Aktualizacja strony została wstrzymana

Wypadek czy zamach? A jeśli zamach to czyj – FSB czy CIA?

Szok  wywołany katastrofą w Smoleńsku powoli mija. Nie kończą się natomiast pytania – czy to był wypadek, czy zamach? W mediach i w internecie krążą domysły, spekulacje, podejrzenia czy wręcz oskarżenia. Przy czym jako winnego ewentualnego zamachu widzi się przede wszystkim Rosję.

Rosja solidnie i rzetelnie zapracowała sobie w okresie ostatnich trzystu lat na niechęć Polaków.

Przy czym nawet zbrodnie reżimu Stalina na Polakach przypisywane są Rosji. Choć w czasie jego dyktatury najwięcej wymordowano Rosjan, a najwyższe stanowiska zajmowali wtedy niekoniecznie Rosjanie.

Z góry zaznaczam, że wolałbym, aby katastrofa w Smoleńsku okazała się wypadkiem, a nie zamachem. Nadal jest możliwe, że był to splot kilku niekorzystnych okoliczności i przypadków. Ani jeden z nich samodzielnie do katastrofy by nie doprowadził; ale wszystkie one zebrane razem zakończyły się katastrofą.

Najtrudniej jest wytłumaczyć, dlaczego samolot schodząc do lądowania był za nisko, dlaczego był przesunięty w stosunku do osi pasa startowego i dlaczego był ustawiony względem niego pod ukosem.

Niepokój wśród wielu obserwatorów wywołują zbyt powolne ich zdaniem komunikaty i opóźnianie ogłoszenia wstępnych wyników badania czarnych skrzynek ze strony Rosjan. Padają pytania – czy czarne skrzynki można wymanipulować? Pytania te sugerują, że Rosja będzie chciała – manipulując zapisami w czarnych skrzynkach – zatrzeć ślady prawdziwej przyczyny katastrofy, a więc ślady zamachu na samolot.

A może jest inaczej?

A może jest inaczej? Może Rosjanie już wiedzą, że katastrofa nie była wypadkiem a zamachem. Jedynie nie mają możliwości udowodnienia, że zamach ten nie był ich „dziełem”. Dlatego kluczą i zwlekają.

Ja osobiście uważałem i nadal uważam katastrofę w Smoleńsku za wypadek. Choć ostatnio nie mam jednak takiej absolutnej tego pewności.

W sieci pojawiła się wiadomość o książce Caspara Weibergera pt. „Następna wojna światowa”. [link]

Właściwie wszystkie przepowiednie autora okazały się nietrafne. Poza tą jedną jedyną, choć i ona umieszczona jest w niewłaściwym czasie – a więc, że (za sprawą Rosji – ?) zginie polski rząd i dowódcy wojskowi. Gwoli ścisłości należy zaznaczyć, że dla Amerykanina, jakim był Weinberger, właśnie prezydent i jego gabinet i doradcy,  poprzez analogię do systemu politycznego USA, to właśnie „rząd”.

Trudno jest mi wyobrazić sobie uduchowionego polityka, mającego prorocze wizje. Politycy w ogromnej większości są to zazwyczaj zimni, wyrachowani pragmatycy, ludzie wychodzący z zasady, że cel uświęca środki. Weinberger nie „przewidział” zamachu. On wiedział, że do niego dojdzie. Podał jednak nieprawdziwych wykonawców zamachu.

Jeszcze słowo o Weinbergerze. Był on bezpośrednio zamieszany w aferę rządu Reagana znaną jako afera Iran-Contras. Polska wikipedia pisze o tym bardzo oszczędnie i lakonicznie: [link]. Obszerniejsza jest relacja o aferze w wikipedii niemieckiej: [link]. A więc mamy tutaj do czynienia nie z Weinbergerem – uduchowionym wizjonerem, a z cynicznym, łamiącym prawo uchwalone przez kongres USA politykiem.

NWO

W tym miejscu istotna jest znajomość kilku najważniejszych dla losów dzisiejszego świata spraw zakulisowych, mających bezpośredni wpływ na obecną politykę USA , a poprzez nie na politykę światową.

