Aktualizacja strony została wstrzymana

Kilka pytań dotyczących fatalnie prowadzonego śledztwa…

Prezydencki Tupolew był wyposażony w urządzenie zabezpieczające, które ostrzega pilotów przed nadmiernym zbliżeniem się do ziemi. Ten fakt pogłębia tylko tajemnicę upadku i eksplozji samolotu z Lechem Kaczyńskim – pisze USA Today.

Portal niezalezna.pl powołując się na amerykański dziennik przytacza wypowiedź Johna Hamby, rzecznika Universal Avionics Systems of Tucson – producenta urządzenia zwanego Terrain Awareness and Warning System (TAWS) –  który już dwa dni temu zwrócił uwagę na zagadkowość katastrofy prezydenckiego samolotu.

System TAWS, który zawiera skomputeryzowane mapy świata i ostrzega pilotów o zbliżaniu się do przeszkód, takich jak wieża radiowa, komin czy nierówności terenu, montowany jest od pięciu lat we wszystkich nowo wyprodukowanych samolotach lotniczych linii komercyjnych. Również i prezydencki samolot Tu-154M wyposażony miał być w taki system i fakt, że samolot uległ wypadkowi „stawia więcej pytań niż odpowiedzi” – twierdzi John Cox, konsultant ds. bezpieczeństwa i ekspert od wypadków.  „Naprawdę chciałbym wiedzieć, co działo się na pokładzie, ponieważ niezależnie od tego, pod jaką presją byli piloci i z jakimi warunkami pogodowymi mieli do czynienia, nigdy żaden pilot nie zignorował ostrzeżenia TAWS. Czym różnił się ten samolot, że stało się inaczej?” – pyta Cox.

Według Billa Vossa, prezesa Fundacji Bezpieczeństwa Lotów (Flight Safety Foundation), jedną z możliwych przyczyn katastrofy może być niedokładność mapy Rosji w systemie TAWS.

Pytania, domysły, spekulacje

Wokół wypadku mnożą się liczne domysły, spekulacje i dopóki nie będziemy dysponowali dostatecznie dużym weryfikowalnym materiałem poznawczym – zapisami czarnych skrzynek, zapisami rozmów wieży kontrolnej lotniska, zapisami rozmów kontrolerów obszaru, badaniami szczątków, terenu, zeznaniami świadków – nie  będzie możliwe ustalenie najbardziej prawdopodobnej przyczyny wypadku. Niestety, dotychczasowe śledztwo, a przynajmniej przekazywane mediom relacje o nim, nie napawa optymizmem i wskazuje na brak profesjonalizmu i nieuzasadniony pośpiech. Na przykład już w pięć dni po wypadku podano, że „miejsce katastrofy już zostało uprzątnięte”, a dochodzą słuchy, iż szczątki samolotu mają być składowane na „parkingu strzeżonym”, cokolwiek miałoby to oznaczać.

Aby przeciąć spekulacje i przywrócić wiarę w dobrą wolę i profesjonalizm śledztwa, należy udowodnić, że bezwzględnie i natychmiast dokonano między innymi:

  • Zabezpieczenia wszelkich materiałów dotyczących odprawy technicznej samolotu przed startem.
  • Pobrania próbek paliwa tankowanego i zabezpieczenia dystrybutorów.
  • Zabezpieczenia dokumentacji o posiadaniu aktualnych map (tak jak i w samochodowych systemach GPS, mapy w lotniczych systemach nawigacyjnych trzeba odnawiać). Czy przypadkiem cięcia budżetowe nie spowodowały, że zrezygnowano z jakiegoś uaktualnienia? Pytanie nie jest bezzasadne jeśli MON skąpi funduszy na kamizelki kuloodporne dla polskich żołnierzy w Afganistanie.

Należy zadać odpowiednim władzom w Polsce zasadnicze pytanie: dlaczego nie dokonano lotów rozpoznawczych przed lądowaniem? Jak powiedział pierwszy zastępca naczelnika głównego sztabu WWS, generał-lejtnant Aleksader Alioszyn, przed przylotem samolotów polskich i rosyjskich w dniu 7 kwietnia br, samolot Jak-40 dokonał  lotów rozpoznawczych zabezpieczając podejścia do lądowania przy właściwych minimalnych warunkach meteorologicznych. Jak do tej pory nic nie wiadomo o takich lotach rozpoznawczych w dniu 10 kwietnia. Czyżby samolot prezydencki z setką najważniejszych ludzi leciał sobie bez żadnego zabezpieczenia, i to tym bardziej na nieużywane, fatalnie wyposażone lotnisko, podczas występowania ekstremalnych warunków atmosferycznych?
Tutaj niewątpliwie przychodzi na myśl procedura przygotowywania samolotu Air Force One, którym podróżują prezydenci Stanów Zjednoczonych, i która obejmuje szczegółowe przygotowanie terenu, na którym ma wylądować samolot. Być może będziemy mogli przekonać się o tym za kilka dni podczas planowanego przylotu prezydenta Obamy – przyjrzyjmy się i uczmy się procedur (bo o sprzęcie to można tylko pomarzyć).

