Aktualizacja strony została wstrzymana

Wałęsie bije dzwon prawdy – wywiad z Krzysztofem Wyszkowskim

Z Krzysztofem Wyszkowskim, publicystą i działaczem przedsierpniowych Wolnych Związków Zawodowych, rozmawia Piotr Jakucki

– 13 maja Sąd Wojewódzki w Gdańsku odroczył, w kolejnej odsłonie, proces o naruszenie dóbr osobistych wytoczony przeciwko Panu przez Lecha Wałęsę. Przypomnę: poszło o to, że zarzucił Pan byłemu przewodniczącemu „Solidarności” agenturalność. Jest Pan zadowolony z decyzji Sądu?

– Nowa sędzia zachowuje się całkowicie odmiennie od swych poprzedniczek. Wysłała już do IPN zapytanie, czy w archiwum Instytutu istnieją jakieś dokumenty, które nie były znane Sądowi Lustracyjnemu rozpatrującemu sprawę Lecha Wałęsy w 2000 r. Ta decyzja oznacza, że podczas następnych rozpraw rozpocznie się postępowanie dowodowe, którego bezprawnie odmawiano podczas poprzednich dwóch procesów przed Sądem Okręgowym w Gdańsku, co dwukrotnie zostało napiętnowane w orzeczeniach Sądu Apelacyjnego. Wynik postępowania dowodowego jest oczywisty, a więc od tej chwili Wałęsie bije dzwon prawdy.

– Być może wyrok zapadnie w innych już realiach. W ostatnim numerze „Naszej Polski” opublikowaliśmy zapis rozmowy, jaką przeprowadził Pan przed kilkoma laty z funkcjonariuszem SB. Poświadcza on, że Wałęsa podpisał deklarację lojalności. Kiedy ta rozmowa się odbyła i czy jest wiarygodna? Czy ten funkcjonariusz zgodził się wystąpić jako świadek na rozprawie?

– Tak, będzie moim świadkiem, ponieważ jego relacja jest prawdziwa, tzn. w najdrobniejszych szczegółach została następnie potwierdzona dokumentami i relacjami innych świadków. Szczegółów kontaktu na razie nie chcę ujawniać, żeby nikomu nie zaszkodzić. To bardzo ciekawa postać – człowiek, który przez cierpienie osobiste doszedł do przekonania, że musi stanąć po stronie prawdy. Mam dla niego wielki szacunek, bo ujawnienie mi szczegółów agenturalnej praktyki Wałęsy z pewnością nie było łatwe w sytuacji, gdy „układ” trzyma się mocno i potrafi się mścić za zerwanie zmowy milczenia. W przeciwieństwie do bogatego i wpływowego Wałęsy, ja nie mógłbym zrewanżować się mu w żaden skuteczny sposób. Oczywiście zapytałem o zgodę na nagrywanie i ją otrzymałem. Niedawno relacja tego byłego funkcjonariusza SB została nakręcona profesjonalnym sprzętem jako film, który może już niedługo zostanie wyemitowany.

– Od lat mówi się, że Wałęsa przyznał się do faktu donoszenia do SB na pewnym spotkaniu, chyba pod koniec lat 70. lub w 1980 r., proszę ewentualnie mnie skorygować, w którym uczestniczyli działacze WZZ. Czy takie spotkania faktycznie miało miejsce?

0823wys1.jpg

– Tak, ludzie godni zaufania wielokrotnie opowiadali mi, że w grudniu 1979 r. w mieszkaniu Joanny i Andrzeja Gwiazdów Wałęsa przyznał się do współpracy z SB i zostało to nagrane na magnetofon przez Andrzeja Bulca. Niestety kasetę wziął do skopiowania Bogdan Borusewicz i więcej jej nie widziano.

– Czy innym przełomem dla Pana może być publikacja IPN – książka Piotra Gontarczyka i Sławomira Cenckiewicza, w której mają się znaleźć nieznane fakty dotyczące TW „Bolka”? Były prezydent reaguje z dziwnie wielką furią, znieważając m.in. prezydenta RP, grożąc sądami i niszczeniem książek. W ubiegły czwartek powiedział, że „tylko tchórze nie mieli teczek”. Skąd ta postawa? Przecież w świetle prawa i postanowień Sądu Lustracyjnego Wałęsa jest czysty?

– III RP tworzyła prawo w taki sposób, żeby chroniło ono ludzi PRL i ich agentów. Tylko dzięki takiemu prawu i manipulacjom sądowym Wałęsa, a razem z nim Aleksander Kwaśniewski, nie zostali uznani za kłamców lustracyjnych i mogli startować w wyborach. Gdyby chodziło tylko o sytuację krajową, to Wałęsa nie miałby powodu występować z procesem przeciwko mnie – ostatecznie tolerował publiczne oskarżenia już od ćwierć wieku. Sam Wałęsa przyznawał podczas procesu, że musiał złożyć pozew na żądanie firm organizujących mu spotkania, za które otrzymuje olbrzymią zapłatę, jak twierdził, nawet po 100 tys. dolarów. Firmy te dowiadywały się o formułowanych w Polsce zarzutach i poprosiły Wałęsę o ich wyjaśnienie. Tą drogą, walcząc o pieniądze i w przekonaniu, że wyrok Sądu Lustracyjnego gwarantuje mu łatwą wygraną, Wałęsa pozwał mnie do sądu, czym niespodziewanie sam wprowadził się w sytuację bez wyjścia.