W USA od dziesięcioleci mówi się o NWO. Nawet prezydenci Stanów Zjednoczonych w oficjalnych wystąpieniach o tym wspominali. Zakulisowym ideologiem i reżyserem NWO jest świat finansjery, bankierzy (FED), potentaci gospodarki. Czyli mówiąc krótko – liderzy grupy Bilderberga i Komisji Trójstronnej.

Przypomnę jedną tylko wypowiedź Davida Rockefellera:

„Znajdujemy się na pograniczu globalnej przemiany. Wszystko czego potrzebujemy, to odpowiedni kryzys, a narody zaakceptują Nowy Światowy Porządek [New World Order].”

Przypomnę też wypowiedź Jamesa Warburga (CFR):

„Będziemy mieli rząd światowy czy wam się to podoba czy nie; za waszą zgodą, lub poprzez zabór.”

Kapitalną rolę w planie narzucenia światu NWO odgrywa rząd i armia USA.

W roku 1997 powstała organizacja PNAC (Projekt dla Nowego Amerykńskiego Wieku). Głównym celem PNAC jest zdobycie przez USA w świecie absolutnej wyższości. I to przy użyciu wszelkich sposobów i środków, także militarnych. [link]

We wrześniu roku 2000 w raporcie PNAC o przebudowie amerykańskich sił pisze się o potrzebie „nowego Pearl Harbour”. W styczniu 2001 władzę obejmuje prezydent Bush junior. 11 września 2001 Amerykę spotyka „nowy Pearl Harbour”. Przy czym w nowej administracji prezydenta Busha pracowało wielu ludzi z PNAC, którzy takiego właśnie nowego Pearl Harbouru z wytęsknieniem oczekiwali (aby rozpocząć realizację ich własnych planów). W międzyczasie wypływa coraz więcej wątpliwości pod adresem oficjalnej wersji, jakoby koczujący w jaskiniach w Afganistanie fundamentaliści byli w stanie te zamachy przeprowadzić. Coraz więcej poważnych badaczy, naukowców, a nawet wojskowych przekonanych jest, że zamachy z 11/9 były „własną robotą” władz USA, którą zwalono na Al-Kaidę i Osamę bin Ladena.

W internecie istnieją setki, a nawet tysiące stron i portali zajmujących się tym kluczowym dla dzisiejszego świata wydarzeniem. Podam przykłady: [link], [link], [link].

Zamach z 11/9 i obarczenie winą za niego Al-Kaidy dało z kolei Ameryce pretekst do agresji na Afganistan. Dwa lata później, na podstawie sfabrykowanych dowodów, jakoby Irak posiadał fabryki broni chemicznej i biologicznej nastąpiła inwazja na ten kraj.

Niedawno Brytyjczycy za wysłanie ich wojsk do Iraku postawili Tony Bleira przed specjalną komisją. Zarzuca się jemu, że jego rząd fabrykował „dowody” na istnienie broni masowej zagłady w Iraku, aby mieć pretekst do wojny u boku Ameryki.

Bush junior miał więcej szczęścia. Amerykanom nie przyszło do głowy, aby i jego postawić przed taką komisją. Bo kogo to dzisiaj w Ameryce interesuje, czy broń masowego rażenia Saddam miał, czy nie. Ważne jest, że iracka ropa jest bezpieczna.

Wszystko zgodnie z planem PNAC!

Ponadto, poza bezpośrednią korzyścią, jaką jest trwała obecność wojsk USA w strategicznym terenie roponośnym, uboczną korzyścią było przyzwyczajenie opinii światowej do agresji różnych „wojsk koalicji” pod przywództwem USA na suwerenne państwa. Armia USA przejęła rolę światowego żandarma.

Problem Rosji

Najtwadszym orzechem do zgryzienia dla realizatorów NWO jest problem Rosji. Osłabiona rozpadem ZSRR Rosja powoli odzyskuje pozycję drugiego supermocarstwa. Militarnie nadal nim jest. Gospodarczo wprawdzie Rosja kuleje, ale jej potencjał w postaci zasobów naturalnych plasuje ją nawet przed USA. Nie widać też, aby miała Rosja ochotę poddać się dyktatowi amerykańskiej oligarchii finansowo-bankierskiej. Prowokacje na jej obrzeżach, jak ostatnio w Kirgistanie, a wcześniej w Gruzji, a mające Rosję osłabić, to jeszcze za mało, aby rzucić Rosję na kolana.