Należy też zadać pytanie dlaczego prokuratorzy zamierzają badać krążące w mediach zdjęcia nijakiego Siergieja Amielina, przeprowadzającego zdjęciową analizę uszkodzeń drzew na miejscu katastrofy? Czyżby śledczy polscy nie dokonali tego typu zabezpieczenia zdjęciowego? Jeśli tak, to dlaczego nie tylko media żądne sensacji ustosunkowują się do tego materiału, ale na poważnie biorą to prokuratorzy? Czyżbyśmy mieli analizować przebieg katastrofy jedynie na podstawie domysłów internautów i pstrykających zdjęcia przypadkowych gapiów?

No i wątek ewentualnego zamachu, sabotażu czy działania terrorystycznego. Jakkolwiek operując weryfikowalnymi danymi, zwykłą wiedzą o stanie funkcjonowania naszego państwa oraz, jak ujmuje to specjalista lotniczy Tomasz Hypki – „koszmarnie zarządzanym” MON-ie, bardziej przyczyn należy szukać w błędzie ludzkim, to pod żadnym pozorem nie wolno wykluczać tego typu celowych działań. Jeśli na jakiejś ulicy, na dworcu, na lotnisku, w metrze, pod ambasadami wybuchają bomby czy też  w dziwnych okolicznościach rozbija się samolot i od razu bierze się pod uwagę możliwość zamachu terrorystycznego, jest rzeczą nieodpowiedzialną prowadzenie śledztwa  w tej sprawie z wykluczeniem tego podejrzenia.

To tylko kilka pytań i chwała śledczym jeśli idą we właściwym kierunku, jakkolwiek przekazywane przez media informacje nie potwierdzają tych wątków. Oprócz nich jest i innych wiele wątpliwości, które należy rozwiać. Na przykład w stenogramie z rozpoczęcia posiedzenia Federacji Rosyjskiej, premier W. Putin otrzymywał relacje z przebiegu akcji ratunkowej i śledztwa, przekazywane przez rosyjskiego ministra ds. sytuacji nadzwyczajnych, Siergieja Szojgu, który mówił [link]: .

S.K. Szojgu: Szanowny Władimirze Władimirowiczu, o godzinie 10:50 dnia dzisiejszego [10 kwietnia] na lotnisku Smoleńsk „Północny” przy podejściu do lądowania zniknął z radarów samolot TU-154 dokonujący przelotu na trasie Warszawa-Smoleńsk.

po czym chwilę później mówi Premierowi, że:

Podczas upadku samolotu powstał pożar. W celu likwidacji tego pożaru o 10:51 przybyły drużyny strażackie trzech jednostek przeciwpożarniczych w składzie 40 ludzi, oraz 11 jednostek technicznych.

Czy możliwe jest przybycie drużyn strażackich w ciągu jednej minuty po „zniknięciu z radarów samolotu”? Przecież pomiędzy samym „zniknięciem” z radaru – penetrującego obszar przestrzeni powietrznej powyżej pewnej wysokości – a runięciem samolotu, upłynęło trochę czasu. Ponadto, po prostu zwykłą fizyczną niemożliwością była tak błyskawiczna reakcja na incydent „zniknięcia z radaru”. Czy relacja przekazana Premierowi Rosji pokrywała się z prawdą?

Straciliśmy szansę na rzetelne wyjaśnienie

Straciliśmy szansę natychmiastowego powołania międzynarodowej komisji do zbadania katastrofy. Nachodzi tutaj skojarzenie z wydarzeniami sprzed 70. laty: Niemcy po wykryciu grobów katyńskich, chcąc pokazać brak swojego bezpośredniego udziału w tej zbrodni i szczegółowo, obiektywnie ją wyjaśnieć, zwołali międzynarodową komisję, zapraszając  przedstawicieli Międzynarodowego Czerwonego Krzyża. My natomiast, w bezprecedensowejj dla Polski katastrofie, niosącej za sobą tak wielkie konsekwencje, zawierzyliśmy śledczym rosyjskim i prokuratorom polskim, na dodatek z Prokuratury dostatecznie już przetrzebionej przez rząd PO. Tylko międzynarodowy zespół śledczy, pod egidą ONZ i z udziałem specjalistów z co najmniej kilkunastu państw, mógłby pomóc w rzetelnym wyjaśnieniu tej tragicznej katastrofy. Zaniedbano tej szansy, co niewątpliwie będzie się mściło przez długi czas falą podejrzeń, teorii konspiracji i pozbawionych odpowiedzi, zwykłych pytań. Nie czyni się też nic aby w jakimś minimalnym choćby stopniu zrekompensować tę straconą bezpowrotnie szansę, np. poprzez otwarte informowanie społeczeństwa w codziennych specjalnych programach telewizyjnych o przebiegu śledztwa, z możliwością swobodnego zadawania pytań. Taka próżnia informacyjna wypełniana jest powtarzaniem przez szukające sensacji stacje komercyjne, plotek i założonych już w chwilę po wypadku tez o całkowitej winie strony polskiej. Tak, system resortu obrony zawiódł zupełnie, np. nie dostarczając zabezpieczenia podróży samolotu prezydenckiego, ale coraz więcej danych wskazuje na zaniedbania po stronie rosyjskiej. Czy uzyskamy z tej strony kiedykolwiek szczere odpowiedzi?

Opracowanie: WWW.BIBULA.COM na podstawie: niezalezna.pl | http://www.niezalezna.pl/article/show/id/33083

Skip to content