. Jak Rada zamierza upamiętnić te tragiczne wydarzenia?
– Dla mnie są istotne przede wszystkim sprawy polskich grobów na Wołyniu. Więc powiem tak, że w tej chwili zakończyliśmy już prace i czekamy na odpowiedź ze strony ukraińskiej w sprawie możliwości zorganizowania uroczystości, akurat może nie na samym Wołyniu, tylko na terenie dawnego województwa tarnopolskiego. Wykonaliśmy bowiem cztery upamiętnienia w miejscach zbrodni ukraińskich nacjonalistów; w Ihrowicy, Berezowicy Małej, Płotyczy i Szlachcińcach. I to już jest gotowe. Natomiast za kilka dni, we wtorek w Łucku będę rozmawiał na temat następnych prac na Wołyniu i możliwości zorganizowania takich uroczystości – nie dokładnie w samym dniu rocznicowym – 11 lipca, ale w trochę późniejszym terminie.

Będzie pomnik upamiętniający tragedię wołyńską w Warszawie?
– Wystąpiliśmy formalnie do władz miasta Warszawy o wydzielenie miejsca pod pomnik upamiętniający ofiary zbrodni ukraińskich nacjonalistów.

Jak będzie on wyglądał?
– Jeszcze tego nie wiadomo, ponieważ stoję na stanowisku, że powinien być w tej sprawie rozpisany konkurs. Nie zgadzam się bowiem z takim postawieniem sprawy, że ktoś sobie coś zaplanuje i to już jest dla wszystkich obowiązujące. Nie w ten sposób należy tę sprawę rozstrzygać. W Polsce są trochę inne zasady, zwłaszcza gdy mamy do czynienia z sytuacją, że mówi się o pomniku, a nie przedsięwzięło się żadnych działań, by załatwić chociażby formalne sprawy. O czym zatem my w ogóle mówimy? Do tej pory bowiem tego nie zrobiono.

Od dłuższego czasu pojawiają się niestety także w Polsce głosy, że zbrodnie Ukraińców na Polakach były adekwatne do rzekomych zbrodni Polaków na Ukraińcach…
– Absolutnie nie można mówić tutaj o symetrii. Są to głosy ludzi, którzy albo mają złą wolę, albo kompletnie nie znają historii. Dlatego że tego po prostu nie da się postawić w taki sposób, ażeby zrównoważyć szalę przewinień – bo czegoś takiego nie było. Jeżeli ktoś mówi, że Polacy mordowali, np. w akcjach odwetowych – wtedy powiem, iż rzeczywiście zdarzały się tego typu akcje. Ale po pierwsze, nie można tu postawić znaku równości. Po drugie natomiast, trzeba pamiętać jedną rzecz, że w przypadku środowisk i publicystów ukraińskich głoszących takie poglądy nie widziałem żadnego rzetelnego opracowania naukowego, które by ten sposób rozumowania uzasadniły. Nie przedstawiono dotychczas żadnych dokumentów, które mówiłyby o tym obszarze i zbrodniach popełnionych przez Polaków. Natomiast dziś nie ulega żadnej wątpliwości w świetle badań, historycznych dokumentów, że ci Ukraińcy, którzy są uważani za ofiary tego tzw. konfliktu, byli w rzeczywistości mordowani w dużej mierze przez struktury OUN-UPA. Byli to członkowie mieszanych polsko-ukraińskich rodzin lub po prostu osoby, które nie chciały uczestniczyć w tego rodzaju rzeziach, które organizowali Ukraińcy w stosunku do Polaków.

Dziękuję za rozmowę.

Za: Nasz Dziennik, Sobota-Niedziela, 14-15 czerwca 2008, Nr 138 (3155)

Skip to content