I w tym momencie przydarza się tragedia w Smoleńsku. A więc „przewidziany” przez Weinbergera zamach na polski rząd i dowództwo wojskowe.

Zachodnie media już informują o podejrzeniach pod adresem Rosji, jakie coraz głośniej wypowiadane są w Polsce. Jeśli katastrofa okaże się zamachem, a Rosji nie uda się udowodnić, że to nie ona zamachu dokonała, jej pozycja na arenie międzynarodowej nie będzie godna pozazdroszczenia.

Postawienie Rosji pod obstrzałem, poderwanie jej autorytetu na arenie międzynarodowej byłoby na rękę ideologom NWO. Ponadto pokazaliby w ten sposób Rosji, że nawet na jej terenie, stosunkowo niedaleko od Moskwy, są oni w stanie urządzać wymierzone przeciwko niej samej tak nieprawdopodobne prowokacje!

Najważniejszym pytaniem jest wszakże, dlaczego USA miałoby dokonywać zamachu na znanego z proamerykańskich sympatii prezydenta Lecha Kaczyńskiego?

Lech Kaczyński był miernym politykiem. Głównym celem jego polityki było uzyskanie przez Polskę statusu ważnego, a nawet „strategicznego” partnera (a raczej wasala i satelity) USA. Kaczyński próbował osiągnąć to nawet kosztem polskiej racji stanu.

Proamerykańska polityka Kaczyńskiego zakończyła się fiaskiem. O ile jeszcze Bush junior czasem łaskawie zauważał polskiego prezydenta, o tyle Obama Kaczyńskiego całkowicie ignorował. Ideolodzy NWO zmienili bowiem w międzyczasie strategię.

Obama na ostatnie obchody rocznicy wybuchu II wojny światowej, zorganizowane z inicjatywy Lecha Kaczyńskiego, wydelegował pierwotnie niskiej rangi urzędnika. „Tarczę” obronną, o którą nasz prezydent zdecydowanie zabiegał,  ku upokorzeniu Kaczyńskiego odwołał Obama w dniu tak dla Polski znaczącym – 17 września.

Lech Kaczyński angażował się w różne prowokacje antyrosyjskie. O jego zaangażowaniu w prowokację gruzińską pisano już wiele.

Postawa progruzińska znalazła wtedy poparcie dla niego w środowiskach zdecydowanie antyrosyjskich. Była jednak krytykowana z innych pozycji. Przypomnę pewien ciekawy tekst na ten temat: [link].

Próba wciągnięcia przez Kaczyńskiego całej Unii w poparcie dla Gruzji zakończyła się fiaskiem. Prowokacja Gruzji była szyta bowiem zbyt grubymi nićmi.

Niepowodzeniem zakończyła się dla Kaczyńskiego jego polityka projuszczenkowska. Kaczyński popierał Juszczenkę nawet wtedy, gdy tamten nie krył się już z jego proUPA-owską i probanderowską sympatią. Na koniec spotkała Juszczenkę sromotna porażka w wyborach.

Niepotrzebnie też wdał się Kaczyński w rozpętaną przez Condoleezzę Rice nagonkę na „ostatniego dyktatora Europy„. Belweder wykorzystywał do tej nagonki ostatnimi  czasy Andżelikę Borys. Nie zauważył przy tym nikt z otoczenia Lecha Kaczyńskiego, on sam zresztą też nie, że dziesiątki udekorowanych polskimi odznaczeniami państwowymi działaczy polonii na Białorusi, umieszczonych przez A. Borys na jej czarnej liście, miało zakaz wjazdu do ojczyzny. Belweder jedynie A. Borys honorował i cmokał ją w rączkę.


Duży talent wykazywał Kaczyński w zasadzie w jednej sprawie.

Do perfekcji opanował on granie na uczuciach patriotycznych milionów Polaków. Z dużym rozmachem ogranizował on obchody różnych ważnych i tragicznych rocznic. Wygłaszał pełne patosu i patriotycznej frazeologii przemówienia. Uroczysty nastrój dopełniały zawsze sztandary, flagi, fanfary, defilady.