– Wałęsa oświadczył, że publicznie ujawni, kto faktycznie jest „Bolkiem”. Kogo może mieć na myśli? Na swoim blogu napisał Pan, że może mu chodzić o Jerzego K., pracownika stoczni, działacza WZZ, a potem „Solidarności”, zwerbowanego do współpracy z SB w 1971 r. Może Wałęsa mówi prawdę?

– Nie, Wałęsa w dalszym ciągu kręci. Współczuję mu, bo jest w strasznej sytuacji, ale nie mogę wyzbyć się głębokiego oburzenia z powodu jego bezczelności i braku szacunku do opinii publicznej, która go niegdyś tak wysoko wyniosła. Okazało się, że koncept przerzucenia winy na kolegę nie może być skuteczny. Wiem, co powie Wałęsa i radzę mu, żeby tego nie zrobił, bo nowy pomysł na dalsze oszukiwanie jest już tak głupi, że może narazić go na ośmieszenie.

– Nie ma Pan wrażenia, że w obronie Wałęsy uaktywnił się po raz kolejny „front antylustracyjny”? Wystosowany został nawet list w obronie przywódcy „Solidarności”. Skąd bierze się ten parasol ochronny nad Wałęsą?

– „Front antylustracyjny” to dzisiaj wielka formacja składająca się nie tylko z nomenklatury PRL i jej agentury, ale rozbudowana o szerokie kręgi zainteresowane w utrzymaniu postkomunistycznego status quo, czyli realiów III RP. Wałęsa jest przez ten front traktowany przedmiotowo, ale muszą go bronić „jak niepodległości”, ponieważ osłania cały „układ” legendą „Solidarności”. Dzięki Wałęsie można używać osławionego chwytu – agenturalność Wałęsy i innych nie może być prawdą, bo gdyby była prawdą, to by musiało znaczyć, że komuniści i ich agenci sami się obalili. Oczywiście i komuniści, i ich agenci wcale się nie obalili, a tylko się „stransformowali” i żyją jeszcze lepiej niż dawniej.

– Mówi się o Wałęsie, jako o „człowieku „Solidarności”. Ale czy człowiek, który publicznie oświadcza, że doprowadzi do oddania na przemiał książki jego dotyczącej, i oświadcza, że IPN pracuje dla bezpieki, może być tak charakteryzowany?

– Historia nie po raz pierwszy prezentuje obraz wielostronny, gdy ten sam człowiek występuje jednocześnie w kilku sprzecznych rolach. Badania nad ruchem Solidarności” postępują bardzo powoli, ponieważ „układ” ich nie chce i ma możliwości ich blokowania. Zapowiadana książka to zaledwie krok w stronę wiedzy o mechanizmach najnowszej historii Polski, więc długo jeszcze znajdować się będziemy zaledwie na progu prawdziwej wiedzy o systemie PRL i uwikłaniach poszczególnych ludzi, a także całych grup społecznych.

Obserwując Wałęsę z bliska przez wiele lat, jestem przekonany, że nie jest postacią jednowymiarową, np. tylko kukłą w rękach organizatorów jego kariery. Niestety on sam zamiast stanąć po stronie prawdy, której poznanie stanowi wielką szansę dla dobrobytu i bezpieczeństwa Polski, redukuje się do roli bezwolnego narzędzia w polityce „układu”, czym wytwarza nie całkiem prawdziwe wrażenie, że był i pozostał wierny wyłącznie postkomunistom.

– Rozmawiamy tuż przed kolejną rocznicą obalenia przez Wałęsę rządu Jana Olszewskiego. Tak jak wtedy sprawa „Bolka” po tym, jak doradca prezydenta Andrzej Zybertowicz powiedział w Radiu RMF FM, że zapoznał się z treścią książki Cenckiewicza i Gontarczyk i stwierdza, że były prezydent współpracował z bezpieką. Jedyna różnica to taka, że Wałęsa nie może już nikogo obalić?

– Tak, tym razem rolą Wałęsy jest tylko trwanie w uporze, a z roli pomocniczej do sytuacji głównego rozgrywającego przeszedł Donald Tusk. Tak jak przed 16 laty chodzi o unieszkodliwienie zagrożenia, jakie dla „układu” stanowi prawda. O odpowiedź na pytanie, które stawiał premier Jan Olszewski: czyja jest Polska? Jest rzeczą równie charakterystyczną co skandaliczną, że publikacja naukowa ogłaszana jest jako akt agresji wobec polskiej racji stanu. Oskarżyciele sami w ten sposób przyznają, że prawda, choćby przedstawiona w odniesieniu do pojedynczego problemu, ma wobec nich moc zabójczą. Nie bronią Wałęsy ani Polski – trzęsą się ze strachu o samych siebie.

– W 2006 r. w wywiadzie dla naszej redakcji wyraził Pan nadzieję, że Wałęsa nie ucieknie przed prawdą. Pana zdaniem – bliżej do tego czy dalej?

– W konkretnej sprawie TW „Bolka” widać już koniec drogi. To jednak oznacza, że szerokiej publiczności ukaże się za chwilę ogromna przestrzeń, która dotychczas była skutecznie ukrywana za monumentalną konstrukcją idola, który rzekomo „obalił komunizm”. Gdy idol zostanie zredukowany do swojej naturalnej postaci okaże się, że czeka nas dużo większa praca niż wydobywanie się z nieświadomości, w której nas trzymano. Stawienie czoła temu wyzwaniu będzie wymagało ogromnego wysiłku. Okaże się dopiero, czy współczesnych Polaków stać na odwagę budowania wolnej Polski.

– Dziękuję za rozmowę.

Za: Tygodnik Nasza Polska, NR 23 (644) 4 czerwca 2008  

Skip to content