Niestety, ta patriotyczna frazeologia nie szła u Lecha Kaczyńskiego w parze z jego polityką, w której rzadko decydowała polska racja stanu. Częściej bardziej dbał on o interesy USA czy o interesy organizacji żydowskich, niż o interesy polskie. Wielu zapamiętało jemu jego poparcie dla zdelegalizowanej dekretem przez prezydenta II RP, Ignacego Mościckiego, loży B’nai B’rith. Najbardziej jednak do spadku jego popularności przyczyniło się ratyfikowanie przez niego Traktatu Lizbońskiego. Niektóre ugrupowania prawicowe określały Lecha Kaczyńskiego z tego powodu grabarzem suwerenności Polski.

I to właśnie spowodowało, że jego szanse na reelekcję były znikome. Zbyt wiele środowisk, które na niego głosowały w roku 2005, nie miało zamiaru ponownie go popierać. Nawet na zasadzie mniejszego od kandydata PO zła.

Kariera polityczna prezydenta Kaczyńskiego dobiegała końca. Groziło mu popadnięcie w polityczny niebyt, całkowita utrata znaczenia na politycznej scenie w Polsce.

W tej sytuacji dla USA (i ideologów NWO) stawał się Lech Kaczyński bezwartościową, bezużyteczną i zgraną kartą.

Przydatny byłby jeszcze tylko wtedy, gdyby na czele ważnej delegacji, przy okazji ważnej wizyty, zginął on w okolicznościach rzucających podejrzenie o wykonanie zamachu na niego przez Rosję.


Zamach?

Jeśli pozostaniemy przy założeniu, że przyczyną katastrofy był zamach, dwie rzeczy przeczą udziałowi rosyjskich służb.

Po pierwsze – obsługa lotniska proponowała zbliżającemu się Tupulewowi lądowanie gdzieś indziej. Gdyby Rosjanie faktycznie zamach planowali, nie proponowaliby lotu np. do Mińska. Bo a nuż pilot posłucha i zamachu nie uda się przeprowadzić.  Gdyby więc za zamachem stali Rosjanie, postąpiliby wręcz odwrotnie. Mimo niesprzyjającej pogody zachęcaliby załogę prezydenckiego samolotu do lądowania w Smoleńsku.

Po drugie – komu jak komu, ale to właśnie nie Rosjanom zależało na nagłośnieniu sprawy Katynia. Gdyby to oni stali za tym zamachem, zrobiliby to w innym miejscu i przy innych okolicznościach. Ale nie w sąsiedztwie Katynia i nie w 70-tą rocznicę tamtej zbrodni.

Jest możliwe jeszcze inne wyjaśnienie zamachu, poza tropem „rosyjskim”, przy pozostaniu przy wersji celowego spowodowania katastrofy.

Jak już wspomniałem, najwięcej wątpliwości budzi niewłaściwe podchodzenie samolotu do lądowania. Czym można ten fakt wytłumaczyć? Znalazłem ciekawy tekst na ten temat – Meaconing czyli jak oszukać nawigację pokładową. [link]

Istotne w tym miejscu jest spostrzeżenie, że USA zdecydowanie góruje nad Rosją w technologii satelitarnej. GPS czy „Tarcza” (z wykorzystaniem systemu satelitarnego) to pomysły i realizacja amerykańska.

Podejrzane zachowanie Rosjan po katastrofie jest też w sumie łatwe do wytłumaczenia. Osoba, która przypadkowo znajdzie się w miejscu napadu rabunkowego czy zabójstwa, a nie mająca alibi, aby odsunąć od siebie podejrzenia gotowa jest zmyślać co tylko może, aby uniknąć posądzenia jej o dokonanie zbrodni. Rosjanie przerażeni katastrofą dawali na początku sprzeczne czy nieprawdziwe wyjaśnienia, mogące w ich przekonaniu ich samych odciążyć. Sam Putin nie był w stanie nad początkowym chaosem informacyjnym zapanować. Przypuszczam, że on jako doświadczony KGB-owiec od początku domyślał się, że ktoś mógł podrzucić Rosji straszliwy problem. Bo wszystko, co zrobi, czy też czego nie zrobi Rosja od tego momentu, będzie podejrzane.

Ponadto na  miejscu katastrofy wystarczyło umieścić kilku obcych agentów, np. przebranych za dziennikarzy, aby rozsiewali oni plotki, domysły i powiększali dezinformacje. Jak choćby tę kolportowaną zaraz po katastrofie pogłoskę, że trzy osoby przeżyły katastrofę i w ciężkim stanie prawdopodobnie przebywają w szpitalu.

Tak samo mogło być ze znanym, a nagranym tuż po katastrofie i kolportowanym w sieci amatorskim filmikiem. Organizatorzy zamachu na nagrany filmik czekali. Następnie narzucono na niego dodatkową ścieżkę głosową, ze strzałami, „dobijaniem rannych” itp. Filmik puszczono następnie w sieci.

Przy okazji filmiku kolportuje się też sprzeczne informacje o losach domniemanego autora filmu. Przy czym, nie ma pewności, że jego autorem był Andriej Mendierej. A jeśli taką osobę nawet faktycznie zamordowano, niekoniecznie musi mieć to związek z filmikiem z miejsca katastrofy. A nawet, jak ma to związek z filmikiem, mordercą nie musi być ktoś z KGB. CIA też potrafi robić takie rzeczy. A w tym konkretnym przypadku podejrzenie i tak padnie na rosyjskie służby.

Za to wszystkie te plotki, domysły i rewelacje powodują jedno: wciąż narastającą atmosferę podejrzliwości pod adresem Rosji.

Jeśli katastrofa pod Smoleńskiem nie była wypadkiem, a była zamachem obcych, nierosyjskich służb, to zadanie to służby te wykonały perfekcyjnie. Bo jeśli śledztwo wykaże, że katastrofa była zamachem, Rosja będzie podejrzanym nr. 1.

Jeszcze jedna sprawa wymaga wyjaśnienia. Tuż po wypadku krążyła w mediach i sieci informacja, jakoby początkowo planował prezydent Kaczyński podróż do Katynia pociągiem z setkami rodzin katyńskich.  Później jednak zmienił decyzję. Może więc było to tak, że ktoś go od tego pomysłu odciągnął.

Nawet zresztą w wypadku, gdy podróż od początku planowana była samolotem, brak odpowiedzi na pytanie – dlaczego tak dużo polityków, a zwłaszcza najwyższych dowódców wojskowych, znalazło się na pokładzie jednego samolotu.

Otoczenie prezydenta, jak i on sam znane było z sympatii proamerykańskich i antyrosyjskich. Zapewne trudno byłoby rosyjskim służbom znaleźć dojście do prezydenta i wpływać na jego decyzje. Dojściem takim dysponowały natomiast służby USA i Izraela. Ktoś podpowiedział więc prezydentowi, aby leciał samolotem. A na dodatek podpowiedział mu, aby zabrał on na pokład samolotu wielu ważnych polityków i dowódców wojskowych. Po to na przykład, aby przyćmić uroczystości sprzed trzech dni z udziałem Tuska i Putina.

Prezydent, mimo katastrofy w Mirosławcu dwa lata wcześniej, nieostrożnie usłuchał podszeptów i wziął na pokład zbyt wielu ważnych polityków i dowódców wojskowych. Resztę znamy: w Smoleńsku doszło do tragicznej katastrofy. Zginął „rząd” i dowódcy wojskowi.

„Przepowiednia” Caspara Weinbergera się spełniła.


W tym miejscu wyraźnie podkreślam, że nadal pozostaję przy wersji tragicznego wypadku, jako jedynej przyczyny katastrofy prezydenckiego samolotu w Smoleńsku.

Dopiero gdy wypłyną niezbite dowody na udział osób trzecich w katastrofie, uznam to za zamach. Przy czym już teraz, niejako z góry, na wszelki wypadek sugeruję, aby w przypadku udowodnienia wersji zamachu brać pod uwagę także innych sprawców zamachu, a nie głównie, czy wręcz wyłącznie, Rosję.

Andrzej101

Za: 'Blog bez tytułu' Andrzej101 - Fronda.pl | http://fronda.pl/andrzej_szubert/blog/wypadek_czy_zamach_a_jesli_zamach_to_czyj_fsb_czy_cia | Wypadek czy zamach ? A jeśli zamach to czyj ? FSB czy CIA ?

Skip to content